czwartek, 4 kwietnia 2019

| PRZEDPREMIEROWO | W pogoni za demonami przeszłości [MARIA ZDYBSKA – „JEZIORO CIENI”]

Autor: Maria Zdybska
Tytuł: Jezioro Cieni
Seria/Cykl: Krucze serce
Tom: II
Gatunek: fantastyka, literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Inanna
Ilość stron: 425
PREMIERA: 30.04.2019

Lirr i Raiden muszą uciekać z Ysborga nie tylko przed gniewem jego władczyni, ale również przed podążającymi ich tropem Łowcami Mocy. Wiedząc, że Maeve nie spocznie dopóki nie zemści się na nich, dwójka zbiegów postanawia poszukać schronienia na brzegach mitycznego Jeziora Cieni.
Odnajdą tam jednak duchy przeszłości, które mogą zmienić wszystko, co dotąd o sobie wiedzieli i wszystko, co kiedykolwiek do siebie czuli.
Nadchodzi czas walki z własnymi demonami!
Nadchodzi czas próby wśród zwodniczych cieni!
Krucze przeznaczenie zaczyna się wypełniać!
[Opis wydawcy]

Przeszłość. Można mieć z nią różne doświadczenia. Dla jednych ludzi jest skarbnicą wielu wspaniałych chwil. Z przyjemnością do niej wracają, aby powspominać dawne dzieje z łezką w oku lub próbując odtworzyć dane sceny z życia. Dla innych zaś stanowi temat tabu. Żyjący dniem dzisiejszym, nie uznają jej. Wolą nie rozpamiętywać, skupiając się na tym, co jest tu i teraz. Przeszłość może również malować się w ciemnych barwach, przenikających do teraźniejszości. Tłamsi, nie pozwala wziąć głębszego oddechu, jest niczym cichy morderca. Rozdrapywane rany są w stanie zmusić do zamknięcia się w sobie.
A co, jeśli jest ona dla kogoś całkowicie nieznana?


ALE ICH KRĘCĄ TAJEMNICZE MIEJSCA

Kiedy już myślałam, że w poprzednim tomie bohaterowie biją rekord w ilości zrobionych kroków w krótkim czasie, tak w „Jeziorze Cieni” jeszcze bardziej zaszaleli. Wręcz nie mogli usiedzieć w miejscu! Ale nie ma w tym nic dziwnego – w końcu Lirr oraz Raiden byli zmuszeni uciekać przed bezwzględną królową Ysborga i jej potężnym sojusznikiem, gdzie schwytanie nie mogło skończyć się dla nich dobrze. Dzielnie podążałam za nimi, mając wyraźny podgląd na ich kolejne przygody. A te nie zawsze można było uznać za bezpieczne! Połączona ze sobą w magiczny sposób, niemal zmuszona do współpracy dwójka co rusz wpadała w tarapaty. Nieraz myślałam, że nie może zdarzyć się nic znacznie gorszego, wtedy Maria Zdybska pokazywała, w jak ogromnym błędzie się znajdowałam. Akcja pędziła na łeb, na szyję. Fale różnorakich emocji atakowały z impetem, nie przejmując się tym, że człowiek ledwo zipie od nadmiaru wrażeń. Nawet zdarzało mi się rozmyślać, czy aby na pewno Lirr oraz Raiden dotrą bezpiecznie do upragnionego celu!
Oprócz licznych dramatycznych zdarzeń znalazło się również miejsce na sporą porcję ciekawych, wywołujących szeroki uśmiech rozmów, podczas których więź między tą dwójką raz się wzmacniała, a raz wiało od nich krystalicznym chłodem. Pojawiło się również o wiele więcej magii, gdzie ta – nie zawsze dająca się ujarzmić – wprowadzała niemały zamęt. Nie inaczej było z tajemnicami spowijającymi bohaterów. Żeby je odkryć, trzeba było być niezwykle cierpliwym! Pojawiła się również szansa lepszego wniknięcia w stworzoną przez autorkę krainę. Malownicze, zapierające dech krajobrazy płynnie mieszające się z wywołującymi dreszcze niebezpiecznymi rejonami zachwycały, równocześnie wzbudzając niepokój. Jednakże to zdarzenia związane z tytułowym Jeziorem Cieni najbardziej wzbudziły moją czujność.
Jak wcześniej miałam się na baczności, uważając na każdy szczegół tej fantastycznej układanki, tak przy nich trzeba było podwoić, a nawet potroić dawkę skupienia. Do końca nie wiedziałam, co tutaj jest brutalną prawdą, a co wyrafinowanym kłamstwem. Nikomu (i niczemu) nie można było ufać. W sumie, autorce też nie powinno się już ufać, bo to, co ona zrobiła... Marysiu, jak mogłaś uczynić coś tak brutalnego? Jak śmiałaś sprawić, że tekst rozmazywał mi się przed oczami, bo nie mogłam nadążyć z potokiem łez, uparcie zalewających moją twarz? NO JAK? Wiem, że dzięki temu podsycasz apetyt czytelników na więcej, ale czy ty jesteś poważna? Jesteś z siebie dumna? Ile jeszcze zadam tutaj pytań, aby pokazać, jak bardzo mnie to zabolało?

JAK ONI ZDOŁALI SIĘ NIE POZABIJAĆ?

Lirr... Chociaż dalej uwielbiała rzucać na prawo i lewo swoimi ulubionymi, oryginalnymi przekleństwami, dało się wyraźnie zauważyć, że nieco przystopowała. Coraz częściej okazywała swój gniew na zupełnie inne sposoby. Nie zmieniało to jednak faktu, że jej ognisty temperament pozostawał bez zmian. Dalej nie dawała sobie w kaszę dmuchać! Aczkolwiek niepewność związana z zamgloną przeszłością wyraźnie dawała jej się we znaki. Dziewczyna z całych sił pragnęła odkryć, kim tak właściwie jest. Sama nie wiedziała, co ma o sobie właściwie myśleć. Do tego dochodziły jeszcze niezrozumiałe uczucia, wprowadzające jeszcze większy chaos w jej głowie. Co zaś się tyczy Raidena... ten – tradycyjnie – był w niesamowitej formie. Nadal sypał ciętymi tekstami, odczuwając niemal chorą satysfakcję z tego, kiedy ta dawała się podpuścić, wyraźnie pokazując swoje niezadowolenie. Tylko tym razem – wreszcie – mogłam odkryć powód jego wrednego zachowania. Poznałam jego prawdziwe oblicze. Odkryłam, że za tym wszystkim kryje się wiele bólu, wiele niewiadomych, przez co otoczył się takim, a nie innym murem. Taka postawa pozwalała mu uwierzyć w to, że panuje nad swoim życiem, gdzie nikt i nic nie będą w stanie podciąć mu nóg. Pozornie różni, łączyło ich wiele. Choć próbowali temu zaprzeczyć, byli dla siebie wzajemną podporą, niosącą nadzieję na lepsze jutro.
Jeżeli miałabym wybrać, który z drugoplanowych bohaterów zasługuje na większą uwagę, bez mrugnięcia okiem wskazałabym optymistycznie nastawionego do świata, lubiącego poflirtować sobie z przystojnymi mężczyznami Mikko. Przyjaciel Lirr (znacznie lepszy od Caela!) dobitnie udowodnił, że dziewczyna zawsze może na niego liczyć, niezależnie od poziomu zagrożenia. Stanowczo stał po jej stronie, nie bojąc się magii, jaka otaczała dwójkę powiązanych ze sobą banitów. Natomiast, gdyby pozwolono mi wtargnąć w fabułę, na pewno mieszkańcom pewnego miejsca mocno by się oberwało. Możliwe, że nie wyszłabym z tego cało, ale chęć dogryzienia im, wykrzyczenia ich arogancji, zadufania w sobie by nade mną zwyciężyła. Pragnęłam ukarać to zadzierające nosy towarzystwo za snucie perfidnych intryg, których tragiczne skutki były im zdecydowanie na rękę...


Żeby nie było, że zawsze na początek wystawiam piękną laurkę, kiedy tylko przechodzę do autora, postawię zacząć od wymierzenia batów. Maria Zdybska ma to do siebie, że jest uparta. Jak się na coś zaweźmie, to nie da rady wyperswadować jej tego z głowy. Do czego biję? Do powtórzeń charakterystycznych cech poszczególnych bohaterów. Jak w „Wyspie Mgieł” przypominała o żyjącej własnym życiem czuprynie Lirr, tak tutaj najmocniej rzucały mi się wzmianki o uśmieszku Raidena (nie dorobił się przez to zmarszczek mimicznych?) i o łabędziej szyi jednej z kobiet, co było drobnym utrapieniem. Wystarczyło raz o tym wspomnieć, bym to zapamiętała, drugi raz, abym uznała, że mocniej utrwalę sobie tę informację, by później wiedzieć, że to akurat ona się pałęta. Kolejne razy dostarczyły już występ muzyczny, wykonany przez zespół „Zgrzytanie Zębami”. Dobrze, starczy tego batożenia demonicznymi widłami. W końcu trzeba przejść do tej przyjemniejszej części.
Maria Zdybska ponownie oczarowała mnie wykreowanym przez siebie światem. Zręcznie manewrowała słowami, by te, łącząc się w magiczną całość, ofiarowały mi wciągającą historię. I to tak pochłaniającą, że wystarczyła doba, abym poznała dalsze losy Lirr. Dosłownie nie umiałam się oderwać, byle tylko jak najszybciej odkryć, co takiego autorka wymyśliła. Podobało mi się również to, że wprowadziła wątek, gdzie pokazała, że nie można obdarzać zaufaniem każdego, kto wyciąga do nas pomocną dłoń, bo nigdy nie wiadomo, czy czasem nie chwyci naszej ręki, aby pociągnąć nas w ogień. Trzeba z rozwagą zawierać znajomości, by później tego gorzko nie żałować.

Podsumowując. Powiadają bowiem, że kontynuacje bywają słabsze od poprzednich części. Że autorzy osiadają na laurach i poziom drastycznie spada, przez co czuje się spory niedosyt. Uspokajam – „Jezioro Cieni” uniknęło słynnej klątwy, dzięki czemu nadal można rozkoszować się niesamowitą, pełną magii, tajemnic i sporych wrażeń przygodą dwójki charakternych bohaterów. Popłyńcie ponownie na szerokie wody z Lirr i Raidenem, pozwalając poprowadzić się w najdalsze zakątki wyobraźni Marii Zdybskiej. Gwarantuję, że nie będziecie się nudzić!

MOJA OCENA:
★★★★★★★★☆☆


WYSPA MGIEŁ | JEZIORO CIENI

DEMONICZNA STREFA CYTATÓW:

Możecie przecież tyle zmienić, pomóc. Możecie... [...]
Naprawić ten niedoskonały świat? – dokończył za nią z mieszanką nonszalancji i wstrętu. – Nie przyszło ci do głowy, że może bogowie stworzyli go ułomnym celowo?
[...]
Świat nie jest ułomny, tylko my go uparcie niszczymy [...]

Zaufanie. – Prychnął zniesmaczony. – Miłość i zaufanie. Ludzie mają denerwującą tendencję do mieszania tych dwóch uczuć.
[...]
Mieszania? – dopytywała na bezdechu.
[...]
Jestem pewien, że potrafisz zaufać komuś, kogo nie kochasz, albo pokochać kogoś, komu nie ufasz. – Uśmiechnął się przebiegle. – Nie zaprzeczaj.

Kiedy nie masz o co walczyć, strach traci nad tobą władzę.

Śmierć trwa tylko chwilę, ale strach przed nią – całą wieczność.



25 komentarzy:

  1. Takiej to dobrze. Poczyta sobie, zmaca ładną książeczkę i jeszcze do tego zagra na nosie biednym nieświadomym, osnuwając wszystko pytaniami, od których tylko bardziej chce się czytać. Jak żyć, ja się pytam, jak żyć? Pozostaje czekać do premiery. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak żyć? Wystarczająco intensywnie, aby nie zauważyć szybko upływającego czasu. Wtedy nie zdążysz mrugnąć, a już będziesz trzymać Jezioro Cieni w rękach. :D

      Usuń
  2. Widzę, że urosła nam bardzo ciekawa seria. Z chęcią po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki tej recenzji już wiem, co będę robić w długi majowy weekend ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam, kiedy z tomu na tom przygoda z serią staje się coraz bardziej wciągająca, a zwłaszcza kiedy dotyczy to klimatów kryminalnych i fantastyki, czyli sfer, gdzie najmocniej pracuje wyobraźnia czytelnika. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tej serii, ale już wiem, że mam ochotę to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam pewne obawy, czy sięgać po tę książkę, patrząc na wydawnictwo i tę okładkę... Ale grunt, że tobie się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że okładka nie każdemu musi się podobać ze względu na użytą czcionkę (sama musiałam się do niej przyzwyczajać), ale zastanawia mnie to, skąd te obawy względem wydawnictwa: Boisz się, bo go nie znasz? A może już ci podpadło?

      Usuń
    2. Boję się, bo nie znam, a ostatnio kilka razy się ostro przejechałam na książkach nieznanych mi wydawnictw.

      Usuń
  7. Zapowiada się bardzo ciekawa seria. Zastanawiam się tylko, czy ja już czasem nie jestem za stara na takie young adult :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Do premiery jeszcze dużo czasu, a więc jest szansa, że jeszcze uda mi się nadrobić wcześniejszym tom.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj z chęcią przeczytała bym te książki :-) Poczekam do premiery tego tomu i przeczytam obie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam, że w jednym z czytanych przeze mnie kryminałów autorka niemal w każdej dekadzie stron promowała trudniejsze słowo, jakby delektowała się jego brzmieniem i poznanym znaczeniem. Miało to swój urok na początku, ale później stało się swoistym utrapieniem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fantastyka to kompletnie nie mój klimat. Raczej sobie odpuszczę ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  12. Fantastyka to chyba mój ulubiony gatunek książek, dlatego też z zainteresowaniem śledziłam każde kolejne słowo w twojej recenzji. Poprzedniego tomu nie czytałam ale być może skuszę się za jakiś czas. Wprawdzie okładka nie zachwyca i ta dziwnie duża czcionka ;/ ale już jakiś czas temu zakończyłam etap bycia okładkową sroką.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaraz wyszukam pierwszej części, bo chętnie przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja nie znam tej pozycji z fantasy. Jak to możliwe, że mi to umknęło. Niedobrze m okładka jest fenomenalna. Nie widziałam za dużo spoilerów. To dobrze, bo mam zamiar poszukać I tomu :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie czekam na premierę "Jeziora Cieni", bo chcę na własne oczy zobaczyć, czy znajdzie się jakiś element, który mnie mocno zaskoczy, czy jednak dalej twórczość pani Zdybskiej będzie dla mnie na granicy przeciętnej z dobrą. Chociaż powiadasz, że Lirr nieco przystopowała z przekleństwami... To dobry znak, bo przyznam, że mnie ociupinę wkurzały. Nie dość, że było ich mnóstwo, to jeszcze je nadużywała przy każdej możliwej okazji. Ale i tak bardziej moje oczy skupią się na Raidenie. Chcę się dowiedzieć, jaki sekret skrywa, bo tym mnie zaciekawiłaś. Także nie pozostaje mi nic innego, jak wejść na strony księgarń i zobaczyć, gdzie można ją nabyć.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ooo! Zupełnie się nie spodziewałam tak błyskawicznie i błyskotliwie napisanej recenzji Jeziora Cieni. Wielkie dzięki, Ola! Przeczytałam twoją opinię z prawdziwą przyjemnością. Zapewne nawet nie zdajesz sobie do końca sprawy jak ogromne znaczenie mają dla autora właśnie te pierwsze reakcje na książkę, tym bardziej się cieszę, że Jezioro ci się spodobało (uuufff!). Batożenie z pokorą przyjmuję i biorę sobie do serca. Pozytywy oprawiam w ramkę i wieszam nad łóżkiem. Zakończenie serii już w drodze. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ci bohaterowie są podobni do moich znajomych ;) Chyba przeczytam tylko dlatego, że mi ich przypominają :P A to, że słyszę o tej serii po raz pierwszy, to inna sprawa :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Będę musiała na serio przyjrzeć się tej serii. Wyczuwam tu potencjał, z którym z chęcią bym się zaznajomiła. Mi się okładka naprawdę podoba - lubię takie. No i gatunek, dla mnie bomba.

    OdpowiedzUsuń
  19. To chyba nie jest do końca mój klimat. Lubię fantasy, ale coś bardziej w stylu "Pana Lodowego Ogrodu", serii o Koniaszu czy Wiedźminie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo nie ciągnie mnie ostatnio do fantastyki, więc mówię tej serii nie.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zawsze jestem pełna podziwu dla kreatywności autorów w kształtowaniu świata fantastyki, wydaje mi się, że wszystko już gdzieś było, a jednak zawsze kilka elementów potrafi mnie zaskoczyć. :) Tradycyjnie już, tytuł podsunęłam mojej młodzieży pod rozwagę. :)

    OdpowiedzUsuń