niedziela, 18 listopada 2018

Precz z prywatnością! [ALICE BROADWAY – „TUSZ”]

Autorka: Alice Broadway
Tytuł: Tusz
Tytuł oryg.: Ink
Cykl: Księga skór
Tom: 1
Gatunek: literatura młodzieżowa, sci-fi
Wydawnictwo: We Need YA (Czwarta Strona)
Liczba stron: 378

Opis: Każde zachowanie, każdy uczynek, każda ważna chwila zostawia ślad na Twojej skórze. Leora jest przekonana, że jej zmarły ojciec powinien zostać zapamiętany na zawsze. Wie, że zasługuje on, aby wszystkie jego tatuaże zostały usunięte i przekształcone w księgę skóry jako dowód dobrego życia, jakie wiódł.
Jednak kiedy odkrywa, że jego tusz zmieniono, a księga jest niekompletna, zaczyna się zastanawiać, czy tak naprawdę kiedykolwiek go znała.
[opis wydawcy]

Leora żyje w świecie, gdzie historia ludzi wiąże się z tym, co pokazuje ich wytatuowana skóra – imię, wiek, drzewo rodzinne i symbole, które sami dobierają, pragnąc pokazać światu, co przeżyli. Życie w harmonii z prawdą, która ujawniania jest przez tatuaże, ma zaprowadzić ich do dnia, w którym ze spokojem będą mogli odejść z tego świata. Jeżeli Księga Skór składająca się z tatuaży zostanie położona na szali sprawiedliwości i pokaże, że dusza zmarłego może pozostać zapamiętana, ponieważ wiodła dobre życie, również i jego członkowie rodziny będą spokojniejsi. Co się jednak stanie, jeżeli okaże się, że człowiek nie był tak dobry, jak mogłoby się wydawać i miał przy tym sporo tajemnic? I co z tym wszystkim zrobi rząd, który za nic ma prywatność? Cóż, możemy się tego tylko domyślać… Albo od razu wziąć się za czytanie Tuszu!


CZY KTOŚ PLANUJE TO NAKRĘCIĆ? NIE? TO NA CO JESZCZE CZEKACIE?!

Tą małą zapowiedzią chciałam podkreślić, ze Tusz jest naprawdę godny uwagi, ale zanim przejdziemy do opiewania książki epitetami nie z tej ziemi, chciałabym wyrazić swoją opinię na temat tego, co znajduje się na LC. Widzę, że książka uznawana jest za utopię. Początkowo też tak sądziłam, ale czy aby na pewno jest to utopia? Zgodnie ze słowami Chada Walsha: „Utopia nie zagraża ludzkiej wolności”, a tu zdecydowanie mamy naruszenie ludzkiej wolności. Nie chcę jednoznacznie mianować tej książki dystopią, ale jakąś pesymistyczną wizję przyszłości tutaj mamy, choć może nie tak wyraźną (to zapewne ujawni się w przyszłych tomach). To trudne rozgraniczenie, ale ja się jednak uchwycę tego, że to dystopia. A skoro to sobie już wyjaśniliśmy…
Nie jest to typowa dystopijna książka, która ukazuje któryś z kolei świat stłamszony przez wymyślne rytuały, próbujące utrzymać ludzi w ryzach. Ta książka ma głębię. Można się dopatrzeć w niej czegoś więcej. Największa moim zdaniem wartość tej powieści wyraża się w tym, że możemy ją połączyć z obecnymi czasami. Nie chodzi tu wyłącznie o postępowanie rządu, który próbuje ograniczać wolność człowieka poprzez ciągłe mieszanie mu w głowie i stawianie wyłącznie dwóch granic, czyli tych, które wyznaczają różnice pomiędzy dobrem a złem. Chodzi również o zachowania ludzi, o to, jaki na nich wpływ wywierają inni ludzie i jak ich opinia potrafi się zmieniać pod wpływem różnych zdarzeń. Zaryzykuję stwierdzeniem, że to książka o nas samych.


Druga sprawa to szokujący świat. Bardzo, ale to bardzo podobał mi się motyw tatuowania swojego ciała historiami ze swojego życia. Byłam również podekscytowana i jednocześnie przerażona tym kontrowersyjnym faktem, że  garbowano tutaj ludzką skórę, tworząc z tych tatuaży księgi, które rzekomo miały być symbolem pamięci. Co prawda nikt nie powiedział tego na głos, ale była to swoistego rodzaju religia, którą autorka zgrabnie obmyśliła, a miała ona swój początek w… baśniach! Tak, prawdziwy urok tej powieści wyrażał się właśnie w nich. Na każdym kroku byliśmy raczeni jakąś historyczną bajką, która miała nam pokazać funkcjonowanie tego świata, dzięki czemu cała historia wydawała się być jedną wielką uniwersalną baśnią.
Początkowo bardzo denerwowało mnie to, że tak naprawdę niewiele wiadomo o samym sposobie życia bohaterów. Że nie wiedzieliśmy, czy urwali się z przeszłości, przyszłości czy należeli do naszej teraźniejszej codzienności. Mieszkali na jakiejś wyspie? Ich zwyczaj obejmował tylko jakiś nienazwany region czy może cały glob? Jak w ogóle nazywało się to miejsce? No, właśnie. Niewiele wiemy o samym świecie przedstawionym, ale teraz dostrzegam, że mogło to być celowe. Dostaliśmy baśń, która opiera się na innych baśniach. Czas i świat przedstawiony nie mają tutaj znaczenia, a to wszystko po to – według mojej skromnej interpretacji – abyśmy mogli powiązać dzieje książki z naszą rzeczywistością. I to mi się piekielnie podoba. Pewnie wiele bym zaryzykowała, gdybym napisała, ze to zdecydowanie lepsze uniwersum od Igrzysk Śmierci czy Niezgodnej, ale… tak, to uniwersum chyba najbardziej spośród wymienionych powieści przypadło mi do gustu. Jednocześnie muszę podkreślić, że cała książka nie była tak idealna, jakby mogło się wydawać.
W fabule czegoś zabrakło. Może trochę akcji? Zaskoczeń (choć nie mówię, że wszystko było tutaj przewidywalne, o nie, ja też niekiedy bywałam zaskoczona)? A może samej fabuły w fabule? Mam wrażenie, że rodzinne dramaty, tajemnice, wyjątkowość głównej bohaterki, miłostki i przyjaźnie były tutaj bardzo schematyczne. To nie zmieni oczywiście faktu, że książkę czytało się naprawdę miło.
Co mi się najbardziej tutaj podobało, to płynność. O tej swoistej „skórzanej” religii dowiadujemy się powoli – informacje są podawane w odpowiednich dawkach, nie czujemy więc przesytu i już od początku jesteśmy w stanie wczuć się w klimat powieści. Dobrze, może autorka przez to długie opowiadanie trochę zatraca fabułę i przez długi czas po prostu nic ciekawego się nie dzieje, mnie to jednak w żaden sposób nie odpychało. Przez całą lekturę byłam naprawdę zaciekawiona i niekiedy nie mogłam się od niej oderwać.

CO BY TU JESZCZE… CZYLI TROCHĘ (NAPRAWDĘ TROCHĘ) O BOHATERACH

Co tu dużo mówić? Postacie były takie, jak wykreowany świat. Tak naprawdę z każdym mogliśmy się tutaj utożsamiać, ponieważ niewiele osób się wyróżniało. Początkowo nieco przeszkadzało mi to, że wszyscy byli tutaj tacy sami, myślę jednak, że to kwestia powolnego rozkręcania się. Może te kreacje ostatecznie nie były super dokładne, ale mam wrażenie, że ten ogół również bardzo dobrze wpisywał się w baśniowość książki. Nie dostaliśmy wszystkiego na tacy. Czasami musieliśmy się zatrzymać i sami coś zinterpretować.
Główna bohaterka, Leora, wydała się być zwyczajną dziewczyną. Myślałam, że tą zwyczajną dziewczyną zostanie już do samego końca, ale jak to tak? Niemniej jednak różniła się od innych wyrazistych bohaterek dystopii. Byłam w stanie zrozumieć motywy jej postępowania nawet wtedy, gdy się z nią nie zgadzałam. Jako nastolatka sprawowała się doskonale, a co za tym idzie, jeszcze daleko było jej do osoby dorosłej. Na dodatek nikogo nie udawała. Dziwi mnie to, że pomimo swojej całkiem zwyczajnej kreacji, była bohaterką, którą na pewno zapamiętam, a to nie lada sztuka, także Alice Broadway należą się brawa.
Jeżeli chodzi o resztę postaci, to muszę przyznać, że stanowili całkiem dobre tło. Mówię tutaj o matce Leory – Sophie, Verity – która była przyjaciółką głównej bohaterki, a także Obel, u którego praktykowała. Mam wrażenie, że inne drugoplanowe postacie zostały potraktowane trochę zbyt ogólnikowo. W najlepszym przypadku niektórzy mogli się tu po prostu nie pojawiać i wcale nie zrobiliby książce krzywdy.


Podsumowując. Uważam, że Tusz to bardzo pomysłowa dystopia. Autorka udowodniła, że wciąż można tworzyć oryginalne uniwersa i że jeszcze nie wszystkie dobre pomysły zostały zużyte. Może książka nie jest baśnią w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale właśnie jak ona się „zachowuje”. Dzięki temu jesteśmy w stanie dostrzec uniwersalność, która z niej płynie. Jedyne, co może tu trochę leżeć, to sama fabuła, bo choć jest ciekawa, to jednak nieco schematyczna i trochę przytłumiona samym motywem świata przedstawionego. Zakończenie to jednak genialne zwieńczenie tej lektury i wcale bym się nie obraziła, gdyby niedługo do moich łapek trafił kolejny tom tej opowieści, bo tak łatwo sobie jej nie odpuszczę. Raz mnie w sobie rozkochała i już tak łatwo nie wypuści mnie ze swoich objęć!
Z czystym sumieniem ją polecam, bo to jedna z lektur, które przeczytałam w tym roku, a która przypomniała mi, jak przyjemne może być czytanie książek dla własnej satysfakcji, a nie dlatego, że goni cię czas i musisz napisać recenzję.

OCENA:
★★★★★★★☆☆


DEMONICZNA STREFA CYTATÓW:

– To trochę niespotykane, by dziewczyna była tatuażystką, prawda?
– Tak, byłam jedyna na zajęciach. Wielu ludzi wierzy w stereotyp, sądząc, że tatuażyści muszą być umięśnionymi facetami. – Wyciągam swoje blade, chude ramiona. – Ja wyznaczam nowy trend.

– Czasami rodzicom wydaje się, że robią cos właściwego. Ale nie powinno się trzymać sekretów. Czasami to dzieci wiedzą lepiej.

Człowiek nie składa się wyłącznie z porażek i błędów. Każdego ranka budzimy się jako nowa osoba.

13 komentarzy:

  1. Hmm, zerkam na nią od jakiegoś czasu, bo bardzo podoba mi się pomysł z tatuowaniem historii na skórze. Jak ogarnę się z czasem, mam nadzieję, że niedługo, to w końcu po nią sięgnę! W moim udczuciu nie ryzykujesz, mówiąc, że to może być lepsze uniwersum od Niezgodnej czy Igrzysk Śmierci, bo są popularne, owszem, ale nie wybitne.

    mrs-cholera.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka mnie przyciąga, nie powiem. Ksiązka ma różne opinie, ale chyba najlepiej samemu się przekonać, co się o niej sądzi. Pomysł na tatuowanie jest mega, bardzo mnie zaintrygował!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam dużo opinii na temat tej książki, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, więc wciąż zastanawiam się, czy po nią sięgnąć :( Okładka jest świetna, a pomysł na samą fabułę mnie przekonuje. Lubię dystopie, a jeżeli bardziej podobało Ci się to uniwersum od chociażby Igrzysk Śmierci - chyba zaryzykuje :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyle dobrego o tej książce słyszałam, że koniecznie będę musiała ją nadrobić!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie spotkałam się z tą książką, ale widzę, że warto po nią sięgnąć :-) W wolnym czasie chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze powiedziawszy to z jednej strony bardzo mnie zainteresowałaś tą bąsniowością i dystopijnym klimatem, a z drugiej mam takie meh o myśl o bohaterach. Przecież oni są jedną z najważniejszych rzeczy w książce. Do tego schematyczność przy relacjach i charakterze głównej bohaterki. Naprawdę nie wiem, co sądzić, ale pewnie dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  7. zaciekawiła mnie fabuła tej książki i mam ją na liście do przeczytania :)!

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie się z nią zapoznam. Lubię dystopie, ale coraz ciężej znaleźć coś oryginalnego, więc po Twojej rekomendacji chętnie jej poszukam w księgarni ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  9. Zachwyciłam się okładką, urzekła mnie. :) Pomysł na przygodę czytelniczą podsyłam mojej młodzieży, zwłaszcza córka powinna być zainteresowana. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Motyw powieści bardzo interesujący. Tatuaże przedstawiające historię życia... Zdecydowanie będę musiała przeczytać, ale także njus w przyszłym roku :)

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Okładka mi się nie podobała i omijałam szerokim łukiem opisy tej książki, a teraz widzę, że ona ma sens! Od razu +100 do urody :D w takim razie powinnam się zastanowić nad przeczytaniem jej :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaintrygowałaś mnie tym tytułem. A to oznacza, że muszę ją przeczytać. W sumie już za samą okładkę bym ją czytała, piękna jest.

    OdpowiedzUsuń
  13. Z tym życzeniem ekranizacji, trzeba być naprawdę ostrożnym, bo Hollywood potrafi zepsuć naprawdę dobry materiał wyjściowy :) A jak jeszcze mamy tak przedstawiony świat, trochę nierealny i taki baśniowy to można mieć 90% pewność, że będzie spłaszczony dla masowego widza :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń