Przekład: Maciej
Studencki
Tytuł:
Vicious. Nikczemni
Tytuł
oryg.: Vicious
Cykl:
Złoczyńcy
Gatunek:
fantastyka
Wydawnictwo:
We need YA
Liczba
stron: 447
Opis: Victor i Eli poznali się na studiach.
Genialni, aroganccy i zdolni, od początku zauważyli w sobie tę samą wielką
ambicję. W ciągu ostatniego roku zajęć wspólnie zainteresowali się badaniami
nad adrenaliną, doświadczeniami bliskimi śmierci i pozornie nadprzyrodzonymi
zdarzeniami, które ujawniły, że w odpowiednich warunkach można rozwinąć w sobie
nadzwyczajne zdolności. Kiedy ich prosta teoria naukowa zamienia się w poważny
eksperyment, sprawy zaczynają się komplikować…
Dziesięć
lat później Victor ucieka z więzienia, a jego celem jest znalezienie byłego
przyjaciela. W podróży towarzyszy mu znajomy z celi – Mitch, a na ich drodze
staje Sydney – ranna dziewczyna, której powściągliwa natura skrywa niejedną
tajemnicę.
Wrogowie
uzbrojeni w straszliwą moc, napędzani wspomnieniem zdrady i straty, wyznaczyli
kurs zemsty. Kto przeżyje pełne nienawiści starcie? Przed wami porywająca
opowieść o ambicjach, zazdrości, pożądaniu i mrocznych, nadprzyrodzonych
mocach!
[źródło:
Lubimy czytać]
Jakiś czas temu, przez omyłkę, dostałam
od wydawnictwa dwa egzemplarze „Viocious. Nikczemni”. Postanowiłam razem z Olą,
że z jednego z nich zrobimy użytek i poślemy go w trasę, aby osoby, które nie
miały dostępu do powieści Victorii Schwab (bo od wydawnictwa naprawdę ciężko
było je dostać), również miały możliwość jej przeczytania, a także wyrażenia
swojej opinii. Jednocześnie drugi egzemplarz leżał na zaległym stosie książek
do recenzji i każdego dnia kusił mnie swoją rażącą czerwienią. W
końcu, po kilku cennych opiniach osób, które brały udział w book tour,
stwierdziłam, że czas najwyższy się z nią zmierzyć. I cóż rzecz? Przepadłam!
KRYJ
SIĘ, KTO MOŻE, NADCHODZĄ PSYCHOPACI!!
Jakiś czas temu przeczytałam w recenzji
jednej z dziewczyn, które biorą udział w naszym blogowym book tour, że książka nie przypadła jej do gustu, bo opowiada po
prostu o psychopatach. Byłam wtedy może po kilkudziesięciu stronach tej opowieści.
Pomyślałam sobie: co? Nie no, chyba aż tak źle nie jest z tymi
postaciami. Ktoś tu normalny musi być. Jak to tak, książka, w której nie ma
dobrych i złych ludzi, a sami… źli? To by była fabuła! Dopiero kiedy
zamknęłam już książkę, zdałam sobie sprawę z tego, że… rzeczywiście większość z
nich to autentyczni psychopaci, wobec czego mogłam zrozumieć negatywną opinię
koleżanki z bloga, równocześnie nie zgadzając się z tym, że opowieść o
psychopatach jest w moim odczuciu zła. Kto mnie zna, wie, że sama tworząc swoje
opowiadania, miłuję sobie zdrowo powalonych na umyśle bohaterów, tym bardziej
kiedy zobaczyłam, że jest tu takich od groma, moje zęby szczerzyły się jak u
rekina, który szykuje się do prawdziwej, krwawej uczty.
„Viocious. Nikczemni” nie ma rozbudowanej fabuły, jak na przykład inne powieści
Victorii Schwab (mam tu na myśli serię „Świat Verity” czy choćby moje ukochane „Odcienie
magii”), nie jest to jednak wada tej powieści, raczej zaleta, bo pierwszy raz to
nie tło ma tak ogromne znaczenie dla fabuły, a raczej jej postacie, a tym samym psychologia ich umysłów. Ta historia w dużej mierze opiera się na psychologii,
co bardzo mi się podobało. Co prawda są tutaj powielane pewne schematy postaci,
bo oto mamy przeświadczonego o swojej wielkości wybrańca, który daje sobie
prawo do zabijania takich, jak on (brzmi znajomo, prawda?), ale to wciąż nie
tak schematyczna i jasna postać, jakby mogło się wydawać. Do tej typowej
sztampowości autorka dodała coś jeszcze, co uczyniło każdego z bohaterów
oryginalnym na swój własny sposób. Zresztą nie miałam wątpliwości co do tego,
że Victoria Schwab również w tej serii przedstawi postacie w naprawdę ciekawym
świetle. Każda z nich ma swoje przyzwyczajenia, specyficzne motywy działań i
przede wszystkim charakter – a to rzecz, o którą niekiedy trudno w książkach, w
których fabuła skupia się na świecie przedstawionym i pędzącej jak stado
dzikich koni akcji. Dzięki tym bohaterom książka nie jest powtarzalna, ma
swoje własne barwy, które w moich oczach rzeczywiście mienią się różnymi
odcieniami czerwieni (krew, krew, krew!), bo jeżeli chodzi już o sam świat
przedstawiony, opiera się on na prostym mechanizmie, o wiele mniej
skomplikowanym niż same osobowości – mamy dwójkę studentów, którzy
pewnego dnia dopuszczają się eksperymentu mającego zmienić życie obu z nich. I
rzeczywiście, ich życie diametralnie się zmienia, i to na tyle, że przez całą
powieść jeden z bohaterów ma na celu zadźganie tego drugiego (zresztą… z
wzajemnością). „Vicious. Nikczemni” ma trochę taki… superbohaterski klimat, ale
w tym nikczemnym wydaniu (jak sam tytuł wskazuje), bo oto bohaterowie stają się
tutaj złoczyńcami z nadprzyrodzonymi mocami. To, co mi się podobało w motywie
byciem PonadPrzeciętnym, to to, że osoba zyskująca jakąś moc, mającą zresztą
głęboki związek z ich potencjalną śmiercią (jak w przypadku Sydney) lub z
wiodącymi cechami charakteru (na przykład Serena), bezpowrotnie pozbywała się
jakiejś cząstki siebie, która świadczyła o tym, że byli ludźmi. Właśnie tutaj kryje
się sens bycia tym „psychopatą”. W końcu psychopaci żyjący wśród nas na co
dzień, również mają problem z typowo ludzkimi, utrwalonymi w społeczeństwie
wzorcami postępowania. Ten motyw naprawdę bardzo, ale to bardzo mi się podobał,
dlatego jestem pełna podziwu dla autorki za tą obróconą, superbohaterską fabułę. Victoria Schwab stworzyła prawdziwie komiksowe uniwersum!
CZY
IDEALNE MOŻE BYĆ DO KOŃCA IDEALNE?
Była pora zachwytów, to teraz pora na
trochę krytyki, choć może nie takiej znowu mocnej. To, co osobiście
przeszkadzało mi w tej powieści, to niekiedy przesadne skakanie pomiędzy historiami przeszłymi i teraźniejszymi. Na początku było to dla mnie bardzo klarowne, ale pod
koniec, kiedy doszły do tego opowieści jeszcze innych osób (mam wrażenie, że wątek Mitcha pojawiła się tutaj całkowicie znienacka i mógł się on przejawić w fabule nieco wcześniej), poczułam się już nieco dziwnie. Poza tym Victoria Schwab
przez całą książkę budowała taki retrospekcyjny dreszczyk emocji związany z
tym, że kompletnie nie wiedzieliśmy, co może wydarzyć się na końcu, a mogło
wydarzyć się naprawdę wiele! Wobec tego napięcia, tak naprawdę uważam, że zakończenie
nie miało efektu „wow”. Pewnych rozwiązań po prostu mogliśmy się spodziewać,
zważając na dołączenie Sydney do zespołu Victora (bo niektóre rzeczy dzieją się…
po coś). Także tutaj odrobinkę się zawiodłam, bo spodziewałam się naprawdę
mocnej akcji po takiej dawce emocji zawartej w przywoływanych wspomnieniach, co
nie zmieni faktu, że i tak końcówka była dla mnie bardzo satysfakcjonująca. Nie
mogę sobie wyobrazić tylko jednego: o czym w takim razie może opowiadać drugi
tom?!
Ostatni mały element, który mi tutaj
przeszkadzał, to szybkość przechodzenia między wątkami. Być może to problem
polskiego tłumaczenia, nie mam pojęcia, ale czasami odnosiłam wrażenie, że jak
miało się stać coś mocnego, to nagle dostawaliśmy jakby za mało informacji wstępnych.
Po prostu rzucano nam tekst na twarz, bez zbędnych opisów. Nieraz musiałam się
wracać i zastanawiałam się, dlaczego nie dodano tu może kilku słów więcej albo
nawet zdania więcej, wtedy byłoby może bardziej… doniośle. Ale być może taki
był zamysł tej opowieści. Bez zbędnego, patetycznego pierniczenia się z
treścią. Po prostu biało na czarnym, jakby ktoś najpierw wytarzał nas w sadzy, a potem wylał na nas mleko.
MIND HUNTER – BADAJĄC
ZŁOCZYŃCÓW Z BLISKA
Powyżej już pisałam nieco o postaciach,
które były naprawdę świetnie wykreowane, ale nie odnosiłam się do nich
bezpośrednio, a jest tu naprawdę co opisywać i czym się zachwycać. Osobiście jestem zakochana w Victorze Vale'u. To taki mój typ jasnowłosego złoczyńcy, który żyje zemstą i z niczym się nie pierdzieli. Jednocześnie, pomimo swoich morderczych
zapędów i egoistycznych pobudek, miał w sobie odrobinkę dobra – na przykład
zdarzało mu się przygarniać bezinteresownie przybłędy. Poza tym podobała mi się
jego niezdrowa fascynacja przyjacielem, który jego zdaniem krył w sobie coś
mrocznego, a także chęć niebezpiecznego eksperymentowania. Od razu było widać, że
jeszcze przed staniem się osobą PP, miał zdrowo nawalone w głowie, ale w taki…
chłodny, przystępny sposób, który mogli dostrzec tylko czytelnicy i najbliższe
mu w książce osoby. Bardzo podobało mi się też jego nietypowe hobby, polegające
na zamazywaniu na czarno pewnych wyrazów zawartych w książkach czy gazetach,
dzięki czemu tworzył jakby nową przestrzeń fabularną. Coś, co było pozytywne,
on mógł nagle zmienić w negatyw. Nieźle to sobie pani Schwab wymyśliła, ale tak
jak wspominałam: nie miałam wątpliwości co do tego, że genialnie kreuje
postacie.
Eli Cardale to druga ważna postać tej książki,
bo to właśnie na nią poluje Victor. Totalnie gościa nie polubiłam, ale muszę
przyznać, że również miał fascynującą, choć może nieco sztampową kreację. Może
czegoś mi w nim brakowało, jakiegoś takiego… zaskoku, ale kreacją na pewno
dorównywał swojemu przyjacielowi. Jednymi słowy: był dla niego godnym przeciwnikiem. Wręcz nie mogłam się doczekać, kiedy oboje w końcu się ze sobą spotkają!
Pozostali bohaterowie może nie mieli
tak głęboko rozwiniętej osobowości, a także historii, ale każdego da się na swój sposób polubić,
a nawet wyróżnić spośród tłumu – pamięta się tu nawet o Dominiku, który pojawił
się gdzieś pod sam koniec. Niby bohater niepozorny, mało znaczący, a jednak
mamy przed oczami to, jak się zachowywał i jaką osobą był. Do czego dążę –
wszyscy zostali potraktowani pod względem kreacji sprawiedliwie. Skomplikowane
i rozbudowane osobowości sprawiły, że nie musieliśmy mieć tutaj super, genialnej i nieprzewidywalnej fabuły – myślę, że gdyby taka była, pojawiłby się w naszych
głowach przesyt, a to też nie jest do końca zdrowe (szczególnie, gdy mowa o psychopatach).
Podsumowując.
Myślę, że przeczytałam już tyle książek Victorii Schwab, że spokojnie mogę
uznać ją za jedną z moich ulubionych autorek. Z reguły jestem bardzo krytyczną
osobą pod względem powieści, a skoro żadna z tych autorstwa pani Schwab nie
zyskała u mnie niższej oceny niż sześć na dziesięć, myślę, że twórczość autorki mocno do
mnie przemawia, i jedyne, co mogę teraz zrobić, to po prostu czekać z
niecierpliwością na kolejne jej opowieści. „Vicious. Nikczemnych” polecam,
jeżeli ktoś lubi dobre, nie do końca normalne kreacje postaci i nie przeszkadza
mu, że niekiedy historia danych bohaterów może mieć większe znaczenie niż cała
fabuła.
OCENA:
★★★★★★★☆☆☆
STREFA
DEMONICZNYCH CYTATÓW:
–
Poczekaj przynajmniej, aż się lepiej poczujesz.
–
Właśnie że czuję się znakomicie. Dużo lepiej niż przedtem. Czuję się wspaniale.
Czuję się jak pączek róży, lśniący w promieniach słońca.
–
A tatuaże?
–
Czasem dobrze jest odstraszać samym wyglądem.
–
Ale Victor nie odstrasza wyglądem!
–
Zależy, kto się czego boi. Victor doskonale sprząta ludzi.
Planuję przeczytać, ale nie mam wobec tej książki tak dużych oczekiwań jak przy okazji jej premiery. Zobaczę czy mi też te przeskoki czasowe będą przeszkadzać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nie czytałam jeszcze żadnej książki pani Schwab... Ale w końcu trzeba to nadrobić :D
OdpowiedzUsuńPanuje teraz moda na historie o antybohaterach, ta książka chyba się nieźle wpisuje w ten trend. No i chyba czuję się ogólnie zachęcona do zapoznania się z twórczością tej pisarki.
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja :)
OdpowiedzUsuńMoże skuszę się w końcu na twórczość tej autorki, ale nie jestem pewna, czy zacznę od tego tytułu.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji czytać jeszcze nic tej autorki, a ta pozycja wydaje się być idealna na rozpoczęcie podróży z tą panią, a raczej jej twórczością. Uwielbiam bohaterów z tzw charakterem, a po Twojej recenzji wnoszę, że tutaj takowych spotkam 😊
OdpowiedzUsuńA ja powiem, że większość bohaterów o cechach psychopaty brzmi wyśmienicie intrygująco. Tymczasowo mnie mdli na myśl o tych wyidealizowanych, dlatego twoja recenzja spadła mi z nieba. Sama zobaczę, jak to jest z tą całą książką. Może nawet wspomniane przez ciebie błędy mnie nie dotkną, gdy doznam takich wrażeń?
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu przeczytać coś tej autorki!
OdpowiedzUsuńRównież brałam udział w BT <3 książka bardzo mi się spodobała i nie mogę się doczekać 2 tomu !! <3
OdpowiedzUsuńSporo dobrego słyszałam właśnie o tej książce, ale jeszcze jej sama nie czytałam.
OdpowiedzUsuńJak to o czym będzie drugi tom? Teraz Eli da nogę z więzienia i będzie gonił Victora. :P Jak dla mnie samo zakończenie było całkowicie do przewidzenia. :D Też jestem #teamVictor, Eli mnie wkurzał niemiłosiernie, a jego pieprzenie o boskiej misji, jaką niby ma do wykonania, doprowadzało mnie do szału.
OdpowiedzUsuńHaaa #teamVictor rządzi 😁 nie musze nić innego dodawać. Powieść inna niż wszytskie i zdecydowanie różniła się od innych. Ale fajnie się ją czytało. Dzięki za możliwości wzięcia udziału w Book tour :) Kinga
OdpowiedzUsuńAle klimatyczne zdjęcie! Ogromnie mi się podoba 🥰 A książkę mam od dawna w planach. Zresztą nie tylko tą od tej autorki. Kiedy ja na to znajdę czas... nowy rok, stara ja.
OdpowiedzUsuńOstatnio czaiłam się na tę książkę, jako fanka wszelakich opowieści o psychopatach, ale później jakoś mi ten tył umknął. Dzięki za przypomnienie!
OdpowiedzUsuń