Autor:
Natasha Preston
Przekład:
Karolina Pawlik
Tytuł:
Skrzywdzona
Tytuł
oryginału: Awake
Seria/Cykl:
–
Gatunek:
literatura młodzieżowa
Wydawnictwo:
Feeria (Feeria young)
Ilość
stron: 352
Opis:
Scarlett Garner nie pamięta nic sprzed swoich czwartych urodzin.
Gdy
tylko próbuje wydobyć z pamięci jakiekolwiek fragmenty wspomnień,
ból głowy staje się nie do zniesienia. Powoli więc godzi się z
tym, że jakaś jej część przepadła na dobre.
Kiedy
w jej szkole zjawia się nowy uczeń, który próbuje pomóc Scarlett
w odzyskaniu wspomnień, dziewczyna zakochuje się w nim bez pamięci.
Wydaje się, że wszystko zmierza w dobrą stronę, ale wówczas
wypadek samochodowy powoduje pojawienie się przebłysków dawno
zapomnianych wydarzeń. Czy na pewno jednak chciałaby je pamiętać?
Dobrze, że w tym trudnym czasie może liczyć na Noaha, który
oferuje jej takie wsparcie, o jakim marzyłaby każda z nas. Tylko że
powody jego zaangażowania stają się coraz bardziej niejasne...
[Opis
wydawcy]
Po
chwytających za serce „Uwięzionych” oraz przesiąkniętym do
granic możliwości słodyczą, mogącą zepsuć nam nie tylko zęby,
ale również nerwy „Silence”, nadeszła wielka pora, abym
zapoznała się ze „Skrzywdzoną”. I chociaż wielu ludzi
dobitnie powtarzało: „Nie rób sobie zbyt wielkich nadziei, bo
później będziesz zawodzić jak nienaoliwione zawiasy okienne”,
olbrzymie liczyłam na powrót dawnej Natashy Preston, która
powaliła mnie niegdyś słowami na łopatki. No cóż... Również
ta książka dzielnie dążyła ku temu, bym wreszcie dała sobie z
prozą tej autorki święty spokój...
MIŁOŚĆ
OD PIERWSZEGO WEJRZENIA? WYBACZ, ALE TEGO NIE KUPUJĘ!
Nie
da się tego ukryć, że Natasha Preston jest z natury romantyczką i
każda jej książka, pomimo silnego nawiązania do trudnych, niemal
bolesnych tematów, zawsze zawiera wątek miłosny. Doskonale to
rozumiem, bo głębokie uczucia, jakimi darzy się dwójka bliskich
sobie osób to rzecz święta, ale – na litość boską – sprawy
między Scarlett a Noahem toczyły się szybko. O wiele za szybko.
Ledwo co się poznali, a nie mija za wiele czasu, gdy już uchodzą
za szczęśliwą, szczerze sobie oddaną parę. Co więcej,
nastolatkowie są tak pewni swoich uczuć, że pozwalają sobie na
dość dalekie wycieczki w przyszłość, gdzie doskonale wiedzą,
jak będzie wyglądać ich dom, ile będą mieli dzieci i jakie
zwierzęta będą im towarzyszyć we wspólnej ścieżce. Czułam się
tak, jakby autorka starała się pobić jakiś rekord najszybszego
związania się z drugą osobą. No cóż... Księżniczki z bajek
Disneya dalej winszują w tej konkurencji.
Również
wcześniej nie zastanawiałam się aż nadto nad wątkiem amnezji, na
którą cierpi główna bohaterka. Scarlett nie pamięta nic sprzed
swoich czwartych urodzin i każda próba przełamania umysłowej
bariery kończy się silnym bólem głowy, ale wiecie co? Prawdę
mówiąc, czułabym się dokładnie tak samo. Nieważne, że jestem
znacznie starsza od niej (nie pytajcie nawet, o ile lat, bo się
załamię...), ale wspomnienia z tak wczesnego dzieciństwa zacierają
się, kiedy mamy do czynienia z silniejszymi wrażeniami, a takowych
nam na pewno nie brakuje. Także ten motyw niespecjalnie do mnie
przemówił. Gdyby Natasha Preston zawyżyła wiek w momencie utraty
pamięci dziewczyny, wtedy nie czyniłabym już takowych zarzutów.
Żeby
oczywiście nie było, że umiem jedynie obrzucać tę książkę
błotem (bo z natury bywam dość wredna i czepialska!), pragnę
oznajmić, że autorka ma tupet. Tak, to brzmi, jakbym nadal
stosowała swoją „magię”, ale wyobraźcie sobie, że wszystko
to, przez co musiałam przejść, to była... zasadzka! Natasha
Preston dość boleśnie zamydliła mi oczy nastoletnim,
„perfekcyjnym” do bólu zębów romansem, aby po tej sporej dawce
słodyczy wywołującej u mnie falę mdłości pobudzić mnie
solidnym zdzieleniem po twarzy. Jak wcześniej cała fabuła skupiała
się na wątku miłosnym oraz niewiele wybijających się na jej tle
elementach obiecującej zagadki do rozszyfrowania, tak wraz z
ujawnianiem coraz to bardziej mrożących krew w żyłach sekretów
poczułam, o co w tym tak naprawdę chodzi. Co spowodowało, że
Noah, który pobudził wiele dziewczęcych serc do szybszego bicia,
zainteresował się cichą myszką i to właśnie na niej skupił
całą swoją uwagę. Nie powiem, przeczuwałam, że miał w tym
jakiś ukryty cel, ale nie przypuszczałam, że autorka poleci aż
tak daleko! No dobrze, mogłam się tego domyślić, bo Preston już
parę razy udowodniła, że takie trudne tematy ją kręcą, ale żeby
wywinąć aż taki numer? Wprowadzić wątek, który dobitnie
pokazuje, że wystarczy dosłownie niewiele, aby złamać innego
człowieka i uczynić go niewolnikiem swoich, doprawdy, chorych
przekonań. Tutaj już nie było miejsca na obsypywanie się
garściami cukru – od tego momentu trzeba było trzymać rękę na
pulsie, uważnie kontrolując każdy kolejny ruch bohaterów. Trzeba
było mieć oczy szeroko otwarte, aby odkryć, co tak naprawdę
siedzi w głowach tych, co byli gotowi zrobić dosłownie wszystko,
aby postawić pewny krok ku tragedii, gdzie owa miała być przez
nich zupełnie inaczej odbierana. I przyznam szczerze, że autorce
udało się również zakończyć tę historię w bardzo dobrym
stylu. Może przebijają przez niego oklepane jak muchy packami
schematy, ale – moim zdaniem – doskonale zamyka wszelkie
zdarzenia, jednocześnie zasiewając w sercach nadzieję. Nadzieję
na to, że każdy człowiek, prędzej czy później, zdoła wyciągnąć
ważną lekcję z błędów, jakie do tej chwili popełniał.
Jednakże, czy zdoła się do niej odwołać?
MOŻESZ
OBLAĆ MNIE KWASEM? BO COŚ CZUJĘ, ŻE NIE ISTNIEJE MIĘDZY NAMI
CHEMIA...
Najlepsi
bohaterowie książkowi to tacy, którzy wzbudzają w nas skrajne
emocje. Tacy, dla których jesteśmy gotowi sprzedać własną duszę,
byle tylko móc się z nimi spotkać, ale również i tacy, którzy
nawet swoim oddechem potrafią doprowadzić nas do szewskiej pasji. W
przypadku Scarlett... Nie powiem, nie zazdrościłam jej położenia
oraz konsekwencji, jakie mogą ujrzeć światło dzienne, kiedy
czyjeś plany się powiodą, ale ta dziewczyna nie wzbudzała we mnie
zbyt wielu emocji. Była to była, na chu...steczkę drążyć temat?
Także, gdybym musiała ją porównać do jakiegoś pożywienia, to
bez wahania wskazałabym rozcieńczony kisiel – zdatny do
strawienia, ale szału nie ma. To samo odczuwałam co do Noaha, który
także niczym szczególnym się nie wyróżniał. Cierpliwy, czuły...
po prostu wzór cnót. Dopiero kiedy pokazał swoją prawdziwą
twarz, mogłam ujrzeć go w zupełnie innym świetle, ale i tak nadal
nie wzbudzał zbyt wielu emocji. Zupełnie inaczej miały się sprawy
z przyjaciółką Scarlett, Imogen. Gdyby takowa dziewczyna stanęła
na mojej drodze, to zapewne nie mogłabym tego dla was napisać, bo
siedziałabym w więzieniu za brutalne morderstwo. Nawet nie wiecie,
jak to dziewuszysko działało mi na nerwy! Uświadczona w swej
doskonałości i powalającej na kolana urodzie nie potrafiła
przyjąć do swojego malutkiego rozumku, że nie każdy
przedstawiciel płci brzydkiej musi nią być zainteresowany, przez
co odwalała takie sceny, że głowa mała. Jednak muszę stwierdzić
jedno – wreszcie ktoś wzbudził we mnie jakieś emocje, bo nawet
dorośli wydawali mi się zbyt zmechanizowani w swych czynach.
NATASHO,
CIĘŻKO MI TO MÓWIĆ, ALE... MUSIMY SIĘ ROZSTAĆ.
Natasha
Preston umie pisać – udowodniła to poprzez „Uwięzione”,
które podbiły moje serce. Owszem, pojawiały się drobne zgrzyty,
ale koniec końców pokochałam tę historię, przez co liczyłam na
to, że kolejne twory owej autorki będą tak samo na mnie
oddziaływać. Kiedy sparzyłam się na „Silence”, powinnam po
prostu dać sobie święty spokój i pozwolić, aby kolejne historie
spod pióra Preston poznawali ci, co zdołają ujrzeć w nich to
piękno, które niegdyś mnie urzekło. Bo może ofiarowano mi
kolejne dawki niezapomnianych wrażeń dające wiele do myślenia,
ale nie jestem w stanie zapomnieć o wielu fabularnych cierniach, na
jakie się nadziewałam. Także nie pozostaje mi nic innego, jak
pomachać autorce na pożegnanie, pozwalając jej odejść z mojego
życia.
Podsumowując,
„Skrzywdzona” miała ogromny potencjał. Autorka poruszyła w
niej dość trudny temat, jakim jest umiejętność przyporządkowania
sobie całkiem obcych ludzi, karmiąc ich swoimi chorymi
spostrzeżeniami, co może doprowadzić do katastrofy. Niestety przez
to przebija się słodycz nastoletniej miłości oraz – w moim
przypadku – niewzbudzający wystarczająco wiele emocji
bohaterowie. Także, jeżeli nie wymagacie zbyt wiele od książek,
jednakże chcecie dowiedzieć się, co tak właściwie stoi za nagłym
zainteresowaniem Noaha Scarlett, możecie śmiało sięgnąć po ten
tytuł. W innych przypadkach warto rozejrzeć się za czymś o
wiele... ciekawszym.
MOJA
OCENA:
★★★★★☆☆☆☆☆
DEMONICZNA
STREFA CYTATÓW:
– A
więc jesteś zwykłą nastolatką? Nie trzymasz w szafie żadnych
trupów?
Uniosłam
palec.
– Kiedy
miałam dziesięć lat, ukradłam czekoladowy batonik ze sklepu ze
słodyczami. Ale było mi z tym tak źle, że nie mogłam go zjeść.
Finn
się roześmiał.
– Była
z ciebie prawdziwa buntowniczka, co nie?
– No.
Badass jak się patrzy [...].
–
Przepraszam.
– Nie
przepraszaj za to, że miałaś wypadek.
– No
tak. Przepraszam.
Poświęcenie
kogoś dla własnego dobra to egoizm, choćbyśmy ubrali to w nie
wiem jak piękne słówka. Życie żadnego człowieka nie jest warte
więcej niż życie innego.
Wszyscy
wierzymy w to, czego nas uczą, prawda? Zwłaszcza jeśli
nauczycielami są ludzie, którym ufamy najbardziej na świecie.
Jakoś niespecjalnie ta książka do mnie przemawia ale jak już trafi w moje ręce to czemu nie? Dla relaksu można się poświęcić ;)
OdpowiedzUsuńnie czytałam jeszcze nic jej autorstwa choć byłam zainteresowana "Silence". I chyba mimo twojej niechęci do tej autorki, kiedyś jeszcze sięgnę po ten tytuł, bo jestem ciekawa czy ja jeszcze jestem w stanie odkryć magię i docenić klimat pisarki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Odpuszczam skoro słaba:)
OdpowiedzUsuńRóżne opinie czytam o tej książce, ale chcę jednak za jakiś czas po nią sięgnąć i wyrobić sobie własną. :)
OdpowiedzUsuńJakoś niespecjalnie mi się uśmiecha sięgać po książkę, która nie wnosi niczego nowego, a bohaterowie są płascy jak deska sedesowa. Definitywnie odpuszczam, mam na oku bardziej kuszącą prozę.
OdpowiedzUsuńJakoś nie ciągnie mnie do tej książki, mimo, że czytałam o niej wiele skrajnie różnych opinii. Szkoda, że Tobie akurat niezbyt przypadła do gustu :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Szkoda, że fabuła cię nie porwała...jednak ja może z ciekawości po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna opinia i jej forma :)
Ojojoj szkoda że cię tak rozczarowała. I pomyśleć, że to książka autorki która kiedyś zdobyła twoje serce! Za to ja się jeszcze nad nią zastanowie :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta książka, zresztą jak wszystkie autorki :)
OdpowiedzUsuńCóż, mimo kilku wad, myślę że książka by mi się spodobała. Jestem beznadziejną romantycznką, więc mam coś wspólnego z autorką :D
OdpowiedzUsuńsunreads.blogspot.com
Sam opis fabuły mnie zniechęcił, bo wydaje się zbyt oklepana. Pójście w kierunku amnezji jest trochę drogą na skróty, a ja jestem dość wymagającym czytelnikiem. Chociaż zachwalasz zakończenie powieści, to chyba nie byłabym w stanie poświęcić się wyłącznie dla dobrego finału. :(
OdpowiedzUsuńDla mnie Noah był strasznie sztuczny. Nie potrafiłam kupić jego zachowania - nawet jeśli było udawane. Ogólnie motyw sekty był dla mnie czymś nowym, może dlatego, że od jakiegoś października zeszłego roku tak wiele czytam i jeszcze na to nie natrafiłam. Ale czy żebym aż tak się zachwycała Skrzywdzoną jak niektórzy? Nieeee.
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
I dlatego do każdej książki podchodzę z czystą kartą! Czasem jest potencjał, ale niestety, nie można się nastawiać, bo można się przeliczyć.
OdpowiedzUsuńKolejny bad boy i cicha myszka? No chyba nie xD Ja też podzielam twoją konsternację, bo ciężko byłoby mi przypomnieć sobie coś sprzed 16 lat xD
OdpowiedzUsuńZa tę książkę podziękuję :) ale będę tutaj często zaglądać :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tej autorki chociaż mam w planach zakup :), ale wiem po Twojej recenzji, że nie będzie to "Skrzywdzona" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Nie czytałam nic tej autorki i chyba na razie nie chcę tego zmieniać. ;)
OdpowiedzUsuńBiblioteka-wspomnien.blogspot.com