Autor: Danielle L. Jensen
Przekład: Anna Studniarek
Tytuł: Zdradziecka królowa
Tytuł oryg.: The Traitor Queen
Seria/cykl: Królestwo mostu
Tom: II
Gatunek: literatura młodzieżowa, fantastyka młodzieżowa, romans
Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 360
Lara – królowa na wygnaniu i zdrajczyni – patrzyła, jak jej ojciec podbija Ithicanę, i nie mogła zapobiec katastrofie. Kiedy dowiaduje się, że jej mąż Aren został wzięty do niewoli, wie, że ojciec zachował go przy życiu wyłącznie z jednego powodu – jako przynętę dla zdradzieckiej córki.
A ona całkowicie świadomie zamierza połknąć tę przynętę.
Ryzykując życie na Burzliwych Morzach, powraca do Ithicany, by uwolnić nie tylko króla, ale też całe Królestwo Mostu spod władzy swojego ojca, i to przy pomocy jego własnej broni – sióstr, których życie uratowała.
Kiedy jednak Lara i jej towarzyszki opracowują plan uwolnienia Arena z siedziby ojca, odkrywają, że choć do środka nietrudno się dostać, to ucieczka z pałacu wydaje się niemożliwa. Dodatkowo w rozgrywce uczestniczy znacznie większa liczba graczy, niż Lara sądzi, w wojnie zaś o korony, królestwa i mosty wrogowie i sojusznicy nieustannie zmieniają strony. Lecz jej największym przeciwnikiem może się okazać właśnie ten mężczyzna, którego próbuje uwolnić – zdradzony mąż.
Kiedy wszystko, co Lara kocha, jest zagrożone, ona sama musi podjąć decyzję, dla kogo – i dlaczego – walczy: dla swojego królestwa, dla męża czy dla samej siebie.
[opis wydawcy]
Ufam ci – wielu z nas pragnie usłyszeć, zaraz po „kocham cię”, te dwa słowa od drugiego człowieka; dwa słowa, które bezapelacyjnie skradają serca i pozwalają uwierzyć, że nastąpił ogromny przełom w relacji. No bo zaufanie to coś, czego nie da się zdobyć od niechcenia. Nie przybędzie w momencie, gdy pstrykniemy palcami czy gwizdniemy. Nie narodzi się po kilku godzinach znajomości, kiedy dwie strony jeszcze niewiele o sobie wiedzą. Zaufanie rodzi się tygodniami, miesiącami, a nawet latami, gdy – skrawek po skrawku – ujawniamy siebie, przedstawiając swoje nastawienie do relacji i jak wiele dla nas znaczy. Budujemy solidny mur, wyzbyty z kłamstw i fałszu, gdzie to szczerość, uczciwość oraz lojalność grają główne role w fundamentach. Dlatego, kiedy zdobywamy zaufanie, pielęgnujemy je niczym nowo narodzone dziecko. Wzajemnie dbamy o nie, zacieśniając znajomość i ciesząc się z tego, że wreszcie odnaleźliśmy kogoś, kto całkowicie nie ma wobec nas złych zamiarów. Tylko czy zawsze ten mur jest faktycznie budowany z właściwych, niepodmienionych surowców? Czy nie wystarczy drobne draśnięcie, aby się posypał?
NAUCZYŁAŚ MNIE WIELU PIĘKNYCH RZECZY, JEDNAK NAJWYŻSZA PORA, ABYŚ TY SIĘ CZEGOŚ NAUCZYŁA. ZACZNIJMY OD SZCZEROŚCI.
Zakończenie poprzedniego tomu pozostawiło mnie z zaszokowaną miną, jak i też z licznymi pytaniami, gdzie odpowiedź mogłam znaleźć dopiero w kolejnym tomie. Na szczęście te miesiące niepewności przeleciały dość szybko (w międzyczasie nastąpiła ekscytacja innymi tytułami, pozwalająca nieco zgasić płonącą ciekawość), jednakże wystarczyło przeczytanie pierwszego zdania „Zdradzieckiej królowej”, aby zrozumieć, że nie prędko odłożę tę książkę. Tłamszone płomienie zapłonęły na nowo, a ja wręcz nie mogłam doczekać się momentu, gdy dwa silne charaktery, Aren i Lara, ponownie staną naprzeciw siebie. Wiedziałam jednak, że nim do tego dojdzie, nastąpi coś przełomowego; coś, co zszokuje i zadowoli mnie równocześnie. No i nie pomyliłam się! Na drodze bohaterów stawali liczni ludzie, od których niejednokrotnie zależało dalsze posunięcie fabuły. Wywoływali nie tylko kalejdoskop uczuć, jakimi można ich z miejsca obdarzyć, ale też wywoływali lawiny, które nieraz kontrolowali, by szala zwycięstwa przechyliła się na ich stronę. Ponownie intrygi poszły w ruch, gdzie każdy był pewny swojej dominacji. Impulsywność następujących po sobie zdarzeń zapierała dech w piersiach, a coraz to nowsze wątki wytrącały (w pozytywnym sensie) z równowagi, przez co ciężko było mi przewidzieć ciąg dalszy czegoś, co działo się wcześniej. No, może nie aż tak ciężko, bo poniekąd dało się odczuć, w jakim kierunku to zmierza, ale autorce udało się zasiać we mnie ziarnko niepewności. Wysyłała sprzeczne sygnały, zapewniając mi istny mętlik w głowie, co owocowało nieraz skomplikowanymi scenariuszami tego, co może nastąpić. Los Ithicany wisiał na włosku, relacja między zdradzonym, wściekłym Arenem i znienawidzoną przez Ithicanów (i przez samą siebie) skruszoną Larą również nie wróżyła niczego dobrego, a wojna między potężnymi krajami rzucała cień na tamtejsze ziemie… Niby „Zdradziecka królowa” zawiera mniej stron, niż „Królestwo mostu”, ale jednak jest tak naszpikowana atrakcjami, że bezapelacyjnie wygrywa ze swoją poprzedniczką!
Wspomniałam wcześniej o wyskakujących niczym grzyby po deszczu wątkach, które napędzały fabułę, pozwalały jej nabrać nowego charakteru oraz zapewnić powiew świeżości, ale – ALE – pragnę rzec, iż niekiedy byłam na nie zła. Byłam wściekła, że pozwalano im się narodzić, ale gdy tylko ich priorytet niknął w oczach, po prostu je zamykano w zbyt prosty sposób lub w ogóle pozostawiano bez słowa wyjaśnienia. Rzucano jakąś wzmianką, ale to było na tyle. Przypuszczam, że to zagrywka, która może wiązać się z kolejnym tomem (obstawiam, że takowy powstanie – w końcu to cykl, a nie dylogia), ale jednak zastanawia mnie to, jak autorka sobie z tym wszystkim poradzi, aby nie przekombinować. Na przykład wątek sióstr Lary. Pojawiły się gwałtownie, zawładnęły sceną, aby usunąć się w cień i pozostać wspomnieniem. Chwila, chwila… Czemu pozwolono, aby zdarzyło się coś takiego? Tak szumnie przygotowywano ich wejście i to tyle? Chciałabym je znacznie lepiej poznać, spędzić z nimi więcej czasu i odkryć, która z dam mogłaby konkurować z królową Ithicany o bycie najlepszą intrygantką. Nie obraziłabym się nawet o osobny tom, związany z ich losami, coby mogły zasmakować pięciu minut sławy, ale jeżeli pani Jensen nie naprawi tego błędu w kontynuacji (o ile takowa będzie, ale już się nad tym rozwodziłam), to się chyba pogniewamy…
JAK INNA MAJĄ CI ZAUFAĆ NA NOWO, SKORO PRZESTAŁAŚ WIERZYĆ W SIEBIE?
Lara wreszcie zrozumiała, jaki popełniła błąd. Maridrińska księżniczka, córka największego intryganta wreszcie dojrzała, jak wygląda prawda. Szkoda, że tak późno, przez co podpadła nie tylko mężowi, Arenowi, ale również Ithicańskiej ludności. Stanowiąca wroga publicznego numer jeden, mogła liczyć nie tylko na nieprzychylne spojrzenia, ale również na to, że ktoś chętnie skróci ją o głowę, by zrobić sobie z niej breloczek. A Lara byłaby gotowa na takie poświęcenie, gdyby nie olbrzymia chęć odbicia ukochanego. Pragnęła wejść na terytorium wroga, stanąć twarzą w twarz z człowiekiem, który potraktował ją jak zabawkę i napluć na niego. Jednakże ważniejsza i tak była dla niej wolność człowieka; człowieka, gdzie ten na każdym kroku pokazywał jej, że zdrada dziewczyny ostro go zabolała. Aren nie zamierzał ukrywać swojej nienawiści. Przesiąknięty gniewem, doglądający licznych upadków swojego królestwa, gotowy na poświęcenie, aby zakończyć te cierpienia, niejednokrotnie wypowiadane przez niego słowa ociekały jadem. Stłamszony niewolą, posiadający mętlik w głowie, nie odpuszczał i raz za razem kąsał, pozwalając sobie jedynie na ciepłe spojrzenia i miłe słowa w kierunku tych, którzy – jego zdaniem – naprawdę na to zasługiwali. Ale… Właśnie – ale. Lara zaszkodziła Ithicanie, pozwoliła na to, aby jej ojciec zdobył to, czego pragnął, ale jednak miłość nadal wisiała w powietrzu. Nie mogła po prostu zniknąć, nie została skasowana. Oboje dalej darzyli się gorącymi uczuciami, często walczyli ze sobą, aby nie podejść do tej drugiej osoby i jej nie przytulić, lecz nadszarpnięte zaufanie miało tutaj najwięcej do powiedzenia. Jak ponownie zawierzyć komuś swój los, kiedy nadal czujemy smak zdrady? Nie ma co, relacja tej dwójki ostro się pokomplikowała, tym samym dostarczała wielu wrażeń, odbijając się na całej historii. Ponownie naznaczeni przez życie, próbujący poskładać się w całość – płomień!
Siostry Lary to dziewczyny, z którymi chcesz mieć do czynienia, a zarazem nie chcesz mieć do czynienia. Z charakteru mocno przypominały Larę, gdzie na nie również wpłynęła wieloletnia musztra, kształcąca je na maszyny do zabijania, ale nie tylko. Pozostawione same sobie w miejscu, które stanowiło imitację domu, musiały odnaleźć w sobie cząstkę siły i determinacji, aby raz jeszcze zawalczyć o życie. Widziałam jednak po nich, że – pomimo podstępu siostry – nadal ją kochały. Choć nosiły w sobie złość za ten dziki postępek, to umiały ją odrzucić, aby ramię w ramię zaszkodzić ojcu. A jeśli mowa o Silasie, to… myślę, że gdyby nie przebiegły Sroka i jego złowrogie szepty, liczne sztuczki oraz znajomości, tak właściwie nie mógłby siać postrachu. Może Maridriński władca umiał władać bronią, wiedział, jak posługiwać się tytułem i płynącymi z niego korzyściami, to bez swojego sługi nie osiągnąłby za wiele. Zaślepiony sam sobą, próżny, chciwy, a zarazem… niestrawny. Aż jestem zdziwiona, że zdołał utrzymać się na tronie, kiedy trzymał wokół tak niebezpieczne osoby… Ale niestety miał coś, czego inni nie posiadali. Cóż takiego? No, chyba nie myśleliście, że tak chętnie podzielę się spoilerem… Co to, to nie…
Podsumowując. Bestsellerowa „Zdradziecka królowa” jest kolejnym przykładem na to, że kontynuacja wcale nie musi być gorsza od pierwszego tomu. Choć nie jest pozbawiona pewnych mankamentów, które rzucają się w oczy, zdołałam o wiele szybciej się w nią wczytać i zapomnieć o świecie. Porywająca, wiecznie oddziałująca na wyobraźnię książka, która dobitnie udowadnia, że gdzie pewne błędy trzeba bardziej odpokutować, z myślą, że być może nigdy nie przyjdzie wybaczenie. Goniąca na łeb, na szyję akcja przyśpiesza oddech, a emocje sięgają zenitu. Dlatego, jeśli poszukujesz powieści młodzieżowej, przesiąkniętej dawnymi czasami, ciekawie skrojoną intrygą oraz dobrze poprowadzonym wątkiem miłosnym, ten cykl jest w sam raz dla ciebie!
MOJA OCENA:
★★★★★★★☆☆☆
KRÓLESTWO MOSTU | ZDRADZIECKA KRÓLOWA
LUBIMY CZYTAĆ | NA KANAPIE | GRANICE
Skoro takie nieczyste zagrywki dają, to niech już będzie kolejny tom :D Pięknie piszesz, czyta się błyskawicznie. Cudo! <3
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję za pochwałę! Moje serducho się raduje!
UsuńMoje również! <3
UsuńUwielbiam twoje recenzje. Mnie ostatnio zawaliły papiery w pracy. Wiesz nie sądziłam, że w szkole aż tyle papierów wymagają 🙈 mi też się podobał ten tom. Bardzo. Ale to chyba jest tylko duologia nie? Nawet nie mam Kiedy recenzji wrzucić. Kurczę doba jest zdecydowanie za krótka. Kinga
OdpowiedzUsuńJeżeli to dylogia, to autorka by źle zrobiła. Co jak co, ale pewne wątki wymagają doprowadzenia do końca, a nie pozostawienia dla czytelników w sensie „domyśl się, co dalej”. A co do papierologii, to takie typowe, że sporo tego wymagają! Nie byliby sobą, gdyby człek miał im zanieść tylko jeden świstek. ;)
UsuńCzytałam ją i zgadzam się z twoją opinią. Jak na razie tylko napisałam recenzje pierwszej części, ale jej jeszcze nie opublikowałam. Według mnie niektóre wątki powinny zostać domknięte. Właściwie według mnie porzuciła jedne z ciekawszych elementów. Wygląda na to, że ta historia zakończyła się na tym tomie.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Jak się zakończyła na tym tomie, to autorka ma u mnie przegibane!
UsuńKsiążki autorki mam przed sobą, z chęcią po nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o autorce, jednak nie miałam okazji jeszcze czytać nic spod jej pióra nic. Chyba zacznę od tej serii bo recenzje naprawdę zachwalające ;)
OdpowiedzUsuńCykl, który planuję przeczytać
OdpowiedzUsuńPierwszy tom był cudowny. Drugi zaczęłam czytać chyba w złym momencie, bo po kilku stronach odłożyłam i do teraz nie mogę się zebrać i do niego wrócić :(
OdpowiedzUsuńTuż po premierze Zdradzieckiej królowej zamówiłam w promocji oba tomy... i przeczytałam w ciągu dwóch dni od ich przyjścia! ♥ Według mnie to jedna z najlepszych i najmniej banalnych serii tego roku! Chociaż jak tak patrzę z perspektywy czasu to faktycznie - siostry Lary pojawiły się z hukiem, ale i szybko zniknęły. To dość dziwne. Fajnie by było, gdyby autorka w następnym tomie rozwinęła ich wątek... BO KOLEJNY TOM MUUUUUUUSI POWSTAĆ!
OdpowiedzUsuńPierwszy tom bardzo mnie wciągnął, drugi niestety już nieco mniej.
OdpowiedzUsuńJa szczerze nie cierpię tej autorki - u żadnej innej z dziedziny fantastyki nie znalazłam tyle nielogiczności fabuły, co u niej. Owszem, umie oddziaływać na emocje, ale to dla mnie stanowczo za mało - ja szukam sensownego, oryginalnego świata i wciągającej fabuły, jak np. u Brandona Sandersona.
OdpowiedzUsuń