Blogosfera książkowa w jakimś stopniu
stała, stoi i będzie stała pod znakiem tagów. Aktualnie jest ich
coraz mniej, jednakże lata temu święciły triumfy, a blogerzy nie
wiedzieli, od którego zacząć, co
owocowało niemałą plagą tego typu wpisów.
Tworzone nowe, tłumaczone
zagraniczne, przerabiane te
popularne… robiono dosłownie
wszystko, aby nie zasypywać
czytelników jedynie recenzjami i
dać coś luźniejszego.
Skąd taki wstęp u mnie? Cóż, już od
jakiegoś czasu chodziło mi po głowie zrobienie własnego tagu
książkowego, a że dawno
takowego nie wstawiałam… czemu tego nie wykorzystać? Tym samym
poświęciłam trochę cennego czasu, główkowałam, ile wlezie, ale
jest: świeży, pachnący nowością, na dodatek powiązany z
patronatem medialnym, czyli „Tylko żywi mogą umrzeć”. Na pewno
nie jest perfekcyjny. Na bank nie każdy będzie nim zachwycony, ale
robiłam, co mogłam, by nadać mu
demonicznego pazura.
To co? Jesteście gotowi odkryć, cóż
takiego zmajstrowałam? :)