Autor: Anna Dąbrowska
Tytuł: Odlecimy stąd
Seria/Cykl:
Płomienie
Tom: I
Gatunek: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 332
Akcja: Klub Recenzenta [Na Kanapie]
Gdy cisza w sercu przemawia głośniej
niż słowa…
Dziewiętnastoletnia Delfina nie jest
typową nastolatką. Pracuje w warsztacie swojego dziadka, nie ma
przyjaciół, a jej największą pasją jest muzyka. W dzieciństwie
porzucona przez matkę, dziewczyna uparcie pielęgnuje w sercu strach
przed odrzuceniem i nie zamierza nawiązywać bliższych relacji z
ludźmi. Wszystko zmieni się, gdy do jej małego, zamkniętego
świata wkroczy poznany przypadkiem gitarzysta popularnego zespołu.
Wkrótce okaże się, że początkowa niechęć do mężczyzny
przerodzi się w fascynację, a Delfina, wbrew swoim zasadom, zacznie
się przed nim otwierać…
Czy tych dwoje życiowych outsiderów,
których dzieci absolutnie wszystko, począwszy od różnicy wieku, a
skończywszy na… jego żonie i dziecku, będzie w stanie pokonać
swoje lęki i dać sobie szansę na prawdziwe uczucie?
[Opis
wydawcy]
Samotność często kojarzy nam się z
czymś pesymistycznym. Smutnym. Niekiedy nawet bardzo złym. Nieraz,
wypowiadając to słowo, mamy przed oczyma widok pogrążonego w
myślach, spoglądającego w jeden punkt, siedzącego w
przyciemnionym pokoju człowieka. Osoby odizolowanej od reszty
społeczeństwa, która – w naszym wyobrażeniu – cierpi z
pewnego powodu, gdzie tylko chęć pomocy może odmienić jego los i
sprawić, że mrok zostanie przepędzony poprzez jasność. Tylko co
wtedy, gdy ktoś uważa samotność za bezpieczną przystań?
MUZYKA NIE POWINNA STANOWIĆ DROGI
UCIECZKI. MUZYKA POWINNA – PRZEDE WSZYSTKIM – ŁĄCZYĆ LUDZI!
Muzyka stanowiła
nieodłączny element „Odlecimy stąd”. Dało się to odczuć już
w pierwszym rozdziale, gdzie przewijała się przez strony, nie dając
o sobie zapomnieć. Niemalże pomagała stawiać pierwsze, niepewne
kroki skrytej, nieumiejącej otworzyć się na ludzi Delfinie.
Wspierała także równie wycofanego z życia towarzyskiego,
poszukującego nieznanego nawet samemu sobie sensu istnienia
Jakubowi, który bez wahania przekroczył granicę bezpiecznej
przystani dziewczyny, niszcząc to, co do tej pory stworzyła.
Dźwięki gitar, rytmiczne uderzenia o struny zdawały się kruszyć
postawione przez tę dwójkę rozbitków mury, nie zamierzając
poprzestać jedynie na tym. Muzyka mogła zszywać liczne rany,
jednak to od nich i ich decyzji zależało, czy te zdołają się
porządnie zagoić. Każdy kolejny dzień dawał kolejne szanse, lecz
Delfina i Jakub woleli to sobie utrudniać. Tym samym „Odlecimy
stąd” nie należy do tych książek, gdzie akcja goni na łeb, na
szyję. Płynie ona miarowo, swoim spokojnym rytmem, oddając głos
emocjom. To
one mocno napierały, ukazując, że nawet pozornie zwykłe życie w
zapomnianym przez resztę świata miasteczku dwójki zwyczajnych
ludzi może intrygować. Nie powiem, zdarzały się przymulające,
nieco zniechęcające fragmenty, a nuda wdzierała się na kartki,
przez co czytanie szło topornie, jednak
prędzej czy później nastawała chęć na dalsze czytanie.
Nieświadomość tego, co tym razem nastanie między dwójką
pokiereszowanych bohaterów i do czego to doprowadzi, wytrącała z
równowagi. Ich ogniste charaktery, nakazujące walczyć o powrót
stabilnej przeszłości, niezależnie od obecnych pozytywów,
wywoływały wewnętrzną
burzę z gradobiciem! Relacje
między nimi przypominały strojenie instrumentu, gdzie jeden
niepoprawny dźwięk ranił nie tylko uszy, ale też serca i dusze.
Jak widać, nie trzeba wiele, aby najprostsza rzecz przysporzyła
problemów.
Nie ma co ukrywać –
„Odlecimy stąd” nie jest książką, której przebiegu nie da
się nie
przewidzieć. Nieraz łapałam się na tym, że coś wiedziałam, nim
bohaterowie do tego doszli w trakcie samotnych rozważań lub podczas
długich,
szczerych
rozmów. Nie
zaskoczyła mnie dramatyczna nuta, o której myślałam, odkąd
zaczęłam analizować zachowanie Jakuba, lecz nie zmieniało to
faktu, iż współczułam fikcyjnym bohaterom starcia z tym. Samo
poruszenie tego wątku było ryzykownym zabiegiem, lecz wyraźnie
widać przygotowanie autorki, dzięki czemu nie nabrało sztucznych,
przerysowanych form, przy czym wielu mogłoby chcieć spalić panią
Annę Dąbrowską na stosie. O czym mowa? Oj nie, nie zamierzam psuć
tej niespodzianki, bo jest ściśle powiązana z fabułą i
zdradzenie tego zniszczyłoby cały efekt. Wiedzcie tylko jedno:
autorce należą się brawa za odwagę!
PAMIĘTAJCIE, ŻE NAWET NIEPOZORNE SZARE
MYSZKI SĄ W STANIE ZAATAKOWAĆ!
Jeżeli milczenie jest
złotem, to zapewne Delfina, choć niepozorna, na pewno nie zdołałaby
za wiele by go uzbierać. Stroniąca od rówieśników, kochająca
grzebać pod maskami samochodów, ceniąca sobie spokój
i wygodne
ubrania nastolatka tylko stwarzała pozory nieśmiałej dziewczyny.
Wystarczyło, że ktoś odcisnął jej na odcisk, aby pokazała, na
co ją stać. Najlepiej ukazywała to przy Jakubie, który jak nikt
inny wywoływał u niej gamę przeróżnych uczuć. Przypominał jej
człowieka o stu twarzach, zakładanych w zupełnie losowych
sytuacjach, dlatego nie czuła się pewnie w jego obecności.
Przypominało
to starcie dwóch silnych osobowości, tym samym nadmiar iskier mnie
ani trochę nie zaskakiwał. Dopiero kiedy ta dwójka zaczynała
powoli do siebie docierać, zaczynałam poznawać ich prawdziwe „ja”.
Delfina, z pomocą szczerego do bólu Jakuba, zaczęła dostrzegać,
że nie jest jedynie głupią dziewuchą z wiochy zabitej dechami,
której przeznaczeniem jest pozostać w rodzinnej dziurze, by
wspomagać dziadka w warsztacie. To właśnie on, irytujący ją
gitarzysta, pomógł jej odkryć, iż pod tą warstwą za luźnych
ubrań skrywa się kobieta, która nie tylko powinna pogodzić się z
przeszłością, ale też zacząć walczyć o siebie i swoją
przyszłość. Mężczyzna
wybudził też w nastolatce skrytą gdzieś na dnie kobiecość,
gdzie ta zapragnęła uwolnienia i ukazania swego oblicza, co też
wiązało się z ogromem emocji. Ta
dwójka była dla siebie niemałym wsparciem,
powoli wkraczającym na zupełnie inne tory…
Nie
powiem – ci
dwoje umieli
mnie doprowadzać do szału. Może pod koniec już im kibicowałam w
walce z osobistymi demonami (nie ma co ukrywać – zżyłam się z
tymi „wariatami”), lecz początek naszej wyimaginowanej
znajomości nie należał do udanych, czego przyczyną były właśnie
ich niewyparzone języki. No i bywały też chwile, kiedy sami do
końca nie wiedzieli, czego tak właściwie chcą, ale to pozwala
dojrzeć, iż dopiero metodą prób i błędów można czegoś się
nauczyć. Dowiedzieć się czegoś więcej o sobie, by móc to
doskonalić, aby uczynić z tego atut!
Podsumowując.
„Odlecimy stąd” to opowieść o dwójce zagubionych w wielkim
świecie dusz, gdzie każda z nich niosła na plecach własne
brzemię, nie pozwalając sobie na pomoc. Niekiedy nostalgiczna,
często skłaniająca do refleksji historia, która pokazuje, jak
niewiele trzeba, aby nie
tyle zabezpieczyć się przed kolejnym upadkiem, a ich unikać.
Demony przeszłości mogą dawać nam w kość, ale my musimy
spróbować odpierać ich bolesne ataki, aby móc zacząć doceniać
życie, bo ono jest tylko jedno i nikt za nas go nie przeżyje.
MOJA OCENA:
★★★★★★☆☆☆☆
KSIĄŻKĘ OTRZYMAŁAM Z KLUBU RECENZENTA
SERWISU NAKANAPIE.PL
Według mnie twórczość Ani jest zawsze bardzo charakterystyczna. Śmieję się, że gdyby mi ktoś podsunął tylko tekst (bez tytuły czy nazwiska), to wiedziałabym, czy to jej dzieło, czy nie :D "Odlecimy stąd" czytałam i jestem zadowolona, choć nie ukrywam, że bohaterowie byli irytujący :D Na pewno sięgnę po kolejne części :)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo fajnie :D Nie słyszałam o tej autorce, ale postaram się mieć to na uwadze. Szczególnie, że lubię książki z motywem muzyki.
OdpowiedzUsuńJestem już po lekturze tej książki i bardzo mocno ona do mnie trafiła, więc gorąco ją polecam. 😊
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy by mi się spodobała tak przewidywalna książka. Jednak lubię być zaskakiwana czytelniczo.
OdpowiedzUsuńDla mnie muzyka jest nieodłącznym elementem każdego dnia. I po książki, w których jest jednym z wątków, to moje rączki się do niej wyciągają. Mam ją w stosiku przyłóżkowym i liczę, że mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńBędę miała tą książkę na uwadze :)
OdpowiedzUsuńTytuł sprawił, że chętnie przyjrzałam się opisowi książki, przyjemne wrażenia czytelnicze, wydaje się, że powieść może trafić w gust mojej córce, chętnie podsunę jej ten tytuł pod rozwagę. :)
OdpowiedzUsuńNa początku nie miałam jej w planach, ale teraz może jeszcze rozważę taką możliwość.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Słyszałam o autorce, a opinie o tej pozycji zaczynają powoli pojawiać się w blogosferze. W większości są dość pozytywne, więc mimo początkowego sceptyzmu zaczynam czuć coraz większe zainteresowanie tą książką. Może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Biblioteka Feniksa
Sama od dziecka jestem blisko związana z muzyką więc uwielbiam książki, w których muzyka stanowi wątek, albo chociaż tło. Książka i zawarte w niej emocje między dwójką bohaterów ciekawią mnie, więc chętnie bym się z nią zapoznała. :) Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich
OdpowiedzUsuń