Tytuł: Kłamca. Cyngiel niebios
Cykl: Kłamca
Tom: 1
Gatunek: fantastyka
Wydawnictwo: SQN
Liczba stron: 300
Opis: Jest jeden Bóg.
To znaczy był, bo odszedł i dziś nikt nie
wie, gdzie się podziewa. Zanim jednak zniknął na dobre, dał ludziom wyobraźnię,
wolną wolę i siłę wiary, a ci wykorzystali owe dary, by stworzyć sobie nowych
bogów, półbogów, tytanów i niezliczoną ilość stworów, którzy zasiedlili ziemię,
wprowadzając nowe porządki. Wieki temu do walki z nimi stanęły anielskie
zastępy pod wodzą archanioła Michała, z bezwzględną konsekwencją wprowadzając
dyrektywę "Przykazanie pierwsze” i skutecznie eliminując poszczególne panteony
z różnych regionów świata. Gdy jednak upadł ostatni z nich, nordycka Walhalla,
okazało się, że choć czas otwartych bitew się skończył, wojna trwa nadal,
zmieniając tylko swój charakter.
[Opis wydawcy]
Loki,
bóg kłamstw i ułudy wywodzący się z mitologii nordyckiej. Większość z nas
widząc to imię od razu wyobraża sobie twarz Toma Hiddlestona. Cóż, nic dziwnego – ja już po przeczytaniu kilku stron
„Kłamcy” miałam go przed oczami. Teraz,
po ukończeniu lektury, widzę jednak kogoś innego, a mianowicie tego brodatego
pana z wyglądem wikinga, który zerka na mnie chytrze z okładki, jakby chciał mi
przekazać, ze właśnie sobie ze mnie zakpił. Mam wrażenie, że Jakub Ćwiek też
trochę sobie ze mnie zakpił tą powieścią. I wcale nie mam mu tego za złe. A
teraz niech popędzi za mną cała fanowska krucjata dzierżąca w dłoniach
pochodnie – filmowy Loki może się schować, bo nadchodzi prawdziwy kłamca wśród
kłamców…
Czym
jest „Kłamca”? Gdybym miała na to
pytanie odpowiedzieć jednym zdaniem, powiedziałabym, że pomieszaniem wszystkich
kultur, wierzeń, filmowej klasyki i… sarkazmu. Przyznaję, że o książkowym Lokim
słyszałam i chciałam się za niego już dawno wziąć, ale jakoś nigdy nie było
mi po drodze. Teraz, choć tonę po uszy w egzemplarzach recenzenckich,
stwierdziłam, że nie odpuszczę takiej okazji, jak przeczytanie o nim w nowym
wydaniu.
Przepraszam, ale muszę to powiedzieć – okładka jest tak genialna, że chyba postawię sobie tego brodatego pana przy łóżku, żeby mówić mu każdego poranka „dzień dobry”. Naprawdę, do tej pory nie sądziłam, że mogę się zakochać w kimś, kto ma taki… męski wygląd i na dodatek znajduje się wyłącznie na okładce (choć teraz też i w moim sercu, amen). Te ciemne oczęta wręcz do mnie śpiewają, nakłaniając mnie do wydania na świat kilku niewinnych kłamstewek (nie, żebym miała kłamać w recenzji, bo tu to tylko święta prawda. Alleluja!).
Przepraszam, ale muszę to powiedzieć – okładka jest tak genialna, że chyba postawię sobie tego brodatego pana przy łóżku, żeby mówić mu każdego poranka „dzień dobry”. Naprawdę, do tej pory nie sądziłam, że mogę się zakochać w kimś, kto ma taki… męski wygląd i na dodatek znajduje się wyłącznie na okładce (choć teraz też i w moim sercu, amen). Te ciemne oczęta wręcz do mnie śpiewają, nakłaniając mnie do wydania na świat kilku niewinnych kłamstewek (nie, żebym miała kłamać w recenzji, bo tu to tylko święta prawda. Alleluja!).
Na
początku trudno było mi się przyzwyczaić do tej opowieści. Czułam, że tonę w
niezrozumiałym dla mnie chaosie. Na szczęście już po kilkudziesięciu stronach wszystko
się zgrabnie wyjaśniło i zaczęła się prawdziwa jazda, która zawarła się w dziesięciu dosyć
krótkich opowiadaniach. To, co mi się spodobało, to
podział książki na trzy strefy, które nazywają się kolejno: „Jak było na
początku…”, „Teraz…”, „…I zawsze” (aż mam ochotę dodać: „…I na wieki wieków, amen”).
Jeżeli miałabym wyróżnić te najgorsze opowiadanie, które nie przypadło mi do gustu, wymieniłabym na pewno „Krew Baranka”, ponieważ pachniało mi tu pomieszaniem i przekombinowaniem, a jeżeli miałabym wybrać najlepsze z nich… No, właśnie. Tu miałabym wielki problem. Uśmiech na mojej twarzy po raz pierwszy pojawił się, gdy zobaczyłam Lokiego, także „Młot, wąż i skała” – jego żarciki do węża po prostu wgniotły mnie w siedzenie i wprawiły w stan niekontrolowanego chichotu (pan z pociągu patrzył, nie dowierzał, a na koniec uciekł na inne siedzenie. Widzicie? „Kłamca” się przydaje! Jest mediatorem w odstraszaniu niechcianych towarzyszów podróży!). Kolejnym opowiadaniem, którepolubiłam pokochałam,
był „Cleaner”, który zaczyna się iście satanistycznym wydźwiękiem i kończy
sporym kłamstwem, które miało zataić nieprzewidziane w skutki działania
Niebios. Przy „Przepowiedni” okazało się, że Loki ma uczucia i na dodatek szanuje
kobiety, a „Egzorcysta”… Cóż, ta opowieść wygrała dla mnie wszystko swoim
zakończeniem. Reszta historii może nie była dla mnie tak fascynująca, ale nawet
przez moment się nie nudziłam.
Jeżeli miałabym wyróżnić te najgorsze opowiadanie, które nie przypadło mi do gustu, wymieniłabym na pewno „Krew Baranka”, ponieważ pachniało mi tu pomieszaniem i przekombinowaniem, a jeżeli miałabym wybrać najlepsze z nich… No, właśnie. Tu miałabym wielki problem. Uśmiech na mojej twarzy po raz pierwszy pojawił się, gdy zobaczyłam Lokiego, także „Młot, wąż i skała” – jego żarciki do węża po prostu wgniotły mnie w siedzenie i wprawiły w stan niekontrolowanego chichotu (pan z pociągu patrzył, nie dowierzał, a na koniec uciekł na inne siedzenie. Widzicie? „Kłamca” się przydaje! Jest mediatorem w odstraszaniu niechcianych towarzyszów podróży!). Kolejnym opowiadaniem, które
To
była satysfakcjonująca przygoda. Może nie tak emocjonalna, nieprzewidywalna i
zrzucająca z siedzenia przy najbliższym zakręcie, ale bardzo przyjemna, zabawna
i luźna. Moim zdaniem na uwagę zasługuje już samo to, o czym napisałam na
wstępie, czyli pomieszanie kultur, liczne nawiązania do mitologii oraz kultowych
filmów i spojrzenie na religię z różnych stron – przede wszystkim podobało mi
się przedstawienie aniołów jako postacie, które nie zawsze są idealne i swoje
za uszami mają. Nie była to skomplikowana fabuła, ale za to bardzo
interesująco skonstruowana. Można było się przy niej nieźle ubawić i przy
okazji odprężyć.
KŁAMSTWO MA KRÓTKIE
DŁUGIE NOGI
Największa
zaleta powieści? Chyba nikogo nie zdziwię – Loki, Loki i jeszcze raz Loki. Pokochałam
go za jego sposób bycia, pomysłowość, nadzwyczajne zdolności aktorskie,
sarkazm, to że był z niego niezły żartowniś, a także za to, że nie można było o
nim powiedzieć, czy jest dobry, czy zły. Ten charyzmatyczny gość, wbrew pozorom miał wiele wspólnego z ludźmi – posiadał uczucia, i to w wielu
przypadkach pozytywne, choć może nie do końca oczywiste. Loki różnił się od
aniołów, które takie znowu dobre nie są, po prostu zakładają białe, świeżo
wyprane w Perwollu rękawiczki i wołają naszego kłamcę, kiedy tylko nadarzy się
okazja do sprzątnięcia jakiegoś większego burdelu – o, Loki to była trochę
taka sprzątaczka po bogaczach! Tylko że jego zapłatą były anielskie pióra, a nie
pieniądze.
Nasz bóg kłamstwa, choć był uwiązany przez anielską spółkę, ani razu nie kojarzył mi się z kimś, kto robiłby coś wbrew sobie. Większość swoich misji traktował jak zabawę. To inni mogli mieć z nim niemały problem, ale on z innymi? A, w życiu! Do czego poprzez ten magicznie długi wywód na temat jednej i tej samej osoby dążę… LOKI TO NIE OSOBA, LOKI TO STAN UMYSŁU! I za to go wszyscy POWINNIŚMY (piszę wersalikami, żeby do WSZYSTKICH ten oczywisty fakt dotarł!) kochać. ALL HAIL LOKI!
Nasz bóg kłamstwa, choć był uwiązany przez anielską spółkę, ani razu nie kojarzył mi się z kimś, kto robiłby coś wbrew sobie. Większość swoich misji traktował jak zabawę. To inni mogli mieć z nim niemały problem, ale on z innymi? A, w życiu! Do czego poprzez ten magicznie długi wywód na temat jednej i tej samej osoby dążę… LOKI TO NIE OSOBA, LOKI TO STAN UMYSŁU! I za to go wszyscy POWINNIŚMY (piszę wersalikami, żeby do WSZYSTKICH ten oczywisty fakt dotarł!) kochać. ALL HAIL LOKI!
O
ile ta główna postać jest według mnie wykreowana idealnie, tak z resztą mam
pewien problem. Dobrze, niby pojawia się archanioł Michał, archanioł Gabriel i
kilku innych aniołów, ale… oprócz tego, że Michał ma tatuaż z czerwonymi
płomieniami, który raz na jakiś czas się odzywa, jakby był żywy (nie, żeby
gadał), i że lubi zrobić rozwałkę, to… niczego cennego nie zapamiętałam. Słabe
te poboczne kreacje. Takie bezwyrazowe. Mam nadzieję, że przyszłe tomy jakoś mi
tą postaciową suchotę wynagrodzą!
Podsumowując. Pierwszy tom „Kłamcy” spełnił moje nieśmiałe oczekiwania dotyczące dobrej, nieskomplikowanej rozrywki. Może
książka nie zwalała z nóg, ale za to Loki jak najbardziej! Myślę zresztą, że to
on jest największą zaletą tej opowieści, gwiazdą w całym swoim jaśniejącym wydaniu.
Za nim pójdę choćby na koniec świata, ale w sumie najpierw zacznę od drugiego
tomu!
OCENA:
★★★★★★★☆☆☆
LUBIMY CZYTAĆ
STREFA
DEMONICZNYCH CYTATÓW:
– Nazywam się Kwiryniusz –
powiedział – i jestem aniołem stróżem.
Twarz Smitha rozciągnęła
się w paskudnym uśmiechu.
– Wspaniale. A ja jestem schrystianizowanym
nordyckim bogiem.
– Jesteś… aniołem?
– Pewnie – zakpił nieznajomy – tylko skrzydła zostawiłem w przedpokoju, żeby nie nabłocić.
– Pewnie – zakpił nieznajomy – tylko skrzydła zostawiłem w przedpokoju, żeby nie nabłocić.
Muszę sięgnąć po Kłamcę. Wydanie faktycznie jest świetne i przyciąga wzrok, a większość pozycji z Lokim, co cóż, to przyjemna lektura. A jak do tego mamy sarkazm, to już w ogóle sukces. Na pewno sięgnę po tę książkę! :)
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Czytałam tę serię w tym poprzednim wydaniu i naprawdę mi się podobała ;) Tego wydania pewnie nie kupię ale wygląda naprawdę ładnie ;)
OdpowiedzUsuńCzyli fajna miszanka. Może skuszę się na tę książkę... Nazwisko autora jest mi znane. Nawet fajna okładka :)
OdpowiedzUsuńJakub Ćwiek już od jakiegoś czasu robi furorę w światku czytelniczym, ale pojawiają się takie jednostki, które dotąd nie miały z jego książkami do czynienia. Takim odłamkiem jestem ja, chociaż po przeczytaniu twoich pieśni pochwalnych o Lokim chyba będę zmuszona ten przeogromny błąd naprawić. Chociaż mam lekkie obawy co do pobocznych postaci. Napisałaś, że sam Loki jest wykreowany w wyśmienity sposób, że można go z miejsca pokochać, kiedy pozostali nie mają się czym pochwalić. A przecież ludzie robiący za tło też muszą czymś zabłysnąć, bo inaczej ta poboczna sceneria mogłaby być ewidentnie wykasowana. Także za jakiś czas postaram się poznać tę książkę i odkryć, które opowiadanie najbardziej mnie do siebie przekona.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy by mi się spodobała...Jeśli wpadnie mi w ręce to przeczytam i sprawdzę :D
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Te przygody czytelnicze jeszcze przede mną, okładki książek już wcześniej zwróciły moją uwagę. :)
OdpowiedzUsuńLubię i chętnie zanurzam się w takie klimaty. :)
UsuńMyśmy się jakoś nie polubili z tym panem. ;/
OdpowiedzUsuńA mnie te okładki nie zachwycają :/ ale jak będzie dostępna w bibliotece, to oczywiście sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie unikam fantastyki i dla tej książki nie zrobię wyjątku
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Czytałam to stare wydanie i niezbyt mi podeszło. Może wznowienie, poprawione, będzie lepsze? :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze twórczości autora, ale chcę to zmienić, bo książka mnie bardzo zainteresowała. :)
OdpowiedzUsuńMam koło siebie egzemplarz tej książki i kusi mnie, by sięgnąć. Czeka jednak w kolejce ;v
OdpowiedzUsuńZ Lokim polubiliśmy się dzięki "Mitologii nordyckiej" Gaimana, więc myślę, że i tym razem jego postać by mi się spodobala. A okładka jest po prostu cudowna, mogłabym się zakochać 😂❤️
OdpowiedzUsuńDobrze wspominam tom. 1 ale w starym wydaniu ;)
OdpowiedzUsuń