środa, 31 października 2018

GDY CI SMUTNO, GDY CI ŹLE, NAPISZ DO MNIE – WYŻAL SIĘ! [Mary H.K. Choi – „Kontakt alarmowy"]

Autorka: Mary H.K. Choi
Tytuł: Kontakt alarmowy
Tytuł oryg.: Emergency Contact
Gatunek: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 388

Opis: Dla Penny liceum było monotonnym i nudnym okresem. Co prawda jej znajomi byli w porządku, uczyła się świetnie i nawet miała chłopaka, to jednak jak się okazuje, niczego o niej nie wiedział. Penny, aspirująca pisarka, wyjeżdża na studia do Austin w Teksasie – trochę ponad sto kilometrów i miliard lat świetlnych od tego wszystkiego, co pragnie zostawić za sobą.
Sam utknął. Dosłownie, w przenośni, emocjonalnie i finansowo. Pracuje w kawiarni i tam też mieszka, sypiając na położonym na podłodze materacu w pustym pokoiku na piętrze lokalu. Choć wie, że gdy już zostanie sławnym reżyserem filmowym, okres ten będzie dla niego źródłem inspiracji, siedemnaście dolarów na koncie w banku i kończący swój żywot laptop wystawiają go na ciężką próbę.
Gdy ścieżki Sama i Penny się skrzyżują, nie będzie to spotkanie jak w typowych romansach, lecz raczej pełne nieporadności zderzenie. A jednak bohaterowie wymieniają się numerami telefonów i piszą do siebie wiadomości. W niedługim czasie stają się „cyfrowo” nierozłączni, dzieląc się swoimi głęboko skrywanymi obawami, traumami i tajemnymi marzeniami. I to wszystko bez upokarzającej dziwaczności, która towarzyszy spotkaniom twarzą w twarz.

Żyjemy w świecie, gdzie zawieranie znajomości przez Internet czy telefon nie jest  obecnie niczym dziwnym. Z niektórymi osobami mamy świetny kontakt, ale wolimy nie wychodzić poza sferę wirtualną, w obawie, że to, co do tej pory czuliśmy, może okazać się w rzeczywistości czymś zupełnie innym. Penny i Sam, zanim zaczęli pisać ze sobą wiadomości, spotkali się przelotnie dwa razy, jednak to telefoniczne wydzwanianie i wysyłanie sobie SMS-ów sprawiło, że tak bardzo się do siebie zbliżyli. Wspólnie mawiali o sobie „kontakt alarmowy”, ponieważ gdy działo się w ich życiu coś złego, zawsze wychodzili sobie na  ratunek. Jak się można było domyślić, ta przyjaźń nie mogła pozostać wirtualna na zawsze… 


DZIWNOŚĆ WSZĘDZIE, CO TO BĘDZIE?

Ostatnio trafiam na same specyficzne książki. Z jednej strony to bardzo fajnie, że mogę przeczytać raz na jakiś czas coś odmiennego i oryginalnego, ale z drugiej strony zawsze mam potem problem z napisaniem opinii. Niesztampowe opowieści często stawiają przed nami pytanie: „Czy ta oryginalność dobrze zadziałała na fabułę?”. W tym przypadku muszę przyznać, że odpowiedzi są dwie: i tak, i nie. Kontakt alarmowy nie jest bowiem książką dla wszystkich. Niektórych para przewodząca i ich problemy mogą po prostu nie ciekawić, a nawet irytować. Ja sama miałam chwilami problem z Penny i Samem. Ich zgranie, specyficzność łamana przez dziwność i to, że nikt ich nie rozumiał (serio, ja chwilami nie wiedziałam, o czym oni w ogóle gadają) bywały chwilami przytłaczające. Bo i owszem, byli dzięki temu realni, jednak niekiedy ich rozmowy do mnie nie przemawiały. Można powiedzieć, że to autentyczna, świetnie dobrana para, tak trudna do zrozumienia przez innych ludzi, a to niekiedy mogło czytelnika konsternować. Czasami nie mogłam przywyknąć do tej specyficzności. To nie znaczy oczywiście, że byli źle przedstawieni. Po prostu ich teksty wywoływały niekiedy nad moją głową wielkie znaki zapytania. Ta przygoda bardzo przypominała mi jazdę tramwajem w towarzystwie dwóch osób, które dyskutują ze sobą o rzeczach wywołujących u mnie zdziwienie, na dodatek używają dziwnych tekstów, które dla mnie mogą być niezrozumiałe, ale dla nich są jak najbardziej w porządku, w końcu są przyjaciółmi. Mam tu na myśli takie znaki charakterystyczne czy schematy rozmów, z którymi będą obyte tylko zaznajomione bliżej osoby.  Co za tym idzie – nie wiem, czy w życiu codziennym zadałabym się z kimś takim jak Penny czy Sam.



Druga sprawa to fabuła książki. Przez większość czasu tak naprawdę nic się nie dzieje. Ot, długie opisy jakichś sytuacji z życia bohaterów, ich wspólnie pisanie wiadomości, spotkania Penny z przyjaciółkami i matką, raz kawiarnia, raz akademik, raz dla odmiany inne miejsce, tu jakiś nowy znajomy, tu jakiś fragment przeszłości… Chwilami brakowało mi trochę dynamiki i czegoś, co by nas bardziej do tej opowieści zachęciło. Nie jestem dokładnie w stanie ocenić, czego tutaj brakuje, ale przydałoby się jakieś ubarwienie fabuły, która z początku trochę przynudzała.
Ostatecznie książka była całkiem miła w odczycie, może trochę ze względu na swoją specyficzność i na to, że pomimo braku akcji coś tam się jednak ciekawego działo. Może niekiedy irytowało mnie zachowanie głównej bohaterki wobec swojej matki, która w moim odczuciu, nie była aż taka zła, może dałabym tu trochę więcej scen również z matką Sama, ale jednak nie było źle, a książka skutecznie umilała mi czas. Dodatkowa zaleta: bardzo szybko się ją czytało ze względu na liczne wiadomości SMS-owe, które wysyłali sobie Penny i Sam.

TARTA CZY CIASTO? CZYLI O TYM, JAK BYĆ NIEZDECYDOWANYM

Wspominałam już, że Penny irytowała mnie trochę swoim wyżywaniem się na matce. Sam też nie pozostawał dłużny, bo irytował nas swoim zachowaniem wobec swojej byłej dziewczyny. Nie jest to jednak poziom srogiej irytacji, kiedy macie ochotę rzucać książką po ścianach. To po prostu ludzkie wady i zalety, tak realnie przedstawione przez autorkę. Chwilami przez tą realność nie mogłam się zdecydować, czy lubię Penny i Sama. Ostatecznie pozostali mi najwyraźniej obojętni, choć jednocześnie bardzo mocno im kibicowałam, żeby  w końcu się ze sobą zeszli. Halo, takie świry nie mogły być z nikim innym, jak ze sobą. Autorka genialnie przedstawiła rodzącą się pomiędzy dwoma osobami miłość, która poległa na równoczesnych zaprzeczeniach i połączeniach. Chwilami z uśmiechem na ustach mogłam porównywać relacje głównych bohaterów z relacjami z mojego życia.



Penny i Sam, jak i większość bohaterów tej książki, byli dla mnie trochę mgliści (poza tym wciąż mnie zastanawia, skąd Sam mógł mieć tyle tatuaży, skoro był tak przeraźliwie biedny – to tak w ramach wtrącenia). Fakt, każdy miał swoją odrębną historię, charakter, a jednak wciąż jawili się dla mnie jako niezbadani ludzie. To takie uczucie, jakbyśmy obserwowali wszystkie zdarzenia z boku, kiedy przed nami stoi szklana ściana. Niby było dobrze, a jednak było dziwnie i sama nie wiem dlaczego. Kontakt alarmowy naprawdę wzbudzał we mnie skrajnie uczucia, dlatego ta recenzja może wydawać się taka chaotyczna. Ostatecznie bohaterowie nie byli źli. Po prostu inni od innych, a więc inaczej przedstawieni. Podejrzewam, że ta przysłowiowa szklana ściana mogła być poniekąd wywołana licznymi kwestiami kulturowymi, które były tutaj nadmieniane. Chodzi o to, że nagle pojawiała się jakaś postać, którą wszyscy w Ameryce zapewne by znali, ale ja totalnie nie wiedziałam, kto to jest i skąd te żarciki w jej temacie. To taka sfera książki, do której nie miałam dostępu, bo stała się dla mnie niezrozumiała. Miałam też problem z niektórymi zdaniami, szczególnie kiedy Penny i Sam ze sobą pisali czy rozmawiali. Dziwnie przeskakiwali z tematu na temat i sama czasem już nie wiedziałam, czy chodzi o to, o czym myślę. Wobec tych zamysłów pojawiło się w mojej głowie pytanie: czy to tłumacz wprowadził takie lekkie zamieszanie w treści, czy może autorka? A może ja tu czegoś nie ogarniam? Nieodgadniona sprawa. Dodatkowo zakończenie – mam co do niego pewne zastrzeżenia. Są takie książki, które kończą się w pewnym momencie i my wiemy, że tu powinien właśnie nastąpić koniec. Są jednak książki, przy których dochodzimy do ostatnich słów i mamy takie: „Co? Już? Myślałam, że będzie coś jeszcze!”. Szczerze? Spodziewałam się po Kontakcie alarmowym czegoś więcej.

Podsumowując. Czy książka mi się podobała? Trochę tak, trochę nie, ale w większej części byłam nastawiona pozytywnie, ponieważ to idealna lektura na zabijanie czasu wolnego. Ani się przy niej za bardzo nie wkurzymy, ani nie popłaczemy, rzadko nawet uśmiechniemy, raczej będziemy przez większość czasu obojętni, ale nawet usatysfakcjonowani, bo nie zanudzimy się na śmierć. Bardzo fajnym, choć nie do końca oryginalnym pomysłem, było użycie tego tytułowego kontaktu alarmowego jako pretekstu do nawiązania znajomości. To taka obustronna korzyść. Może rzeczywiście brakuje tu niekiedy akcji i niektóre sprawy odbierają nam delikatnie przyjemność z czytania, ale i tak jestem zadowolona, że w moje ręce trafiła kolejna specyficzna książka ze specyficznymi bohaterami, którzy mieli całkiem nieźle przedstawioną sferę psychologiczną.

OCENA:
★★★★★★☆☆


STREFA DEMONICZNYCH CYTATÓW: 

 Jak powinienem udekorować swój pokój?
 Dobre pytanie  zamruczała.  Pamiętam, jak się poczułam rozczarowana, że nie masz nad łóżkiem ogromnej czarnej swastyki. A sądziłam, że cię znam. 

 Wiesz, co w tobie kocham?  zapytała.
 Ogromną rzeźbę mięśni i muśniętą słońcem skórę? 
 Tak, to drugie, co w tobie lubię.

 Widzę, że mamy tego samego dekoratora wnętrz  powiedział Sam, przyglądając się badawczo pustym ścianom. 
 Jest wart każdego centa  wychrypiała. 

18 komentarzy:

  1. Możliwe, że kiedyś się skuszę
    Pozdrawiam <3
    https://bookcaselover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa tytułu i pewnie po niego sięgnę. Takich niesztampowych chwytów pojawia się coraz wiecej i raz wychodzi to zgrabniej, innym mniej. Opinie na temat tej książki są mocno przeciętne z tego co zauważyłam, ale i tak z jakiegoś powodu mnie kusi.

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem ciekawa tego tytułu ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, słaba ocena, a tytuł tak mnie zaciekawił. A może jednak sięgnę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem czy to słaba ocena? 6/10 to dla mnie dobra książka ;)

      Usuń
  5. Ja to cierpię raczej na niedobór czasu, więc nie muszę go zabijać xD A książka chyba i tak nie do końca w moich klimatach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. już trochę za stara jestem na młodzieżowe pozycje:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczej nie sięgnę po tę powieść. Lubię jak w książce dużo się dzieje. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka zdecydowanie wymyka się moim gustom czytelniczym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale z lekką ostrożnością podeślę jej mojej młodzieży pod rozwagę, czasem lepiej zabijać czas książką niż grą na komórce. ;)

      Usuń
  9. Rzadko czytuję tego typu literaturę, ale z jakichś niepojętych dla mnie powodów, mam straszną ochotę po to sięgnąć :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Raczej nie mój klimat, ale może kiedyś się skuszę. :)

    Zapraszam do siebie na najnowszą recenzję - https://hiddenxguns.blogspot.com/2018/10/nie-przestajesz-kogos-kochac-tylko.html oraz do obserwacji. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mimo wymienionych wad, jestem zainteresowana lekturą :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam ją w planach, podobnie jak pewnie z tysiąc innych książek ;) Ale zbieram je na emeryturę, żeby się nie nudzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie jestem w trakcie lektury i przyznaję, że bardzo przypadła mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Opinie sugerują dość średnią lekturę, ale ja lubię specyficzne książki, więc z pewnością po nią sięgnę ;))

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie planowałam czytać tej książki, ale przez ciebie zmieniłam zdanie

    OdpowiedzUsuń