wtorek, 9 października 2018

Nie masz czasu dla dziecka? podaruj mu smartfona! [WANDA SZYMANOWSKA – „TOMCIO TELEFONCIO”]


Autor: Wanda Szymanowska
Ilustracje: Tina Wieczorek
Tytuł: Tomcio Telefoncio
Gatunek: literatura dziecięca
Ilość stron: 36
Wydawnictwo: Literackie Białe Pióro

Tomcio to przeuroczy dzieciak, któremu nie zależy na niczym innym, jak na zwróceniu na siebie uwagi. Pech jednak chce, że ani zapracowani rodzice, ani jego nieco starszy brat, kiedy mają odrobinę wolnego czasu, wolą zatopić spojrzenia w telefonach komórkowych, niżeli zapewnić mu nieco rozrywki. Dlatego też Tomcio uznaje, że skoro te słynne smartfony są tak fascynujące, to on również chce się im przyjrzeć. I jest przy tym gotowy użyć wielu podstępów, by osiągnąć swój maleńki cel...
[Opis własny]

Kiedyś to było...” – właśnie te słowa powtarzam za każdym razem, kiedy widzę dzieci w wieku przedszkolnym lub wczesnoszkolnym, które – zamiast bawić się w berka lub chowanego – wiecznie pochylają się nad swoimi telefonami komórkowymi. Zapatrzone w ich ekrany nie dostrzegają wielu otaczających ich rzeczy, nie czerpią z nich żadnej frajdy. Spacerując po chodniku, odkopują na bok zagradzające im drogę patyki, które niegdyś by im służyły jako pistolety podczas zabawy w policjantów i złodziei. Sterta liści nie kusi ich do tego, by odrzucić plecak na bok i wpaść w nią lub obrzucać się nimi z przyjaciółmi. Doprawdy ciężko jest mi z tą myślą, iż aktualnie większą karą dla młodych ludzi jest właśnie odebranie tej elektronicznej zabawki, niżeli zakaz wyjścia na plac zabaw do swoich rówieśników. A jeszcze paręnaście lat temu oznaczało to katastrofę na skalę światową. I właśnie tego typu problem porusza w swej skromnej objętościowo (lecz bogatej w coś zupełnie innego) książce pani Wanda Szymanowska. Subtelnie ukazuje, kto tak naprawdę stoi za uzależnieniem dzieci od tego „odpychacza ponoć szarej rzeczywistości”...


NIE MASZ CZASU DLA DZIECI? SPOKOJNIE, PRZECIEŻ TELEFON KOMÓRKOWY DOSKONALE IM CIĘ ZASTĄPI!

Przecież wiadomo nie od dziś, że dzieci pociąga wszystko to, co kolorowe i daje im przy tym wrażenie wyśmienitej zabawy. Tym samym trudno nie zauważyć, że większość gier skierowana do młodszej grupy odbiorców uderza w tego typu klimaty, racząc spragnione słodyczy oczęta przeróżnymi odcieniami barw, gdzie niekiedy ich jaskrawość powinna zostać zabroniona. Właśnie dlatego ciężko się dziwić Tomciowi, że kiedy tylko odkrył, co takiego może zagwarantować mu posiadanie telefonu komórkowego, był w stanie zrobić dosłownie wiele, by takowy aparat trzymać w dłoniach. I choć po lekturze sądzę, że nie mógł mieć więcej niż sześć lat, to jak na taki wiek wykazywał się pewną kreatywnością. Ale dla mnie tego typu poczynania nie są czymś nowym. Prawdę powiedziawszy, pani Wanda Szymanowska opisała coś, czego wielokrotnie bywałam świadkiem. Tomcio doskonale odzwierciedla ówczesne zachowania moich siostrzeńców, gdzie ci pochłonięci wirtualnym światem wprost zapominali o tym prawdziwym. Przez to nieraz trzeba było im siłą odbierać sprzęt lub ich szturchać do momentu, aż łaskawie podniosą oczy i odkryją, że ludzkość nie wyginęła. I właśnie to uderzające podobieństwo spowodowało, że ta książka mnie poruszyła. Co więcej, nawet sama poniekąd zrozumiałam, że również zbyt często pochylam się nad ekranem telefonu, robiąc z siebie niewolnika technologii. Pojęłam, iż odłożenie go na parę godzin dziennie nie będzie ekstremalnym przeżyciem, że nie odbiorę sobie przez to dopływu świeżego powietrza. Tylko czy znalazł się ktoś, kto pomógł to samo odkryć Tomciowi?

Ilustracja autorstwa Tiny Wieczorek

TOMCIO, TOMCIO... A TY ZNOWU Z TYM SMARTFONEM W RĄCZCE?

Tomcio, jak na kilkuletniego brzdąca przystało, jest gotowy wejść swoim rodzicom na głowy, byle tylko zwrócili na niego uwagę. A ci, zabierający pracę ze sobą nawet do domu, przez większość czasu wiszą na telefonach komórkowych, zapominając o tym, że prócz niej mają jeszcze rodzicielskie obowiązki. Dlatego też, aby nieco zrekompensować swoje zachowanie względem niego, dzielą się z nim swoim „skarbem”, co cóż... nie ma pozytywnych skutków. Zafascynowanemu nowoczesną technologią chłopcu przestają podobać się ówczesne zabawy, które – w porównaniu z nowymi – wydają mu się nad wyraz mdłe. Nowa atrakcja nawet zaczyna przysłaniać mu codzienne rytuały jak krótka rozmowa czy zjedzenie ciepłego obiadu. Nie powiem, rodzice Tomcia myśleli, że chcą dla niego jak najlepiej. Idąc na skróty, nawet nie pojmowali, że właśnie tym oto sposobem wyrządzają dziecku znacznie większą krzywdę. I całe szczęście, że nad całą sytuacją panowała babcia kilkulatka. To właśnie ona – niczym superbohaterka – przejęła pieczę nad tym, aby jej wnuk zyskał coś, na czym kiedyś tak olbrzymie mu zależało. A jak dobrze wiemy, babcie bywają nieźle uparte, także jej metody „naprawy” Tomcia mogły wiele zdziałać. Jednakże, czy jej magia jakoś wpłynęła na Tomcia? Tego już nie mogę powiedzieć!

CZASAMI NIE TRZEBA WIELE, BY MÓC COŚ PRZEKAZAĆ.

Starzy wyjadacze książkowi, którzy oczekują od nich sporej dawki wrażeń, skomplikowanych intryg oraz atakujących umysł akcję mogą poczuć się lekko rozczarowani tym tytułem. Autorka (chociaż zazwyczaj kieruje swoje słowa do starszych czytelników) tym razem skupiła się na tym, aby w prosty i zrozumiały sposób objaśnić najmłodszym istotne problemy, z którymi mogą się borykać. Co więcej, przez tę skromną treść także zwraca uwagę tym starszym czytelnikom (czyli w większości rodzicom, którzy czytają swoim pociechom), jak ważne jest spędzanie czasu razem. Ile frajdy sprawia wspólne układanie klocków czy zabawa w ganianego, gdzie te chwile mogą wnieść do życia wiele cudownych historii, które będą później wspominane przez długie lata. Także w ten sposób pobudzamy kreatywność maluchów, no i – przede wszystkim – pokazujemy, że nie są one tylko elementem dekoracji mieszkania czy domu!
Także nie mogę przejść obojętnie obok szaty graficznej książki. Utrzymana w dość rzucających się w oczy barwach okładka wręcz stanowi haczyk, na który bez problemu złapią się wielbiące je dzieci. Również wnętrze cieszy oczy, co tylko potęguje chęć trzymania (i czytania, bo nie można zapominać) „Tomcia Telefoncia” w dłoniach! Pani Tino Wieczorek – dziękuję za ten artystyczny wkład w książkę i mam nadzieję, że również inni go docenią.

Ilustracja autorstwa Tiny Wieczorek

Podsumowując, „Tomcio Telefoncio” to nie jest książka jedynie dla rodziców, którzy zaczynają zapominać, że posiadanie dzieci wiąże się z poświęcaniem im uwagi. To także ważna nauka dla wszystkich tych, co wiecznie siedzą nosami w telefonach komórkowych. Po prostu warto je odłożyć i odkryć, że poza nimi także istnieje życie. A kto wie, może dzięki temu odkryjecie, że mieszkający z wami ludzie są mili?

MOJA OCENA:
★★★★★★★☆☆☆




15 komentarzy:

  1. Wczoraj właśnie u mnie również na blogu ukazała się recenzja tej książki. Bardzo wartościowa pozycją. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj dzieci - nastolatki teraz bez telefonu ani rusz :( Katastrofa. Polecę książeczkę siostrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Idealna książeczka na te czasy. Ale czy ktoś odłoży telefon by ją przeczytać?

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Wanda Szymanowska zawsze trafia swoimi książkami w sedno! Ta książka jest według mnie bardzo na czasie i każdy powinien ją przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię książki, które przekazują ważne treści, ta z pewnością taka jest :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo lubię panią Szymanowską za "Zainę". Autorka pisze o aktualnych problemach w sposób lekki i łatwo przystępny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze sprawdzić polecaną przez Ciebie książkę.

      Usuń
    2. Warto :) jest krótka więc czyta się dosłownie chwilę :)

      Usuń
    3. Potwierdzam słowa @Toukie – książka jest króciutka, ale zawiera bardzo cenną lekcję nie tylko dla najmłodszych, ale również dla starszych. ;)

      Usuń
  7. Mam wrażenie, że we współczesnym świecie opanowanym przez social media, takie książki powinny częściej trafiać do rąk czytelników komórkowych. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już w moim pokoleniu mówiło się dużo o poświęcaniu czasu dla dzieci, ale teraz jeszcze bardziej jest to konieczne.

      Usuń
  8. Póki co taka tematyka mnie osobiście nie dotyka, ale dobrze że coś takiego powstaje. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo interesująca pozycja, może wiele nauczyć i tych małych i tych dużych :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Może jest to pouczająca książką ale ja spasuje - jakoś wolę coś dla starszych

    OdpowiedzUsuń
  11. To musi być niesamowita książka.. Powinna być lekturą dla wszystkich rodziców i przestrogą. Racja, bo to my-dorośli dajemy dzieciom zły przykład - ciągle gapiąc się w telefony i wylogowując z życia.. Ja akurat jestem konserwatystką i mam stary telefon bez internetu, używam go tylko do dzwonienia, żadnych aplikacji - instagramów i innych pierdół i żyję. Ale żal mi, że podczas spotkań ze znajomymi czy nawet patrząc na dziewczyny w pracy - widzę, że telefon mają przyklejony do ręki... A dzieci wszystko widzą i nasladują...

    OdpowiedzUsuń