środa, 24 lipca 2019

KIEDY BAŚŃ SPLATA SIĘ Z RZECZYWISTOŚCIĄ... [Guillermo del Toro, Cornelia Funke – „Labirynt fauna”]

Autor: Guillermo del Toro, Cornelia Funke
Tłumacz: Ewa Wojtczak
Tytuł: Labirynt fauna
Tytuł oryg.: The Labyrinth of the Faun
Gatunek: fantastyka
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 280

Opis: Guillermo del Toro, zdobywca Oscara za najlepszy film za "Kształt wody", wraz z Cornelią Funke, autorką bestsellerowych powieści "Atramentowe serce" i "Król złodziei", wspólnie stworzyli epicką i mroczną powieść fantasy dla czytelników w każdym wieku, wzbogaconą poruszającymi poetyckimi ilustracjami.
Ta czarowna historia zabiera czytelników do złowrogiego, magicznego i rozdartego wojną świata, zapełnionego wyraziście narysowanymi postaciami, takimi jak nieuczciwe fauny, zawzięci żołnierze, potwory zjadające dzieci czy dzielni buntownicy. Jak przystało na prawdziwą baśń, jest też dawno zaginiona księżniczka, która ma nadzieję na powrót do rodziny...
[opis wydawcy]

Wszyscy dobrze wiemy, że baśnie, choć niosą ze sobą dozę magii, nie zawsze muszą kończyć się dobrze. Piękna okładka Labiryntu fauna czaruje nasze oczy, zapowiadając fantastyczną przygodę oplecioną mrokiem nocy. Niech was jednak nie zmyli ta mydląca, magiczna otoczka, bo jak się okazuje, Labirynt fauna może być zdecydowanie mniej piękny, niż okładka na to wskazuje…

MAGIA ZAKLĘTA W BRUTALNEJ RZECZYWISTOŚCI…

Muszę się przyznać, że nigdy nie oglądałam filmu Labirynt fauna, ale jak to bywa z tworami Guillermo del Toro – najpierw zapoznaję się z książkami, które na ich podstawie powstały, dopiero potem zabieram się za seans. Tak zrobiłam w przypadku oscarowego Kształtu wody, i tak też zrobię w przypadku Labiryntu fauna. Co do wyboru samej autorki, czyli Cornelii Funke odpowiadającej za takie bestsellery, jak choćby Atramentowe serce czy Król złodziei, uważam, że to był ze strony Guillermo del Toro idealny wybór. Czytając tę powieść, miałam w głowie Kształt wody, za który odpowiadał Daniel Kraus. Oboje pisarze zgrabnie i niemal w taki sam sposób kreowali brutalność jednej ze znaczących postaci. My wiemy, że za stworzenie całej historii odpowiada meksykański reżyser, ale to sztuka przedstawić jego własne wyobrażenie słowami spisanymi na papierze, uwzględniając przy tym emocje i całą psychologię bohaterów. Dodatkowo trzeba podkreślić, że książka nie jest dokładnym odzwierciedleniem filmu. Jak w nocie autorskiej oznajmia sama Cornelia Funke – dodała do powieści również coś od siebie, a mianowicie baśnie. Moim zdaniem dodało to klimatu papierowej wersji. Te historie podbiły nieco moją ocenę książki i dały mi jasno do zrozumienia, że w tym świecie baśń przeplata się z okrutną rzeczywistością – podobnie jest zresztą z życiem każdego z nas. Poza tym wielkie brawa dla autorki za męską powieść, którą ubrała w subtelną kobiecość, bo czasem niełatwo pozostać sobą, kiedy wymagają od ciebie stworzenia interpretacji zgodnej z powstałym już dziełem.
Musiałam zgotować w tej recenzji taki mały wstęp, który miał podkreślić, jak bardzo byłam zachwycona tym kawałkiem dobrej literatury. A teraz wyrażę się o fabule trochę jaśniej. 
Historia dzieje się w Hiszpanii ogarniętej wojną domową (1944 rok). Główną bohaterką jest Ofelia, dorastająca dziewczynka, która wraz z ciężarną matką przeprowadza się do starego młyna, gdzie mieszka Wilk, czyli ojczym Ofelii. To właśnie tam, wśród ciemnych koron drzew, w miejscu, w którym nie chciała nigdy być, napotyka na cząstkę magii, a jest nią maleńka wróżka. Z czasem ta mała istota prowadzi ją do labiryntu, gdzie poznaje fauna. Ten oznajmia Ofelii, że aby dowieść, iż jej dusza jest nieśmiertelna, musi wypełnić trzy ważne zadania… Na tym właśnie polega ta główna sfera fantastyczna, a więc i baśniowa, bo w tle dzieją się jeszcze inne rzeczy. Możemy poznać kilku bohaterów, choć oprócz Ofelii fabuła w największej mierze skupia się na gospodyni pomagające partyzantom – Mercedes, a także na brutalnym i żądnym krwi kapitanie – Vidalu. To właśnie oni przedstawiają nam okrutność wojny, ale również życia codziennego. Wątek, który był w tej książce najwyraźniejszy to zdecydowanie śmierć. I to śmierć pod różnymi postaciami. Czasami niesprawiedliwa, czasami konieczna, ale na pewno wspólna nam wszystkim, ludziom. 
Dla mnie zetknięcie małego światka niewiele rozumiejącej dziewczynki, która „nadepnęła” na problemy dorosłych, ze światem baśniowym, to był ogromny szok. W głębi duszy wiemy, że ten zabieg nie może ze sobą współdziałać. To dwa światy, które nie mogą się przenikać – a jednak. Cornelia Funke tak splotła magicznymi, pisarskimi nićmi wątek fantastyczny z tym prawdziwie brutalnym i krwawym, że widzimy to wszystko jako jedną wielką i spójną całość. 
Wiecie, co miałam przed oczami, gdy czytałam Labirynt fauna? Las. Mrok. Korę drzewną. Krew. I zieloną sukienkę. To jest książka z tego przedziału, gdzie barwy wręcz pływają nam przed oczami. Na dodatek nawet przez chwile nie jest ani odrobinę kolorowa, bo to naprawdę ciężka powieść. Ciężar rzeczywistości, a przede wszystkim niesprawiedliwości, potrafi nas tutaj przygnieść do podłogi ciężkim butem, jednak sytuację niekiedy ratuje baśniowość – oczywiście i ona nie wprowadza do fabuły radosnej nuty, ale zdecydowanie daje nam nadzieję na dobre zakończenie. 
Książkę pochłania się naprawdę szybko i uwierzcie mi, choć ostatnie powieści bardzo mnie męczyły, tą przeczytałam z ogromną chęcią, przy okazji w trakcie czytania wydając z siebie okrzyki zdziwienia, a czasem i wylewając łzy. To oczywiste, że zdarzają się tu sytuacje, które z góry przewidujemy, ale do samego końca pewnych rzeczy nie możemy być pewni. Mnie, tak jak już się można domyślić, porwała baśniowość. Lubiłam uciekać do świata małej dziewczynki, która wierzyła w magię. No i te historie, które stworzyła dodatkowo Cornelia Funke! Przedstawiały w symboliczny, baśniowy sposób to, co działo się w świecie ludzi. Cudowne przenikanie się światów. Bardzo to do mnie przemówiło. Przemówiła do mnie jeszcze życiowość. Tu niczego się nie ukrywa. Jak ma być brutalnie i krwawo, to tak jest, a do tego dostajemy jeszcze smutne, ale prawdziwe podsumowanie. 

TRZY PERSPEKTYWY, TRZY RÓŻNE HISTORIE

Bohaterowie to główna zaleta tej książki. Tak jak już wyżej pisałam, mamy tutaj zasadniczy podział na trzy większe perspektywy (chociaż zdarzają się też pomniejsze postacie, jak na przykład Carmen, czyli matka Ofelii, i doktor Ferreiro – to oczywiście też są znaczące perspektywy). Ofelia – odpowiadająca za ten dziecięcy, a także magiczny punkt widzenia, Vidal – krwawy kapitan, któremu zależy tylko na tym, aby zabijać, na samym końcu samemu z godnością umierając, Mercedes – gospodyni, która doskonale wie, że igra z diabłem, a jednak ze strachem się tej gry podejmuje, pomagając partyzantom. Nie powiem, że to emocje wyrażane przez bohaterów są tutaj najważniejsze. Ja skupiłabym się raczej na ich zachowaniu, obawach, przeszłości, a także kreującej się przed nimi przyszłości. Każda perspektywa dostarcza nam nowych informacji. Każda perspektywa, choć często przedstawia to samo, dostarcza nam nowych wrażeń. I to jest właśnie to, co podobało mi się najbardziej również w Kształcie wody. Bo bez tak różnorodnych postaci ta książka nie byłaby tak dobra. 

Podsumowując. Labirynt fauna to kawał dobrej literatury. Książka napisana została na podstawie filmu, ale przy okazji ma w sobie coś całkowicie nowego – choćby baśnie, które dodała tutaj Cornelia Funke. Z taką autorką powieść nie mogła być zła. Zresztą mówimy tutaj również o Guillermo del Toro, który tworzy oscarowe filmy. Ja zostałam tutaj kupiona umiejętnym łączeniem kontrastujących ze sobą światów – brutalnej rzeczywistości i baśniowej krainy, a także kontrastujących ze sobą postaci i perspektyw, z których to każda przedstawia wojnę, śmierć, a także ludzkość pod innym kątem widzenia (kobiety, mężczyzny i dziecka). Pewnie jeszcze nieraz wrócę do tej historii, ale przede wszystkim myślę, że niedługo oglądnę film! Naprawdę polecam.

OCENA:
★★★★★★★☆☆


15 komentarzy:

  1. Nie tak dawno czytałam i recenzowałam ,,Kształt wody'' Guillermo del Toro oraz Daniela Krausa, nie zachwyciła mnie tak jak film, jednakże myślę, że sięgnę po ,,Labirynt Fauna'' zwłaszcza, że współtwórcą jest inna autorka, o której wcześniej nie słyszałam. Z recenzji wnioskuję, że ma wszystko czego mi brakowało w ,,Kształcie wody'', więc to też jest jakąś zachętą.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Film kojarzę, aczkolwiek w sumie nigdy go nie obejrzałam... Może w sumie w wolnej chwili nadrobię tę historię - zarówno w wersji papierowej, jak i filmowej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka wydana pięknie, ale w ogolenie do niej nie ciągnie 😔 Ale póki co mam co czytać, więc nie narzekam 😀

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie oglądałam Labiryntu Fauna, ale oglądałam Kształt Wody, więc chyba mam jakies pojęcie o klimacie. Który swoją drogą bardzo mi się podobał. Mam smaka na tę książkę, pewnie się skuszę na czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Film amam w planach od dłuższego czasu, ale coś mnie powstrzymuje bo najpierw chcę poznać pierwowzór. O "Kształcie wody" słyszałam raczej więcej złego niż dobrego, ale nie przekreśla to Labirymtu. Jestem ciekawa jak te dwa światy, opisane w książce, się przenikają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka nie zawsze jest pierwowzorem filmu. W tym przypadku to film był pierwszy, o czym zresztą pisałam w recenzji ;).

      Usuń
  6. Film oglądałam, nie wiedziałam że powstał na podstawie książki. Muszę w takim razie sięgnąć również po książkę i zobaczyć jak się ma z filmem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałam, że film powstał na podstawie książki. W recenzji jest napisane co innego.

      Usuń
  7. Hm...muszę się zastanowić. Nie przepadam za książki z gatunku fantasy, choć nie ukrywam, że Twoja recenzja mnie zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  8. oglądałam film i bardzo mi się podobał :) po książkę też zamierzam sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. książki nie czytałam, ale film zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Chętnie przeczytam nie tylko to, ale WSZYSTKO w podobnym klimacie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Film pamiętam jak przez mgłe - widziałam go tylko raz jak moja świętej pamięci mama pożyczyła go od koleżanki. Tam był taki stwór którego się bałam.. 😅 Może teraz było by inaczej? Muszę sięgnąć po tą książkę.aby się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem oczarowana okładką i cieszę się, że wnętrze również nie zawodzi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach, "Labirynt fauna" to jeden z najwspanialszych filmów, jakie widziałam! :) Już ostrzę sobie zęby na tę pozycję.

    OdpowiedzUsuń