poniedziałek, 16 listopada 2020

Podróż życia [ANGELA WĘCKA – „KAMPER”]

Autor: Angela Węcka

Tytuł: Kamper

Seria/cykl: ?

Gatunek: literatura obyczajowa

Wydawnictwo: Węccy

Liczba stron: 306


Kiedy zwykła podróż zmienia się w podróż życia…

Trzydziestoletnia Ida jest pracoholiczką i właścicielką niewielkiej firmy marketingowej. Wraz ze swoją dziewczyną, beztroską artystką Salmą, i psem Pędzelkiem żyją na krakowskich przedmieściach. Kobiety są ze sobą już lata, ale mają wrażenie, że przez ten czas oddaliły się od siebie. Pewnego dnia Salma wpada na pomysł, aby zmienić ich najbliższe tygodnie w przygodę – kupuje kamper i namawia Idę do caravaningu. Ta z trudem się zgadza, nie rozumie jednak postępowania partnerki.

Kobiety podróżują od Krakowa do Borów Tucholskich. Podczas objazdu po kraju zaczynają dostrzegać, że ich związek został wystawiony na próbę. Kiedy dojeżdżają do Wiśnicy, na obydwie czeka ogromne, emocjonujące zaskoczenie.

„Kamper” to obyczajowa, jedyna w swoim rodzaju tęczowa książka polskiej autorki o wieloletniej więzi między paniami. To powieść drogi, która wciągnie każdego czytelnika od pierwszego przystanku. To w końcu pozycja dla wszystkich nieheteronormatywnych kobiet, które tęsknią za literaturą o nich i dla nich.

[opis wydawcy]


Czas pędzi nieubłaganie. Obłożeni licznymi obowiązkami dnia codziennego, często nie dostrzegamy jego upływu. Działamy mechanicznie, pochłonięci własnymi sprawami, pragnąc tylko zamykać listę spraw i osiągać przy tym liczne sukcesy. Niejednokrotnie uczeni od małego, że ciężka praca popłaca, zaczynający dostrzegać prawdziwość tych słów, po prostu wolimy skupiać się na czymś, co mamy w zasięgu wzroku i rąk. Tylko czy taki wyścig o lepsze wyniki, czy coraz to lepsze doświadczenia bywa zdrowe? Choć wnosi wiele pozytywów do życia, to też odbiera większość dóbr. Nieraz przez pracę zdarza nam się ignorować najbliższych, łaknących kontaktów z nami. Wiecznie znajdujący wymówki, łamiemy multum serc i przyrzeczeń, gdzie ten dźwięk dociera do uszu ze sporym opóźnieniem. A więc co by było, gdyby choć na chwilę pozostawić cały świat za sobą, chwycić byka za rogi i podążyć zupełnie inną ścieżką, oddając w ręce ślepego losu? Zdołamy pokonać pracoholizm?


USIĄDŹ WYGODNIE. ZAPNIJ PASY. A TERAZ PATRZ, JAK ZOSTAWIAMY WSZELKIE TROSKI ZA SOBĄ.


Podróżowanie od zawsze kojarzyło mi się z czymś spokojnym, a zarazem szalonym. Z jednej strony przebywasz setki kilometrów, chłonąc krajobrazy wyskakujące zza okien, gdzie z drugiej zdarza się popędzić w zupełnie innym kierunku, niż zakładaliśmy. Podróże również mocno nas kształcą i otwierają oczy na wiele spraw, dlatego też wyraźnie czułam, co się tutaj święci. Zapracowana Ida oraz jej często bujająca w obłokach ukochana Salma nie bez powodu zajęły wygodne miejsca w kamperze. Wiadomo, sam opis wyraźnie wskazuje na ten element, lecz i tak mocniej się to odbiera, kiedy tylko zaczynamy lekturę. Wraz z nieświadomymi tego, co na nie czeka bohaterkami odwiedzamy liczne zakamarki w Polsce, stając się przy tym skrytym obserwatorem licznych rozmów oraz rozterek, jakie narastały w głowach. Oczami wyobraźni widziałam każdy skrawek ziemi, na której spoczęły ich stopy, doglądając również, jak pozornie prosta wycieczka przeobraża się w coś innego. Posiadającego większą głębię. A Angela Węcka nie zamierzała zaprzestać knucia. Pod osłoną przepięknych wspólnych chwil, wplatała emocjonalne, uderzające w serca dramatyczne nuty, przez co czuło się też podenerwowanie. Różnorakie barwy długoletniego związku bywały zagrożone licznymi zerwaniami chmur, gdzie gradobicia pragnęły zniszczyć coś, nad czym Ida oraz Salma pracowały przez lata. Po prostu wiecznie coś wisiało w powietrzu, tym samym czujność wzrastała, nie zezwalając na chwilę braku koncentracji. Autorka kąsała równo, nie zbaczając na środki. Choć dość szybko rozszyfrowałam jej plany, to i tak dalej umiała grać na uczuciach, nie zezwalając na to, bym zdobyła nad nią przewagę. Kiedy tylko próbowałam zadrzeć nosa, obrywałam w niego kolejną dawką wzruszeń i tajemnic, przy czym pochylałam głowę. Taka drobna książka, a tak oddziałuje na człowieka...

Krajobrazy. Dziewczęta odwiedziły wiele malowniczych miejsc, gdzie z każdego wyjeżdżały bogatsze o kolejne doświadczenia. Sama dzięki temu poznałam nazwy miejsc, które sama chętnie bym odwiedziła, ponieważ… czuję niedosyt. Autorka dość mocno skupiła się na więzi bohaterek, przez co – z bólem serca – stwierdzam, iż zabrakło nam tutaj miejsca na bogatsze opisy. Dodatkowe wycieczki czy zdarzenia, które pomogłyby znacznie mocniej uwydatnić tło całej powieści, nadając jej kolejnych barw. Z opisów dało się odczuć to piękno, nasze panie nie zapominały o komplementacji, ale tutaj brakowało mi przede wszystkim równowagi. Znam już przyczynę, dlaczego wyszło tak, a nie inaczej, dlatego wyjawię ją tutaj, ujawniając co nieco: nie trzeba bać się eksperymentować ze słowami. Zawsze można poddać tekst surowej korekcie, jednakże część i tak by pozostała, ciesząc oko.


PODSTAWĄ W ZWIĄZKU JEST PRZEDE WSZYSTKIM ZAUFANIE…


Po zapoznaniu się z dwiema bohaterkami i możliwością zanalizowania sobie wszystkiego za i przeciw doskonale wiem, że najlepiej dogadałabym się z Idą. Choć jej pracoholizm mógłby nieco odrzucać człowieka, bo miałby wrażenie, iż ma do czynienia z twardą, antyspołeczną kobietą, pragnącą jedynie wspinać się po szczeblach kariery, to jednak wyczuwałam od niej multum wrażliwości. Niepewne siebie i swojej wartości, gotowa poświęcić wiele, aby uszczęśliwiać bliskie osoby, kobieta niejednokrotnie bardziej do mnie przemawiała, niżeli Salma. Salamandra (ha, pełne imię!) wydawała mi się zbyt… lekkomyślna, a zarazem próżna. Choć imponowała mi jej dusza artystki oraz umiejętność wynajdowania pozytywów w każdym koszmarze, to i tak bolało mnie to, jak bardzo pragnie stawiać tylko i wyłącznie na swoim. W moim odczuciu nieraz chciała po prostu czuć się kimś znacznie lepszym, przez co Ida nieco na tym traciła. Dlatego pragnęłam, aby jej partnerka porzuciła kokon i stanęła prosto, wreszcie przeciwstawiając rządom ukochanej. Jednakże wiedziałam, iż ten związek był strzałem w dziesiątkę. Każda z pań miała swoje wady i zalety, gdzie pięknie się uzupełniały. Widać było, że to, co je łączy, nie jest żadnym wymysłem. Wręcz cuchnęły miłością, jaką się wzajemnie obdarzały!


Podsumowując. Już we wstępie wspomniałam o tym, jak często ignorujemy pędzący czas, zapatrzeni w swoje obowiązki, co owocuje utratą kontaktu z najbliższymi, zaniedbywaniem ich. „Kamper” wyraźnie pokazuje, że to nie prowadzi do niczego dobrego, dlatego warto porzucić swój mały zakątek, w którym doskonale się izolujemy, aby dojrzeć też innych oraz zrozumieć, jak bardzo ich krzywdzimy. Pieniądze są ważne w życiu, bo pozwalają zapełnić żołądki, zapewnić dach nad głową oraz dostarczyć odpowiednie media, ale czy rodzina i przyjaciele również nie zajmują sporo miejsca w sercu? Nie można ich odstawiać na dalszy plan. Trzeba umieć pogodzić obie te rzeczy, bo nigdy nie wiemy, jak nasze życie się potoczy. Skąd ta pewność, że gdy następnego dnia otworzymy oczy, ta druga osoba nadal będzie czekać?

„Kamper” ujmuje, wzrusza i skłania do refleksji, a także dobitnie uświadamia, że przede wszystkim KAŻDY ma prawo kochać po swojemu!


MOJA OCENA:

★★★★★★☆☆☆☆


LUBIMY CZYTAĆ | NA KANAPIE | GRANICE


15 komentarzy:

  1. Bardzo mnie zainteresowało podsumowanie. To prawda że całkowita izolacja we własnym świecie za wiele nie da :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba się nie spodziewałam w tej pozycji takiej refleksyjnosci, co wychodzi na plus!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zainteresowała mnie ta książka, więc są małe szanse, że po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie dopiero dziecko nauczyło zatrzymać się i zachwycić małymi rzeczami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy skończyłam czterdziestkę radykalnie ograniczyłam zakres zawodowych obowiązków, czułam się już spełniona w karierze naukowej i biznesowej, przyszedł zatem czas na celebrację codziennego życia, a zwłaszcza radości z macierzyństwa i realizowania się w pasjach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę, że w tak młodym wieku osiągnęłaś wszystko co chciałaś :)

      Usuń
    2. Bardzo jestem dumna, że tak pokierowałam życiem, zawsze czerpię z niego garściami, zachłannie raczę się jego możliwościami, próbuję wielu rzeczy. Czasem tylko choroba krzyżuje plany, ale to już jej cecha, z którą musiałam się oswoić i zaakceptować pewne ograniczenia. :)

      Usuń
  6. Czuję, że mogłaby mi się spodobać, dlatego będę mieć ją na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ostatnio kompletnie nie mam ochoty na obyczajówki, więc raczej odpuszczę sobie tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bo obyczajówki sięgam rzadko muszą mnie bardzo przekonać, ta mnie jednak intryguję.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mam w zwyczaju czytać tego typu książek, ale ta brzmi świetnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. JA ostatnio lubię takie refleksyjne książki

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawa recenzja, chętnie sięgnę po tę książkę bo jestem ciekawa czy i mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  12. Może kiedyś sięgnę po tę książkę, ale póki co mam inne pozycje do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  13. Na razie w ogóle nie interesują mnie taki książki. Może podsunę ja koleżance, która się w tym gatunku gustuje :)

    OdpowiedzUsuń