Autor:
Daria Skiba
Tytuł:
Uwolnij mnie
Tom:
I
Seria/Cykl:
?
Gatunek:
literatura obyczajowa, romans, new adult
Wydawnictwo:
Vectra
Ilość
stron: 340
OPIS: Jak
bardzo miłość może zaślepić?
Diana
przekonała się o tym, wpadając w sidła bezwzględnego Patryka.
Jak wiele musiała przejść dziewczyna, by w końcu podjąć decyzję
o wyrwaniu się z objęć szaleńca i czy wymarzone wakacje będą
pierwszym krokiem do uwolnienia? Diana będzie zmuszona do podjęcia
egoistycznych decyzji, by po raz pierwszy od wielu lat postawić
siebie na pierwszym miejscu. Czy rodzące się w jej sercu nowe
uczucie przetrwa próbę czasu? Przeszłość nigdy nie odchodzi w
niepamięć, czuwa, by uderzyć w najmniej oczekiwanym momencie.
Pewnego dnia demony upomną się o dziewczynę…
Daj
się porwać w wir wydarzeń i emocji, by poczuć na własnej skórze
to, co musiała przejść Diana. Myślisz, że jesteś w stanie tego
dokonać?
[Opis
wydawcy]
Ostatnimi
czasy przemoc fizyczna, jak również psychiczna, nakreślają swoją
obecnością coraz to większe kręgi w literaturze. Ewentualnie ja
dopiero co zrobiłam największe odkrycie roku, odkrywając coś, co
dla innych nie stanowi już niczego nowego. Tak czy inaczej, normalne
jest, że w przypadku poruszenia tak istotnego problemu każdy liczy
na to, że zostanie on ukazany w realny sposób. Przecież nikt nie
ma ochoty natknąć się na wir wyolbrzymionych, sprzecznych z
logicznym myśleniem zdarzeń, gdzie przy każdej z nich łapiemy się
za głowę, kręcąc nosem na to, co właśnie przed chwilą się
przeczytało. Dlatego też nie powinno nikogo aż nadto zdziwić to,
że miałam lekkie obawy w związku z książką koleżanki po fachu,
Darii Skiby, a mianowicie „Uwolnij mnie”.
TO JAK TO JEST Z TYMI DEBIUTAMI BLOGERÓW KSIĄŻKOWYCH?
Dosłownie
uwolniona przez wydawnictwo parę tygodni przed oficjalną premierą
powoli zaczynała zbierać pozytywne opinie, gdzie ja sama nie od
razu zapałałam sympatią do tej powieści. Nawet nie wiecie jak
mnie nosiło, kiedy w trakcie czytania z wytęsknieniem oczekiwałam
pogłębienia danego wątku, ukazania go z jak najlepszej strony, a
gdy ten otrzymał swoje pięć minut – rach, ciach i już świat
zdawał się o nim zapomnieć. Czułam wtedy na języku gorzki smak
rozczarowania. Jednakże postanowiłam być twarda i nie dać tak
szybko się zniechęcić. Podskórnie wyczuwałam, że za tym może
kryć się coś znacznie mocniejszego. Coś, co dosłownie zwali mnie
z nóg i nie pozwoli się podnieść przez najbliższe parę godzin.
I wiecie co? Miałam rację!
Daria
Skiba w pewnym momencie skupiła całą swoją uwagę – w tym moją
– na wątku miłosnym, co spowodowało nagły wzrost słodyczy
(Cukrzyco czytelnicza, widzę cię!). Po prostu bałam się, że moje
przypuszczenia odejdą w zapomnienie, a ja zostanę zmuszona przyznać
się do porażki. I jak już byłam gotowa to zrobić, wtedy bez
ostrzeżenia dostałam w twarz niespodziewanym zwrotem akcji. Czułe
słówka zakochanych mieszały się z anonimowymi pogróżkami. Na
miłosne uniesienia nachodziło widmo paskudnej przeszłości, która
zdawała się rozwijać skrzydła w uwitym przez Dianę i jej
ukochanego gniazdku. Dalekosiężne plany odeszły w odstawkę, kiedy
koszmar powrócił, i to znacznie silniejszy, niż ktokolwiek by
przypuszczał. Od tej chwili każdy kolejny ruch wybranka serca
kobiety oraz jej najbliższych zdawał się decydować o dalszych
losach głównej bohaterki. Daria Skiba wreszcie uwolniła swoją
sadystyczną naturę, ukazując ten motyw w szczery, nieprzekłamany
sposób. Wlała w niego sporo emocji oddziałujących w tak silny
sposób, że ja sama zaczęłam przesiąkać tym strachem. Stałam
się kłębkiem nerwów walczącym z tym, aby nie obgryzać paznokci
czy nie wyrywać włosów. Całe to zdarzenie przekazuje ważną
lekcję, iż „łobuz kocha najmocniej” jest najzwyklejszą w
świecie bzdurą. Przecież nigdy nie wiemy, kiedy jedno uderzenie
może przeistoczyć się w coś, co może nas zniszczyć na resztę
życia.
DAJ
MI MAPĘ MOJEGO ŻYCIA, BO SAMA JUŻ SIĘ W NIM GUBIĘ...
Diana,
przez znajomych oraz rodzinę, nadal postrzegana jest jako
przebojowa, pełna wigoru, nieznosząca sprzeciwów kobieta, która
swoją pewnością siebie mogłaby podbić świat, a nawet
wszechświat. Niestety tylko nieliczni wiedzą, że tak naprawdę
stanowi ona jedynie cień samej siebie, ponieważ już dawno poddała
się wpływowi mężczyzny niszczącego wszystko, w co ona wierzyła.
Zagubiona we własnym życiu, stłamszona psychicznie kobieta
niejednokrotnie zalewała się rzewnymi łzami, co po pewnym czasie
nie robiło już na mnie wrażenia. Każde wspomnienie o tym, że jej
oczy ponownie robią się szkliste powoli wytrącało mnie z
równowagi, jednak zrozumiałam, iż w jej przypadku nie powinnam
tego komentować w swój słynny sposób. Cieszyłam się jednak, że
te łzy bywały zastępowane śmiechem, kiedy w ciężkich chwilach z
pomocą przychodzili ludzie, którym ufała, a ci byli gotowi zrobić
wszystko, aby zagwarantować jej bezpieczeństwo. Najbardziej starał
się o to Alan, długoletni przyjaciel, który awansował z pozycji
brata na kogoś znacznie bliższego. To właśnie jego obecność
dała Dianie nadzieję, że toksyczna relacja, w jaką kiedyś się
wpakowała, zostanie raz na zawsze usunięta z jej pamięci. Tylko że
on wydawał mi się zbyt... uległy? Nie, w jego przypadku to złe
określenie. Nie mogę także ochrzcić go mianem pantoflarza, bo
przecież miewał własne zdanie, którego trzymał się jak rzep
psiego ogona. Ale nawet pomimo mojej sympatii do niego, nie umiałam
objąć rozumem tego, co nieraz wyczyniał. Rozumiem, miłość
zaślepia, resetuje umysł i tym podobne bzdury, jakie opowiada się
o zakochanych ludziach, ale do takiego stopnia. Zastanawiałam się
przez to, czy aby Diana zrobiła dobrze, że mu ofiarowała swoje
pokaleczone serce, bo niedaleko mu było do zachowania tamtego
tyrana. Na całe szczęście trącące obsesją na punkcie ukochanej
zachowania nabrały lżejszej wagi, co zaowocowało dojrzalszą
relacją między tą dwójką. A jeżeli chodzi o samego sprawcę
drastycznych wrażeń, to nie spodziewałam się po nim aż tak
porywczej natury. Nawet sama Daria Skiba była zszokowana tym, jak on
tam narozrabiał. Stworzyła potwora, którego za nic w świecie nie
chciałabym spotkać na swojej drodze. I nikomu też tego nie
życzę...
Kiedy
tylko usłyszałam, że Daria Skiba, TA Daria Skiba, zamierza wydać
książkę – oniemiałam. To kolejna blogerka książkowa, która
spróbowała swych sił w tej dziedzinie i muszę przyznać, że ta
kobitka ma do tego smykałkę! Może nie od razu zaprzyjaźniłam się
z jej kunsztem pisarskim, bo miewałam z nim wzloty i upadki, to
koniec końców muszę przyznać, że przyjemnie spędziłam czas z
„Uwolnij mnie”. Może to dziwnie brzmi, patrząc na to, co
rozgrywa się na kartach tej książki, ale przecież nie będę
kombinować aż nadto z opisywaniem swoich wrażeń, bo każdy, kto
czyta tę opinię, z łatwością się pogubi. Nawet ja sama
przestanę rozumieć, co tutaj wypisuję! A żeby dalej w to nie
brnąć, to po prostu powiem, że niecierpliwie oczekuję dalszych
losów Diany. I nawet nie zrazi mnie to, że sama Daria Skiba
stwierdziła, iż mogą nie zrobić na mnie wrażenia. Skąd ona może
to teraz wiedzieć, nieprawdaż?
Podsumowując,
debiuty literackie mają to do siebie, że jedne rozkochują nas w
sobie w ekspresowym tempie, gdy drugie spędzają nam sen z powiek,
nakazując powtarzać sobie pytanie: „Czy to aby na pewno powinno
zostać wydane?”. W przypadku Darii Skiby ta druga sugestia nie ma
prawa zaistnieć w mojej głowie! „Uwolnij mnie” chwyta swymi
papierowymi szponami za serce i wstrzykuje w nie ogrom uczuć,
których potęgę odczuwamy nawet w rzeczywistości. Może zdarzają
się drobne potyczki i przepływ „trucizny” miewa przerwy, to
jednak pozytywne wrażenia są znacznie silniejsze. A to
najważniejsze! Brutalna, emocjonalna, szczera – czego chcieć
więcej?
MOJA
OCENA:
★★★★★★★☆☆☆
DEMONICZNA
STREFA CYTATÓW:
Książki
są niesamowite, dają nam kolejne życia, za którymi tęsknimy i do
których wciąż uciekamy, by zawsze na końcu pokazać nam, że
najważniejsze i najpiękniejsze jest nasze własne.
Podjętych
w życiu decyzji nie można żałować, należy się nauczyć z nimi
żyć i je w pełni akceptować. Tylko wtedy można osiągnąć
spokój ducha.
Marzenia
są jak powietrze, potrzebne każdemu do przetrwania, osiągania
kolejnych celów i życiowego spełnienia.
Oby coraz więcej tak dobrych debiutów ukazywało się na naszym rynku wydawniczym. 😊
OdpowiedzUsuńOo skoro to książka "koleżanki po fachu" bo też blogerki książkowej to chce to przeczytać :DD
OdpowiedzUsuńRówież mam bardzo pozytywne wrażenia po przeczytaniu :) Nie ważne jak to brzmi w kontekście opisanej przez autorkę historii ;)
OdpowiedzUsuńTrochę już o tej książce słyszałam i na pewno za jakiś czas po nią sięgnę. Jestem ciekawa czy mi się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńMam w planach się skusić. Trochę dobrego już o niej słyszałam. No i ta okładka niesamowicie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńCoraz więcej blogerek pisze książki! Niedługo kolej na Ciebie :D
OdpowiedzUsuńA co do książki, to wydaje się ciekawa, tym bardziej, że kibitka wie, co pisze.
Ps. Świetne zdjęcia, może to okrutne i nie napiszę tego na swoim blogu, ale mi by się nie chciało. Podziwiam
UsuńMam ją w planach zw względu na to, że napisała ją jedna z blogerek :)
OdpowiedzUsuńLubię debiuty i zawsze to powtarzam. Jeżeli książka wyszła spod pióra blogerki to jeszcze lepiej. Napływ "świeżej krwi" cieszy. :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ta powieść może mi się nie spodobać, a więc nie jestem pewna, czy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń