środa, 4 grudnia 2019

WSZYSCY JESTEŚMY NIEMORALNI [Greer Hendricks, Sarah Pekkanen – „Anonimowa dziewczyna”]

Autorzy: Greer Hendricks, Sarah Pekkanen
Przekład: Marta Faber
Tytuł: Anonimowa dziewczyna
Tytuł oryg.: An Anonymous Girl
Gatunek: thriller psychologiczny, kryminał
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 448

Opis: Gdy Jessica Farris zgłasza się do udziału w badaniu psychologicznym prowadzonym przez tajemniczą doktor Shields jest przekonana, że będzie musiała jedynie odpowiedzieć na kilka pytań, po czym odbierze wynagrodzenie i na tym skończy się jej rola.
Jednak gdy pytania stają się coraz bardziej natarczywe i dogłębne, a sesje badawcze przeradzają się w zadania do wykonania, podczas których Jessica dostaje wytyczne, jak ma się ubrać i zachowywać, dziewczyna zaczyna mieć odczucie, że doktor Shields zna jej myśli... i wie, co Jess ma do ukrycia.
W im większą Jess popada paranoję, tym bardziej jasne staje się dla niej, że nie wie już, co w jej życiu jest realne, a co stanowi jeden z eksperymentów manipulacyjnych doktor Shields. Uwikłana w sieci podstępnych oszustw i zazdrości, dziewczyna szybko się przekonuje, że niektóre obsesje bywają zabójcze...
[opis wydawcy]

Już na samym początku muszę się przyznać, że nigdy nie czytałam takiego czystego, psychologicznego thrillera (bo kryminałem do końca bym tej książki nie nazwała). Do tej pory żyłam w przeświadczeniu, że takie powieści nie są dla mnie. W tym roku przekonałam się jednak, że zarówno kryminał, jak i thriller wcale nie muszą być złe, a ja dotąd po prostu źle trafiałam. Chociaż to wciąż nie są moje ulubione gatunki powieści, jeżeli zostaną dobrze napisane, na pewno mnie w sobie rozkochają. Jak było z Anonimową dziewczyną? Mogę powiedzieć tylko tyle: oj, działo się…


TRZYMAJĄC W NAPIĘCIU POWIEŚĆ O ZWĄTPIENIU, GRANICACH ZAUFANIA I NAMIĘTN… CZYM?

Kiedy patrzę na okładkę Anonimowej dziewczyny, od razu widzę ten krótki opis, który ma zachęcać czytelników do kupna książki. Zawarłam go w powyższym podtytule, ale nieco przekręciłam, aby podkreślić to, że… namiętności w tej książce nie ma, a my wszyscy dobrze wiemy, że wiele osób (szczególnie kobiet) na namiętność poleci. Mnie ona wręcz przerażała, bo nie chciałam doczekać się tutaj jakiejś ckliwej scenerii miłosnej, która w żaden sposób by do tej powieści nie pasowała. Całe szczęście, to tylko zabieg marketingowy, bo miłość, owszem, pojawia się i ma tutaj wielkie znaczenie, wręcz obsesyjne, ale jest ona raczej przedstawiona w formie uczucia niż czynów. I niebiosom za to dzięki. A co z „trzymającą w napięciu powieścią o zwątpieniu i granicach zaufania”? O, tu się już mogę w pełni zgodzić. Z jakiegoś powodu musiałam sobie dawkować treść książki, bo miałam wrażenie, że im dłużej ją czytam, tym napięcie coraz bardziej rośnie, aż w pewnym momencie było za duże, aby je znieść, co rzutowało tym, że zdarzały się noce, podczas których nie mogłam spać, bo myślałam o fabule, a to mi się zdarza niezwykle rzadko! To była jakaś dziwna magia przyciągania. Dziwiłam się sama sobie, bo przecież nigdy nie czytałam takich książek i nie robiły dotąd na mnie wrażenia, a tu nagle pojawiła się powieść, która wprowadziła mnie w całkiem nowy świat i na dodatek wyprowadziła z niemal rocznego dołku czytelniczego, dzięki czemu mam ochotę szybko wziąć się za kolejną książkę. 
O czym jeszcze jest Anonimowa dziewczyna? O naprawdę wielu rzeczach, których nie sposób tutaj wymienić i opisać w pełnej krasie. Ja osobiście widzę temat przewodni, który ociera się o obsesję (i to na różnych płaszczyznach, nie tylko w miłości), problemy emocjonalne, a przede wszystkim moralność – w przypadku moralności dostajemy bardzo ciekawe zakończenie, które wcale nie stawia głównej bohaterki w świetle tej idealnej, dobrej osóbki, która pragnęła tylko rozwikłać zagadkę. Perfekcyjne podsumowanie moralności człowieka! I niezwykły dowód na to, że jej granice są dla każdego zupełnie inne.
Pomysł na powieść był ciekawy. Muszę przyznać, że to właśnie on zachęcił mnie do zabrania się za ten thriller. Zawsze chciałam się dowiedzieć, jak autorzy przedstawiają w książkach terapeutów, bo dotąd nigdy się z nimi tam nie zetknęłam. Chciałam zderzyć swoje doświadczenia z tym, co zostało zapisane na stronicach powieści. Dobrze, poniekąd ten obraz był prawdziwy, ale nie chciałabym go przerzucać na swoje życie codzienne, bo inaczej patrzyłabym już chyba na każdego człowieka z dozą zwątpienia i nieufnością w oczach. Trzeba mieć trochę… oddalony stosunek do tego, co się czyta. W końcu to tylko fikcja. I oby nikt z nas nie natrafił nigdy na takich terapeutów, jak nam przedstawiono w książce!
Miałam pewien problem z wciągnięciem się w treść, ale to tylko przez pierwsze pięćdziesiąt stron. Po prostu nie mogłam się przyzwyczaić do sztywnego stylu autorów, a więc tego niekiedy jednozdaniowego, szarego opisywania wszystkiego, co się dzieje. Później jednak zostałam zaintrygowana fabułą i całkowicie zapomniałam o stylu. Poza tym emocje w końcu przyszły, i wcale autorzy nie potrzebowali używać nie wiadomo jak dramatycznych słów, aby dobrze je przedstawić.
Był tylko jeden wątek, którego początkowo nie mogłam zaakceptować. Kiedy wydał się już powód, dla którego jedna z bohaterek prowadzi badania, byłam trochę zawiedziona, bo nie sądziłam, że to aż tak płytkie. Z drugiej strony już po kilkudziesięciu stronach przestało mi to przeszkadzać i dostałam taką porcję tłumaczeń, że byłam w stanie zrozumieć, dlaczego pani terapeutka miała akurat taki kaprys tematyczny.
Czy było tutaj coś, co mi się nie podobało? O dziwo nie. Istniały tylko rzeczy, które mogły być lepiej przedstawione, choćby to, że pomimo, iż jest to książka pełna napięcia, niektóre zdarzenia – moim zdaniem – były bardzo do przewidzenia. Dopiero na koniec dostaliśmy dawkę niepewności, która miała nas zaprowadzić do nie wiadomego zakończenia. Tyle że i tak można było się domyślić, jak bohaterowie skończą w tej powieści. Dostaliśmy jasne wskazówki, że oczekiwany jest tutaj triumf moralności, na dodatek dosyć znacząco przedstawiono pewne postacie – jedne lubiliśmy trochę mniej, ale przy drugich to wręcz krzyczeliśmy o to, aby spotkała je sprawiedliwość. Także napięcie było, ale nieprzewidywalność to już znikoma część tej książki. Wciąż było kilka zaskoczeń, ale mniejszych, a nie takich, które wbiłyby nas w siedzenie i posłały w kosmos. Mimo wszystko najważniejsze w tej powieści były dla mnie odczuwane emocje. I to wyszło autorom znakomicie.

WSZYSCY POSTĘPUJEMY NIEMORALNIE?

Wydaje mi się, że ten cytat wręcz krzyczy z książki, chociaż nigdy nie został użyty, po prostu można go wyczytać między wierszami. Co za tym idzie… bohaterowie nie są dobrzy ani źli. Po prostu mają swoje własne motywy, ale także kłamstewka. Tytułowa „anonimowa dziewczyna” jest tutaj bardzo ciekawie przedstawioną postacią. Ładnie kontrastuje z naszą panią psychiatrą. Ten kontrast zostaje nawet przedstawiony gdzieś na końcowych stronicach książki, kiedy jedna z pań ubiera się na czarno, a druga na biało. Co mi się podoba, Jessica nie jest tutaj kimś o skrajnych zaburzeniach. Dostaliśmy bohaterkę, która z sukcesem może podszywać się pod nas samych. Dosyć szara (nawet ma takie typowe imię i nazwisko: Jessica Farris), ale mająca swoją własną historię, która nie zawsze bywała szczęśliwa. Jak każdy z nas przeżywała tragedie, które odcisnęły piętno na jej życiu. Nie jest ani silna, ani słaba. Jest po prostu człowiekiem. Już na pierwszy rzut oka widać, co jest dla niej ważne. Przede wszystkim rodzina, ale również pieniądze, których ma zdecydowanie za mało. Właśnie to uzasadnione pragnienie posiadania pieniądza pcha ją do oszustwa, a także wzięcia udziału w badaniu. Nie jest to bohaterka, którą można pokochać. Traktujemy ją raczej obojętnie, ale przy okazji chcemy, aby dobrze jej się układało. Doktor Shields jest zaś osobą, która od początku wzbudza w nas niepokój. Tak samo jak i Jessica nie jesteśmy pewni jej zamiarów, a im dalej w las, tym coraz ciemniej i mroczniej. Przyznam szczerze, że patrząc na taką terapeutkę, byłam przerażona. Nie chciałabym trafić na kogoś takiego w życiu codziennym, kto zawsze wiedziałby, jak uzyskać nade mną kontrolę, a więc jak dobrze mną manipulować. Słaba osoba z dużymi problemami z pewnością mogłaby się ugiąć. Patrząc na doktor Shields, raczej nie chcielibyśmy spędzić u niej nawet godziny na sesji, choć jest to na pierwszy rzut oka niewątpliwie czarująca kobieta. I w sumie tylko tyle mogę o niej powiedzieć, aby zbyt dużo nie zdradzać. Ważny był tutaj również Thomas – mąż doktor Shields (swoją drogą to wciąż mnie ciekawi, dlaczego skoro byli małżeństwem, mieli dwa różne nazwiska). Chyba wykazałam się wobec niego największą chwiejnością, bo raz go nienawidziłam, a potem niektóre postępki mu wybaczałam. Może nie wynika to z mojego chwiejnego zdania, ale trochę z kreacji postaci? Gdzieś tutaj wyczuwałam lekką niekonsekwencję, szczególnie w kulminacyjnym momencie. Reszta bohaterów jest tutaj w gruncie rzeczy tłem. Nie są ważni. Po prostu pojawiają się raz, pojawiają się dwa razy, i na tym koniec. Chociaż przyznaję, z chęcią poczytałabym o Noahu i żałuję, że wątek z nim skończył się tak, jak się skończył, ale cóż rzecz – samo życie. Bo ta książka to z pewnością nie bajka.

Podsumowując. Na mnie ten thriller zrobił spore wrażenie. Zamykając książkę, pokiwałam z uznaniem głową i prędko zabrałam się do pisania tej recenzji, aby o niczym zapomnieć, a co za tym idzie – emocje po jej przeczytaniu wciąż we mnie buzują. To tylko dowód na to, że warto, nawet jeżeli jesteście osobami, które nie czytają thrillerów, tak samo, jak i ja. Ta powieść będzie sobie pogrywać z waszymi emocjami, czasami zaglądać do waszych umysłów, trzymać w ciągłym napięciu i sprawiać, że na dłużej przystaniecie, aby zastanowić się nad postępowaniem ludzi. A to wszystko zgotują wam ciekawe, złożone kreacje bohaterów, ale również dosyć kryminalna fabuła. Polecam.

OCENA:
★★★★★★★★☆☆

15 komentarzy:

  1. Uwielbiam thrillery psychologiczne, a ten czeka już na moje czytniku, z czego bardzo się cieszę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ją na półce do przeczytania :D

    NASZ BLOG

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytała, już wiele na temat tej książki. Cóż fabuła bardzo kusząca, więc może kiedyś przeczytam. Obecnie mam mało czasu a książek tak wiele :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, zapowiada się całkiem ekscytująco, a nie słyszałam dotychczas o tej książce. Nie jest to co prawda mój ulubiony gatunek, ale kto wie? Może się przekonam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ją już w planach od jej premiery. Cieszę się, że zrobiła na Tobie dobre wrażenie.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  6. Atmosfera tej książki jest niesamowita. Gdyby ktoś zastukał w drzwi, gdy ja czytałam chyba zlałabym się w majty. Polecam (książkę, nie lanie w majty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem jej bardzo ciekawa :) Na pewno przeczytam, bo thrillery uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam tę książkę na swojej półce wstydu, muszę w końcu po nią sięgnąć ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Thrillery czytam raz na jakiś czas. NIe jest to moja ulubiona tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czasami sięgam to tego typu książki, jednak jedynie jeżeli opis mnie naprawdę zaintryguje. Temu się udało, więc na pewno dam mu szansę :)
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę książkę, szukałam ostatnio czegoś w tym stylu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam ją nawet wziąć do recenzji, ale odpuściłam w końcu... Niby interesuje mnie opis i pociąga, ale nie czuję, że umrę bez lektury tej książki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak dla mnie ta książka była ciekawa, ale nie było to też jakieś wielkie arcydzieło. Jednak miło przy niej spędziłam czas :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czasem tak jest, że trafimy kilka razy ba kiepską powieść z danego gatunku i potem człowiek nie ma ochoty na więcej. Ja thrillery i kryminały uwielbiam. Aktualnie czytam "Czynnik diabła", który gorąco Ci polecam. Niezwykle klimatyczny i wyjątkowo inteligentny.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czasami zastanawiam się, dlaczego tak mocno ciągnie mnie do mrocznych opowieści, ale wciąż nie potrafię się nimi znudzić i wciąż poszukuję nowych tytułów do dołączenia do listy czytelniczej. Zatem propozycję zapamiętuję. :)

    OdpowiedzUsuń