wtorek, 18 września 2018

Czasami nie warto znać swojej przyszłości [KASIE WEST – „DZIEWCZYNA, KTÓRA WYBRAŁA SWÓJ LOS”] /PRZEDPREMIEROWO/


Autor: Kasie West
Przekład: Monika Nowak
Tytuł: Dziewczyna, która wybrała swój los
Tytuł oryginału: Pivot Point
Seria/Cykl: Pivot Point
Tom: I
Gatunek: literatura młodzieżowa, fantastyka
Wydawnictwo: Feeria (Feeria young)
Ilość stron: 376
Premiera: 19.09.2018

Życie Addison Coleman sprowadza się do nieustannego pytania „a co, jeśli...”. Nie byłoby w tym nic nietypowego, gdyby nie fakt, że dziewczyna ma moc Sprawdzania – może wejrzeć w przyszłość i poznać skutki swoich decyzji. Kiedy więc okazuje się, że rodzice Addison się rozwodzą i stawiają ją przed wyborem, z kim chce zamieszkać, jej niezwykłe zdolności nabierają zupełnie nowego znaczenia... W jednej z wersji przyszłości Addie mieszka z mamą i wiedzie dotychczasowe, dobrze nam znane życie, które jednak nie jest usłane różami – nęka ją najpopularniejszy chłopak w szkole, a problemy tylko się piętrzą. W drugiej wersji Addison zaczyna nową szkołę i zakochuje się w spokojnym artyście. Uroczo, prawda? Ale i ta rzeczywistość nie jest tak różowa, jak mogłoby się wydawać, bo dziewczyna zostaje wciągnięta w śledztwo w sprawie morderstwa, a wypadki przybierają naprawdę mroczny obrót. Wiedząc tak wiele i mając równie wiele do stracenia, Addie musi zadecydować, w jakiej rzeczywistości... i bez kogo chce żyć.

[Opis wydawcy]

Niejednokrotnie zdarzało mi się użalać nad swoim marnym losem, kiedy to namiętnie pragnęłam przewidzieć skutki podjętych przez siebie decyzji. A że często popełniam błędy, później drżę jak osika i modlę się w duchu, aby tym razem poszło mi znacznie lepiej. Nawet starałam się przyswoić wiedzę czytania z kart Tarota, ale mój umysł ewidentnie odmawiał przy tym współpracy... Na całe szczęście Addison nie musi się o nic martwić. Dziewczyna od paru dobrych lat może szczycić się umiejętnością Sprawdzania, co owocuje wieloma doskonałymi ruchami. Jednakże czy posiadanie takiego daru może całkowicie uchronić przed pewnymi zdarzeniami?


SPÓJRZ W PRZYSZŁOŚĆ I POWIEDZ... JAKIE PYTANIA BĘDZIEMY MIAŁY NA KARTKÓWCE?

Wiadomość o niespodziewanym rozstaniu rodziców dosłownie ścięła nastolatkę z nóg! I trudno się jej nie dziwić, skoro – przeświadczona o ich wielkiej miłości – nawet nie zamierzała Sprawdzać niczego pod tym kątem. Niestety, stało się jak stało i Addie musiała przełknąć tę gorzką informację, tylko jak tego dokonać, gdy trzeba wybrać, czy chce się pozostać w Kolonii u boku nadopiekuńczej matki, czy jednak opuścić ją wraz z ojcem i rozpocząć życie jako zwyczajny człowiek? Tak, dobrze myślicie – przecież po coś posiada się dar przewidywania przyszłości, czyż nie?
Nie powiem, nieco obawiałam się takiego „rozwarstwienia” fabuły, kiedy dwie różne ścieżki będą co rusz przybliżać się do siebie i oddalać, mogąc pozostawiać po sobie wiele niewyjaśnionych faktów. Wiecie, wtedy człowiek sobie co nieco dopowie i tym samym polepszy sobie odbiór książki lub – co gorsza – zacznie spoglądać na nią z niesmakiem. Akurat tutaj Kasie West spisała się na medal, bo chociaż wyraźnie dawało się odczuć różnice, jakie wynikały z obrania danej drogi, to w pewnych punktach krzyżowały się, co owocowało odkryciem drugiego dna danych faktów. Niemniej, gdyby jednak kazano mi wybierać, która ze ścieżek przypadła mi bardziej do gustu, to zdecydowanie wskazałabym na tę, gdzie Addie uczy się żyć pośród normalnych ludzi. W moich oczach wydawała się znacznie bogatsza w akcję, no i – przede wszystkim – wyczuwałam w niej znacznie mniej przesłodzenia. Jak w tej „rzeczywistości” Addison starała się ze wszystkich sił, by nie ujawnić swojej prawdziwej tożsamości, w międzyczasie próbując znaleźć znajomych mogących pozbyć jej się wrażenia osamotnienia, tak wśród swoich prawie całe jej życie kręciło się wokół ukochanego oraz robienia na złość matce. Prawie, ponieważ od czasu do czasu przychodziło swego rodzaju „otrzeźwienie”, a wraz z nim świadomość, iż coś jej nie gra. A wtedy na scenę wkraczała kryminalna sprawa, która spędzała sen z powiek...
Jeżeli chodzi o mrożący krew w żyłach wątek, gdzie to Addison zostaje poniekąd wrzucona w sam środek śledztwa, to jednak spodziewałam się czegoś znacznie mocniejszego. Kasie West stopniowo przemycała poszczególne elementy kryminalnej układanki, traktując je niczym okruszki chleba, za którymi – niczym wróbelek – miałam łakomie podążać, ale jak dla mnie było to zbędne przedłużanie. Owszem, dzięki temu praktycznie na sam koniec wybuchła emocjonalna bomba i człowiek dosłownie nie wiedział, co ma ze sobą począć, ale i tak mam nieodparte wrażenie, że można było to inaczej rozegrać. I znacznie lepiej, rzecz jasna.


NIE MOŻNA ZJEŚĆ CIASTKA I MIEĆ CIASTKO... CHYBA ŻE MASZ DWA!

Addison to taki typ bohaterki książkowej, której nie da się ani znienawidzić do szpiku kości, ani bezgranicznie pokochać. Ten fakt jednak nie świadczy o tym, że jej kreacja umniejsza przy tym jakość książki. Nic z tych rzeczy! Nie dość, że Addie wzbudza niekiedy skrajne emocje, to jest doskonałym przykładem na to, iż nawet największy dar może być zarówno błogosławieństwem, jak i największym przekleństwem. Może dzięki specjalnym zdolnościom możemy znacznie więcej osiągnąć, jednak wtedy musimy wyraźnie zastanowić się, czy otaczający nas zewsząd ludzie nie nawiązali z nami kontaktu tylko ze względu na nią... Całe szczęście, dziewczyna mogła być pewna lojalności Laili, która nie owijała w bawełnę, kiedy coś jej nie pasowało w dokonywanych przez przyjaciółkę wyborach. A dość często się tak zdarza, że mają odmienne zdania i nieraz zastanawiałam się, jakim cudem one w ogóle się przyjaźnią, po czym przypomniałam sobie jedno: przecież przeciwieństwa się przyciągają!
A jeżeli zaś chodzi o amantów naszej głównej bohaterki, to od razu większą miłością zapałałam do naszego „normalsa”, Trevora, niż do obdarzonego równie doskonałym darem Duke'a. Jak ten pierwszy od początku wydawał mi się nad wyraz szczery w tym, co robił i na każdym kroku udowadniał, że wcale nie trzeba nosić kostiumu superbohatera, by nim być, tak ten drugi cały czas mi śmierdział zbytnią doskonałością. Nawet nie przypuszczacie, ile to razy chciałam chwycić naszego „amanta za dychę” za te jego kłaki i sprawdzić, czy po kilkukrotnym przytuleniu ze ścianą dalej będzie tak samo uroczy... Również w przypadku rodziców Addison czułam się stokroć podzielona, jeżeli chodzi o odbiór. Matka dziewczyny, chociaż widać było po niej, że troszczy się o córkę i chcę dla niej jak najlepiej, to niekiedy zdawała przesadzać ze swoją nadopiekuńczością, co kończyło się wieloma niepotrzebnymi sytuacjami. Natomiast ojciec Addie, choć miał więcej zaufania do nastolatki i pozwalał jej na trochę więcej (dzięki czemu mieli lepszy kontakt), to jednak za fasadą dobrego kumpla skrywała się pewna tajemnica, która wielu może lekko zdziwić...


CZYTELNICZKO, ZAKOCHAŁAŚ SIĘ W MOJEJ TWÓRCZOŚCI ZA PIERWSZYM RAZEM, CZY MAM CI PODSUNĄĆ POD NOS COŚ JESZCZE?

Kasie West należy do tego grona autorów, których raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Wielu czytelnikom (a raczej czytelniczkom, chociaż nie twierdzę, że tylko one sięgają po jej twórczość) dała się poznać poprzez liczne historie miłosne, gdzie... żadnej z nich nie znałam. Aż dotąd, bo – pomimo wyraźnego aromatu wątku fantastycznego – nie da się nie zauważyć, iż ta dziedzina jest przez tę autorkę bezgranicznie uwielbiana. Nie powiem, kiedy słodycz wylewa się ze stron, jestem skłonna wytykać to palcami o każdej porze dnia i nocy, lecz pani West potrafi ukazać „szczeniackie” uczucia w tak wyważonej formie, że aż chce się być świadkiem tego, jak ona kiełkuje. Jedynie, gdyby przyszło mi się spotkać z ową panią lub otrzymać szansę wymiany korespondencji z nią, zapewne uruchomiłabym swój słynny „urok” osobisty i dała jej wyraźnie do zrozumienia, iż kiedy staramy się złapać ludzi na dany wątek, to nie robimy dosłownie wszystkiego, aby zepchnąć go boleśnie ze sceny! Bo to powinno być zabronione! Kto jest za?

Podsumowując, chociaż nazwanie „Dziewczyny, która...” ambitną lekturą byłoby grzechem, jednak nie można jej odmówić uroku oraz lekkości, co sprawiło, że przyjemnie spędziłam z tą książką swój jakże cenny czas. I dlatego też, jeżeli nadarzy się ku temu okazja, spróbuję zapoznać się z pozostałymi dziełami pani West, aby ocenić, jak wiele różnią się jej typowe, pełne miłosnych wątków młodzieżówki od tej zakraplanej pewną dozą fantastyki!

MOJA OCENA:
★★★★★★★☆☆☆



DEMONICZNA STREFA CYTATÓW:

Zazwyczaj dokładnie widziałam, co musi się wydarzyć i co konkretnie mam zrobić, aby do tego doszło. Nie dlatego, że wszystko Sprawdzałam – wcale tak nie było – ale dlatego, że lubiłam mieć plan. Plany się przydają. Ale teraz nic nie wiedziałam. [...]

Czasami doskonałość skrywa w sobie kłamstwo, Addie, a nie prawdę [...].

Lepiej, żeby tak było, inaczej znajdziesz się na mojej liście.
A co to za lista?
Osób do zabicia, kiedy zdobędę supermoc.
Ile osób jest na tej liście?
Ty będziesz pierwszy.



13 komentarzy:

  1. Jeśli będę miała możliwość lektury tej książki, na pewno z niej skorzystam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię książki tej autorki, więc z czasem przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli kiedyś ta książka wpadnie mi w ręce, to na pewno ją przeczytam, aczkolwiek nie będę spodziewać się cudów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przedziwna książka ale chętnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba mimo wszystko bym się skusiła. Nie chciałabym jednak posiadać takiego "daru". Nic dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na mnie ta książka już czeka i być może jeszcze w tym tygodniu sięgnę po nią :D Jestem ciekawa, jak ja ją odbiore :D
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Czegoś takiego jeszcze nie czytałam. Na pewno kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Może kiedyś się skuszę, bo nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak mi wpadnie w ręce dam jej szansę:) Nie znam autorki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś czuje, że K. polubi tę książkę :) Wiem, że już zetknęła się z twórczością Kasie West i podobała jej się :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tytuł chętnie polecę mojej córce, powinien ją zainteresować. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnie zdjęcie świetne. Mam w planach tę książkę. Nie czytałam nic od West, ale ta na tle innych jej książek wyróżnia się dojrzałością.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Co nieco słyszałam o tej książce, ale mówiąc szczerze, jakoś niespecjalnie mnie do siebie przekonuje. Nie zrozum mnie źle, napisałaś zachęcającą recenzję, ale toczące się dwutorowo wydarzenia nigdy nie były w stanie mnie zaciekawić, a jedynie rozdrażnić. Także cieszę się, że ta książka przypadła tobie do gustu, ale ja podziękuję.

    OdpowiedzUsuń