Autor:
Sarah Morant
Przekład:
Natalia Wiśniewska
Tytuł:
Nieśmiała
Tytuł
oryginału: Timide
Gatunek:
literatura młodzieżowa
Wydawnictwo:
Feeria (Feeria young)
Ilość
stron: 456
Premiera:
03.10.2018
NIEMOTA.
LODÓWA. ŚWIĘTA DZIEWICA.
Eleonore
zna doskonale te wszystkie wyzwiska. Stara się puszczać je mimo
uszu... a raczej stara się nie okazywać, że robią na niej
wrażenie.
Bo
tak naprawdę wolałaby zniknąć.
Podczas
gdy Eleonore ćwiczy stawanie się niewidzialną dla otoczenia,
podstępem w jej łaski usiłuje wkraść się Jason, nowy uczeń jej
szkoły. Okazuje się, że pod maską zawadiaki i podrywacza Jason
skrywa też niezwykłą umiejętność bycia... przyjacielem. A
właśnie za tym Ellie najbardziej tęskni: za przyjacielem, który
odszedł, zostawiając ją samą sobie w najgorszym możliwym
momencie, gdy pewnego popołudnia jej życie roztrzaskało się w
drobny mak.
Ale
czy nowa, szalona znajomość na pewno wróży coś dobrego? Gdy
Eleonore nie potrafi już zapanować nad mętlikiem w głowie,
przeszłość ponownie daje o sobie znać, a sprawy zaczynają toczyć
się w niespodziewany sposób.
[Opis
wydawcy]
Chociaż
przez większość czasu zgrywam pewną siebie i swoich słów
kobietę, którą czasami dość trudno przegadać podczas dyskusji,
to jednak niewielu zdaje sobie sprawę z tego, że pod tą fasadą
skrywa się ktoś zupełnie inny. Ktoś, kto pomimo swojej słynnej
gadatliwości, niestety obawia się powiedzenia czegoś tak głupiego,
że głowa mała! Ktoś, kto nawet w towarzystwie znanych i lubianych
osób boi się być w centrum uwagi i potrafi czuć się nieswojo, i
niejednokrotnie ma ochotę uciec przed ich spojrzeniami. Dlatego też
nie byłam w stanie przejść obojętnie obok „Nieśmiałej”.
Podskórnie czułam, iż ta książka jest stworzona z myślą o
mnie. Tylko jak potoczyła się ta moja nowa „znajomość”?
„ZOSTAW
MNIE W SPOKOJU!” – POMYŚLAŁA, A JEJ USTA NADAL POZOSTAWAŁY
NIERUCHOME, NIESKORE WYPUŚCIĆ TYCH SŁÓW NA ZEWNĄTRZ.
Teoretycznie
zdawałam sobie sprawę z tego, co może mnie czekać podczas lektury
„Nieśmiałej”. Ba, czułam się tak, jakbym umiała kontrolować
całą tę historię, gdzie nikt i nic nie będzie w stanie mnie
zaskoczyć. Z jednej strony to dość bolesna myśl, gdyż
przewidywalność zdarzeń sprawia, iż człowiek powoli traci wiarę
na niespodzianki, ale z drugiej, po zapoznaniu z opisem, doprawdy nie
spodziewałam się niczego innego. Ot, co – kolejna młodzieżówka
poruszająca wątek szarej myszki, którą – jakimś cudem –
zainteresował się niegrzeczny chłoptaś i sprawia wrażenie
szczerze zainteresowanego jej osobą. Jednakże w najśmielszych
snach nie przypuszczałam, że ta pozornie banalna otoczka będzie
miała drugie dno, a nagromadzone pomiędzy słowami emocje uderzą
we mnie aż z taką precyzją!
Sarah
Morant przygotowała tuziny fabularnych petard, których syczenie
robiło się coraz głośniejsze wraz z każdą kolejną przeczytaną
stroną, a każdy ich wystrzał zapierał dech w piersi lub
prowokował do wyciśnięcia z oczu hektolitrów łez. Ale ja – jak
to ja – zaczynałam obawiać się, czy autorka nie zapędzi się w
kozi róg z rzucaniem Eleonore kłód pod nogi, co by zaowocowało
stworzeniem najbardziej pokrzywdzonej nastolatki w literaturze. Na
szczęście (chociaż w tym przypadku to potwornie brzmi) smutne
chwile, pełne bolesnych i kłujących serce wspomnień, pozwalały
odpychać się na bok pozytywnym akcentom, rozwiewającym ciemne
chmury znad głowy głównej bohaterki. Pojawienie się Jasona w
życiu Ellie okazało się zbawienne, wręcz oczyszczało atmosferę.
Do czasu, aż nie przyszło coś znacznie więcej – powrót syna
marnotrawnego, znaczy się najlepszego przyjaciela dziewczyny oraz
nieuniknione, czyli problemy miłosne. Zapewne już się domyślacie,
iż ponownie mierzyłam się z trójkątem miłosnym, lecz tym razem
było zupełnie inaczej. Owszem, w pewnym momencie wydawało mi się,
iż panna Morant gubi swój romantyczny rytm, przeobrażając
przenikające przez rozdziały miłosne aromaty w smród kiczu,
serwowanego w co drugim filmie dla romantyczek (bez urazy, panie!),
ale w porę uratowała sytuację. Udało jej się uchylić fabularne
okna, pozbywając się tych przykrych zapachów, a mnie uspokajając.
Jednakże zakończenie ani odrobinę mnie nie zaskoczyło. Co więcej,
spodziewałam się takiego obrotu spraw i... podobało mi się to.
Tak, podobało mi się rozwiązanie, jakie zastosowała autorka i
nawet nie wyobrażam sobie, aby to potoczyło się zupełnie innym
torem. Fakt, tym samym trąci przez ten element nieco utartymi przez
lata schematami, jednak ostatnio przyrzekłam sobie jedno: Nie
wymagaj zbyt wiele od książek, które są pisane z myślą o innej
grupie wiekowej! Jesteś już za stara, by móc w pełni rozkoszować
się ich magią!
WYRÓŻNIASZ
SIĘ W TŁUMIE? NIE MASZ PRAWA! MUSISZ TO ZMIENIĆ ALBO NIE DAMY CI
ŻYĆ!
Chociaż
doskonale zdaję sobie sprawę z tego, iż Eleonore jest jedynie
fikcyjną postacią, która odżywa tylko wtedy, gdy czytam lub o
niej myślę, to jednak nie jestem w stanie pozbyć się wrażenia,
jakby poniekąd była... moją pokrewną duszą. Tak samo, jak ona
starałam się nie wyróżniać w tłumie i tłumić chęć
wybuchnięcia płaczem przed wszystkimi tymi, którzy uprzykrzali mi
życie, robiąc sobie żarty z mojego wyglądu czy zachowania.
Dopiero w domu, w otoczeniu najbliższych, prawie oddychała z
nieskrywaną ulgą. Prawie, ponieważ nawet tam przyjmowała rolę
głowy rodziny, starając się zasklepić rany, jakie zadał im los.
Przez cały ten czas nie mogła być do końca sobą. I choć Ellie
miała u swego boku przebojową przyjaciółkę, Kinae, to jednak
dopiero pojawienie się Jasona zupełnie odmieniło jej życie. To
właśnie ten dumny, przypominający rasowego podrywacza nastolatek
zdołał wydobyć dziewczynę z jej skorupy, pozwalając jej na nowo
zobaczyć promienie Słońca. Tym samym kreacja Eleonore nabierała
nowych barw, a ja poznawałam ją na nowo. Odkrywałam dotąd
skrywane przez nią sekrety oraz zachowania, które – choć nieraz
wydawały mi się dziwne, bo przyzwyczaiłam się do nieśmiałej
Ellie – dobitnie uświadamiały jedno: „Nie rodzimy się
nieśmiali”!
A
co się tyczy naszych panów, czyli pewnego siebie Jasona oraz nieco
wycofanego przyjaciela głównej bohaterki, Tylera... Chociaż obaj
popełniali wiele błędów oraz w jakimś stopniu działali mi na
nerwy, to jednak kreacja buntownika bardziej do mnie trafiała. Nasz
przebojowy macho – pomimo drobnych wad – kupił mnie swoim
poczuciem humoru oraz umiejętnością wyciągania wniosków z
przytrafiających mu się porażek. Natomiast Tyler... chociaż
również wiele wniósł do życia Eleonore i stanowił dla niej
podporę, to wydawał mi się bardziej... nachalny. I – moim
zdaniem – perfidny. Gdybym była na miejscu dziewczyny, to z
miejsca bym mu powiedziała, co tak naprawdę myślę o nim oraz
popełnionym przez niego czynie, nie zważając nawet na to, iż mogę
go przez to skrzywdzić. Ale cóż... Ellie to Ellie – dla niej
przyjaciele to świętość i próba skrzywdzenia ich mogłaby złamać
jej serce.
Tak
samo nie przemawiała do mnie sama Kinae, która niespecjalnie
kwapiła się do tego, aby spędzać więcej czasu ze swoją
przyjaciółką. Nie chodzi mi o to, by trzymała ją za rączkę i
opowiadała, że wszystko będzie dobrze, bo nie o to chodzi. Ale
jeżeli ma się chłopaka, to wypadałoby dzielić wolny czas tak,
aby żadne z nich nie ucierpiało. Przecież on też potrzebuje
troszkę czasu dla siebie. No cóż... Jak widać, są priorytety i
prioryteciki.Za to brata Eleonore, Kyle'a, pokochałam całym sercem
za jego dziecięcą dojrzałość przejawiającą się tym, że
również pragnął wspierać rodzinę ramieniem, nie pozwalając jej
przy tym upaść i się rozbić w drobny mak. Tylko czy był w stanie
temu podołać? Tego już wam nie zdradzę, bo byście mnie
wybatożyli!
AUTORKO,
POWIEDZ MI PROSZĘ... SKĄD CZERPAŁAŚ INSPIRACJĘ?
Wiecie,
że dotąd ciężko jest mi uwierzyć w to, że tak młoda osoba,
jaką jest Sarah Morant, napisała tak dojrzałą i prawdziwą
książkę, ukazującą wiele życiowych prawd? A kiedy jeszcze
dołożymy do tego lekkie pióro, spod którego słowa przypominają
fale, które porywają nas w coraz to głębsze zakamarki książki.
Jestem wprost oczarowana jej kunsztem pisarskim, jednak na największe
brawa zasługuje poruszony w „Nieśmiałej” wątek
szufladkowania. Autorka dobitnie uświadamia młodych ludzi, iż
powierzchowne ocenianie innych może spowodować wiele
niekomfortowych, nieprzyjaznych do szpiku kości sytuacji. Bo łatwo
jest nam śmiać się z tych, którzy w jakimś stopniu wyróżniają
się na tle pozostałych, lecz pamiętajmy – pozory mylą.
Wystarczyłoby porzucić narzucone uprzedzenia i chcieć dać tym
ludziom szansę na to, by przedstawili swoją „wersję zdarzeń”.
Kto wie, może wtedy okazałoby się, że ta pulchna nastolatka wcale
nie żywi się samymi tłustymi potrawami, lecz z powodu choroby
przyjmuje lekarstwa zwiększające jej masę, a odstawienie ich
spowoduje przykre konsekwencje. Może wtedy wyszłoby na jaw, iż ten
przemykający korytarzami niczym cień cichy chłopak jest workiem
treningowym ojczyma, który poprzez bicie go wyładowuje swoje
frustracje. A może ta starsza kobieta, odziana w brudne ubrania, nie
jest bezdomną alkoholiczką, tylko została oszukana przez rodzinę,
przez co wylądowała na bruku. Nie osądzajmy nikogo z góry, bo
przyjdzie czas, że i my zostaniemy osądzeni. A karma bywa su...per
nieprzyjemna...
Podsumowując,
oczekując lekkiej, niewymagającej wielkiego skupienia lektury,
otrzymałam poruszającą historię, która bez wątpienia trafi do
wielu nastoletnich (i nie tylko) serc swoją szczerością. Dlatego
też, jeżeli potrzebujecie „nawilżyć” oczy łzami, to
„Nieśmiała” będzie stanowić idealną wymówkę w kwestii tych
słonych kropel. No i, rzecz jasna, jest warta poświęcenia jej
uwagi!
Wciąga
lepiej niż taśmy schodów ruchomych rozwiązane sznurówki!
MOJA
OCENA:
★★★★★★★★☆☆
DEMONICZNA
STREFA CYTATÓW:
Ach,
alkohol. Cudowny napój pozwalający na jedną noc zapomnieć o
problemach, które dzień później stają się dziesięciokrotnie
większe.
Mówi
się, że czas leczy rany. To nieprawda. Czas pomaga nam o nich
zapomnieć. I tyle. Strata bliskich jest nieuleczalna.
Silni
pojawiali się tam, gdzie słabi rezygnowali.
Ucieczka
nie pozwala zapomnieć.
Nie
rodzimy się nieśmiali.
No to akurat chyba nie moje klimaty :D Ale ładnie się ta książka prezentuje na tych fotach!
OdpowiedzUsuńTwoja opinia przekonała mnie do sięgnięcia po książkę. Nie wiem tylko czy będę mogła w wczuć się w bohaterkę bo ja byłam i jestem całkiem inna. Też staram się nie rzucać w oczy, a i tak wszyscy szybko mnie zauważają :(
OdpowiedzUsuńPs przykro mnie, że miałaś w swoim szkolnym życiu tych nieżyczliwych - ja takich olewałam.
Pierwszy raz czytam Twoją recenzję i jest po prostu świetna. Gratuluję talentu i lekkiego pióra.
OdpowiedzUsuńAjć, z powodu braku czasu narobiłam sobie u was sporo zaległości. Dobrze, że poszłam na chorobowe, bo mogę ten stan szybko zmienić.
OdpowiedzUsuń"Nieśmiała” ma bardzo ciekawą okładkę. Niby prosta, taka minimalistyczna, a jednak robi wrażenie. I jak widzę nie tylko ona, bo po Twojej recenzji wnioskuję, że zrobiła na tobie spore wrażenie. Także ja, osoba też w pewnym stopniu nieśmiała, nie mogę przejść obok tej książki z obojętną miną. Jak tylko nadarzy się okazja, to na 100% ją zakupię.
Mimo wszystko nie przekonuje mnie recenzja. Być może nie jest to książka dla nastolatek, ale wolę się nie przekonywać. Ale cieszę się, że komuś się podobała :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, nie uwzględniłam tej książki, kiedy wybierałam egzemplarze recenzenckie i może niesłusznie. Spodziewałam się oklepanej fabuły, ale z tego co piszesz, ksiażka jest napisana dobrze i zawiera duży ładunke emocjonalny, więc pewnie jednak się nad nią pochylę! Fajnie jest się utożsamiać z bohaterem, to przenosi lekturę na inny poziom :D
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Świetny opis, bardzo zachęcający, rozglądnę się za tą książką
OdpowiedzUsuńTakie "szare myszki", ciche, spokojne i nieśmiałe, mają bardzo cięzko w szkole - zwłaszcza tam, bo dzieciaki są bezlitosne.
OdpowiedzUsuńCytat z alkoholem najlepszy :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać tę powieść! Już nie mogę się doczekać, aż wpadnie w moje ręce :D
OdpowiedzUsuńSama okładka już zachęca, a Twoja recenzja dodatkowo pomaga :)
OdpowiedzUsuńTytuł chętnie podsunę mojej młodzieży pod rozwagę, powinien ją zainteresować. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciałkiem ciekawie. ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tej książki nie było wcześniej :/ Ale z chęcią po nią sięgnę :D Mimo żeto nie moje klimaty ;)
OdpowiedzUsuńAż mnie zaciekawiłaś tą książką.
OdpowiedzUsuńTeż bywam okropnie nieśmiała, dlatego myślę że ta książka to dla mnie lektura obowiązkowa
OdpowiedzUsuń