Autor:
Anna Karnicka
Tytuł:
Sprawa Klary B.
Seria/Cykl:
Paradoks Marionetki
Tom:
I
Gatunek:
fantastyka młodzieżowa
Wydawnictwo:
Genius Creations
Liczba
stron: 268
Dziewiętnastoletni
Martin ponad wszystko pragnie pracować w teatrze lalkowym. Zaproszenie na
egzamin wstępny do prestiżowej Praskiej Szkoły Lalkarzy wydaje mu się
spełnieniem najgorętszych marzeń. Chłopak nie zdaje sobie sprawy, że kiedy
tylko osiągnie swój cel, Praga, jego rodzinne miasto, odkryje przed nim swoje
mroczne i przerażające oblicze.
Spełnienie
marzeń nie zawsze jest tym, czym się wydaje…
[Opis wydawcy]
Dostanie się na wymarzone studia stanowi dla wielu
spełnieniem najskrytszych marzeń. Przecież nie ma prawie nic wspanialszego od
myśli, że wiążemy naszą przyszłość z czymś, co kochamy ponad życie. Na dodatek
zdobywamy istotną wiedzę od profesjonalistów w swoim fachu. Zdarza się jednak,
iż zachodzi nieporozumienie. Nasz wyśniony kierunek okazuje się czymś zupełnie
innym, a wtedy wszelkie plany z nim związane stają pod znakiem zapytania. Tak
właśnie dzieje się w życiu Martina. Wystarczyła zaledwie chęć zarobku na
wymarzoną marionetkę (potrzebną na studia) i wtargnięcie do niespotykanego
antykwariatu, aby wpaść w niemałe tarapaty. I to takie, z których ciężko wyjść
obronną ręką.
CHODŹ, MARTIN. POKAŻĘ CI ŚWIAT, O KTÓRYM
NAWET J. K. ROWLING NIE ŚNIŁA! ALE ZOSTAW TĘ MIOTŁĘ…
Pani Anna Karnicka się nie cacka. Czym prędzej
otwiera bramy do wykreowanego przez siebie świata i prowadzi przez niego w
wytyczonym odgórnie tempie. To też właśnie sprawia, że sam (nieświadomy
niespodzianki) Martin nie ma szans na przygotowanie się na spore zmiany. Po
omacku wkracza w te przepełnione – nie zawsze bezpieczną – magią rejony.
Prestiżowa Praska Szkoła Lalkarzy okazuje się tylko przykrywką dla Kolegium
Iluzji i Manipulacji, gdzie wejście w jej szeregi jest dość… skomplikowane…
Niczym stawiające pierwsze kroki dziecko, Martin
poznaje otaczającą go rzeczywistość na nowo, gdzie nie z każdym jej elementem
da się oswoić na pstryknięcie palcami. A kiedy dochodzi do tego chęć odkrycia przerażającej
prawdy związanej z najlepszą przyjaciółką, sprawy jeszcze bardziej się
komplikują. Przyczynia się to do tego, że chłopak zaznaje wiele dziwnych,
niekiedy absurdalnych, a zarazem fascynujących przygód, które mogą mu ułatwić
otrzymanie miejsca na wymarzonej uczelni. Jednakże nie muszą. W ogóle ten świat
rządzi się dziwnymi prawami. Przypominają one skomplikowaną wiadomość, której
rozszyfrowywanie zajmuje wiele czasu. I nawet gdy zdołasz dokonać niemożliwego,
tak czy siak zostanie coś, co umiejętnie się skrywa. Nie ma co – czułam, że
wyobraźnia autorki mnie wciąga. Marzyłam, by chłonąć tego więcej i więcej,
odkrywając nawet najciemniejsze zakątki, tyle że… czegoś mi tam brakowało.
Może gdybym miała minimum dziesięć lat mniej oraz
dopiero co zapoznawałabym się z tymi klimatami, mogłabym pokochać tę książkę.
Choć „Sprawa Klary B.” sprawiła, że mile spędzałam czas, „wciągałam” ten świat
niczym student zupki chińskie, to jednak widać było, że historii brakuje uzupełniających,
pogłębiających pewne sceny wątków. Samo śledztwo związane z przyjaciółką
Martina wydawało mi się niedopracowane. Jako coś, co napędzało fabułę do
przodu, coś, czego wynik stanowił „być albo nie być” dla bohatera miało ogromny
potencjał, by zaszokować rozwiązaniem. Liczyłam na to po tych wszystkich
przeżyciach, dlatego poczułam się rozczarowana rozwiązaniem autorki. Również
brakowało mi scen z… marionetką. Martin jest z nią ściśle powiązany (w końcu
marzy mu się praca w teatrze lalkowym), dlatego zdziwiłam się, że jej obecność
jest sporadyczna. Fakt, znajdują się tutaj liczne nawiązania do niej, ale
chociaż jedno dłuższe „przedstawienie” nadałoby temu nowych barw. Chyba że to
nawiązanie do tytułu cyklu…
OKREŚL SWOJĄ ROLĘ… MOŻESZ MÓWIĆ GŁOŚNIEJ? NIC
NIE SŁYSZĘ…
W życiu dziewiętnastoletniego Martina panowała
swego rodzaju nuda. Prawie każdy dzień wyglądał tak samo: planowanie
przyszłości związanej ze studiami, spędzanie czasu przed komputerem, czy
spotkania z Klarą. Wszystko zmienia praca w ekstrawaganckim antykwariacie,
która powoduje, że jego kontakt z przyjaciółką powoli słabnie, aż nie zostaje
bezpowrotnie urwany. Na dodatek dowiaduje się, że jego wstępne egzaminy do
Praskiej Szkoły Lalkarzy, a raczej Kolegium Iluzji i Manipulacji, nie odbędą
się tak, jak przewidywał, co wywołuje u niego niemały szok. I szczerze mówiąc…
jeżeli ten nastolatek coś przeżywa, to idealnie to maskuje. Nawet przed
czytelnikami.
Nie wiem. Naprawdę nie wiem, co o nim myśleć. Moim
zdaniem, ten bohater niczym szczególnym się nie wyróżniał. Zgoda, zdarzało się,
że zaskakiwał pomysłowością i grą aktorską, jednak przez większość książki
wzbudzał we mnie neutralne uczucia. Nie polubiłam go, a zarazem nie
znienawidziłam. Po prostu istniał. Natomiast obdarzyłam szczerą sympatią
Canelle. Żywiołowa, pełna zwariowanych pomysłów wielbicielka kryminałów
niejednokrotnie ratowała sytuację. Przypuszczam, że gdyby nie ona, Martin
zatraciłby się w myślach, pozwalając na to, aby te przejęły nad nim kontrolę. Również
tajemniczy Podróżny zrobił na mnie spore wrażenie. Choć nie pojawiał się na
długo, zawsze skupiał na sobie uwagę, strącając ze sceny innych bohaterów. Z
zachowania czasami przypominał Albusa Dumbledore’a, co można uznać za atut!
Co zaś się tyczy innych bohaterów… Pojawiali się i
znikali bądź zostawali na dłużej, jednak nie byłabym w stanie powiedzieć, że
ktokolwiek z nich zapadł mi w pamięci. Jasne, niektórzy poczynili niemałe
kroki, aby urozmaicić akcję, za co można być im wdzięcznym, ale większość i tak
miała przypisane odgórnie role tych dobrych i złych, przez co zabrakło elementu
zaskoczenia. A ja lubię, kiedy ktoś, po kim bym się tego nie spodziewała, nagle
zmienia strony. Może w kolejnych tomach ulegnie to poprawie?
Prawie że zakrzyknęłam, iż po raz pierwszy stykam się
z twórczością tej autorki. Ale bym skłamała! Przecież miałam z nią do czynienia
podczas lektury antologii „Siła jej piękna”, gdzie opowiadanie pani Anny
Karnickiej oceniłam najlepiej ze wszystkich tam umieszczonych. Nie dość, że
stworzyła nietuzinkowych bohaterów, to na dodatek kupiła mnie swoją bogatą
wyobraźnią. Tak też było i tym razem. Autorka ma talent do tworzenia
skomplikowanych, oryginalnych historii, gdzie w połączeniu z lekkim piórem
spija się to niczym piankę z piwa. Ciężko jednak mi to mówić, lecz poczułam, że
nie wykorzystała do końca drzemiącego w sobie potencjału. Miałam wrażenie,
jakby coś ją blokowało i nie pozwalało na rozwinięcie skrzydeł. A szkoda, bo z
tej książki można było wycisnąć znacznie więcej smakowitych soków. Za to
umiejętnie pokazała, do czego zdolny jest człowiek, kiedy pragnie osiągnąć coś
szczególnie dla siebie ważnego, i to pod olbrzymią presją. Nie tylko czasu, ale
również czegoś, co stanowi dla niego klucz do przyszłości.
Podsumowując. „Paradoks Marionetki: Sprawa Klary
B.” sama w sobie jest wciągająca. Ukazany świat fascynuje, znacznie wyróżniając
się na tle tego, z czym do tej pory miałam do czynienia. Jednakże rozbłyskujące
iskry nie zdołały wzniecić takiego pożaru, po którym w moim sercu pozostałoby
jedynie pogorzelisko. Spłonął zaledwie jego skrawek, lecz żywię ogromną
nadzieję, że kolejny tom zdoła to naprawić.
MOJA OCENA:
★★★★★★☆☆☆☆
Chociaż lubię fantastykę, to jakoś wydaje mi się, że akurat ta pozycja by do mnie nie przemówiła specjalnie.
OdpowiedzUsuńW takim razie będę czekać na recenzje drugiego tomu, bo ten niestety mnie nie przekonał. Ocena 6/10 również nie jest zbytnio zachęcają tym bardziej, że ostatnio trafiają mi się same średnie historie i szukam teraz czegoś genialnego.
OdpowiedzUsuńDobra lektura na ostatnie dni lata. Bo ja wcale nie lubię nudnych romansideł czy obyczajówek. Ciekawe czy mnie by poniosła historia.
OdpowiedzUsuńSą takie książki - fajne, ale nie aż tak, by nas pochwycić. Gdzieś, kiedyś ta książka mi mignęła, kojarzę tytuł, ale raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńMoże jak córki trochę podrosną to.podrzucę im ten tytuł. Widzę ze skłaniają sie ku takim klimatom
OdpowiedzUsuńMimo wszystko czuję się zachęcona :)
OdpowiedzUsuńO, też ostatnio właśnie spotkałam się z taką bohaterką. Po prostu była ;) W sumie wzięłabym się za książkę, gdybym sobie zakleiła jakoś okładkę, bo szczerze powiedziawszy, to mnie wręcz przeraża :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię fantastykę młodzieżową, ale ten tytuł mnie do siebie nie przekonuje.
OdpowiedzUsuńCzęsto pierwszy tom to dopiero rozgrzewka, niejako wprowadzenie do klimatu, postaci, świata. Dopiero kolejna odsłona serii mocno nas wciąga. Mam nadzieję, że i tu tak będzie, tym bardziej, że kilka elementów Cię przekonało.
OdpowiedzUsuńNa pewno sobie zapiszę tę książkę na swoja listę i przeczytam ją w późniejszym czasie, na razie nie mam natchnienia na książki z gatunku fantastyki - czuję jakiś przesyt.
OdpowiedzUsuńSam motyw marionetek i lalkarzy wydaje się interesujący! Chyba jeszcze nie spotkałam się z książką o takiej tematyce.
OdpowiedzUsuńTe okładki w ogóle mi się nie podobają, jednak sama fabuła powieści wydaje się być naprawdę interesująca i warta poznania ;)
OdpowiedzUsuńSwego czasu zastanawiałam się czy sięgnąć po tę książkę, tym bardziej, że niedługo (a może już) ma być premiera 3 tomu, a ja bardzo lubię serię. W końcu się nie zdecydowałam, ale jeszcze wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuń31 sierpnia była premiera trzeciego tomu. Aż specjalnie sprawdziłam na stronie wydawnictwa. ;)
UsuńMnie ta książka intryguje. Ma coś w sobie co sprawia, że chcę ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńTen tekst z zupkami chińskimi ❤ zrobiłaś mi dzień! Co do samej książki, to okładka jest porażająca - serio. Aż na moment się zatrzymałam, by podziwiać to cudo. I wpierw myślałam, że to nowość od Kańtoch, ale doczytałam nazwisko:) I już nie brzmi znajomo. Cóż, na niektóre książki jesteśmy po prostu za stare. Face it! 😂😋
OdpowiedzUsuńWeszłam tutaj dwa tygodnie później i okładka znowu mnie zmroziła 🙈
UsuńNo i mam problem, bo z jednej strony lubię fantastykę i ten tytuł mnie ciekawi, ale też coś mnie powstrzymuje przed sięgnięciem...
OdpowiedzUsuńTrochę szkoda, że książka zapowiadała się świetnie, a jednak w połowie zdechło. Tekst z zupkami chińskimi genialny, muszę zapamiętać. :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa, pzyciągająca wzrok okładka! Z opisu już nieco mniej moje klimaty, ale może kiedyś uda mi się przeczytać i ocenić, czy jednak to coś dla mnie
OdpowiedzUsuńSłyszałam już co nie co o "słynnych" lalkach i kukłach z Pragi. Ale nie sądzę by tym razem ta książka była dla mnie. Nawrt ci powiem, że przeszły mnie dreszcze. Jakoś tak skojarzyło mi się z laleczka Chuckie...brrr ciary 😂🙈 Kinga
OdpowiedzUsuńHm... Z jednej strony kręcą mnie magiczne światy, a z drugiej nie cierpię, jak bohater jest nijaki. Tym razem więc chyba sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuń