Autor: Bożena Walewska
Tytuł:
Pięść
Seria/Cykl:
?
Tom:
I
Gatunek:
fantastyka, fantasy
Wydawnictwo:
Genius Creations
Liczba
stron: 418
Gdy
nadchodzą dni pogardy, nienawiści i krzywdy, a zło roznosi się
jak zaraza, niszczy i odziera z godności, wtedy budzi się w
zwykłych ludziach moc, która pozwala im wstać, choć czują, że
nie dadzą rady unieść głowy, pozwala walczyć, choć każdy
zadany cios wydaje się ostatnim.
Kala,
potomek szacha, pozornie słaby i niedoświadczony, z dnia na dzień
musi wziąć odpowiedzialność za swój naród. Nair, spadkobierca
korony Morovii, nie może już dłużej się ukrywać. Zamiast
uciekać powinien zebrać wokół siebie wszystkich zdolnych
udźwignąć miecz, topór, a choćby i kij. Zwyczajny chłop z
górskiej osady i samotna zielarka zaczynają odgrywać role, do
których bynajmniej nie wydawali się stworzeni. Doświadczonego
wojownika, którego życie zdążyło nauczyć, że nawet bohater
cuchnie po śmierci i żadne poematy tego nie zmienią, również
czeka nowe wyzwanie.
Oni
i wielu innych muszą porzucić swoje domy, zostawić rodziny i
ukochanych, zacisnąć zęby i ruszyć, kiedy nadejdzie czas. Ktoś,
kto im powie, że nie dadzą rady, łże! Bo choć czują się słabi,
choć paraliżujący strach nieraz zajrzy im w oczy, to przecież
mają moc – ona ich podniesie. Muszą tylko ją poczuć. W sobie i
w innych. W słońcu i w deszczu. W snach i na jawie.
Nawet
w stracie.
[Opis
wydawcy]
Od zarania dziejów strach był
nieodłącznym elementem człowieka. Choć wielu uparcie się temu
sprzeciwia, uroczyście powiadając o swej nadnaturalnej odwadze, nie
są w stanie przekonać innych, gdyż tylko głupcy niczego się nie
lękają. To zupełnie naturalny czynnik, mogący zaatakować
znienacka. Przyćmić inne emocje. Nawet powiada się, że
najbardziej obawiamy się tego, czego nie znamy. Coś kompletnie
obcego może budzić w nas dzikie zwierzę, przez co uciekamy z
podkulonym ogonem lub – co gorsza – atakujemy. Zaczynamy odczuwać
czystą nienawiść, a tylko uwolnienie gniewu może przynieść
ulgę, a wtedy nikt i nic nie jest w stanie nas powstrzymać przed
ruchem. Ruchem, który nie przyniesie niczego dobrego...
ŚPIJ
DOKŁADNIE ODZIANY, Z TOPOREM POD PODUCHĄ, BRACIE. NIGDY NIE WIESZ,
KIEDY WRÓG WTARGNIE NA NASZ TEREN.
Podróż w nieznane nie zawsze przynosi
coś nieoczekiwanie pięknego, mogące zniewolić jak za
pstryknięciem palcami. Oczarować na tyle, że upływający z
prędkością światła czas stawał się jedynie wspomnieniem.
Jednakże moja wycieczka po tym fascynującym, a zarazem
skomplikowanym świecie stała się niemalże moim priorytetem. Każdą
wolną chwilę spędzałam nad „Pięścią”, starając się nie
obgryzać paznokci z nerwów, próbując też nie oszaleć z
rozpaczy, kiedy brutalność taranowała blokady, wprowadzając
chaos. Niespodziewane sojusze stawały się silniejsze, a wspólny
cel dodawał każdemu wojownikowi sił. Wsparcie sprzymierzeńców
owocowało w silne przyjaźnie, gdzie jeden lud był gotowy nadstawić
karku za innych. A to sprawiało, że nieprzychylne im osobistości
jeszcze bardziej potęgowały ataki, starając się odzyskać nad
wszystkim kontrolę. A nieodpoczywająca, posiadająca różne
odcienie prastara magia tylko czekała na chwile, gdy znowu zostanie
wykorzystana.
Nawet nie zliczę, ilu ludzi poległo,
broniąc swych przekonań. Ile krwi spłynęło kamiennymi uliczkami
lub zostało wsiąknięte przez pustynny piach lub ziemię. Jak wiele
walecznych dusz zostało bezpowrotnie okaleczonych nie tylko
fizycznie, ale też psychicznie, tracąc tych, których kochali.
Obserwowałam ich zmagania, czując ciężar na sercu. Każde nowe
imię sprawiało, że albo czułam bezgraniczne zaufanie lub
bezwzględną nienawiść. Niekiedy autorka tak kierowała losem ich
wszystkich, iż ciężko było przewidzieć, co tak właściwie się
wydarzy i co mam odczuwać względem tego wszystkiego: „Radość?
Smutek? Zaufanie? Podejrzliwość? Gniew? Bezsilność?”. Nieraz
mnie to przytłaczało. Obciążona problemami fikcyjnych bohaterów,
potrzebowałam oddechu, na co pani Bożena Walewska też była
przygotowana. Wykorzystywała każdy moment, aby raczyć umysł
klimatycznymi opisami różnorodnych krain. Ukazywała je naturalnie,
nie napastliwie, że aż zaczynałam odczuwać braki załączonej do
książki mapki, aby móc dokładniej zobaczyć, jak bardzo złożony
był ten świat. Kto wie, może przy kolejnym tomie takowa się
ukaże, a wtedy odczuję niemałą radość?
W całej tej gamie barw, emocji oraz
charakterów, można dobitnie odczuć, że pragnienie cudzej śmierci
nigdy nie znajdzie racjonalnego wyjaśnienia. Możemy kogoś
nienawidzić, pragnąć, aby nigdy nie stąpał po tej samej ziemi,
co my, lecz rozlew jego krwi nie przyniesie długotrwałej ulgi. Ta
szybko umyka między rozłożonymi palcami, a wyrzuty sumienia
zacierają się przy każdym kolejnym ataku. Traci się wtedy nie
tylko czucie, ale również człowieczeństwo. Nie można tego też
nazwać zezwierzęceniem, bo one również wyznaczają sobie granice.
Tym samym narasta pytanie: Czy warto? Czy warto w ten sposób walczyć
z tym, co nas wyprowadza z równowagi?
POMOCNA DŁOŃ? A MOŻE PRZECIĄGNIĘCIE
MĘKI?
W tej książce znaleźć można wielu
bohaterów, o których można śpiewać liczne pieśni, a każda z
nich opowiadałaby o czymś zgoła innym. Każdy, kto pojawiał się
na kartach „Pięści”, zapisywał się w historii, wnosząc wiele
światła lub wprowadzając mrok. Wtarmosili na barkach kolejne
skrawki przeszłości oraz teraźniejszości, formując jej nowe
kształty. Jednakże nie zdołam ukryć faktu, że jedni są bardziej
wyraziści od drugich. Przebijają się przez tłum, skupiając na
sobie jak najwięcej uwagi. Idealnym przykładem jest Nair, książę
Morovii, muśnięty pradawną magią. Skryty, nieumiejący po
wielkiej tragedii odnaleźć sobie miejsca, doszkalał się w
sztukach walk, wspierając innych w bitwach. Obecność bliskich
wybudziła w nim schowane pod maską twardziela uczucia, jakimi ich
bezgranicznie obdarzał. Kiedy wyczuwał zagrożenie, gotów był
porzucić trzeźwe myślenie, byle tylko je wyeliminować. Inaczej
było z potomkiem szacha, Kalą, którego los również nie
oszczędził. Pozornie słaby, nieumiejący poradzić sobie z
nadnaturalnym darem, choćby chciał rzucić się komuś do gardła,
prędzej by się przewrócił, niżeli zadał poważny cios.
Spotkanie z Nairem nie tylko sprawiło, że odnalazł w nim
przyjaciela i brata. Obaj związani „muśnięciem bogów”,
wzajemnie odkrywali coraz więcej możliwości, jakie im to dawało.
Dlatego też, gdy wizję kolejnej bitwy lekko przyćmiła miłość,
nie czułam ani krzty zniesmaczenia. No, dobra… Zakazane uczucie,
jakim darzył Kala swoją wybrankę serca, raniło, przez co
przemawiało przeze mnie spore współczucie, za to zaś związek
Naira i jego damy… Przepraszam, ale dla mnie było ono kompletnym
nieporozumieniem. Choć kobieta u jego boku dodawała mu sił i chęci
do dalszej walki o wolność, to i tak czułam, że w ich przypadku
potoczyło się to szybko. O wiele za szybko. Nawet wizja rychłej
śmierci nie była w stanie mnie przekonać…
Największą zagadką stanowiły dla mnie
dwie osoby, jednak zacznę tutaj od bajarki, Mirie. Od początku
przeczuwałam, że ta wygadana, nieznosząca sprzeciwu kobieta skrywa
w sobie niemały sekret, który prędzej czy później, ujawniony w
najmniej spodziewanym momencie, zaważy na losach pozostałych. A,
uwierzcie, chce się ją przyprzeć do muru i zrobić wiele, by ta
wreszcie wypowiedziała prawdę, lecz pewna słabość sprawia, iż
od razu na usta cisną się przeprosiny. Natomiast bezwzględny król
Anvil Edmur III wzbudzał we mnie niemały strach, a zarazem
fascynację. Potępiałam jego zachowanie, ba – pragnęłam, aby
ktoś strącił go z tronu, ale nie mogła pojąć, co jeszcze nim
kierowało, że stał się nieznającym granic tyranem. Otaczał go
taki płomień nienawiści, przy którym ciężko było ustać. A
cóż, prócz nienawiści do magii, podniecało ten ogień?
Podsumowując. Tylko strach przed rychłą
śmiercią powstrzymuje mnie przed znalezieniem sposobu na to, by
jakimś cudem wkręcić się do świata, jaki można odnaleźć na
stronach „Pięść”. Gniew, nienawiść, czy wszechobecna śmierć
to chleb powszedni tego miejsca, dlatego wrażliwe na cierpienie
ludzi, nawet tych nieistniejących, osoby wyraźnie ostrzegam –
wkraczacie do niego na własne ryzyko. Choć, przyznam, warto uczynić
ten krok, by dowiedzieć się, jaką cenę ma lojalność oraz
przyjaźń w tak trudnych czasach i co tak naprawdę znaczy nadzieja
na lepsze jutro.
Nie liczyłam na wiele, a zyskałam
znacznie więcej. Powieść pani Bożeny Walewskiej trzepnęła mną
na tak, że przez wiele dni nie będę w stanie się od niej uwolnić!
MOJA OCENA:
★★★★★★★☆☆☆
DEMONICZNA STREFA CYTATÓW:
Kiedy palce jednej ręki odnajdą się i
zacisną w pięść, na ziemi znów zapanuje porządek rzeczy.
Szukajcie ich wśród boskich okruchów, które rozsypałem po
świecie.
[…] martwy bohater gnije… i cuchnie
tak samo, jak martwy tchórz.
***
SZCZĘŚLIWEGO, NOWEGO ROKU!
OBY PRZYNIÓSŁ WAM, DEMONICZNI CZYTELNICY, WIELE RADOŚCI, WSPANIAŁYCH CHWIL ORAZ DOBRYCH KSIĄŻEK!
Chciałabym serdecznie podziękować za tę recenzję. Napisana jest tak pięknym językiem, że czytałam zafascynowana. Poza wszystkim miałam poczucie, jakby wyjęła Pani myśli z mojej głowy, które pojawiały się, gdy pisałam tę opowieść. Obiecuję mapkę w kolejnej części. Wspaniała recenzja.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, a do tego to moje klimaty. Zapisuję tytuł. Z tego wydawnictwa czytałam inną książkę, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i mam wrażenie, że wydają fajną literaturę, która niestety nie jest doceniana, bo nie mają odpowiedniej promocji.
OdpowiedzUsuńDawno tutaj zaglądałam i zapomniałam już, jak ciekawie piszecie o książkach. Na tę chętnie się skuszę.
OdpowiedzUsuńCiekawie napisane. Rzadko sięgam po tego typu książki, ale może kiedyś się uda.
OdpowiedzUsuńCudna recenzja. Książka niepozorna. Po opisie nie bylam przekonana, ale z każdym twoim slowem robila na mnie coraz większe wrażenie
OdpowiedzUsuńTak zrecenzowałaś tę książkę, że z miejsca chce się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Uwielbiam gdy książki wywołują w nas tak dużo skrajnych emocji. Prędzej nie słyszałam o tym tytule, ale będę miała go na uwadze.
OdpowiedzUsuńOj nie. Jak lubię fantastykę tak tutaj zupełnie nie moje klimaty czytelnicze. Chociaż z drugiej strony to jednak science fiction stawiam wyżej niż fantastykę.
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele recenzji tej książki, jednak tylko twoje sprawiła, że nabrałam ochoty na poznanie tej historii. Zapisuje sobie tytuł na liście do kupienia ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że spodobałaby mi się. Nie żebym chciała takiego, jak wykreowano tu, świata, ale lubię czytać o cierpieniu, nawet, jak potem mi się to śni po nocach.
OdpowiedzUsuńBrzmi jak historia, która mogłaby mi się spodobać. Na pewno rozejrzę się za tym tytułem.
OdpowiedzUsuńZapiszę sobie ten tytuł. Ta wszechobecna śmierć, gniew i nienawiść intryguje mnie i zachęca do tego, by po tę książkę sięgnąć. A nuż się okaże, że wsiąknę w fantastykę. W końcu nowy rok, nowa ja i nowe horyzonty. :)
OdpowiedzUsuńJak napisałaś o tym królu, to poczułam ciary na plecach ;) Może poczekam, aż biblioteka to ściągnie ;)
OdpowiedzUsuńPrawda? Recenzja jest tak napisana, że mnie, autorkę książki, wbiło w fotel :)
OdpowiedzUsuńNie lubię aż tak dołujących tematów. Nie wiem czy bym się odnalazła, gdzie prawie cała książka przesiąknięta jest negatywnymi emocjami. Kinga
OdpowiedzUsuńNormalnie pewnie nie zwróciłabym uwagi na tę książkę, a dzięki Twojej rekomendacji jestem zaintrygowana tym tytułem.
OdpowiedzUsuńO rany... ale recenzja! :) I sama nie wiem czy sięgnąć po tę książkę czy nie. Zasiałaś we mnie ziarno ciekawości, ale również obawy. Czy uda mi się udźwignąć taką dawkę strachu?
OdpowiedzUsuńNa madbooks.pl wielka obniżka nie tylko na "Pięść", ale też mnóstwo bardzo dobrych książek. Jeśli macie ochotę zdobyć książki w bardzo niskich cenach, to okazja :)
OdpowiedzUsuń