Autorki:
Alicja Wlazło, Agnieszka Zakrzewska, Maria Zdybska, Agnieszka
Sudomir, Daria Skiba, Anna Karnicka, Małgorzata Falkowska, Agnieszka
Opolska
Tytuł:
Siła jej piękna
Seria/Cykl:
-
Gatunek:
literatura obyczajowa, fantastyka
Wydawnictwo:
Inanna
Ilość
stron: 270
WYJĄTKOWE
HISTORIE DLA WSZYSTKICH WYJĄTKOWYCH KOBIET.
Osiem
utalentowanych polskich autorek i jedno niełatwe zadanie –
odnalezienie siły i piękna, które tkwią w każdej z nas.
Opowiadania wchodzące w skład antologii są tak różnorodne jak
kobiety, które je napisały. Autorki opowiadają o zwycięstwie w
zmaganiach z przeciwnościami losu i osobistymi dramatami.
Czy
twoja historia jest podobna? Czy teraz uwierzysz w siebie? Czy
dotrzesz do ukrytej w sobie siły? Każda z nas jest inna, piękna na
swój wyjątkowy sposób.
OD
KOBIETY DLA KOBIET.
ODNAJDŹMY
W SOBIE SIŁĘ I PIĘKNO!
[Opis
wydawcy]
Antologia.
Zbiór opowiadań tworzonych przez różnych autorów, które łączy
jeden wspólny mianownik, będący motywem przewodnim całego
przedsięwzięcia. Często tworzone z myślą o konkretnym celu: w
ramach akcji charytatywnej lub wskazującej istotny problem w
społeczeństwie. „Siła jej piękna”, wydana przez wydawnictwo
Inanna, gromadząca twórczość ośmiu drastycznie różnych, a
zarazem pewnych swojego pióra polskich autorek. Panie spróbowały
ukazać, że piękno i siła tkwi w każdej kobiecie. Pozwólcie, że
to przetestuję, oceniając każde opowiadanie z osobna, aby móc
całkowicie się na nich skupić. Tylko ostrzegam: to sprawiło, że
recenzja jest bogata w treść. I to bardzo!
„DRUGI
ODDECH INANNY” – MARIA ZDYBSKA
To
nie było moje pierwsze spotkanie z tym opowiadaniem. Już wcześniej
otrzymałam szansę przedpremierowego zapoznania się z nim, aby móc
stworzyć dla niego rekomendację, którą dalej żywnie podtrzymuję.
Maria Zdybska zdobyła mnie tą przesiąkniętą mitologiczną nutą,
przepełnioną bólem oraz gniewem historią sióstr-bogiń. Choć
obie polubiłam za cięty język oraz zawziętość, to jednak
bliższa memu sercu okazała się wycofana, chłodna w obyciu
Ereszkigal, która drastycznie różniła się od próżnej, wiecznie
eksponującej swoje wdzięki Inanny. Niekiedy przewracałam oczami
przy wiecznym podkreślaniu urody naszej zjawiskowej damy, jednak
opanowujące mnie uczucie współczucia przeważało nad obdarzeniem
tej postaci wieloma przykrymi słowami. Wyraźnie odczuwałam
cierpieniu obu bogiń, które przenikało przez strony. Mogę nawet
powiedzieć, że poprzez to wydawały się bardziej... ludzkie? Och,
zapewne tym stwierdzeniem bym je obraziła, ale cóż począć?
Nie
akceptowałam tego, co zamierzały uczynić Inanna i Ereszkigal.
Chciałam, aby spróbowały rozwiązać to w zupełnie inny sposób,
gdyż doskonale wiem, że zemsta przynosi swego rodzaju satysfakcję,
lecz z czasem może uwierać gorzej niż kamień zagubiony w bucie.
Rozumiałam jednak ich upór. Pojmowałam, że jeśli nie zdołają
tego dokonać, nigdy nie zaznają spokoju. Świadomość
niewykorzystanej szansy stłamsi je, pogłębiając i tak krytyczny
stan, doprowadzając do czegoś katastrofalnego. Tylko czy warto
przekraczać tę prawie niewidoczną granicę między chęcią
zrekompensowania swej nadszarpniętej dumy a zdrowym rozsądkiem?
Ocena:
7/10
„ULOTNE
CHWILE” – DARIA SKIBA
Daria
Skiba ma to do siebie, że lubi poruszać trudne tematy, oplatając
je łagodnymi, pobudzającymi nasze emocje słowami. I tak też jest
w przypadku „Ulotnych chwil”, gdzie ukazała losy pozornie
szczęśliwej rodziny. Pozornie, bo choć Lidia i Adam są w sobie
szaleńczo zakochani od lat, czego dowodem jest nieumiejętne
trzymanie rąk przy sobie w obecności drugiej połówki, powodem ich
częstych nieporozumień staje się praca kobiety. Nie sprawia ona
problemów w sferze obowiązków, gdyż domownicy nie mogą narzekać
na brak jedzenia, bałagan panujący w czterech ścianach czy inne
tego typu sprawunki, gdyż ta zawsze znajduje czas na nadrobienie
tych zaległości, jednak... gdzie jest czas dla najbliższych?
Przykro było patrzeć jak Lidia całkowicie poświęca się
karierze, tłumacząc się przy tym chęcią ucieczki z czterech
ścian. Ślepo podążała za sercem zachęcającym do niesienia
pomocy każdemu, kto tego potrzebował, jednak nie była zdolna
pojąć, że jej dobroć zostawała raz za razem perfidnie
wykorzystywana. W tym konflikcie zdecydowanie stałam murem za
Adamem. Doskonale pojmowałam jego stanowisko w tej sprawie, bo
trzeba wyznaczać pewne granice, by nie pogubić się w chaosie
własnego życia. Czy Lidii wreszcie udało się pojąć żarliwe
słowa męża? A może coś musiałoby się zdarzyć, aby przejrzała
na oczy? Na tę chwilę mogę zdradzić tylko jedno: warto pamiętać,
że najpiękniejsze chwile to te przepełnione miłością,
szacunkiem oraz wsparciem bliskich, a kiedy tego brakuje, wszystko
spowija czerń nieszczęść.
Ocena:
6,5/10
„SKRZYDŁA”
– AGNIESZKA OPOLSKA
Specyficzne.
Chaotyczne. Okraszone sporą dawką bólu, przełożone chowaną w
głębi urazą, przypudrowane czystą nienawiścią. Właśnie tymi
słowami mogę określić opowiadanie, które wyszło spod pióra
Agnieszki Opolskiej. Rozpoczynając z nim tę krótką przygodę, nie
spodziewałam się, że aż tak mnie przyszpili. Wrogość głównej
bohaterki, Amelii, względem ojca, przedstawionego w złym –
paskudnym – świetle aż kipiała ze stron. Niezbyt kolorowa
przeszłość odcisnęła piętno na całej rodzinie, co zaowocowało
złymi emocjami roznoszącym się w tamtej przestrzeni, mogącymi
znieść z nóg nawet najbardziej opanowanego człowieka. Wtłaczane
do głowy toksyczne słowa są w stanie wykrzywić światopogląd,
zniekształcić wizję samego siebie. Czy po czymś takim jest w
ogóle szansa na normalne życie? Na rozwinięcie skrzydeł, by móc
szybować w chmurach?
W
tym szale popłynęło również multum wulgaryzmów podkreślających
stan uniesienia kobiety, jednak ich nadmiar na tych kilkunastu
stronach... mnie odpychał. Nie jestem świętoszką, sama lubię od
czasu do czasu zapożyczyć coś z łaciny podwórkowej, ale
znalazłyby się inne patenty na podkreślenie tego, co autorka
chciała w ten sposób pokazać. W tym przypadku więcej nie znaczyło
lepiej. Śmiem jednak stwierdzić, że gdyby autorka miała możliwość
rozwinięcia tej historii, wszystko wyglądałoby zupełnie
inaczej...
Ocena:
6/10
„KROCZEK
PO KROCZKU” – ALICJA WLAZŁO
Jeszcze
trzy opowiadania temu znałam Alicję Wlazło jako autorkę opowiadań
z gatunku fantasy, przez co ciężko było mi się oswoić z myślą,
że tym razem porzuciła nadnaturalne zjawiska na rzecz czegoś
zwyczajnego, obyczajowego. Sama autorka tego nie ułatwiała, gdyż
historia Zoe, pokiereszowanej przez los nastolatki nieraz i nie dwa
tarmosiła mój umysł chaotycznym przebiegiem zdarzeń. Próbowała
pomieścić tutaj wiele wątków, a liczne ograniczenia (autorka jest
znana ze słowotoku) wcale nie ułatwiły jej zadania. Trochę się
nagimnastykowałam, aby wbić się w ten niemal dyskotekowy rytm,
gdzie atmosfera panująca w „Kroczek po kroczku” znacznie
odbiegała od przepełnionych pozytywnymi wrażeniami zabaw w
akompaniamencie nowoczesnej, zremiksowanej muzyki.
Zoe
cierpiała. Najpierw straciła matkę, a następnie chłopak, który
pozwolił jej uwierzyć, że nie musi być samotna, wyjechał,
zapominając o jej istnieniu. Kiedy na horyzoncie ukazał się
Austin, nastolatek po przejściach, dziewczyna wyczuła swoją szansę
na ponowne wskoczenie na właściwe tory. Ich relacja ujawniała
skrywaną w sercu nadzieję, jednak wzbudzała również szereg
innych uczuć, niekoniecznie tych pozytywnych. Przy nich czułam
emocjonalny rollercoaster, gdzie niekiedy z trudem oddychałam. Czy
jednak Zoe dobrze postąpiła, kiedy wyciągnęła pomocną dłoń do
Austina? Jak by to było, gdyby pozwoliła mu utkwić w spirali żalu
i próbować odnaleźć bratnią duszę gdzie indziej? Jedno jest
pewne – czasami wystarczy jeden błąd, aby zniszczyć coś, co
niosło nadzieję na lepsze jutro.
Ocena:
6,5/10
„KARIERA
JEST KOBIETĄ” – MAŁGORZATA FALKOWSKA
Krzywda
wyrządzona przez człowieka, któremu oddało się serce i obdarzyło
sporą dozą zaufania jest najbardziej bolesna. Przekonała się o
tym Paulina, główna bohaterka opowiadania „Kariera jest kobietą”,
stworzonego przez Małgorzatę Falkowską. Wystarczył dosłownie
moment, aby budowane przez lata szczęście i stabilizacja rozsypały
się jak domek z kart. Z pomocą przybyła jej osoba, po której nie
spodziewała się czegoś takiego (w sumie ja też nie, jeżeli mam
być szczera). Wspólnymi siłami postanowiły zawalczyć o swoje
dobre imię, dając w kość swoim koszmarom. Tylko szkoda, że
początkowa forma tego... nie zyskała w moich oczach. Rozumiem, że
próbowały zagrać komuś na nosie, równocześnie udowodnić samym
sobą, że są jeszcze atrakcyjne, ale – na litość boską! –
trzeba było poczynić właśnie taki krok, by później przejść do
konkretniejszych, znacznie dojrzalszych działań? Jasne, druga
strona także nie zachowała się odpowiednio, wręcz śmierdziała
gówniarzerią, jednak to, co poczyniła Paulina ze swoim „aniołem
stróżem” wypadało znacznie gorzej. Nie popieram czegoś takiego,
aczkolwiek, nie jestem w stanie odmówić im jednego: woli walki.
Udowodniły, że nawet z najgorszej sytuacji da się wyjść obronną
ręką, a nawet sporo na tym zyskując. Bo jeżeli w coś się
wierzy, nie ma rzeczy niemożliwych do zrealizowania! Ale przez co
wcześniej musiały przejść? To już pozostawiam wam do odkrycia!
Ocena:
6/10
„DZIEWCZYNA
W MOJEJ PIWNICY” – ANNA KARNICKA
Pierwsze
co mi się rzuciło w oczy? Oryginalne imiona, które – choć z
początku sprawiały drobne problemy – z czasem przyczyniły się
do tego, że to dobrze skrojone opowiadanie obyczajowe z domieszką
science-fiction nabrało intrygujących kształtów. Przyznam, że
pochłaniałam to opowiadanie w ekspresowym tempie, gdzie niekiedy
ganiłam swoją ciekawość za taki obrót spraw. Pragnęłam
delektować się ujawnianymi po trosze faktami o wykreowanym przez
autorkę świecie, powoli poznając prawdziwą twarz Ryen, głównej
bohaterki „Dziewczyny w mojej piwnicy”, nieco różniącej się
na tle pozostałych kobiecych postaci. Nieco wycofana, odnajdywała
swoją siłę w wiedzy, chłodnym kalkulowaniu oraz umiejętnym
dopasowywaniu porozsypywanych elementów układanki, gdzie nie bała
się korzystać z tych darów. Nie bała się mówić głośno tego,
co myśli. Odważnie wyrażała swoje zdanie, lecz ta drapieżność
znikała w chwili, kiedy próbowała wyznać Andrei całą prawdę.
Było to na swój sposób urocze (rany, ja coś takiego napisałam?),
bo właśnie ten element sprawiał, że Ryen nie przypominała
chodzącej doskonałości.
„Dziewczyna
w mojej piwnicy” Anny Karnickiej to nie tylko doskonały pokaz
umiejętności pisarskich. Rzeknę nawet, iż ten fragment byłby
doskonałym wstępem do rozwinięcia losów Ryen (może autorka
przemyśli tę kwestię i wyciśnie z tej historii więcej soku, póki
jest świeża?). To opowiadanie jest również świadectwem tego, że
chęć zdobycia czegoś nieosiągalnego bywa okupiony cierpieniem,
jak i wieloma wyrzeczeniami, gdzie jeden nieostrożny ruch jest w
stanie przekształcić soczyste plany w coś pozbawionego wartości.
Moja
ocena: 8/10
„MÓJ
STRACH NOSI TWOJE IMIĘ” – AGNIESZKA ZAKRZEWSKA
Brak
wiary w samą siebie to jeden z najgorszych czynników, które mogą
sprawić, że wystarczy dosłownie niewiele, by popaść ze
skrajności w skrajność. Przekonała się o tym Barbara, starająca
się samotnie wychowywać pięcioletniego syna bohaterka opowiadania
Agnieszki Zakrzewskiej, „Mój strach nosi twoje imię”.
Stłamszona rodzinnymi i zawodowymi problemami, wiecznie osuwająca
się we własny cień kobieta przestała dostrzegać piękno
otaczającego ją świata. Niczym niewolnica, pozwalała na to, by to
inni decydowali o jej losie. Uważnie obserwowałam jej walkę. Każdy
kolejny bolesny impuls ścinał ją z nóg, ściskał gardło, nie
pozwalając zaczerpnąć oddechu. Widziałam jej brak wiary w siebie.
Niezaprzeczalny strach o to, jak każdy kolejny jej ruch wypada w
oczach tych, którym tak bardzo pragnęła się przeciwstawić. W
odpowiednim momencie na jej drodze stanął człowiek, który
postanowił pomóc jej zawalczyć o przyszłość. Porzucając własne
rozterki, otoczył opieką Barbarę, aby ta wzięła byka za rogi i –
wreszcie – doceniła to, co posiada. Niemal błagałam kobietę, by
przyjęła złote rady do serca. Aby porzuciła swoje egoistyczne
pobudki, dostrzegając obecność dziecka, które również cierpiało
z powodu jej decyzji. Bo właśnie najgorsze co mogłaby zrobić, to
zaprzepaścić szansę naprawienia nie tylko cudzych, ale przede
wszystkim swoich błędów. Odrzucić wsparcie i zanurzyć się w
bagnie zwanym pokonaniem...
Agnieszka
Zakrzewska, poprzez to opowiadanie, starała się nas uświadomić,
jak ważna jest wiara w same siebie. Ile jesteśmy w stanie dokonać,
kiedy kierujemy się nią, pozwalając nieraz przejmować dowodzenie.
Dlatego warto nad nią pracować, gdzie nawet bolesny upadek nie
sprawi, że nie podniesiemy się z kolan z wysoko uniesioną głową.
Walczmy. Dla własnego dobra. Dla własnej przyszłości.
Ocena:
6,5/10
„ALEX
BEZ LUSTRA” – AGNIESZKA SUDOMIR
Marta
Daft z bloga Marta wśród książek nie kłamała w swojej
rekomendacji – niepewność zaścielająca strony opowiadania „Alex
bez lustra” pochłonęła mnie bez reszty! Zapoznając się z
utalentowaną muzycznie, nieśmiałą poza sceną Alex w większym
stopniu, próbowałam wreszcie rozstrzygnąć, gdzie leży granica
między prawdą a wymysłem wyobraźni. A był to nie lada wyczyn,
gdyż chaos towarzyszący historii stworzonej przez Agnieszkę
Sudomir wcale nie ułatwiał tego zadania. Niemal psychodeliczna
otoczka oszałamiała, a sprzeczne emocje nie dawały chwili
wytchnienia. Obserwowałam walkę kobiety z jej własnymi demonami,
pragnącymi pożreć ją w całości. I choć obecność rudowłosej
towarzyszki koiła jej zszargane nerwy, dawała nadzieję, z czasem
przeistaczała się w coś ryzykownego, toksycznego. Alex starała
się być silna. Pragnęła wyzwolić się spod wpływu koszmarów,
jednak każdy kolejny ruch przypominał dolewanie oliwy do ognia.
Miałam jednak nieodparte wrażenie, że autorka sama popadła w
obłęd. Przelewając swoje myśli na papier, wbijając kolejne
szpile w kruchą bohaterkę, prawie przyczyniła się do
wyolbrzymienia problemu. Jak pokochałam klimat panujący w „Alex
bez lustra”, ten wszechogarniający każdy jego zakątek mrok
(nawet zaakceptowałam wulgaryzmy, które – wyjątkowo –
zespoliły się z treścią), tak ten życiowy rozgardiasz rozrastał
się w zastraszającym tempie. Dało się wyczuć chęć rozwinięcia
tego, wręczenia zdarzeniom przestrzeni na właściwy rozrost, co
zaowocowało tym, a nie innym efektem.
Ocena:
7/10
Podsumowując.
Nie da się ukryć, że opowiadania zawarte w antologii „Siła jej
piękna” miały swoje wzloty i upadki. Każde z nich nosi w sobie
znamiona w postaci osobistych dramatów, ukazanych w lepszy czy
gorszy sposób, jednakże te wszystkie historie... mogłyby wydarzyć
się naprawdę. Dotknąć którąkolwiek z nas. I nie tylko nas,
kobiety, bo również mężczyzn. Niezależnie od tego jaki posiadamy
status, ile wiosen mamy już za sobą, jaki odcień ma nasza skóra,
czy jesteśmy w szczęśliwym związku czy samotni, po wielu
przejściach – każdy zdoła odnaleźć tutaj skrawek siebie. Wczuć
się w daną sytuację, rozumieć rozterki bohaterów, a co więcej –
wejść w ich skórę, by wraz z nimi stanąć do walki. „Siła jej
piękna”, choć przeważa tutaj gorzki posmak rzeczywistości, jest
po prostu pełna uroku!
OCENA
KOŃCOWA:
★★★★★★★☆☆☆
DEMONICZNA
STREFA CYTATÓW:
– Nie
chciałaś z nią zostać?
Zoe
głośno ugryzła marchewkę.
– Nie
mogłam.
– Dlaczego?
– dopytywał.
[…]
– Umarła
dwa miesiące temu – wyjaśniła. – Trochę trudno mieszkać z
trupem, nie sądzisz?
Alicja
Wlazło – „Kroczek po kroczku”
Ludziom
łatwiej ściągnąć majtki niż pokazać kawałek duszy. Pod
majtkami wszyscy chowamy to samo. A każda dusza jest inna. Dlatego
obnażyć przed kimś swoje najgorsze lęki to akt najwyższej
odwagi.
Agnieszka
Zakrzewska – „Mój strach nosi twoje imię”
– Jaki
jest sens bycia boginią, jeśli nie możesz nacieszyć się ciałami
śmiertelników? – zapytała, uparcie nie patrząc na siostrę. […]
– Rozkosz, pożądanie i nienawiść smakują o wiele intensywniej,
jeśli nie żyjesz wiecznie.
– A
ból?
– Ból
również. […] Im mocniej rozrywa ci serce, tym słodsza wydaje się
miłość.
Maria
Zdybska – „Drugi oddech Inanny”
Recenzja całej Antologii bardzo mi się podoba. Jestem przekonana, że będę chciała ją przeczytać. Powiem więcej- Najbardziej ciekawi mnie '' Skrzydła'','' Ulotne chwile'' i '' Kariera jest kobietą''.
OdpowiedzUsuńSuper recenzja, dobrze wyczerpany temat ;) z chęcią sama sięgnę po tę antologię :)
OdpowiedzUsuńBędę musiała sama przeczytać i się przekonać, jak ja odbiorę :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Ogółem rzadko sięgam po antologie, chociaż mam takie, które są bliskie memu sercu :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ostatnio uciekam od krótkich form literackich, jakoś tak mi teraz nie podchodzą, wolę dłużej zanurzać się w książce. Ale wiem, że to chwilowy stan, przyjemnie będzie za jakiś czas do nich powrócić. :)
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę krzyczeć te antologie. Mam nadzieję że niedługo mi się uda 😉
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i szablon na blogu <3 Za opowiadaniami nie za bardzo przepadam, ale może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńJakoś ta forma książki nie przypada mi do gustu ;(
OdpowiedzUsuńRaczej nie czytam antologii :/ Raz próbowałam, ale porzuciłam książkę, żeby ostatecznie oddać ją na jakiś kiermasz
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu całej recenzji najbardziej utkwiły mi w pamięci Ulotne chwila i to ich jestem najbardziej ciekawa. Musze dodać, że same tytuły tych opowiadań mając cos przyciągające w sobie :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze o tej antologii, dlatego cieszę się, że do Ciebie zajrzałam. Twórczość większości autorek tych opowiadań znam z innych powieści, jednak pojawia się kilka nazwisk, które widzę po raz pierwszy. Szczególnie intryguje mnie "Dziewczyna w mojej piwnicy" - kreacją nietypowej bohaterki i tematem cierpienia jako drogi do osiągnięcia celu.
OdpowiedzUsuńOkładka przyciągnęła moją uwagę, jednak nie sama treść. Niestety książki, które zawierają w sobie opowiadania totalnie nie przypadają mi do gustu. Nie lubię krótkich historyjek, wolę czytać kilku tomowe serie, gdzie mogę dobrze zżyć się z bohaterami i pozostać z nimi przez długi czas.
OdpowiedzUsuńFajnie, że postanowiłaś w ten sposób zrecenzować antologię :) Treść nie jest dla mnie, przynajmniej nie w tej chwili, ale może kiedyś :D
OdpowiedzUsuńA ja mam z kolei ochotę na "Dziewczynę w mojej piwnicy". Tytuł mroczny... Bardzo rzetelna opinia. Każde opowiadanie zostało skrupulatnie ocenione. Łapka w górę :)
OdpowiedzUsuńNiestety na ten moment nie ciągnie mnie to takich historii :)
OdpowiedzUsuńwww.zycieblondynki.wordpres.com
Opolska jest jedną z moich ulubionych autorek, więc chociażby dla niej mam ochotę sięgnąć po książkę. Mimo wszystko nie jestem wielką fanką opowiadań, ale tu jest za dużo fajnych autorek!
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Włożyłaś w nią sporo pracy x dlatego jeszcze większe brawa. Podoba mi się, że przybliżyłaś nam każde z opowiadań. Jest to ważne, bo jednak każde z nich napisała inna autorka i każda potrzebuje innego testowania. Niestety ja nie czytuję opowiadań. Także przykro mi, ale po tę pozycję nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńBrzmi interesująco. Przyznam szczerze, że nie sięgam po książki tego typu, ale tu mnie coś ciągnie. Może przez dobrą recenzję.
OdpowiedzUsuńKsiążka kompletnie nie dla mnie. Nie lubię ani antologii, ani literatury kobiecej. Nic mi też niestety nie mówią nazwiska autorek.
OdpowiedzUsuńPS. Masz wspaniałe logo <3