Autor: V. E. Schwab
Przekład: Maciej Studencki
Tytuł: Vicious. Nikczemni
Tytuł oryg.: Vicious
Seria/cykl: Złoczyńcy
Tom: I
Gatunek: fantastyka, science-fiction
Wydawnictwo: We need YA!
Liczba stron: 448
Niezwykła opowieść o ambicjach,
zazdrości, pożądaniu i nadprzyrodzonych mocach!
Victor i Eli poznali się na studiach.
Genialni, aroganccy i zdolni, od początku dzielili tę samą
nieposkromioną ambicję. Zafascynowani ulicznymi legendami o
PonadPrzeciętnych, zaangażowali się w niebezpieczne badania,
odkrywając, że w odpowiednich warunkach mogą rozwinąć w sobie
nadzwyczajne zdolności. Jednak gdy z rozważań teoretycznych
przeszli do praktyki, sprawy potoczyły się bardzo źle…
Dziesięć lat później Victor ucieka z
więzienia, gotów dopaść byłego przyjaciela i zemścić się na
nim. Teraz obaj uzbrojeni w straszliwą moc oraz nękani dawnymi
wspomnieniami, wkraczają na wojenną ścieżkę. Który z nich w
ostatecznym starciu okaże się zwycięzcą?
[opis
wydawcy]
„Ucz
się, ucz, bo nauka to potęgi klucz...” – tymi słowami
rozpoczynał się dobrze znany wierszyk, który dość często
naznaczał swoją obecnością pamiętniczki, prowadzone przez
spragnione posiadania pięknej pamiątki dziewczęta. Z
pozoru zwykła rymowanka jakich wiele, lecz tak naprawdę niosąca
ważne przesłanie, jakim jest zdobywanie wiedzy. Pogoń za nią
otwiera drzwi do dalszego rozwoju. Rozwijamy
w sobie pewne pasje, intryguje nas otaczający świat, chcemy go
rozgryźć, tym samym próbując osiągnąć sukcesy, jakich
odmówiono poprzednikom. Zdarza się odnaleźć ledwo co poruszone
wątki, urwane w połowie lub nawet na początku i wtedy nachodzi
myśl, iż to nasza okazja, gdzie nieodwołalnie musimy z niej
skorzystać. Tylko co wtedy, gdy głód wiedzy przekroczy pewną
granicę, a przeprowadzane eksperymenty, mające na celu wypełnić
luki, wymkną się spod kontroli?
KIEDYŚ
BYŁO SOBIE DWÓCH
STUDENTÓW, KTÓRZY CHCIELI OSIĄGNĄĆ
COŚ NIEMOŻLIWEGO. I TAK TEŻ SIĘ STAŁO, ALE
CENA ZA ZWYCIĘSTWO
BYŁA OGROMNA…
Tej autorki raczej nie
muszę nikomu przedstawiać. V. E. Schwab, słynąca z pomysłowości
i zamiłowania do snucia przeplatanych fantastycznymi nićmi
historii, ponownie
zawitała w moim życiu, pragnąc mocniej wypalić odciśnięte
piętno. Nastawiona na jazdę bez trzymanki, zasiadłam do lektury,
by odkryć, że wystarczy pierwsze zdanie, abym… odpadła!
Oczarowana
tym wyimaginowanym światem, niemalże nie pojmowałam, z jaką
prędkością przekładam kolejne, wypełnione niebanalną historią,
kartki. Ba, ktoś by pomyślał, że przeistoczyłam się w robota,
skupionego tylko na dwóch czynnościach. No dobrze… trzech, bo też
przecież musiałam oddychać, a to nieraz bywało dość kłopotliwe.
Mrożące krew w żyłach zdarzenia szokowały, nie dając dojść do
siebie, kiedy jedna drastyczna sceneria ustępowała miejsca na
scenie kolejnej, wdzięcznie posyłając ukłony. Nafaszerowane
nadnaturalnymi elementami, przecinającymi szarość codzienności,
wbijały pazury w skórę, w duszę, w umysł. Nie zamierzały
zaprzestać, aby tylko pokazać swoją dominację!
Cały czas czułam napięcie, wywołane niecierpliwym wyczekiwaniem
ostatecznego starcia, jakie nam obiecano, a na które trzeba było
czekać. Człowiek popijał wodę, wmawiając sobie, że to melisa
(wiecie, efekt placebo i te sprawy), drżąc od nadmiaru wrażeń.
Nieraz niemo błagałam autorkę, aby skróciła męki i pozwoliła
dotrzeć we właściwe miejsce, zamiast
wiecznie prowadzić okrężnymi, pełnymi przemyślanych intryg i
sekretów ścieżkami. Czy zdarzało mi się denerwować? Jak
najbardziej! Bądź
co bądź, bywały wątki przypominające „ukochane” reklamy,
uniemożliwiające przedwczesne odkrycie skrytej na samym dnie fabuły
niespodzianki. Nie powiem, wiele z nich wzbudzało ciekawość,
dawały wiele do myślenia i pozwalały nieco zrozumieć pobudki oraz
psychikę bohaterów. Jednakże nie zmienia to faktu, że bezczelnie
to przedłużała! Jak tak można? To niepojęte!
Dość często
mierzyłam się z komentarzami, gdzie niezadowoleni czytelnicy
wytykali palcami przeplatanie czasów: teraźniejszego oraz
przeszłego. Przecinające się ze sobą wywoływały chaos, niekiedy
zagłuszając
brzmiącą już od pewnej chwili melodię. Przyznam, iż niekiedy
wprowadzały zamęt, ale dzięki temu zabiegowi dostaliśmy to, na co
się liczyło – informacje. Dawkowane w odpowiednich proporcjach,
wpadały do umysłowego kubeczka, zapełniając przestrzeń. Obecne
zdarzenia ściśle wiązały się z czymś, co kiedyś miało miejsce
i stanowiły przede wszystkim kontynuację kroków czy dyskusji.
Retrospekcje wnosiły nowe światło, pozwalały
dowiedzieć się zgoła więcej o PonadPrzeciętnych (ludziach
o specjalnych zdolnościach, nabytych w dość… drastyczny sposób),
a zarazem ukazać rację, że czasami nauka nie bywa zbawieniem, a
utrapieniem. Niekiedy powinniśmy przystopować. Choć pragniemy
zdobywać szczyty, trzeba pamiętać o tym, że nie każdemu starczy
sił, aby udźwignąć ciężar przedsięwzięcia i możliwych
konsekwencji. Victor i Eli odczuli to na własnych skórach. Niewinna
„zabawa” zmieniła ich, odbierając cząstkę dawnego „ja”.
Tym samym jak można świętować zwycięstwo?
OKO ZA OKO, ZĄB ZA
ZĄB, CZYLI
TO NIE BYŁO ŁATWE SPOTKANIE PO LATACH.
„Nieobliczalni.
Nieprzewidywalni.
Zdecydowani.
Niepowstrzymani. Brutalni.
Dążący po trupach do celu.
Złaknieni śmierci tego drugiego” – właśnie tak można
zaprezentować głównych bohaterów tego budzącego grozę
przedstawienia, czyli Victora oraz Eliego. Niegdyś dobrzy kumple (bo
na przyjaźń mi to nie wyglądało), gotowi poświęcić się w imię
nauki, obecnie dzielący wspólne brzemię zaprzysiężeni wrogowie.
Wystarczyło
któremukolwiek z nich wypowiedzieć imię tego drugiego, aby
zobaczyć w oczach czystą nienawiść. Jednakże, gdyby przyszło mi
wybrać jednego z tych sadystycznych mężczyzn, jako swojego
„faworyta”, byłby nim bez wątpienia… Victor. Może nie
zapałałam do niego wielką miłością (jak współautorka bloga),
ale też nie darzyłam go przeciwnym do kochania uczuciem. Popełniał
błędy, krzywdził ludzi, aby móc udowodnić swoją pozycję, lecz
wnikając w jego przeszłość, nie da się dziwić takiemu
zachowaniu. Wiecznie spychany na drugi tor, traktowany przez rodziców
jak zbędny balast, musiał nauczyć się życia w pojedynkę.
Pragnął dowieść, że jest wart istnienia, przez co każdy
najdrobniejszy sukces kogoś innego doprowadzał go do szału. Co nie
zmieniało faktu, że – choć był z niego kawał gnojka – to
przy Elim mógłby zgrywać aniołka. Jego dawny kumpel przesiąkł
całkowicie myślą związaną z ratowaniem świata przed
PonadPrzeciętnymi, co przeobraziło pogubionego studenta w fanatyka,
pozostawiającego za sobą pozbawionego życia ciała. Jego
pobudki przerażały, mroziły krew w żyłach, a zarazem
doprowadzały do szału. Darzyłam go czystą niechęcią, prawie
nabawiłam się alergii na jego imię, choć po części mu
współczułam – bądź co bądź nadal tkwił w nim ten
nieumiejący znaleźć sobie miejsca chłopak, lecz tonął on w
odmętach przeszywającego na wskroś mroku.
Żeby nie było,
Schwab nie zostawiła mnie
„sam na sam” z tymi bohaterami. Przez książkę przewijają się
jeszcze inne, równie interesujące (lub irytujące) postaci. Niczym
Victor i Eli, stanowią serce tej książki, przez co ich brak mógłby
bardzo zaszkodzić temu papierowemu organizmowi. Zapadali w pamięć,
pozostawiając po sobie różne odczucia. Jedną z takich dość
wyrazistych osóbek była Sydney, dziewczynka uratowana przez Victora
(i cyk, kolejny plus po jego stronie). Pozornie
słaba, zlękniona, wydawała się nie pasować do tego, co było
nieuniknione, lecz wystarczyło
niewiele, aby zaczęła się otwierać. Odnajdywać
język w buzi i mieć własne zdanie.
Na pewno
pomogła jej myśl, iż wreszcie ktoś widzi ją jako ją, Sydney,
a nie wierną kopię kogoś innego. Kogoś, kto mógł rzucić cały
świat na kolana jednym skinieniem. Kogoś, kogo obecność
wywoływała gamę negatywnych uczuć niezależnie od tego, co
właśnie wyczynia czy myśli. Ale cóż się dziwić, skoro owa
osoba wybrała stronę tego, co udaje bohatera, a nim nie jest? Ach,
chciałabym opisać każdego, jednakże pozwolę sobie pozostawić
niektórych jako tajemnicę, byście sami ich poznali i ocenili.
Podsumowując.
„Vicious. Nikczemni” to
kolejna – moim zdaniem – udana powieść V. E. Schwab, gdzie
autorka raz jeszcze daje popis swoich możliwości. Trzymająca w
napięciu, podgrzewająca emocje, że te sięgają zenitu, wyposażona
w nie całkiem normalnych bohaterów, zaciska wyimaginowane pięści
na naszych nadgarstkach, uniemożliwiając przerwanie toczącej się
tam batalii. Dlatego też, jeśli przeskoki w czasie nie sprawiają
ci problemów, nadnaturalne moce to coś, co cię interesuje, a w
książkach cenisz również coś poza akcją goniącą akcję –
śmiało sięgaj po tę cegiełkę.
MOJA OCENA:
★★★★★★★☆☆☆
Mam od dawna ochotę na tę serię i już widzę, że powinnam sięgnąć jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńPoza tym jestem ciekawa, jak spodoba mi się styl autorki. Wszyscy ją chwalą.
UsuńBrzmi ciekawie, ale to raczej nie moja bajka, chociaż kto wie, co będzie kiedyś.
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo zachęcająco :) I chyba się skuszę chociaż okładka nie przykuwa oka ;p
OdpowiedzUsuńMam w planach, ale jeszcze się zastanawiam czy się opłaca :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Nie czytałam tej książki, ale ostatnio mam "fazę" na fantastykę i bardzo mnie do niej ciągnie. Ta natomiast wydaje się obiecująca i chętnie w przyszłości do niej zajrzę. Swoją drogą BOOK TOUR genialna sprawa!
OdpowiedzUsuńA ja tej autorki nawet nie kojarzę 🙈🙊🙉 więc to dla nowość. Co do fantastyki, aktualnie jestem z nią na bakier. Przeplatanie czasów? To się zawsze udaje.
OdpowiedzUsuńDobra, klimatyczna powieść. Aż mam ochotę na rereading :D
OdpowiedzUsuńKolejna z propozycji czytelniczych, którą chętnie poznałabym razem z moją młodzieżą, a później wymieniła się wrażeniami. Tytuł będę mieć na uwadze. :) Lubię takie klimaty, gdzie wiele się dzieje, jestem zaskakiwana, muszę trzymać się szybkim zmianom akcji i okoliczności. :)
OdpowiedzUsuńChoć książka wydaje się interesująca, mnie nie zaintrygowała na tyle, żeby po nią sięgnąć. Być może kiedyś przy okazji ;)
OdpowiedzUsuńMam w planach bo słyszałam wiele dobrego! ♥️
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu zapoznać się z tą autorką! Choć wolałabym zacząć od innej serii jej autorstwa.
OdpowiedzUsuń