Autor:
Laurie Halse Anderson
Przekład:
Anna Matyszczak
Tytuł:
Speak
Tytuł
oryginału: Speak
Seria/Cykl:
-
Gatunek:
literatura młodzieżowa
Wydawnictwo:
Feeria (Feeria young)
Ilość
stron: 264
PREMIERA:
27.02.2019
Wyobraź
sobie, do jakich rozmiarów musiało urosnąć cierpienie Melindy,
skoro zdecydowała się zamilknąć. Trudno zliczyć, ile razy
prosiła o wysłuchanie, ile wysłała niemych sygnałów, zanim
przestała się odzywać. Odrzucona przez przyjaciół, skreślona z
życia towarzyskiego, upokarzana i wyśmiewana – przez to, że nikt
nie znał prawdy. Najgorszej prawdy na świecie.
Pierwsze
dni w liceum są zwykle szansą na poznanie nowych ludzi i
rozpoczęcie kolejnego rozdziału. Za Melindą ciągnie się jednak
wspomnienie wydarzenia, o którym wie tylko ona. Nikt nie chce z nią
rozmawiać, przyjaciele z dawnej szkoły patrzą na nią z
nienawiścią i nazywają wyrzutkiem. Dziewczyna musi doprowadzić do
konfrontacji ze swoim koszmarem, żeby się z niego obudzić. Co może
spowodować przerwanie milczenia?
Teraz
jest twój czas, żeby wysłuchać jej opowieści.
[Opis
wydawcy]
Każdy
z nas nosi w sobie jakiś sekret. Tajemnicę, której nie jesteśmy w
stanie zwrócić wolności z obawy, że ta może przyczynić się do
wielu szkód. Bronimy jej zawzięcie niczym wygłodniały pies
kawałka śmierdzącej kości znalezionej pod balkonami na osiedlu.
Traktujemy ją jak skarb, gdzie – zamiast go odkopać –
zakopujemy jeszcze głębiej, chowając pod dodatkową warstwą słów
i dobrych min do złej gry. Po prostu czujemy taką wewnętrzną
potrzebę zachowania tej wiedzy tylko dla siebie. Tylko że są takie
sekrety, dla których trzeba przerwać passę milczenia...
CZY
JESTEŚ W STANIE WZIĄĆ NA SWOJE BARKI CZYJEŚ CIERPIENIE?
Gdybym
odważnie stwierdziła, że w sporym stopniu nie przewidziałam tego,
w jakim kierunku podąża fabuła, to unosiłaby się nade mną gęsta
mgła czystego fałszu. Niestety, zdarzało mi się bezproblemowo
odkrywać dalsze kroki bohaterów. Także szybko odkryłam, co
takiego sprawiło, że dotąd wesoła i towarzyska Melinda
przeistoczyła się w wycofaną, nieco zgorzkniałą nastolatkę.
Pomogła mi w tym przedmowa, gdzie jej autorka umiejętnie
nakierowuje nas na tę ścieżkę, nie pozwalając snuć dodatkowych
domysłów. Gdyby to ode mnie zależało, zrezygnowałabym z tego
wstępu. Doskonale rozumiem, że ten list do czytelnika jest aktem
odwagi, bo nie każdy byłby gotowy do takiego wyznania, jednak
wolałabym umiejscowić go na końcu. W ten sposób historia
zyskałaby status bardziej tajemniczej. To jednak nie przeszkodziło
temu, bym odczuwała całą gamę emocji. Chociaż „Speak” jest
okraszony gorzkim humorem, pozwalającym dojrzeć oczywiste rzeczy w
krzywym zwierciadle, nie da się ukryć, że to właśnie strach,
samotność oraz niezrozumienie grają tutaj pierwsze skrzypce. Nawet
nie zliczę, ile razy pragnęłam wślizgnąć się na karty
powieści, aby porwać Melindę w ramiona, starając się przejąć
na siebie część jej bólu. O niczym innym nie śniłam, jak o
wyrwaniu cierni, które zalegały nie tylko w sercu odtrąconej przez
„przyjaciół” nastolatki, ale również w umyśle. Piekielnie
bolało mnie jej cierpienie, jak i ludzka znieczulica. Nie byłam w
stanie pojąć, jak bardzo trzeba być zaślepionym i egoistycznie
podążającym za swoją wizją kogoś, by nie dostrzec, że poprzez
swoje nienaturalne zachowanie, nastolatka wręcz błagała o pomoc.
Właśnie
na ten czynnik wyczula Laurie Halse Anderson – na znieczulicę
społeczną. Nie każdy, kto cierpi, jest w stanie powiedzieć
głośno, co jest powodem jego zachowania czy wyglądu. Nie bójmy
się przeciwstawić ciążącym nad taką osobą stereotypom.
Zapomnijmy o kpiących spojrzeniach tych, którzy tylko liczą na
dobrą rozrywkę, dokuczając innym tylko dlatego, że nie są ich
wiernymi kopiami. Nie żyjmy w zgodzie ze stwierdzeniem „człowiek
człowiekowi wilkiem”. Postarajmy się wyciągnąć pomocną dłoń.
Wysłuchać ich. Wesprzeć ramieniem. Spróbować pokazać, że
ukrywanie problemu sprawia, że ich sprawca czerpie satysfakcję. Ale
– przede wszystkim – nie można się narzucać. Jeżeli nasze
wsparcie zostanie odrzucone, nie starajmy się robić czegoś na
siłę. Nie pozwólmy jednak, by cała sprawa została zapomniana.
Obserwujmy, aby w razie konieczności zainterweniować. Pamiętajcie
– ignorując problem, stajecie się współwinnymi.
ZAŁOŻENIE
MASKI JEST O WIELE ŁATWIEJSZE NIŻ JEJ ZRZUCENIE
Niegdyś
Melinda była wesołą, towarzyską dziewczyną. Nie miewała żadnych
problemów w nauce, a wolny czas spędzała w towarzystwie
najlepszych przyjaciółek, z którymi nie umiała się rozstać.
Niestety nie mogłam poznać jej na tym etapie życia. Kiedy
nastolatka „przedstawiła” mi się, tworzyła już wokół siebie
barierę izolacyjną. Jej myśli spowijał sarkazm, a słowa... oj, o
to w jej towarzystwie było ciężko. I właśnie ten czynnik
powinien zastanowić tych, którzy znali ją od tej pełnej życia
strony. Melinda zamknęła się w sobie, nie pozwalając nikomu się
do siebie zbliżyć. Znacznie wcześniej odkryłam, co takiego stoi
za jej zachowaniem, lecz kiedy ta przypomniała sobie tę paskudną
chwilę... Wtedy wreszcie by ją zrozumieli! Tylko jak tego wymagać
od obcych osób, skoro nawet przyjaciółki postanowiły się od niej
odwrócić? A raczej pseudo przyjaciółki. Gdyby takowymi były, to
spróbowałyby dociec, co jest nie tak z Melindą. A tak osądziły
ją z góry. Nie pozwoliły się wytłumaczyć, tylko z miejsca
odcięły od niej, robiąc z dziewczyny wroga publicznego numer
jeden. Ugh, doprowadzały mnie do szewskiej pasji! Nie lepsza okazała
się Heather. Z początku wydawała mi się przyjazną duszą, która
nie zwraca uwagi na docinki, jakimi karmiono jej nową znajomą. Cóż,
im bardziej ją poznawałam, tym bardziej pragnęłam wykrzyczeć tej
dziewusze w twarz, jaką jest egoistyczną żmiją.
Nie
inaczej było z rodzicami Melindy. Doskonale zdawali sobie sprawę z
tego, że zaszły w niej nagłe, niezbyt dobre zmiany. Czy usiedli z
nią i próbowali z nią porozmawiać, by wyciągnąć z niej prawdę?
A gdzie tam! Szukali przyczyny tego problemu w czymś innym.
Zachowywali się tak, jakby pozjadali wszystkie rozumy i tylko ich
wersja zdarzeń zdawała się prawidłowa. Szkoda tylko, że w ten
sposób zrażali córkę do siebie, przez co ta coraz bardziej się
od nich odsuwała. Więcej zrozumienia wykazywał nauczyciel
plastyki, pan Freeman. Mężczyzna nie skreślił nastolatki jak
pozostali (bo nawet nauczyciele umieli jedynie wytykać jej błędy,
nie interesując się jej stanem). Uwierzył w nią, pokazując, że
pomimo wyrobionej przez ludzi reputacji, dziewczyna może liczyć na
jego dobre słowo oraz wsparcie. I właśnie tym zdobył moje serce!
Każdy,
kto będzie oczekiwał od Laurie Halse Anderson powalającego na
kolana stylu pisania, może smutno westchnąć. Autorka posługuje
się prostym językiem, który z marszu przemówi do nastoletnich
czytelników. I nie tylko on. Nawet się nie spostrzegłam, kiedy
pani Anderson przelała na mnie cały ciężar Melindy, co
zaowocowało tym, że znacznie bardziej wszystko odczuwałam. Po
prostu stałam się nią! Tym samym znane mi dotąd schematy odeszły
w niepamięć (i nie tylko ze względu na stronę emocjonalną –
warto zauważyć, że ta książka powstała dwadzieścia lat temu!),
a ja nie umiałam oderwać się od „Speak”!
Przyjemnym
dodatkiem okazał się wywiad z autorką, z którego dowiedziałam
się nie tylko, jakie emocje odczuwała podczas pisania czy jak
powstał pomysł na książkę. Laurie Halse Anderson ukazuje się
również od prywatnej strony. Dzięki temu odkryłam, co jeszcze
kryje się za historią Marisol i skąd w niej tyle życia. Natomiast
co się tyczy korekty... W niektórych słowach brakowało literek
lub były one poprzestawiane, a przecinki gubiły się pomiędzy
wyrazami, z którymi nie powinny się zapoznawać. Oczywiście te
drobne błędy pojawiają się sporadycznie, jednakże osoby mocno
wyczulone na to mogą nie przyjąć ich z otwartymi ramionami.
Podsumowując,
pierwsze, oryginalne wydanie „Speak” zaistniało na rynku
czytelniczym dwie dekady temu, lecz poruszany w niej problem jest
(niestety) ponadczasowy. I choć jesteśmy w stanie przewidzieć losy
Melindy, nie warto tej książki z tego powodu skreślać. Laurie
Halse Anderson, z dozą cierpkiego humoru, stworzyła ujmującą
historię, która chwyci za serce każdego, kto nie umie przejść
obojętnie wobec cierpienia. Warto dać jej szansę.
MOJA
OCENA:
★★★★★★★☆☆☆
DEMONICZNA
STREFA CYTATÓW:
[…]
Gdyby ograniczyła trochę przyswajanie pączków, wyglądem
przypominałaby małą laleczkę-babcię. Zamiast tego ma
galaretowate ciało, zwykle ubrane w pomarańczowy poliester. Jak
ognia unika koszykarzy – z ich perspektywy pewnie wygląda jak
piłka.
Rachelle
marzy się zostać nałogową palaczką, ale choruje na astmę.
Zapoczątkowała nowy trend, niebywała sprawa wśród
pierwszoklasistów – cukierkowe papierosy. […] Zanim się
obejrzymy, będzie pić czarną kawę i czytać książki bez
obrazków.
– Sztuka
bez emocji jest jak czekolada bez cukru. Chce ci się od niej
wymiotować. […]
Kiedy
człowiek przestaje wyrażać samego siebie, coś w nim umiera,
kawałek po kawałku. Zdziwiłabyś się, ilu dorosłych jest już
tak naprawdę martwych w środku. Przechodzą przez życie i nawet
nie wiedzą, kim są, czekają tylko, aż zawał, rak albo pędząca
ciężarówka dokończy dzieło. To chyba najsmutniejsza rzecz,
jakiej się od życia dowiedziałem.
Lubię tego typu książki. Poruszają ważne tematy, ale potrafią zrobić to w przystępny sposób i zarazem zmusić do refleksji. Czuję, że ta powieść właśnie taka jest i przypadnie mi do gustu. Gdy tylko pojawi się w księgarniach, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na lustrzana nadzieja :)
Będę miała okazję przeczytać tę książkę i nie mogę się doczekać, aż poznam tę historię!
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że książka wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńCenię książki, które skłaniają czytelnika w wejście nie tylko w świat bohaterów, ale również intensywnie odczuć i zrozumieć ich emocje. Rzadko zdarza się w literaturze młodzieżowej, aby oba czynniki wzajemnie się uzupełniały. Książkę polecę swoim dzieciom, to coś dla nich. :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie ta ksiazka juz swoje lata ma, w dzisiejszych czasach nikt juz nie marzy o byciu nalogowym palaczem xD
OdpowiedzUsuńZaciekawila mnie fabula i to, co dręczy Melinde. Moze przeczytam te ksiazke :)
Książka, która porusza ponadczasową problematykę zawsze warto przeczytać. Nie słyszałam wcześniej o tej książce.
OdpowiedzUsuńOkładka jest wspaniała, ale nie wiem czy mnie zachęciłaś. Temat ciekawy, ale ta przewidywalność i prosty język trochę mnie zniechęcają...
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że w większości uczestników grupy docelowej książki prosty i przejrzysty język może też być atutem w poznawaniu przygody czytelniczej.
UsuńNie słyszałam o tej książce, ale zachęciłaś mnie, by w przyszłości po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale dzięki Tobie wpisuję ją na listę :) Pozdrawiam www.zaczytanaemigrantka.eu
OdpowiedzUsuńMiałam możliwość przeczytania tej książki, jednak niezbyt mnie ona zainteresowała. Nadal niezbyt mam ochotę po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPięknie napisana recenzja! Wolę książki okraszone tajemnicą, ale myślę, że tej mogłabym spokojnie dać szansę :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Myślę, że to nieistotne, czy losy możemy przewidzieć czy nie, choć faktycznie możemy. Jest to jednak naturalne po przedmowie, ale i sama treść i nastrój są narzucające się. Dla mnie tak książka to czyste emocje, bardzo dosadne, bo przekazane ustami nastolatki, prawie dziecka. Tym, co mi jednak w tej książce nie pasowało, to płytkie zainteresowanie przyjaciół i średnio wykreowane nastolatki w tle. Zbyt infantylne i stereotypowe. Ale główna oś robi wrażenie :)
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Nie mam zamiaru na razie czytać tej książki
OdpowiedzUsuńJeśli książki poruszają ważne tematy to wychodzę z założenia, że zawsze trzeba dać im szansę na zaistnienie w naszym życiu, chociażby poprzez próbę ich przeczytania. Z tego też względu tytuł zapisuję i chętnie sprawdzę, jakie na mnie zrobi wrażenie. Chociaż przyznam szczerze, że ten początek trochę zabiera mi radość z możliwości poznawania jej tajemnicy, ale jestem w stanie zaakceptować taką przewidywalność fabuły.
OdpowiedzUsuńSama tematyka bardzo mnie zachęciła. Lubię, kiedy książki młodzieżowe poruszają takie ważne społecznie tematy, kiedy zmuszają do innego spojrzenia na życie. Niestety, w przypadku tej pozycji stanowczo zniechęca mnie język - raczej po nią nie sięgnę!
OdpowiedzUsuńŚwietny tytuł, chcę ją przeczytać. Przewidywalność fabuły mi nie przeszkadzają, bo to nie jest najważniejsze 😺
OdpowiedzUsuńDomyslilem sie jaka trauma spotkala Melinde juz i po tej recenzji. Zdecydowanie chyba nie czyta sie tej ksiazki zeby poznac tajemnice. Ale chyba wolalbym siegnac po komiks na podstawie ksiazki lub po wersje oryginalna.
OdpowiedzUsuńJa z chęcią przeczytam, ale chyba pominę wstęp mimo wszystko, chcę poczuć tę nutkę tajemniczości. :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy tytuł, gdybym tylko miała chociaż odrobinę więcej czasu i dłuższą dobę, to z pewnością bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńciekawy tytuł, kolejny na "chciejkę"
OdpowiedzUsuńOkładka jest fenomenalna i treść wydaje się ciekawa, więc pewnie kiedyś sięgnę po ten tytuł. Poszukam w bibliotece przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuń