środa, 5 sierpnia 2020

A PO WOJNIE JUŻ TYLKO BLIZNY [Alice Broadway – „Blizna"]

Autorka: Alice Broadway
Przekład: Maciej Studencki
Tytuł: Blizna
Tytuł oryg.: Scar
Cykl: Księgi Skór
Tom: 3
Gatunek: fantastyka młodzieżowa
Wydawnictwo: We Need Ya
Liczba stron: 296 stron

Opis: Zaskakujący finał bestsellerowej trylogii „Księgi Skór” opowiada o tym, jak młoda i niepokorna dziewczyna próbuje połączyć swoją przeszłość z przyszłością, a przy tym wszystkim odkrywa, że niektóre problemy nie mają prostych rozwiązań.

Naprawdę długo przymierzałam się do przeczytania ostatniego już tomu „Księgi Skór”, który jest nowością na rynku wydawniczym, a to dlatego, że w głowie wciąż miałam własne uwagi na temat drugiej części, która moim zdaniem straciła nieco przez nudną fabułę i… niektóre nie do końca wyjaśnione wątki. Oczywiście cały czas miałam nadzieję, że autorka powali mnie na łopatki i uniesie na swoich pisarskich skrzydłach tą całkiem ciekawą opowieść przeplataną baśniami, ale czy ta nadzieja przetrwała? Cóż, można powiedzieć, że z jednej strony Alice Broadway mnie ucieszyła, z drugiej strony jednak zraniła. I to mocno.
Już od samego początku fabuła mi się podobała. Nie nudziłam się, czytając ostatni tom i muszę przyznać, że naprawdę szybko się z nim zapoznałam – zaledwie podczas jednej kilkugodzinnej podróży pociągiem! Miło było wrócić do uniwersum, z którym nie miałam do czynienia od ponad roku. Początkowo odrobinę się bałam, iż nie będę pamiętać podstawowych rzeczy z poprzednich części, ale autorka zrobiła coś, co naprawdę lubię: miała na względzie, że powieść nie zostanie wydana od razu, więc jeżeli pisała tutaj o czymś, czego przeciętny czytelnik z przeciętną pamięcią (czytaj: ja) nie mógł już pamiętać, dokładnie to tłumaczyła – oczywiście nie w sposób nachalny, a całkiem naturalny. Za to jej wielkie dzięki, bo naprawdę miałam problem z przypomnieniem sobie czegokolwiek! Taki zabieg sprawił, że szybko wróciłam na właściwe tory i łatwiej było mi się wczuć ponownie w klimat powieści.
Książkę miło się czytało, to fakt, byłam nawet zaskoczona, że Alice Broadway buduje tutaj niesamowite napięcie wokół niektórych wątków – np. wokół niewyjaśnionych okoliczności krążących wokół śmierci Longsighta, ale ostatecznie nie mogę powiedzieć, że cokolwiek mnie tutaj zaskoczyło. Ba, uważam, że to, jak tajemnicze zmartwychwstanie zostało wyjaśnione, jest tak kiepsko wytłumaczone, że mam odczucie ogromnie niewykorzystanego potencjału! Może ten jeden wątek bym jeszcze przeżyła, ale… Nie przeżyję zakończenia, czyli zdecydowanie najsłabszego elementu tej powieści, który omal nie obniżył mojej oceny końcowej o dwa punkty. Fabuła naprawdę miała zadatki na bycie oryginalną, a tymczasem zakończenie nie dość, że przedstawiono tak, jakby autorka musiała się zmieścić w kilku stronach, bo takie ma wymagania od wydawnictwa, albo jakby nie miała już pomysłów i siły na dalsze pisanie, to jeszcze uczyniono z tej książki taką… typową młodzieżówkę. Ba, przeżyłabym to, gdyby nie fakt, że kilkadziesiąt stron wcześniej dostaliśmy tak emocjonujący wątek, iż mało sama nie spadłam z krzesła (chodzi mi tutaj o to, co działo się w kulminacyjnym momencie związanym z karą – tutaj wręcz kipiały emocje, i to nie tylko we mnie, ale również jestem w stanie zaryzykować stwierdzeniem, że w autorce również). Po takiej scenie po prostu musiałam zamknąć książkę i zadumać się nad tym, jaka jest ludzkość. Trochę mnie to wprowadziło w nostalgię, bo pomyślałam sobie, że w dzisiejszym świecie jest dokładnie tak, jak opisuje to Alice Broadway – tłumy przytakują samozwańczemu przywódcy, dając się manipulować. Uważają się za dobrych ludzi, ale jednocześnie zamykają oczy na zło. Smutna wiadomość płynie z „Blizny” – jeżeli ktoś chce być inny, wybić się z tłumu, pokazać, że ma inne zdanie – prawdopodobnie zostanie odrzucony, a może nawet i ukarany. Wobec takiej wizji świata i ludzi nie dziwię, że Leora koniec końców nie okazała się taką silną bohaterką, jak oczekiwali od niej tego inni. Jest w tej postaci jakaś autentyczność. Podobała mi się jej słabość. Może dziewczyna czasem wydawała się nieco irytująca, ale ostatecznie uważam, że uchodziła za całkiem ludzką i taką... ponadksiążkową. Nie jest jak inne „wybrane” bohaterki podobnych powieści. Nie staje do walki, mierząc się z nieludzkimi siłami. Czasami po prostu upada i poddaje się losowi, bo sama zdaje sobie sprawę ze swojej słabości. Może kryć się w tym również wada, ponieważ ostatecznie bohaterka nie była bohaterką w pełnym wydaniu i jej rola zeszła trochę na drugi plan, ale to jest akurat najmniejszy problem tej książki.
Budowanie napięcia wokół niektórych sytuacji (pomijając niewykorzystany potencjał wątku Longsighta), a także ten mocny moment, który mało nie zwalił mnie z nóg, to chyba najmocniejsze strony tej powieści. Najgorszy, tak jak już wspominałam, to zakończenie – i nad nim zbytnio rozwodzić się nie będę, aby nie spoilerować. Zajmę się za to innymi słabymi stronami tej części, jak chociażby niektóre nienaturalne, przyspieszone wątki. 
Mel, czyli bajarka zakochana w naznaczonej społeczności, jakoś nie bardzo do mnie przemówiła swoją nagłą zmianą. Tak samo Oscar, który po prostu pojawił się tutaj, żeby bohaterka mogła pokazać, że pała do niego jakimiś uczuciami – wątku romantycznego, któremu poświęcono tutaj naprawdę wąski fragment, kompletnie nie czuć, ba, nawet samo zakończenie nie robi wrażenia i… jest wręcz nienaturalne w tym miłosnym kontekście. Sama historia Minnowa to jakieś nierozwinięte nieporozumienie (dodaję tutaj oczywiście to, co stało się z nim na końcu), a Longsighta, którego traktowano na początku jako naprawdę pomysłowego i niepokojącego człowieka, potraktowano jak coś, co trzeba było szybko usunąć na bok, żeby fabuła przyspieszyła. Coś tu naprawdę nie zagrało z tymi postaciami. Może autorka za wiele chciała do „Blizny” wcisnąć, w efekcie czego za bardzo ścisnęła niektóre wątki? Może to, że drugi tom był taki monotonny, odbiło się w ostatniej części, w której nagle wszystko musiało przyspieszyć? Moja opinia jest wobec tego taka: „Blizna” ma bardzo nierówną fabułę. Niektóre wątki się dłużą, niektóre są za szybkie i nie do końca wyjaśnione.
Oczywiście to, co wciąż mi się tutaj podoba, to baśnie. Co prawda poświęcono im mniej miejsca niż w poprzednich częściach, ale wciąż jestem za tym, żeby zrobiono z nich osobny tom. Poza tym nie obraziłabym się również, gdyby kiedyś powstała jeszcze jakaś inna seria w tym uniwersum, bo jest naprawdę interesujące!
Oprócz jednego z wniosków, jaki dla mnie płynął z tej powieści, a o którym pisałam wyżej, dostrzegłam jeszcze jedną cenną rzecz: każdy kij ma dwa końce. Jedna strona może widzieć daną sytuację inaczej, a druga jeszcze inaczej, co nie znaczy, że wszyscy jesteśmy nieomylni. Poza tym nie można wszystkiego rozgraniczać na dobre i złe czy ciemne i jasne – po prostu wszystko zależy od perspektywy danego człowieka. Chyba jeszcze nie spotkałam się z takim morałem, a uważam, że to całkiem cenna myśl, pod którą podpisuję się rękami i nogami. Alice Broadway jak dla mnie stanęła ponad całą ludzkością, pokrótce ją oceniając. I za to brawa.
Podsumowując. Tak jak wspominałam, książka jest bardzo nierówna i mam jednak świadomość niewykorzystanego potencjału fabularnego, ale uważam, że to i tak całkiem przyjemna pod wieloma względami powieść. Raczej nie będę do niej wracać jako czytelnik, ale wspomnieniami na pewno się jeszcze przy Leorze znajdę. No, chyba że ktoś postanowi wydać inna powieść Alice Broadaway w tym uniwersum, to ja poproszę egzemplarz!

OCENA:
★★★★★★☆☆☆

TUSZ | ISKRA | BLIZNA

10 komentarzy:

  1. Swego czasu jakoś unikałam serii, ale teraz Tusz czeka na przyłóżkowym stosiku. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dużo było o tej serii w sieci, szkoda, że jest trochę nierówna. Ale myślę, że może znajdę na nią chwilę i sięgnę po te książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładki tych książek są cudowne. A i mam je w planach jeśli chodzi o treść, ale nie wiem jeszcze kiedy je będę czytać

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio mam ochotę poczytać fantastykę, do której mało zaglądałam do tej pory. O tej serii nie słyszałam, ale chyba zapiszę ją sobie na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładki są wspaniałe i to one zwróciły moją uwagę na tę serię. :) Aczkolwiek trochę się boję, że treść mnie rozczaruje. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam dwóch poprzednich tomów. Twoja recenzja tylko potwierdza opinie innych, że warto zastanowić się nad przeczytaniem tylko pierwszej części. Nienaturalne zakończenie, za dużo wątków. Muszę się zastanowić nad tą serią.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie do końca jestem przekonana do tej przygody czytelniczej, ostatnio podniosłam poprzeczkę dla książek, które mogą mnie zainteresować, choć nie ukrywam, że wciąż daję się skusić na jakiś tytuł, który potem okazuje się przeciętniakiem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznam, że nie spodziewałam się tego po tej książce. Trylogia dość obiecująca, świat fascynujący, a zamykający ją tom wypadł tak słabo. Możliwe, że autorka nie udźwignęła własnego pomysłu. Umykało jej co nieco i chwytała się czegokolwiek, aby to jakoś stworzyć. Oczywiście nie mi to oceniać, ale fani cyklu na pewno będą (i są) zawiedzeni. Za to okładka piękna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ue, co to się podziało? 😲 Czyta się szybko, jest pięknie a jednak mamy takie brzydactwa? Tak se czytelnikowi nie robi 😢

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli nadarzy się okazja to chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń