Autor: Dolores Reyes
Przekład: Barbara Bardadyn
Tytuł: Ziemiożerczyni
Tytuł oryg.: Cometierra
Seria/Cykl: -
Gatunek: literatura piękna
Wydawnictwo: Mova
Liczba stron: 184
DARMOWY FRAGMENT: TUTAJ
Dlaczego ja, ziemio?
Kiedy była małą dziewczynką, połknęła
ziemię i doznaje wizji, jak ojciec bije matkę na śmierć. Wtedy
Ziemiożerczyni odkryła w sobie niezwykły dar, który wyznaczył
jej życiu nową ścieżkę.
Wieść o lokalnej jasnowidzce roznosi
się po okolicy. Kolejni krewni zaginionych osób stają przed nią z
garstką ziemi i nadzieją na rozwiązanie zagadki. Jednak w miejscu,
gdzie zaniedbanie i niesprawiedliwość względem kobiet wypływają
z każdego zakątka, nie ma przyzwolenia na prawdę.
[Opis
wydawcy]
Pamiętam jak dziś, co rodzina mówiła
o moich preferencjach kulinarnych, kiedy byłam ledwo co pomykającym
po podłodze brzdącem. W moim wygórowanym menu nie było miejsca na
warzywa, owoce i domowe obiadki. Co to, to nie. Bardziej przepadałam
za zjadaniem zeszytów i książek siostry, które ta musiała
umiejętnie skrywać, abym ich nie dorwała w pulchne łapki. Kiedy
tymczasowe pożywienie bywało nieosiągalne, podążało się w
stronę łazienki, gdzie wiszący w ważnym punkcie papier toaletowy
umiejętnie go zastępował…
Wiem jednak, że to
nie jedyny „smakołyk”, jaki mogłabym wtedy jeść. Ile to się
słyszy, jak ktoś podjadał piasek, bawiąc się w piaskownicy,
równo wcinał dzielnie zrywaną trawę, a nawet niektórzy próbowali
sięgać po znacznie „grubszą” artylerię, pozostawianą przez
czworonogi. Na szczęście z czasem nam to minęło, a tamte smaki
pozostały zaledwie słownym wspomnieniem, jednakże…
Co by
było,
gdyby to, co do tej pory jedliśmy, okazałoby się nie tylko czymś
obrzydliwym, ale też
pomagało dostrzec to, co jest niewidoczne gołym okiem?
NIE POZWÓL NA TO, BY KTOŚ UZNAŁ CIĘ
ZA GORSZĄ…
Prawdę powiedziawszy,
nie wiedziałam, czego spodziewać się po tej książce.
Przeczuwałam jedynie, że – pomimo skromnej objętości –
przyniesie ze sobą pewien ładunek emocjonalny, lecz nie zdawałam
sobie sprawy,
że wraz z otworzeniem jej przyjdzie mi się
zmierzyć
z nadmiarem sprzeczności. Aromaty smutku przeplatały się z esencją
przerażenia oraz niepewnością, gdzie główna bohaterka nie
wiedziała, co z nią będzie. Odrzucona przez ciotkę, porzucona
przez ojca-mordercę, pozbawiona matki, polegała jedynie na starszym
bracie. Jak
nikt inny stał za nią murem i próbował zapewnić jej to, co
ważne. Życie
w dwójkę dawało im w kość, kiedy próbowali przeżyć,
jednocześnie starając się dopasować do reszty społeczeństwa.
Ale było jeszcze coś.
W
tym wszystkim znajdowało
się miejsce czegoś pozornie błahego
– ziemi. Dziewczynka nie lubiła w
sobie apetytu na nią,
jednakże nieodparta chęć jedzenia gleby i poznawania losów
stąpających po niej ludzi bywała silniejsza. Każda kolejna dawka
pozwalała widzieć to, co bywało niezauważone przez inne oczy,
odnajdując niemalże
zakazaną prawdę. To
dość przerażająca, a zarazem nieco odtrącająca czynność,
aczkolwiek wzbudzała u mnie spore zaciekawienie. Jak dotąd nie
spotkałam się z czymś takim. Stanowiło
to dla mnie istną nowość,
tym samym próbowałam lepiej się temu przyjrzeć. I nie tylko ja.
Sama tytułowa Ziemiożerczyni, choć wolałaby być zupełnie
normalna, chętnie sięgała po tę umiejętność. Zamieszkując
w rejonach, gdzie porwania, gwałty, morderstwa oraz przekazywanie
sobie dokumentów i pieniędzy pod biurkiem stanowiło codzienność,
przez co ludzie łapali się wszystkiego, aby móc odnaleźć
zaginioną osobę, kiedy policyjne metody zawodziły i śledztwo
zostawało wstrzymywane. Obserwowałam, jak główna bohaterka
odnajduje
w tym sposób na lepsze życie, mogąc pozwolić sobie na znacznie
więcej, lecz też byłam świadkiem, jak ją to przerasta.
Posiadanie takiej mocy wiązało się nie tylko z tymi cudownymi
chwilami. Wręcz przeciwnie – powodowało to, że dziewczyna była
praktycznie zaprzyjaźniona z odorem śmierci, jaki otaczał jej
niecodzienny fach. Jednakże
to pokazuje, że nie wszystko to, co bywa dla nas zbawieniem,
przynosi jedynie radość. Chęć odnalezienia swojego miejsca na
ziemi też bywa okupiona bolesnymi problemami. I też dzięki temu
odkrywamy, kto tak naprawdę jest przyjacielem, a kto na takowego
nigdy się nie nadawał.
„Ziemiożerczyni”
nie składa się zaledwie z wątku fantastycznego i widoku na
przesycony nielegalnością i brutalnością świata. Pomiędzy tym
wszystkim znalazło się również miejsce na rodzinne,
przyjacielskie i miłosne relacje, które dodają nowych kształtów
historii. Urozmaicają ją, pozwalając jej na bycie realną,
bardziej osiągalną. Na własne oczy widziałam, jak różne
znajomości postępowały, gdzie się rozwijały, a gdzie oznajmiały
swój rychły koniec. „Widzenie”
miało z tym wiele wspólnego, jednakże każda kolejna osoba na
kartach tej książki wnosiła coś do życia bohaterki, pozwalając
mu się ukierunkowywać. Jednakże z bólem serca muszę stwierdzić,
że niekiedy miałam nieodparte wrażenie, jakby w tym wszystkim
zabrakło czasu. Sama relacja dziewczyny z pewnym mężczyzną
potoczyła się na tyle szybko, iż czułam się tak, jakbym
przeoczyła coś istotnego, gdzie tak właściwie tego zabrakło.
Czas, czas i jeszcze czas – normalnie zdarza nam się za czymś
gonić, jednak są sprawy, przy których trzeba zatrzymać się,
złapać oddech i podejść do tego małymi krokami. Inaczej w
dalekiej przyszłości wyjdą na wierzch pewne luki, których nie
zdoła się już niczym uzupełnić. W „Ziemiożerczyni”
poruszono tak wiele ciekawych wątków, gdzie te – gdyby pozwolono
im dojrzeć w swoim tempie – okazałyby się znacznie lepsze.
Skoro już jestem przy
minusach, to przejdę do omówienia zakończenia, które… tylko
trochę mnie zaskoczyło. Nie powiem, była w nim jakaś moc, jednak
takie
jęczypołcie jak ja zauważą coś istotnego – brak pomysłu na
niego, przez co został on potraktowany po macoszemu. Jakby autorce
tak się spieszyło zakończyć przygody dziewczyny i raz na zawsze
się z nią pożegnać, pomijając cały ten klimat, jaki wytworzyła
wokół książki. Ten
przeskok – moim zdaniem – był wyraźnie
widoczny i niemal wymierzający solidny cios w szczękę,
co sprawiło, iż poczułam się
rozczarowana.
Naprawdę, spodziewałam się czegoś zgoła innego,
równie mocnego jak sam główny wątek, a
tutaj taka niespodzianka...
ZIEMIA
JEST BRUDNA, ALE WIĘKSZY BRUD PANOSZY SIĘ W NIEKTÓRYCH SERCACH
Niełatwo jest żyć w rodzinie, gdzie
strach przed oprawcą niekiedy bywa silniejszy od radosnych chwil,
jakie nam towarzyszą. Obawa przed gniewem tyrana przysłania oczy,
jednakże nasza Ziemiożerczyni zdołała zachować w pamięci urocze
chwile, jakie spędziła z mamą. Główna bohaterka, choć jej
rodzicielka od dawna zasilała chóry anielskie, nadal ceniła sobie
cenne rady kobiety i często stawały się dla niej drogowskazem w
tym przepełnionym przestępczością i brutalnością świecie.
Drżałam o nią, naprawdę. Prawie że pozostawiona sama sobie,
niedostosowana do życia z tak cennym darem, jak jasnowidzenie,
rzadko kiedy nie stąpała po kruchym lodzie. Miała ona jednak swój
rozum. Choć kochała brata, Waltera, i wiedziała, że ten chce dla
niej jak najlepiej, przeciwstawiała się, pragnąc wesprzeć go w
utrzymaniu domu. Dość często ryzykowała, jednak jak inaczej
zdobywać pieniądze, kiedy zna się tylko formę zarobkową w
postaci jedzenia ziemi, przyniesioną przez obcych, zrozpaczonych
ludzi? Nie powiem, sama nieraz miałam ochotę pogrozić palcem
naszej Ziemiożerczyni, ale z drugiej strony imponowała mi. Miała
odwagę na stawanie twarzą w twarz z tym, co nie zawsze należało
do pięknych widoków. Dlatego nie dziwię się, że fascynowała, a
zarazem przerażała ludzi.
Wcześniej wspomniałam, że główna
bohaterka PRAWIE ŻE była sama i wcale nie kłamałam. Dziewczyna
mogła liczyć na brata, który nie zamierzał jej porzucić,
niezależnie od sytuacji. Jak nikt inny był dla niej wsparciem.
Kochał ją i drżał o jej bezpieczeństwo, dlatego nie wydawał się
zadowolony z tego, co ona robi, lecz nie był w stanie jej tego
zabronić. Co więcej, gdy trzeba było, jego empatia uaktywniała
się, posyłając w stronę Ziemiożerczyni pozytywne iskierki,
dodając otuchy. Natomiast inaczej było z otoczeniem. Ludzie,
niewiedzący z czym mają do czynienia, wręcz wytykali palcami
główną bohaterkę, potępiając za to, co wyczynia. Wzbudzała
odrazę w tych, którzy znali jej mały sekret. Ci, co dopiero ją
poznawali i nie wiedzieli, co może zaoferować, traktowali ją
normalnie, jednak kiedy… Och, tego możecie sami się domyślić,
prawda? Tak czy siak, pokazuje to, że najbardziej boimy się tego,
czego nie znamy. Co gorsza, nie zawsze pozwalamy na to, aby tę
wiedzę nabyć i podążamy za tłumem, wesoło wykrzykującym
najgorsze obelgi i groźby. Łatwo jest być jednym z wielu, trudniej
odnaleźć w sobie odwagę i iść własną drogą, decydując o
własnym losie. Wielu mogłoby się tego nauczyć od naszej kochanej
Ziemiożerczyni.
Podsumowując. Nie daj się zwieść tej
liczbie stron – to tylko iluzja, za którą skrywa się multum
zdarzeń, gdzie szukanie prawdy i ukazywanie jej jest tylko drobnym
procentem brutalności, jaka może spaść na człowieka. Przejdź tę
samą drogę, co Ziemiożerczyni, odkryj jej niecodzienny dar i
pozwól mu zabrać trochę cennego czasu, aby dał ci coś, czego
dotąd nie zdołano dosięgnąć. Tylko uważaj, bo przepiękne,
przepełnione bólem i radością historie mogą mieć wybrzuszenia,
o które zahaczysz i upadniesz, a każdy kolejne zetknięcie z nimi
albo cię znieczuli, albo doprowadzi do rozpaczliwego krzyku.
MOJA OCENA:
★★★★★★☆☆☆☆
Hmm, brzmi ciekawie, choć nie wiem, czy to powieść dla mnie. Mimo to jestem zaintrygowana, zwłaszcza że jakoś wcześniej nigdzie nie widziałam tej książki. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńJako mała ziemiożerczyni, a właściwie żwirożerczyni ;) jestem przerażona wizją, że mogłabym widzieć przyszłość dzięki zetknięciu mojej jamy gębowej z glebą. O nie, to nie dla mnie... za to książka i owszem :)
OdpowiedzUsuńEj brzmi ciekawie. Jestem zaintrygowana. Myślę, że sięgnę po tę lekturę, bo to coś innego.
OdpowiedzUsuńPomysł wydaje mi się dość dziwny, ale w sumie oryginalny. Możliwe że kiedyś się skuszę, ale na razie muszę podołać mojemu stosikowi hańby :D
OdpowiedzUsuńWow, z takim czymś się jeszcze nie spotkałam. Pomimo tych minusów i tak chętnie sięgnę po ten tytuł. Myślę, że warto.
OdpowiedzUsuńZapisuję sobie ten tytuł na przyszłość, bo brzmi naprawdę ciekawie i nieźle. :D
OdpowiedzUsuńJestem zaintrygowana
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że rozważałam lekturę, ale dalej nie jestem pewna czy bym się w powieści odnalazła. Jak zawsze świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńZ jednej strony mnie trochę ciekawi, a z drugiej do końca nie jestem przekonana. Czasem w krótkiej książce można przekazać więcej niż w powieści, która ma więcej stron.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Przyznam, że początkowo zapaliłam się do tej przygody czytelniczej, coś innego niż zazwyczaj chwytam, ale w miarę czytania Twoich wrażeń, stwierdzam, że jednak nie w pełni bym się w niej odnalazła, i właśnie, z jednej strony ciągnie, z drugiej niekoniecznie. Ale tytuł już zapamiętany, jak sam wpadnie w łapki, to będę działać. :)
OdpowiedzUsuń