sobota, 4 maja 2019

Marzenia się nie spełniają – marzenia się spełnia! [KATE MOORE – „KOLEJ NA FELIX”]


Autor: Kate Moore
Przekład: Zbigniew Kościuk
Tytuł oryginału: Felix the Railway Cat
Seria/Cykl: -
Gatunek: literatura obyczajowa, biografia
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron: 312

Pełna przygód historia o kotce, która rozkochała w sobie cały świat.
Felix jest prawdziwą królową kolei, która ma bardzo ważne zadanie do wykonania. Codziennie pełni funkcję starszego specjalisty od zwalczania szkodników i wnosi odrobinę światła do codzienności dworca w Huddersfield.
Potrafiła nawiązać więź z małym chłopcem. Dodała otuchy nastolatkowi, który uciekł z domu. Rozkochała w sobie wiele osób, na stałe zmieniając ich życie. To prawdziwa gwiazda, która ma łapki pełne roboty!
Felix jest zawsze gotowa do pracy i psot, a jej wielki ogon widać już z daleka. To właśnie ona podnosi swoją kolejarską rodzinę na duchu i nawiązuje przyjaźń z przypadkowym pasażerem, który dostrzega w niej materiał na gwiazdę.
Cała naprzód, Felix zaprasza na pokład!
Czy odwiedzisz jej puchatość na dworcu?
[Opis wydawcy]

Felix. Zachwalana za swoje zaangażowanie specjalistka od zwalczania gryzoni panoszących się na dworcu w Huddersfield. Prawdziwa, majestatyczna królowa, mieszkanka peronu Pierwszego, obok której większość podróżnych i pracowników kolei nie jest w stanie przejść obojętnie. Trudno się dziwić – przecież wystarczy jedno spojrzenie tej pięknej kotki, aby bezproblemowo owinęła kogoś wokół puszystego ogona. Jej otwartość na nowe znajomości oraz fotogeniczność sprawiły, że pewnego dnia ktoś postanowił utworzyć dla niej stronę na popularnym Facebooku, która przysporzyła jej jeszcze więcej fanów. I to na całym świecie!
Dochodziły mnie słuchy o wielu popularnych zwierzakach, jednak wieść o Felix jakoś umknęła mojej uwadze. A szkoda, bo… bezgranicznie się w niej zakochałam! Ale najpierw wróćmy do chwili, zanim na dworcu pojawiła się puchata kulka, zjednująca sobie nawet tych najbardziej zgryźliwych!


PROSZĘ WSTAĆ – PRZYBYŁA KRÓLOWA FELIX!

Wszystko zaczęło się od niewinnego żartu. Jeden z dwójki pracowników dworca uwielbiających wymyślać dość kreatywne udogodnienia dla podróżnych (gdzie wielu pukało się w głowę, gdy tylko o nich słyszało), wpadł na pomysł posiadania dworcowego kota. Jednak było w tym coś na tyle kuszącego, że ów mężczyzna nie umiał przejść obok tej myśli obojętnie. I nie tylko on, bo zaraził swoją „chciejką” kolegów i koleżanki. Wtedy zaczęły się liczne podchody umożliwiające spełnienie tego marzenia. Aż wreszcie nastąpił cud: dworzec dostał zielone światło na posiadanie mruczącego współpracownika! To nic, że starania trwały trzy lata – najważniejsze, że wysiłki nie spełzły na niczym!
Pojawienie się Felix diametralnie zmieniło ich niemal trącące rutyną kolejowe życie. Wyraźnie widziałam, jak kotka przewraca ich świat do góry nogami, wyzwalając uczucia, które dotąd skrywały się na dnie serc. Wielu było gotowych utrudniać sobie pracę, byle tylko być blisko niej, nie pozwalając na to, aby ich małemu skarbowi stała się krzywda. Wcale się temu nie dziwiłam – w końcu koty z natury są ciekawskimi stworzeniami, uwielbiającymi hasać swoimi drogami, a Felix, choć początkowo przerażona otaczającym ją hałasem, z czasem przyzwyczaiła się do niego i pragnęła dokładniej poznać swój dom. Nadmierna fascynacja owocowała wieloma przygodami, które wzbogacały repertuar historyjek, jakie można było przekazywać innym, spragnionym wiedzy o postępowaniu przyszłej gwiazdy, lecz nie tylko w ten sposób kotka przyczyniła się do „ożywienia” atmosfery. Jej obecność okazała się przydatna w wielu niekomfortowych sytuacjach. Felix, jak na urokliwą damę przystało, była w stanie zmiękczać nawet tych najbardziej krzykliwych, oburzonych podróżujących. Przyjemnie było obserwować, jak w mgnieniu oka znikała cała złość, zastępowana zauroczeniem i wyłowieniem łagodniejszej natury. Pomagała także uspokoić przerażone dzieci, przynosząc ulgę nie tylko rodzinom, ale też przyszłym współpasażerom. Obecność kotki oddziaływała cuda, jednak zdarzały się również chwile, które mroziły krew w żyłach. Niektóre z nich inicjowała sama gwiazda „Kolej na Felix”, ale znacznie gorsi byli ludzie, gotowi popełnić przestępstwo, byle tylko ją zdobyć. Rozumiałam, że marzyła im się tak poukładana, przyjazna do ludzi, posłuszna kotka, ale żeby – za przeproszeniem – upaść aż tak nisko? Przecież w ten sposób narażali ją na niebezpieczeństwo! Aż miałam ochotę takich wziąć na pole, nakazać im się rozebrać do naga i tarzać nie tylko w pokrzywach, ale i w innych chwastach! Pojawiła się również momenty, kiedy szkliły mi się oczy. Ciężko było czytać fragmenty, gdzie Felix nie pojmowała, że doszło do czegoś, co sprawi, że nigdy więcej nie dojdzie do spotkania z kimś, kogo sama obdarzyła uczuciami… I niech ktoś mi powie, że książka poświęcona życiu kota nie jest w stanie wzbudzać skrajnych emocji!
Przyznam jednak, że – moim zdaniem – książka była momentami nieco przegadana. Pojawiały się również zbędne wstawki (gdzie nawet bywały powtarzane, pozornie dla podkreślenia swej istotności dla historii). Miałam wtedy nieodparte wrażenie, jakoby autorka próbowała jak najdłużej pozostać przy ulubienicy dworca w Huddersfield. Rozumiałam jej zauroczenie (w końcu sama uległam urokowi Felix), jednak niektóre zdarzenia z życia kotki można było śmiało pominąć lub spróbować poznać inne, mogące wnieść kolejne barwy do tej historii.

HEJ, ZOBACZ, MAM DLA CIEBIE PREZENT! NO CO JEST? CZEMU SIĘ NIE CIESZYSZ? UPOLOWAŁAM TĘ MYSZ Z MYŚLĄ O TOBIE!

Pomimo różnych przygód z ludźmi, Felix nie jest w stanie bez nich żyć! Wcale mnie to nie dziwi, skoro wielu przybywa do niej z ulubionymi smakołykami, dla których jest gotowa „poniżyć się”, znaczy wykonać parę zachwycających sztuczek. Sami pracownicy zauważyli, że kotka dosyć często zachowywała się jak pies: biegała za wykopywaną maskotką, niosąc ją dumnie w ząbkach, by ta ponownie poszybowała w powietrzu; przechadzała się za kimś niczym cień, nie odstępując go ani na krok. Dla nich stanowiło to nowość! To jednak nie ujmowało królowej dworca uroku. Miała w sobie to coś, że nawet ci, którzy z początku jej nie akceptowali, prędzej czy później przepadali! Wykazywała się również współczuciem, jeżeli chodziło o inne zwierzęta, ale kiedy trzeba było, potrafiła pokazać, na co ją stać. Żadna mysz nie miała przy niej żadnych szans, a pragnące przejąć jej teren „dzikusy” mogły liczyć się z tym, że ta przepięknie je odprawi. No, po prostu miała łapki pełne roboty!
Kate Moore odbiegła co nieco od schematycznych biografii. Ukazana przez nią historia Felix mogłaby śmiało robić za zwyczajną powieść obyczajową, do czego przyczyniły się barwne opisy i lekkie pióro, gdzie w trymiga wbiłam się w rytm tej książki, ochoczo wyruszając w tę niesamowitą podróż. Ale-ale, „Kolej na Felix” to nie tylko opowieść o kotce, która w ekspresowym tempie podbiła Internet! To także okazja, aby w jakiś sposób zachęcić ludzi do wyjścia z domu, podróżowania, bo dzięki temu zdołają poznać wiele ciekawych osobistości. Kto wie, ile jeszcze takich Feliksów można spotkać na swej drodze?

Podsumowując. „Kolej na Felix” to ukłon w stronę pracujących zwierząt, które nie tylko wykonują swój zakres obowiązków, ale również wychodzą poza jego ramy, ale przede wszystkim to tytułowa Felix zdobywa największe uznanie. Kotka bezpardonowo skrada ludzkie serca, a jej bogata w różnorakie przygody przeszłość nie pozwala się od siebie uwolnić. Dlatego też, jeżeli kochasz te futrzaki i chętnie zaczytujesz się w opowieściach o nich, ten bestseller jest w sam raz dla ciebie!

MOJA OCENA:
★★★★★★★☆☆☆


20 komentarzy:

  1. Będę miała na uwadze ten tytuł. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przypominam sobie, żeby pierwsze zdanie napisane w recenzji tak mnie zachęciło do przeczytania książki (i recenzji!), a z drugiej strony rozbawiło, ale jednak zaintrygowało, dlatego JEDNO ZDANIE, a taka paleta emocji!
    Kociaki uwielbiam i czuję, że faktycznie ta pozycja może być dla mnie (tym bardziej, że sama okładka urzeka). Nawet mnie te przegadane strony nie odstraszają ani zbędne wstawki. Na pewno zwrócę uwagę na ten tytuł, dziękuję;)
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za książkami, w których jakieś zwierze odgrywa główną rolę. Przeczytałam takich historii już przynajmniej 5 i niestety nie zachwyciły mnie sobą. Raz irytowała mnie narracja, później opis wydarzeń i jeszcze wiele innych rzeczy. Może jako film takie coś się sprawdza, jednak takie książki nie wzbudzają mojej sympatii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa propozycja :) jeszcze nie czytałam książki gdzie główny bohater to zwierzę. Mimo małych minusików które wymieniłaś to chętnie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka wydaje się świetną propozycją na jeden wieczór :) Obecnie zaczytuję się w nieco "mocniejszych" powieściach niemniej tytuł zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany! To chyba jako mega zaawansowana kociara muszę to przeczytać! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koci świat jest niezwykły, podziwiam te doskonałe istoty, to reprezentanci doskonałości natury. Również lubię o nich czytać, ostatnio nawet wpadł mi w ręce przewodnik po czarnych kotach. ;)

      Usuń
  7. Nie wiem... Mam mieszane odczucia co do tej książki...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przypominam sobie, abym ostatnio czytała książkę w takim klimacie, podoba mi się to zaskakujące ujęcie tematu, widzę, że sporo przesłań się pojawiło, a przy tym wszystko w przyjemnym tonie jest prowadzone. Niewykluczone, że się skuszę, tak na relaks z uśmiechem i ciekawym tłem. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawa propozycja, chętnie się z nią zapoznam 😺

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie czytam książek o psach ani innych zwierzętach bo zawsze mam złamane serce ;(

    OdpowiedzUsuń
  11. ja jestem bardziej za pieskami, więc nie mam tej książki w planach. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiadomo, że koty to królowie świata i nic się im nie równa ;) Pomysł z kotem dworcowym - super pomysł, ale tutaj bałabym się, że ktoś zrobiłby kotkowi krzywdę. A Felix zachowuje się jak moja Ori i Wiki razem wzięte ;) Jedna też aportuje, ale swoją ukochaną myszkę, a Wika chodzi jak cień ;) Książkę sobie zapisuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. To musi być dość zabawna książka, więc zapisuję sobie książkę ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię kociaki. Wychowałam się z nimi, mimo, że teraz mam psa 😁 Niestety biografie to nie moja bajka i unikam ich jak ognia. Kinga

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja jestem typową kociarz więc...:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem, czy moje dwa futrzaki zniosą konkurencję, nawet jeśli będzie tylko zdjęciem na okładce książki :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Przyznam, że to dość oryginalny pomysł na książkę - według mnie. Rzadko czytam książki z bohaterami zwierzęcymi, ale nadszedł czas by to zmienić i Felix mnie do tego zachęca, a szczególnie Twoja fantastyczna recenzja. Moja znajoma pewnie oszaleje jak jej podeślę link - koty i książki to dwie miłości jej życie a w połączeniu to będzie dla niej eksplozja miłości :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Zdecydowanie jestem psiarą i nie kręcą mnie opowieści o kotach. Zdecydowanie wolę te o psach i mogłabym je czytać non stop.

    OdpowiedzUsuń
  19. Rzadko sięgam po takie książki. Trochę nie mój klimat, ale może mojej siostrze się spodoba ;)

    OdpowiedzUsuń