PATRONAT DEMONICZNYCH KSIĄŻEK
Autor:
D. B. Foryś
Tytuł:
Tylko żywi mogą umrzeć
Seria/Cykl:
Tessa Brown
Tom:
I
Gatunek:
fantastyka, fantastyka polska
Wydawnictwo:
NieZwykłe
Liczba
stron: 384
Nadszedł
czas na polowanie!
Nazywam
się Tessa Brown i – odkąd pamiętam – prowadzę podwójne
życie. Jestem kelnerką za dnia, za to nocami zamieniam się w żądną
krwi łowczynię demonów.
Dlaczego
to robię? Och, nie zrozumcie mnie źle, przecież nie wybrałam
takiego zajęcia, ponieważ jest ekscytujące i bezpieczne. Pieniądze
też nie grały tutaj roli. Nikt mi w końcu za to nie płaci.
Tropię
i zabijam wyłącznie dlatego, że posiadam nad demonami niespotykaną
przewagę – w połowie jestem jedną z nich.
[Opis
wydawcy]
W
czasach, kiedy wydawnictwa kuszą coraz to ciekawszymi tytułami,
ciężko jest powracać do książek, z którymi przygodę
czytelniczą mamy dawno za sobą. Choć wciągały bez reszty,
ofiarując wiele godzin niesamowitej rozrywki, to i tak podążanie
za nowościami stało się niemal priorytetem. Nowe wydanie „Tylko
żywi mogą umrzeć” okazało się idealnym pretekstem, aby zmienić
nastawienie. Z olbrzymią radością powróciłam do dobrze mi
znanego świata, próbując odkryć go od zupełnie innej strony.
Tylko czy towarzyszyły mi te same emocje, co wtedy?
WMAWIAJ
SOBIE, ŻE TO TYLKO ZBIEG OKOLICZNOŚCI, JEDNAK PRAWDA JEST ZGOŁA
IN… HEJ, CZY TY MNIE W OGÓLE SŁUCHASZ?
Można
tylko pomarzyć o łagodnym wdrążaniu w skomplikowaną sytuację, w
jakiej znalazła się pozornie nieszukająca kłopotów Tessa.
Odkrycie tożsamości złodzieja krucyfiksu miało być zleceniem,
przy którym nawet nie złapałaby zadyszki. Miało, bo jakże
dziwnym zbiegiem okoliczności okazało się to wkroczeniem na drogę
pełną wybojów! Trzeba uważnie obserwować czytelniczą trasę, by
przypadkiem nie obrać złego kursu. Czasami chwila nieuwagi może
sprawić, iż pominiemy istotne dla fabuły informacji.
Wbita
w siedzenie, niemal czułam na skórze pęd tejże fantastycznej
akcji! Choć wiedziałam, co lada moment się wydarzy, dalej czułam
tę nutkę ekscytacji, jakbym dopiero co odkrywała szalone przygody
bohaterki i jej nietuzinkowych towarzyszy. Niczym psychofanka
śledziłam każdy ich ruch, czując, że lada moment nadmiar wrażeń
wykończy moje biedne serce. A żeby tego było mało, D. B. Foryś
wyposażyła „Tylko żywi mogą umrzeć” w sporą dawkę
humorystycznych scen, przy których ból szczęki oraz brzucha stają
się czymś zupełnie naturalnym. Raz prawie że zapominałam o
oddychaniu, gdy demoniczne pokraki próbowały zdominować świat i
pokazać swą potęgę, by za chwilę łapczywie łapać powietrze,
bo nie umiałam wyrobić ze śmiechu. Ta wybuchowa mieszanka
sprawiła, iż muszę wydać oficjalne ostrzeżenie – musicie
czytać tę książkę w czyjejś obecności, by ktoś (w razie
czego) zdołał udzielić pierwszej pomocy!
Pamiętam,
jak przy poprzedniej recenzji jęczałam z powodu powtarzalnych scen
walk. Choć autorka stworzyła je nad wyraz zręcznie, dzięki czemu
bez problemu dało się je zwizualizować w głowie, to odnosiłam
wrażenie, jakby co jakiś pojawiały się identyczne. Teraz gdy się
mocniej skupiłam, odkryłam, że… byłam w błędzie. Za każdym
razem Tessa pokazuje znacznie więcej umiejętności, jakie
przyswoiła przez lata walk z demonami. Dodawało to dynamizmu i
powiewu świeżości w chwilach, gdy myślało się, iż czeka nas
powtórka z rozrywki. Jednak nadal odczuwałam, iż piekielnym
pokrakom brakowało pazura. Choć chętnie zatruwały życie
bohaterce, krzyżując plany, jednak przyzwyczajona do zupełnie
innego obrazu tych istot, ubolewałam nad ich stylem bycia. Tylko
wiecie co? Można to też uznać za niemałą odmianę, no bo kto to
powiedział, że demony zawsze muszą przypominać krwiożercze,
pełne nienawiści stwory?
LEPIEJ
ZE MNĄ NIE ZADZIERAJ. CHYBA ŻE CHCESZ, ŻEBYM PRZETESTOWAŁA NA
TOBIE SWOJE ZABAWKI, PRZERABIAJĄC CIĘ W KONEWKĘ LUB SITKO.
Jeżeli
istnieje ktoś, kto myśli, że „adoptowana” w nastoletnim wieku
przez księdza Tessa będzie wzorem cnót, to chyba naprawdę cierpi
na syndrom śnienia na jawie. Lepiej nie liczyć na taki obrót
spraw, bo można się gorzko rozczarować! Nasza polująca na –
poniekąd – swoich pobratymców bohaterka to kobieta, z którą
nikt nie chciałby zadzierać. Kiedy trzeba, bez wahania atakuje nie
tylko fizycznie, ale również psychicznie. Stosowany przez nią
sarkazm zamykał usta wielu cwaniaczkom, dlatego też gdy na jej
drodze stanął równie dobry w te klocki Kilian, nieraz sama traciła
język w gębie. Na dodatek co rusz wchodził jej w paradę, a
przecież nikt nie lubi, gdy mu się przeszkadza, nieprawdaż? Tym
samym nikogo nie powinno zdziwić to, że nie od razu zapałali do
siebie sympatią. Nieumiejący odnaleźć się w nowej sytuacji, jaką
jest ich niecodzienna współpraca, co rusz robili wszystko, aby
utrudnić życie temu drugiemu. A jakimi dobrymi tekstami rzucali!
Wiele z nich nadaje się do powtórzenia w rzeczywistości! Z czasem
jednak wzajemne odpychanie powoli przeistaczało się w coś znacznie
innego. Głębszego. W coś, co mogłoby wydawać się istnym
szaleństwem w chwili, gdy losy całego świata stały pod znakiem
zapytania. Jednak wiem, że było im to potrzebne. Złaknieni
bliskości, doskonale wiedzieli, jak wesprzeć tego drugiego, dając
mu więcej powodów do walki. Rozumieli się niemal bez słów, a w
takich relacjach jest to jednym z najważniejszych elementów.
Dlatego nie narzekam na sferę romantyczną, bo – muszę przyznać
– autorka stworzyła ją ze smakiem. Pojawiło się nieco
pikanterii, lecz nie takiej, przy której chce się ganiać pewną
parkę z wodą święconą.
Skoro
już wspomniałam, że Tessa została „adoptowana”, wypadałoby
powiedzieć co nieco o księdzu Gabrielu, który odważył się
przyjąć ją pod swoje skrzydła. O krnąbrnym, kochającym jedzenie
i nieetycznie zachowującym się nastolatku, utkwionym w ciele
duchownego. Powtórzę się, ale przypuszczam, że gdyby nie sutanna
oraz czuwający Watykan, byłby gotowy nieźle szaleć, próbując
dorównać łowczyni. Ten wesoły „staruszek” nieraz zapewniał
rozrywkę, dlatego bez mrugnięcia okiem obdarzyłam go sympatią.
Czułam, że mogłabym się z nim dogadać. Tyle że i tak czułam,
że skrywa przed bohaterką jakiś sekret… Pozostali bohaterowie (w
tym przecudowny Deamon, gdzie jego – niestety – było tak
malutko. Smuteczek) również zwracali na siebie uwagę. Każdy
wyróżniał się czymś szczególnym, dzięki czemu zdarzało im się
mieszać mi w głowie. Doprowadzali do szewskiej pasji, wprawiali w
osłupienie, wyciskali gorzkie łzy czy też doprowadzali do ataków
śmiechu. Każda postać wnosiła coś do podążającej ku
Apokalipsie fabuły, udowadniając, że wystarczy zasiać ziarnko
niepewności, aby zdrowo namieszać.
JUŻ
WYSTARCZY, NAPRAWDĘ. NIE MUSISZ AŻ TAK MNIE ROZPIESZCZAĆ!
D.
B. Foryś już o tym. Wy również, ale pozwolę sobie to powtórzyć,
by to podkreślić: autorka zdobyła moje serce wyśmienitymi,
przepełnionymi humorystyczną nutą dialogami, które zręcznie
wplotła w tę demonicznie fantastyczną historię. Lekkie pióro
oraz przemyślana fabuła z dodatkiem w postaci dobrze wykreowanych
bohaterów sprawiają, że książkę pochłania się w ekspresowym
tempie, co nieco przeraża. Wiecie dlaczego? Bo człowiek chce jak
najdłużej „romansować” z tym światem. Cóż, po prostu się
od niego uzależnia! No i – przede wszystkim – D. B. Foryś
pokazuje, że wcale nie trzeba bać się podążać znanymi wielu
szlakami. Jak widać, wystarczy tylko chcieć, aby coś, co uznajemy
za „odgrzewanego kotleta” nabrało innego smaku!
Podsumowując.
Na ognie piekielne! Lekarza! Wezwijcie lekarza, bo nie mogę
oddychać! Nie, żebym zrobiła sobie na własne życzenie, ale cóż
poradzić na to, iż tak bardzo pragnęłam powrócić do tej
piekielnie wciągającej, pozbawiającej tchu historii? „Tylko żywi
mogą umrzeć” to nie tylko książka – to papierowa dawka
smakowitości. Dlatego nie zwlekaj. Po prostu wejdź do tego świata
i pozwól mu się opętać!
MOJA
OCENA:
★★★★★★★★☆☆
TYLKO
ŻYWI MOGĄ UMRZEĆ | TYLKO MARTWI MOGĄ PRZETRWAĆ | [TYTUŁ W
PRZYGOTOWANIU]
DEMONICZNA
STREFA CYTATÓW:
[…]
ludzie nie byli z natury źli, a jedynie stawali się tacy, bo tak
było łatwiej.
–
Jak
długo planujesz jeszcze się dąsać?
–
Podać
konkretną datę?
–
Będziesz
smażyć się w Piekle, zobaczysz... – Spojrzałam na niego z
dezaprobatą.
–
Nie
słuchaj jej – zapewnił Kilian [...]. – Tam nikogo nie trzymają
w kotłach.
– A
Lucek ma widły? – Zaciekawił się Gabe. – Czy to także bujda?
–
Nie
– zaprzeczył. – Rogów też nie ma.
–
Łeee,
to co to za diabeł?
Doskonale
zdawałam sobie sprawę ze swojego pochodzenia, ale gdzieś głęboko
nie potrafiłam tego zaakceptować. Wolałam postrzegać demoniczne
korzenie jako coś w rodzaju dodatku, niż uznać je za fundamentalną
część mnie. Dopóki nie znałam wszystkich faktów, dopóki nie
zostały wypowiedziane na głos, nie stawały się realne. Wciąż
mogłam żyć w swoim małym domku z kłamstw.
–
[…]
Teraz
coś zjedz, jesteś za chuda.
– Jestem w sam raz – odparłam stanowczo i poklepałam go po brzuchu. – Gdybym wyhodowała coś takiego, nigdy nie dogoniłabym żadnego potwora.
– To? – zapytał, masując się po kałdunie. – To jest, moja droga, oznaka dobrobytu, a dodatkowo nadaje się idealnie jako półeczka na mydło podczas kąpieli.
– Jestem w sam raz – odparłam stanowczo i poklepałam go po brzuchu. – Gdybym wyhodowała coś takiego, nigdy nie dogoniłabym żadnego potwora.
– To? – zapytał, masując się po kałdunie. – To jest, moja droga, oznaka dobrobytu, a dodatkowo nadaje się idealnie jako półeczka na mydło podczas kąpieli.
Gdyby nie Twoja recenzja i polecenie, tak bardzo gorąc, pewnie bym na tą książkę nawet nie spojrzała, bo tak bardzo przypomina jedną w zielu z tego gatunku, nie wyróżniającą się. A tak to chcę ją i inne książki p. Foryś przeczytać!
OdpowiedzUsuńJa książkę widziałam w zapowiedziach, ale te okładki mi się nie spodobały,
Usuńuwielbiam tę serię, czekam na kolejny tom bo nie mogę się doczekać co jeszcze autorka nam zaserwuje ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja :) Osobiście nie przepadam za takimi powieściami, ale bardzo dobrze czytało mi się Twoje wrażenia :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej serii, ale kojarzę nazwisko autorki. Kurczę, po przeczytaniu recenzji czuję się mocno zachęcona do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńCzytałam fragmenty i książka wydala mi sie bardzo płytka, także raczej nie zamierzam po nią sięgnąć w całości.
OdpowiedzUsuńBardzo chcę poznać te książki, podobają mi się fragmenty, ale okładki są totalnie nie w moim guście :)
OdpowiedzUsuńObserwuje ostatnio autorke na Facebooku, fajna aktywna babka ;) cos mnie intryguje w tym cyklu
OdpowiedzUsuńLubię styl pisania Autorki i bardzo chcę poznać serię :)
OdpowiedzUsuńZ początku nie zainteresowała mnie ta książka, ale z czasem jak czytam tą recenzje to aż chce się przeczytać ją w całości
OdpowiedzUsuńMoże w wolnej chwili sięgnę, bo lubię takie wybuchowe mieszanki, ale aktualnie mam taką stertę wstydu, że muszę ją jak najszybciej nadrobić. ;)
OdpowiedzUsuńNarobiłyście mi ogromnej ochoty na tę serię. Nie ukrywam jednak, że tytuł przypomina mi cytaty w stylu Paulo Coelho 😂😂 zazwyczaj tego typu książki przynoszą mi wiele przyjemności z czytania.
OdpowiedzUsuńHmm... A wiesz, że autorka TŻMU ceni sobie tego autora? ;)
UsuńJak to Twój patronat, to na pewno po to sięgnę!
OdpowiedzUsuńŚwietna książka! Uwielbiam szaloną Tesse Brown i zjawiskowego Kiliana :) :*
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji nie pozostaje mi nic innego, jak zaopatrzyć się w tą książkę i udać się w intrygującą podróż wraz z jej bohaterami.
OdpowiedzUsuńDużo osób poleca tę serię. Myślę, że w wolnej chwili po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Seria czeka na mojej półce. Muszę ją w końcu przeczytać :)
OdpowiedzUsuń