czwartek, 19 marca 2020

Dlaczego nikt jej nie słuchał? [ISABEL STERLING – „TE WIEDŹMY NIE PŁONĄ]


Przekład: Agnieszka Kalus
Tytuł: Te wiedźmy nie płoną
Tytuł oryginału: These Witches Don’t Burn
Seria/Cykl: Te wiedźmy nie płoną
Tom: I
Gatunek: fantastyka młodzieżowa
Wydawnictwo: We Need YA
Liczba stron: 352

Może najbardziej znaną nastoletnią czarownicą jest Sabrina, ale o tej czwórce jeszcze usłyszy świat!
Hannah to czarownica z krwi i kości, z umiejętnością kontrolowania ognia, ziemi, wody i powietrza. Choć mieszka w Salem, jej magia jest tajemnicą, którą musi zachować dla siebie. W innym przypadku może ją stracić. Na zawsze.
Hannah spędza więc większość czasu, unikając swojej eks, Veroniki, i pracując w lokalnym sklepie z magicznymi obiektami. Gdy przerażający rytuał krwi przerywa zabawę pod koniec roku szkolnego, a dowody na istnienie mrocznej magii zaczynają pojawiać się w całym Salem, Hannah jest pewna, że to dzieło śmiertelnie groźnej Krwawej Czarownicy. Na domiar tego, w mieście pojawia się nowa dziewczyna, Morgan, która skrada serce nastoletniej czarownicy. Chcąc ocalić swój sabat i zdobyć serce dziewczyny, Hannah będzie musiała przetestować granice swojej mocy.
[opis wydawcy]

Stereotyp. Zmora społeczeństwa, z którą doprawdy ciężko zwyciężyć. Staramy się nie oceniać nikogo i niczego, jednak zasłyszane lub przyswajane przez lata stwierdzenia są w stanie przejąć nad nami kontrolę. Mierzymy wzrokiem otaczających nas ludzi, wyszukując w nich spopularyzowanych schematów. Lustrujemy ich ruchy, analizujemy zawartość dłoni oraz oceniamy odzienie czy fryzury. Dajemy się porwać tej chorej zabawie. Dopiero z czasem przychodzi oprzytomnienie. Wybudzamy się z transu, pojmując, co właśnie uczyniliśmy. Że daliśmy się podpuścić temu, co wcale nie bywa prawdą. Sama nieraz łapałam się na tego typu czynach, czego później żałowałam, biorąc pod uwagę, cóż takiego inni mogliby powiedzieć na mój temat.
Jednakże, co wtedy, gdyby w pewnych stereotypach tkwiło ziarenko prawdy? I to takiej, której ujawnienie może skutkować przykrymi konsekwencjami?

ODWIEDZINY ZŁEJ CZAROWNICY, CZYHAJĄCEJ NA NASZE ŻYCIE? DZIECKO, NIE DRAMATYZUJ...


Raczej nikogo już nie dziwi, że problemy miłosne nastolatków bywają gwałtowne, przeładowane sprzecznymi emocjami, przy czym człowiek czuje się tak, jakby podróżował hulajnogą po górzystym terenie, gdzie w losowych miejscach ktoś razi go prądem. Wspomnienia mile spędzonych chwil, skradzionych pocałunków czy czułych spojrzeń, przeplatających się z kłótniami, wzajemnymi oskarżeniami oraz ostatecznym pożegnaniem nie należą do najprzyjemniejszych. Dlatego każde spotkanie Hannah z Veronicą nie należy do najłatwiejszych, co dało się zauważyć w „Te wiedźmy nie płoną”. Choć ciągnie je do siebie, nie są w stanie dojść do porozumienia i kompromisów, tym samym wspólna przyszłość nie miałaby racji bytu. Widziałam na własne oczy, to co się między nimi dzieje: wspólne przeżycia brały górę nad rozsądkiem. Wyczuwałam tę chemię, która nie zamierzała odejść w zapomnienie. Jednakże nie za tym niecierpliwie wyglądałam. Wprost nie mogłam doczekać się momentu, kiedy z hulajnogi przesiądę się na rower, wjeżdżając tym razem do gęstego lasu, na dodatek w samym środku nocy. Pragnęłam tych mrocznych scenerii, jakie obiecywał opis, co pani Sterling prędko mi ofiarowała!
Sercowe dramaty podrygiwały w tle, pragnąc większej uwagi, jednak to nagłe wybudzenie niebezpieczeństwa wiodło prym. Pozornie wyglądające na nieszkodliwe, mało znaczące dla tak silnego zgromadzenia czarownic zamieszkałych w sławnym Salem, co rusz pokazywało swoje niezadowolenie brakiem większej reakcji, tym samym ktoś postanowił śmielej sobie poczynać. Poddając próbom liczne więzi, niebezpieczeństwo sięgało coraz dalej, a mózg prawie że parował od myśli, kto tak właściwie stoi za tym zamieszaniem. A liczne rozpraszacze wcale nie zamierzały upraszczać zadania. Co to, to nie! Każda nowa osoba stawała się podejrzana, tym samym moja czujność pracowała na najwyższych obrotach, co poskutkowało tym, iż poznanie tożsamości wroga nie wywołało u mnie efektu WOW. Jego poczynania dawały w kość Hannah i reszcie osób w sabacie, gdzie w połączeniu z dodatkowymi „atrakcjami” w postaci wychodzenia pewnych sekretów spod łóżka niczego nie ułatwiały, ale autorka dała wiele wyrazistych wskazówek. Jak dla mnie za wiele. Poczułam się przez to nieco rozczarowana, no ale, poniekąd, uznam to za drobną karę – w końcu mogłam oddać się bezgranicznie lekturze i nie zawracać sobie głowy łączeniem wątków. Jednakże wtedy czułabym, pomijam wiele istotnych rzeczy. I tak źle, i tak niedobrze. Nieodkrywcze rozszyfrowanie tożsamości naszego „psuja” idyllicznego życia ukrywających się przed ludźmi czarownic to nie jedyny element, przy którym nieco kręciłam nosem…
Podobała mi się idea kreacji pochodzenia wiedźm. Choć informacje o nich podawano zdawkowo, gdzie dopiero po połączeniu otrzymywało się pełną wiedzę (chociaż wątpię, że całą, bo coś jeszcze na pewno zostało ukryte), to robiło to wrażenie. Nic nie przybyło znikąd, dlatego panowanie nad żywiołami miało swoje źródło, jednakże gdyby te umiejętności zostały wykorzystywane w zgoła innych celach… Nie powiem, niekiedy współpraca z nimi była popisem umiejętności, lecz pani Sterling nie pozwoliła naturze czarownic ukazać całego majestatu. Niekiedy sceneria aż się prosiła o mocniejsze porywy wiatru czy gwałtowniejsze szaleństwa ognia. Niemal błagała o kopnięcia, po których czytelnik padnie z wrażenia i długo po tym nie wstanie. Autorka zaprezentowała tutaj wersję próbną, ale przy tym trzeba było od razu zaserwować pełną, wypieszczoną do granic możliwości. Również warto zauważyć, że pani Sterling dość często podkreśla homoseksualizm swojej bohaterki. Nie mam nic do orientacji Hannah, bo należę do grupy tolerancyjnych ludzi, jednak kiedy weźmiemy pod lupę to, iż często wykorzystuje ona momenty na ukazanie wątków LGBT, gdzie nie zawsze są powiązane z fabułą, da się odczuć łagodne zniechęcenie. Dlatego warto pamiętać o równowadze! Chyba że to głośny sprzeciw wobec książkom, gdzie króluje multum par hetero, jednak czy prawidłowy?

TRZYMAJ PRZYJACIÓŁ BLISKO, ALE WROGÓW JESZCZE BLIŻEJ – ABY NA PEWNO?

Udręka z licznymi pracami domowymi. Słuchanie reprymend i nakazów troskliwych rodziców. Chęć widywania się z przyjaciółmi i plotkowania z nimi, choćby na chwilę czy zasmakowanie dorosłości poprzez dorywczą pracę, aby zarobić na swoje nadprogramowe zachcianki – to uproszczona wersja życia nastolatki, pod którą Hannah mogłaby się podpisać bez wahania. Dzięki temu nikt by nie mógł zaprzeczyć temu, że jest zwyczajną dziewczyną, jedną z wielu, jakie spotykamy na ulicy. Tyle że nikt nie wie, nawet przyjaciele, iż skrywa ona bardzo mroczny sekret, którego ujawnienie wiązałoby się z przykrymi konsekwencjami, gdzie kąpiel we wrzątku byłaby pieszczotą
Nie powiem, Hannah umiała sprawić, że człowiek przewracał przy niej oczami, jednak kiedy wróg zapukał do bram Salem, wiedziała, iż trzeba mieć się na baczności. Choć dorośli nie wierzyli w jej słowa, przez co wsparcia szukała u kapryśnej, bawiącej się jej uczuciami Veroniki, starała się zapobiec przykrym niespodziankom, poszukując źródła problemów. Zlekceważenie informacji doprowadziło do tego, że młoda czarownica popełniała błędy, które odbijały się nie tylko na jej zdrowiu i życiu, ale również tych, z którymi trzymała. Narażała nie niewinne, nieznające ciemnej strony miasteczka, osoby, gdzie część z nich była jej bliska, a to wcale nie ułatwiało zadania. Na dodatek na horyzoncie pojawiła się przyjazna, troskliwa i pełna ciepła Morgan, co też wpływało na dekoncentrację. Ale przynajmniej przy tej dziewczynie wreszcie poczuła, co to znaczy zrozumienie oraz możliwość wyrażenia własnego zdania. Veronica, choć pomogła jej zrozumieć, kim tak właściwie jest, była toksyczną, wyniszczającą osobą, przy której zanikała własna wola, bo każdy musiał zatańczyć tak, jak ona zagrała. Kiedy tylko pojawiała się na stronach, wręcz zgrzytałam zębami. Co tu dużo mówić – doprowadzała mnie do szału! Nie cierpię ludzi, którzy nie szanują innych, wymagając poświęcenia im całej uwagi, grzecznie przytakując każdym ich pomysłom, dlatego cieszyłam się, gdy Hannah skupiła się bardziej na Morgan, gdzie ta nie traktowała jej jak zabawki.
Rodzice głównej bohaterki również – moim zdaniem – się nie popisali. Hannah starała się jak mogła, byle tylko udowodnić, że coś jest nie tak, kiedy ci wysłuchiwali jej słów, robili powierzchowne „śledztwo”, po czym uznawali to za nadwrażliwość oraz fanaberie kogoś, kto cierpi po nieudanym związku. Nie wiem, jak wy, ale ja – po takich atakach paniki – bym postanowiła poruszyć ten temat z „górą”, no, ale gdyby nie to, to też tyle by się nie zadziało, nieprawdaż? No i wtedy nikt by nie dowiedział się, ile jest w stanie zrobić dla bohaterki jej przyjaciółka Gemma, którą tyle łączy z magią, co mnie z noszeniem butów na obcasie. Jak nikt inny stała murem za młodą czarownicą, niejednokrotnie zachęcając do działania. Była dla niej jak siostra, o jakiej wielu marzy. Owszem, niekiedy też miewała humorki, ale kto nigdy nie miał złego dnia, niech pierwszy rzuci puszką z groszkiem lub paczką makaronu! Natomiast Benton od początku dawał mi wiele do myślenia. Niby oddany kumpel, gdzie również dla Hannah wiele by zrobił, a jednak było w jego zachowaniu coś takiego, co powodowało u mnie szereg wątpliwości. Ale czy moje przypuszczenia okazały się słuszne? Na tę chwilę pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi.

Podsumowując. „Te wiedźmy nie płoną” to nie jest kolejna młodzieżówka, o której słuch zaginie po paru tygodniach. To opowieść, przy której magia zdaje się buzować, będąc gotową do zmiecenia czytelnika z siedzenia, a nastoletnie problemy potrafią zejść z drogi, kiedy niebezpieczeństwo odbiera wolność oraz radość życia. Jesteśmy prowadzeni pomiędzy dwoma światami, gdzie każdy z nich przygotował dla nas niemałą niespodziankę, wywołującą ogrom sprzecznych emocji.
Historia Hannah nie tylko pokazuje, że choćby sytuacja wydawała się bez wyjścia, trzeba pochwycić broń i walczyć do końca. Nie można załamywać się przy każdym upadku. Łzy mogą płynąć strumieniami, ale jeżeli dalej brniemy przed siebie, nikt nigdy nie powie, że są one oznaką słabości. Jednakże ta historia ukazuje również, że niezależnie od tego, jak bardzo „wyróżniamy się” na tle tych uznawanych za normalnych, każdy z nas ma prawo do szczęścia oraz – przede wszystkim – szacunku. Dlatego też, choć książka nie jest pozbawiona wad, jest kolejnym krokiem ku akceptacji.

MOJA OCENA:
★★★★★★★☆☆☆


13 komentarzy:

  1. Ostatnio dość często widuję tę książkę w social mediach, ale szczerze mówiąc, nie wzbudziła we mnie żadnego zainteresowania. Owszem, oprawę ma piękną, ale skoro wiem, że to kolejna młodzieżówka, już podświadomie odstawiam ją na bok i spoglądam na swój stos wstydu i księgarskie półki, na których czekają tomiszcza, których pragnie moje serce. Mimo to wygląda to nawet składnie i myślę, że wielu osobom się spodoba, a dobra książka jest idealna na każdą okazję.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna propozycja u Ciebie z fantastyki młodzieżowej, i do tego taka, gdzie magia faktycznie wiedzie prym. Tytuł będę miała na uwadze, puszczę w rodzinie pomysł na rodzinne czytanie i wymienianie się doświadczeniami. Ogólna ocena pozytywna i tego będę się trzymać. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubiłam serial o Sabrinie, ale czy skusze się na powieść - na chwilę obecną nie mam pojęcia. 🤔

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka zapowiada się ciekawie, czasami mam ochotę na taką literaturę. Może uda mi się po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię książki czy seriale o czarownicach, dlatego myślę, że kiedyś sięgnę po tą książkę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo dużego zamieszania wokół tej pozycji mnie ona jakoś bardzo nie zainteresowała i raczej nie mam jej w planach :)
    Grovebooks

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa propozycja tylko nie wiem czy bym się w niej odnalazła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio wszędzie widuję tę książkę, ale mimo wszystko większość ją sobie zachwala, więc i ja się chętnie na nią skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet nie wiesz, jak dobrze było przeczytać pozytywną recenzję tej książki. Miałam na nią wielką ochotę, ale naczytałam się kilka naprawdę kiepskich opinii na jej temat i mój entuzjazm drastycznie opadł... a tu proszę :) czyli chyba jednak dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Niektórzy piszą, że dużo tej książki w mediach społecznościowych, a mi jakoś umknęła

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znam tej książki, ale chętnie poznam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba jednak sięgnę po tę książkę, choć się przed nią wzbraniałam przsz tej szał w social mediach.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam tę książkę i nie ma w niej nic zachwycającego :). Lekka, sympatyczna, ale z wadami, których nie trzeba się doszukiwać.

    OdpowiedzUsuń