poniedziałek, 25 marca 2019

Tylko ujawnienie prawdy może cię wyzwolić [STEPHANIE OAKES – „MROCZNE KŁAMSTWA MINNOW BLY”]


Autor: Stephanie Oakes
Przekład: Monika Wiśniewska
Tytuł oryginału: The Sacred Lies of Minnow Bly
Seria/Cykl: -
Gatunek: literatura młodzieżowa, thriller
Wydawnictwo: Feeria (Feeria young)
Ilość stron: 360

Wyobraź sobie, że należysz do sekty. Takiej, która odbiera ci wszystko: życie, rodzinę, zaufanie. A kiedy się zbuntujesz, pozbawia cię rąk...
Kevinianie to właśnie taka sekta. Teraz ich prorok został zamordowany, a leśna osada, w której mieszkali, spłonęła. W trakcie pożaru z lasu wyszła siedemnastoletnia Minnow, milcząca i bez rąk. Z pewnością wie, co się wydarzyło... ale niczego nie chce powiedzieć.
Znalazłszy się w ośrodku dla nieletnich, Minnow stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości i nauczyć życia poza sektą. Gdy detektyw FBI proponuje jej transakcję wymienną, Minnow musi zdecydować, czy chce otrzymać wolność, o której zawsze marzyła – za cenę ujawnienia strasznych sekretów z przeszłości, o których pragnie na zawsze zapomnieć.
[Opis wydawcy]

Sekta. Wystarczyło, że przeczytałam to niby niewinne słowo, a już przed oczami zamajaczył mi się pewien obraz: skromnie ubrani ludzie, pozbawieni własnej woli i majątku; ślepo podążający za stworzycielem boru, za człowiekiem często uważającym się za bóstwo, gdzie ich łatwowierność podsycana słodkimi kłamstwami jest w stanie doprowadzić do mniejszej lub większej tragedii. Śmiem przypuszczać, że podobne wyobrażenie pojawiło się w waszych głowach. Sama Stephanie Oakes nie odbiega daleko od tego schematu, co mogłoby się przyczynić do zmęczenia materiału, a tym samym czytelnika. Także, cóż takiego przyczyniło się do popularności tej książki, że aż na jej podstawie powstał serial?


TO, ŻE ZAKOCHAŁEŚ SIĘ W UTWORZE „JESTEŚ BOGIEM” PAKTOFONIKI NIE ZNACZY, IŻ MUSISZ BRAĆ SŁOWA TEJ PIOSENKI NA SERIO!

Zanim przejdę do głównego wątku, pozwolę sobie zauważyć, że opis... lekko wprowadza nas w błąd. Zacznijmy od tego, że siedemnastoletnia Minnow nie została pozbawiona rąk, tylko dłoni, a to zmienia postać rzeczy. Może potocznie korzysta się z tych słów naprzemiennie, jednak tutaj ma to szczególne znaczenie. Tym samym wnioskuję, iż osoba odpowiedzialna za ten opis raczej nie zapoznała się z treścią książki. Co jak co, ale w jakimś stopniu poczułam się oszukana... Wróćmy jednak na właściwe tory!
Niepewność rzucająca cień na przyszłość Minnow. Spora doza tajemniczości okalająca wydarzenia felernej nocy, kiedy budowana przez lata osada kevinian poszła z dymem. Mroczne nuty wydobywające się z wnętrza dziewczyny, gdzie wystarczyło dosłownie niewiele, aby z jednego więzienia trafiła do drugiego. Chaos uczuć oplatających mój umysł powodował, że choć czułam wyraźną ekscytację z powodu możliwości odnajdywania zagubionych elementów tej układanki, zdarzało mi się chcieć czym prędzej wyruszyć na ostatnią stronę, by dowiedzieć się, jak się właściwie zakończyło. Właśnie tak zżerała mnie ciekawość, gdyż Stephanie Oakes umiejętnie dawkowała strzępki ważnych informacji. To sprawiło, że bacznie obserwowałam zmagania Minnow, próbującej zaaklimatyzować się w obcej dla siebie rzeczywistości. Kroczek po kroczku, z pomocą innych, odkrywała świat na nowo, porównując dotychczasowe przeżycia do ówczesnych niedogodności. Dziewczyna przebywała w Zakładzie Poprawczym (pierwsza zagadka, czemu tam trafiła) o ostrym rygorze, dającym jej w kość, to jednak dopiero tam poczuła się... wolna! Dziwnie to brzmi, wiem, jednakże kiedy nastolatka pozwala przyjrzeć się życiu kevinian, to stwierdzenie samo ciśnie się na usta. Panujące tam zasady już wywoływały u mnie ciarki, a kiedy przyszło mi się zmierzyć ze wspomnieniami powiązanymi z karaniem tych, którzy pozwalają sobie na samowolkę... Nawet nie zdajecie sobie sprawy, że nieraz czy dwa z tego powodu odkładałam książkę na bok, by móc odetchnąć i na spokojnie przyswoić to, czego właśnie byłam „świadkiem”. Nie byłam w stanie pojąć, jak jeden człowiek zdołał omamić tyle umysłów, że ci tak ślepo za nim podążali. Nie pojmowałam tego, jak można dobrowolnie porzucić dobra współczesności i pozwolić wywieźć się do totalnej głuszy, gdzie nawet zwykłe przeziębienie zwalczano poprzez separację takowej osoby od reszty, uważając, że jeżeli jest godzien to niestraszne mu powikłania. Jak w ogóle można z obojętną miną przyglądać się wymierzaniu kar, gdzie nawet w więzieniach mają dla siebie więcej litości. Cieszyłam się, że Minnow wyrwała się z tego piekła, jednak bolało mnie to, iż nadal w niej tkwi. Demony przeszłości uczepiły się jej i tylko od niej zależało czy pozwoli ponownie, aby przejęły nad nią kontrolę, czy jednak sięgnie po pomoc od tych, którzy – choć całkowicie jej nie znali – postanowili ją wesprzeć w tej walce. Co postanowiła? Tego już nie mogę zdradzić, jednak powiem jedno: rywalizacja obu stron będzie trudna.

WYRAŹ SWOJE ZDANIE – MASZ DO TEGO PEŁNE PRAWO!

Minnow zawsze wyróżniała się na tle pozostałych dziewcząt u kevinian. Łaknąca wiedzy, pragnąca zrozumieć otaczający ją świat, zadawała wiele pytań (nie zawsze przychylnych guru sekty), co sprawiało, że powoli stanowiła zagrożenie dla społeczności. To sprawiło, że wzmożono nacisk na jej rolę, gdzie nawet wyrażanie smutku czy radości nie było mile widziane. Dopiero kiedy poznała pewnego chłopaka, pozwoliła sobie uwierzyć, że ma prawo być sobą. Jude dał jej nadzieję na lepsze jutro, której potrzebowała. Lgnęli do siebie, próbując zwalczyć przeciwności losu, jednak nastolatka wzięła najgłębszy oddech dopiero w „Pośredniaku”. To tam, pod „opieką” Angel, tak naprawdę pojęła, czym jest prawdziwe życie. Choć uwięziono ją w pilnie strzeżonym budynku, czuła się tam bezpieczna i mocniej zaczęła wierzyć w sens swojego istnienia. Polubiłam ją za jej autentyczność. Zaimponowała mi swoją siłą, gdzie wielu zapewne zdołałoby się już poddać, kiedy ona zawzięcie walczyła. Dobitnie udowadniała, że wady można przekształcać w zalety. Ba, nawet pokazywała pazurki, co w jej przypadku wydawało się czymś nieprawdopodobnym! Cicha woda brzegi rwie!
Jeżeli już jesteśmy przy omawianiu bohaterów, to mam mieszane uczucia względem Jude'a. Wychowywany z dala od cywilizacji (i od sekty, to trzeba podkreślić), doskonale wiedział, co takiego czuje nastolatka. To sprawiło, że szybko obdarzyli się zaufaniem. Nie zmienia to jednak faktu, iż wyczuwałam w nim nutki... egoizmu i fałszu. W jakimś stopniu był kolejną pułapką, w którą miała wpaść Minnow. Lubiłam go, równocześnie nienawidząc za ten pakiet sprzecznych bodźców. Jednakże nadal pozostawał znacznie lepszy od rodziców dziewczyny, gdzie ci – wpatrzeni w guru wydumanej religii jak w obrazek – przyzwalali na takie traktowanie. A sam „dowodzący” nimi człowiek... ten to dopiero stanowił nie lada zagadkę. Chociaż po jego czynach widziałam, że jest nieprzewidywalnym gnojkiem, to mam wrażenie, że jednak autorka słabo zarysowała jego postać. Brakowało mi czegoś, co pozwoliłoby mi uwierzyć, iż naprawdę ma te cechy wspomagające manipulowanie umysłami innych, słabszych od niego.

Stephanie Oakes sięgnęła po dość trudny, a zarazem nieco rozchwytywany od niedawna motyw przewodni historii, jednak – wraz z wprawnym piórem i dobrym pomysłem na rozwinięcie fabuły – zdołała uratować się przed bolesnym upadkiem. „Mroczne kłamstwa...” czyta się w ekspresowym tempie, gdzie krótkie rozdziały oraz wciągające perypetie bohaterów nie zamierzają tak łatwo zezwolić na powrót do rzeczywistości. Jednakże autorka zaliczyła parę potknięć. Poruszyła bowiem wiele wątków, gdzie część z nich nie została poprowadzona do końca. Może w ten sposób zostawiła otwartą furtkę wyobraźni, gdzie każdy dostaje szansę dopowiedzenia sobie, co dalej się wydarzyło (lub dla samej siebie, gdyby zamierzała powrócić do Minnow), ale i tak byłoby lepiej, gdyby po powiedzeniu „A”, powiedziała też „B”!

Podsumowując. Zabrzmi to nieco mrocznie, ale ta książka sama w sobie przypomina sektę: spragniona porywającej fabuły, pozwoliłam autorce się poprowadzić, a jej słowa zadziałały na mnie jak magnes. Nawet nie spostrzegłam, kiedy się uzależniłam od tej mrożącej krew w żyłach historii, a każda separacja od niej kończyła się lekkim zagubieniem w rzeczywistości. Rekomendacje nie kłamały – „Mroczne kłamstwa Minnow Bly” to mocna opowieść, gdzie nigdy do końca nie wiedziałam, jak właściwie potoczą się losy bohaterów. Nieprzewidywalna, skłaniająca do refleksji.

MOJA OCENA:
★★★★★★★☆☆☆


DEMONICZNA STREFA CYTATÓW:

Z kłamstwami jest tak, że z biegiem czasu stają się trujące.

Gniew to rodzaj zabójstwa, które popełnia się w sercu.


20 komentarzy:

  1. Lekki niepokój poczułam. Kiedyś czytałam coś o sektach i przyznam, że długo nie mogłam o tym zapomnieć. Wartościową recenzja. Zastanowię się nad lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przemyślę jeszcze tę książkę. Możliwe, że się nią zainteresuję :)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo drobnego oszukiwania przez wydawcę, to Twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. oooo ! Jak najbardziej moje klimaty. Chętnie przeczytam tę książkę bo temat seksty jest dla mniie czymś co biorę w ciemno <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno takich klimatów nie czytałam. Chyba muszę sięgnąć, bo mnie zaintrygowałaś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przypominam sobie, aby moje dzieci czytały książkę o takiej tematyce i to jeszcze przemyconej do thrillera, wydaje się, że powinna ich zainteresować, choćby ze względu na niejednoznaczność postaci, jakby drugie dno, na które też warto zwrócić uwagę. Niezakończone wątki wydają się nieść obietnicę kontynuacji, a to i ja lubię. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam rację, książka zainteresowała moją córkę, a zatem czeka nas z nią wspólne czytanie i dyskutowanie o przygodzie czytelniczej, a to lubimy najbardziej. :)

      Usuń
    2. Ja jeszcze na takie dyskusje muszę trochę poczekać, za młody najstarszy jest.

      Usuń
  7. Miałam tą książkę na oku jeszcze przed oficjalną premierą, ale jak to zawsze... wahałam się. Potem gdzieś się zawieruszyła, i zupełnie o niej zapomniałam :) Twoja recenzja przypomniała mi tytuł, i zachęciła do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetna powieść, bardzo mnie wciągnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś przed premierą tej książki bardzo się nią zainteresowałam, jednak po premierze o niej zapomniałam i dopiero teraz mi o niej przypomniałaś. Szczerze mówiąc, liczyłam na coś całkiem innego i po Twojej recenzji czuje się trochę rozczarowana. Nie wiem czy kiedyś po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnio dość często, nawet w serialach przejawia się motyw sekty. Zabrzmi to dziwnie, ale jak patrze na te omotane osoby, to mam ochotę walnąć je mocno w tył głowy, żeby się ogarnęły:P to taki wylew wewnętrznej goryczy z mojej strony hehe :D Książka wydaje się być ciekawa, ale muszę chwilę odpocząć od tematu sekt ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Motyw sekty jest stary jak świat, ale nawet taki oklepany schabowy, dobrze podany, jest zjadliwy :) A książka wydaje się być bardzo ciekawa, chętnie bym przeczytała, ale aktualnie mam za dużo książek w kolejce ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojejku chce przeczytać t książkę. Widzisz już samą recenzją można się uzależnić :) Co do nie dokończonych wątków akurat tego nigdy nie lubiłam

    OdpowiedzUsuń
  13. No no, dawno żadna recenzja i książka mnie tak nie zainteresowały. Chętnie przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam twoje recenzje :D Piszesz tak, że nie można się od nich oderwać ;) Teraz muszę dopisać kolejną książkę do stosiku, który chciałabym przeczytać ;) Jestem jej ogromnie ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. No jest różnica pomiędzy rękami a dłońmi :) i to całkiem... Spora :) bardzo lubię takie nieprzewidywalne historie, aczkolwiek martwię się tymi niedokończonych wątków.

    OdpowiedzUsuń
  16. Tu mnie masz. O kurczę. Musi być mocna. Zobaczyłam pierwsze słowo w twojej recenzji i już wiedziałam, że przepadłam. Weszłam w ten klimat i chętnie poczytam więcej 😁

    OdpowiedzUsuń
  17. Uwielbiam Twoje recenzje. Kusi mnie ten motyw sekty. Muszę ją mieć!

    OdpowiedzUsuń