Autor:
Daria Skiba
Tytuł:
Nasze jutro
Seria:
?
Tom:
II
Gatunek:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Vectra
Ilość
stron: 360
Czy
normalne życie po straszliwej traumie jest możliwe? Diana próbuje
ze wszystkich sił. Pragnie szczęścia u boku ukochanego, jednak
przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. W ich życie wkradają się
tajemnice, które wychodzą na jaw w najmniej odpowiednim momencie.
Czy Diana odnajdzie w sobie siłę, by po raz kolejny zawalczyć o
lepsze jutro?
Maja,
nastolatka, całym sercem pokochała taniec i... ogień. To własnie
dzięki niemu pozna Szymona, który z każdym kolejnym dniem będzie
odsłaniał przed nią karty przeszłości. Czy dziewczyna okaże się
na tyle silna, by stawić czoła przeciwnościom i wpuścić do serca
miłość?
[Opis
wydawcy]
Chyba
nikogo nie zdziwi fakt, że odkąd przeczytałam „Uwolnij mnie”,
wprost nie mogłam doczekać się dalszych losów Diany i Alana.
Wręcz czułam wyraźne zniecierpliwienie, oczekując premiery
„Naszego jutra”. Dlatego też, kiedy wreszcie było mi dane wziąć
tę książkę do ręki, starałam się nie obiecywać sobie za
wiele, by się później nie sparzyć. Cóż... w tym przypadku nawet
grożenie samej sobie nie wyzwoliło mnie od wpływu myślenia o tej
kontynuacji jak o czymś, co rozgrzeje moje emocje do czerwoności. I
– niestety – ten ogień wrażeń wywołał u mnie poparzenia
pierwszego stopnia, ale po kolei.
CZAS
NIE LECZY RAN – ON NAS TYLKO PRZYZWYCZAJA DO BÓLU...
Choćbyśmy
bardzo pragnęli temu zaprzeczyć, okłamując przy tym nie tylko
innych, ale również i siebie – każdy z nas posiada w swoim
życiorysie jakąś zadrę. I może ona posiadać drobne, niemal
mikroskopijne kształty, jednak liczy się sam fakt, że istnieje i
powoduje, że nieraz obawiamy się tego, do czego może się ona
przyczynić i jakie będą tego skutki. W przypadku Diany ta zadra
przypomina raczej głęboką ranę. Tak głęboką, że ciężko w to
uwierzyć, iż kiedykolwiek zdoła się ona zagoić. Drastyczne
wspomnienia koszmaru sprzed wielu lat skutecznie to uniemożliwiają.
Są niczym cień, który jest wiecznym towarzyszem człowieka. Na
szczęście może ona liczyć na wsparcie rodziny, ukochanego Alana
oraz córki Mai, gdzie ci są w stanie przywołać uśmiech na jej
twarzy i sprawić, że nawet najpaskudniejszy dzień może przynieść
ze sobą coś pozytywnego. To właśnie oni sprawili, że kobieta
ponownie uwierzyła w siebie i swoją wartość, co mnie –
czytelnika – niezmiernie uradowało. Po wydarzeniach, jakie
odegrały się na kartach „Uwolnij mnie” to całkowicie dobra
wiadomość! Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak bardzo
cieszyłam się jej szczęściem, którego życzyłam jej na każdym
możliwym kroku. Ale, ale... Przecież Daria Skiba nie byłaby sobą,
gdyby pozwoliła na wieczną sielankę w życiu swojej „córki”.
Zbyt optymistyczna rzeczywistość mogłaby zostać uznana za
przejaskrawioną, przerysowaną do granic możliwości, gdzie wielu –
w tym ja – zarzuciłoby autorce brak autentyczności. Dlatego też
demony przeszłości ponownie dają o sobie znać, doprowadzając
przy tym do wielu przykrych, wywiercających w duszy i sercu dziur
zdarzeń. I panoszyły się one do tego stopnia, że w pewnej chwili
chciałam zakrzyknąć donośnym tonem STOP!, pokazać im wyjście
awaryjne, ponieważ ten nadmiar dramatyzmu także zaczynał
przekraczać dozwolone dawki. Rozumiem, pielęgnowana przez wiele lat
trauma zrobiła słynne wejście smoka, rozczapierzając swoje
obrzydliwe pazury nie tylko nad Dianą, ale nad całą jej rodziną,
lecz po prostu poczułam, że to powoli mnie przerasta. Miałam
nieodparte wrażenie, że ta ciężka atmosfera wkrada się do mojej
rzeczywistości, wywołując nieprzyjemne znużenie...
Moją
terapią oraz medykamentem na powoli zbliżającą się czytelniczą
depresję okazały się rozdziały poświęcone Mai i Szymonowi,
dzięki którym znacznie lepiej mogłam przyglądać się, jak ta
pozornie dziwna relacja powoli przeradza się w coś głębszego. Po
wielu dramatycznych zawirowaniach w życiu Diany obserwacja ludzi
rozkoszujących się wrażeniami oraz emocjami towarzyszącymi
pierwszej miłości odciążała stłamszone, prawie wykończone
nerwy. Co więcej, nawet nie przeszkadzała mi ta słodycz, która
rozwijała skrzydła i szybowała w ich słowach oraz czynach.
Wiadomo jednak, że wszystko, co dobre, szybko zbiera swoje manatki i
wyprowadza się cichaczem, dlatego też nie byłam ani odrobinę
zdziwiona, kiedy ta idylla została stłamszona. Daria Skiba z
impetem wcisnęła się między tę dwójkę zakochanych, racząc ich
niespodzianką, której nawet ja sama się nie spodziewałam! Autorka
zastosowała sprytny chwyt, co sprawiło, że ponownie zagrała
czytelnikom na nosach, ale również w pewnym stopniu wyjaśniła
sprawę, którą poruszyła w poprzednim tomie. Niestety nie mogę
powiedzieć, o co dokładnie chodzi, bo gdybym to zrobiła,
spotkałaby mnie sroga kara!
JAKA
MATKA, TAKA... CÓRKA?
Nie
da się ukryć, że pomimo dopuszczenia do głosu AŻ czterech
bohaterów, to jednak Diana i jej demony przeszłości grają tutaj
pierwsze skrzypce, napędzając to literackie przedstawienie.
Przenikają one przez każdego, kto jest spokrewniony lub ma
styczność z rodziną kobiety, naznaczając piętnem wiele istnień.
I choć Maja zdawała się mieć własny rozum, wielokrotnie dając
to do zrozumienia, to jednak wieloletnie pouczenia ze strony matki
sprawiły, że nastolatka nie była w stanie dość szybko dopuścić
do siebie myśli, że może kogoś darzyć głębszym uczuciem. Diana
zasiała strach w jej sercu, co owocowało wieloma nieprzemyślanymi,
niemal dziecinnymi poczynaniami młodej dorosłej. Na szczęście to
nie zniechęciło Szymona, który udowodnił, że jest wart tego, by
Majka poświęciła mu swoją uwagę. Dla doświadczonego przez los,
naznaczonego bolesnym brzemieniem znajomość z nią również
stanowiła w jakimś stopniu terapię, która pozwalała mu przestać
odczuwać ciężar kajdan na nadgarstkach. Natomiast co się tyczy
samej Diany i jej ukochanego Alana...
Matka
Mai dawała popalić swoimi wahaniami nastrojów nie tylko mi, bo
również jej najbliżsi mocno to odczuwali. Diana starała się
zwalczać negatywne uczucia oraz deptać wszystko to, co było
powiązane z Patrykiem, swoim oprawcą, lecz wyraźnie było widać,
iż nie daje sobie z nimi rady. Ukrywała prawdę przed córką,
karmiąc ją nie tyle dobrymi radami na temat związków, jak i
strachem. Rozumiem, że obawiała się o Maję i o to, że historia
mogłaby się powtórzyć, ale wszelkie jej pogadanki przypominały
raczej napastliwą prośbę o to, by nigdy się z nikim nie związała.
Co więcej, kiedy przychodziła fala wspomnień, to nawet odtrącała
pomocną dłoń człowieka, który wierne przy niej stał i był w
stanie zrobić wszystko, by ulżyć jej cierpieniom. Przez to nieco
rozśmieszył mnie jej zawód, kiedy Alan, tracący grunt pod nogami,
również zastosował tę samą sztuczkę, co ona – odtrącenie.
Jakby nie patrzeć, posiadała tę samą reakcję obronną i tym
bardziej powinna zaakceptować jego wybór. Ale żeby nie było, że
tylko psioczę na Dianę i ubolewam nad nieszczęściem Alana, kiedy
kobieta nie popadała w paranoję, była całkiem znośna. Nie, to
złe określenie. Sprawiała raczej wrażenie, jakby to ona, a nie
Majka była nastolatką, żyjącą zgodnie z zasadą Carpe Diem! W
ten sposób przypominała dawną siebie, właśnie tym podzieliła
się ze swoją córką, przez co wielu mogłoby je uznać za siostry!
NIE
POWTARZAJ, BO PAPUGA POWTARZAŁA I...
Panowie,
jeżeli marzy wam się posiadanie potomstwa lub pragniecie ponownie
powiększyć rodzinę, radziłabym nie prowokować Darii Skiby, gdyż
po lekturze „Naszego jutra” śmiem przypuszczać, iż jej
skromnym fetyszem jest pozbawianie mężczyzn pewnego atrybutu. Co
rusz któraś z postaci groziła, że jeżeli komuś coś się
stanie, to mu wyrwie... Emm... No, sami wiecie co!
A
tak całkiem na poważnie, autorka ponownie udowodniła, że polskie
wcale nie oznacza gorsze! Raz jeszcze zaserwowała sporą dawkę
wrażeń, po których strasznie ciężko jest odzyskać normalny
oddech, a w połączeniu z lekkim piórem tworzą doskonały duet.
Niemniej uważam, iż powtarzanie niektórych kwestii stało się
tutaj sporym mankamentem. Wielokrotnie wypowiedziane „kocham cię”
przestaje tracić na wartości, przeistaczając się w monotonną
paplaninę. Również wieczne podkreślanie tego, że jedna z
dziewczyn z otoczenia Mai jest lesbijką... Kochana, załapałam za
pierwszym razem (zapewne nasza bohaterka również), także nie
trzeba było mi o tym ponownie przypominać! Również kwestia
„Naszego jutra” pojawiała się nad wyraz często, jakby
stanowiła przypomnienie o tytule książki. Także, droga Dario –
bez problemu możesz robić za ludzki substytut syropu na wzmocnienie
pamięci!
Zapomniałabym
jednak wspomnieć o wielkiej pasji autorki, która ponownie objawiła
się na kartach książki, a mianowicie taniec z ogniem. Wyraźnie
wyczuwało się, że zna się ona na rzeczy, tym samym jego opis
sprawiał, że z miejsca miałam go przed oczami. Moim zdaniem jest
to strzał w dziesiątkę, gdyż – moim zdaniem – wielu dostrzeże
to zjawisko i zrozumie, iż płomienie nie muszą jedynie nas spalać,
ale również rozpalać nasze zmysły...
Podsumowując,
„Nasze jutro”, niczym „Uwolnij mnie” to książka
przesiąknięta ludzkim dramatem przeplatanym z nastoletnią mgiełką
pierwszej, silnej miłości, gdzie naprzemiennie dostarczały wielu
czytelniczych bodźców. I choć można ją uznać za dobrą,
chwytającą za serce, jednakże pierwszy tom zrobił na mnie większe
wrażenie. Tym samym nie mogę doczekać się kolejnych powieści
spod pióra Darii, by móc ocenić dalsze postępy w jej pisarskiej
karierze.
MOJA
OCENA:
★★★★★★☆☆☆☆
UWOLNIJ MNIE | NASZE JUTRO
DEMONICZNA
STREFA CYTATÓW:
– Co
cię tak rozbawiło? – zapytałam cichym i sennym głosem [...].
– Kiedyś
powiedziałem ci pewne słowa, które chyba na dobre staną się moim
mottem.
– To
znaczy?
– Miało
być jak w bajce, a wyszło jak zwykle ch*jowo...
Czasami
nie tylko czyny świadczą o naszej odwadze i dojrzałości, ale
nawet same słowa.
[...]
Jak w prawdziwym życiu, żyjemy wśród milionów ludzi, ale często,
choć razem, jesteśmy zupełnie sami.
Życie
nie jest łatwe, a ten, kto tak twierdzi, chyba nigdy go nie
doświadczył.
Łzy
nie są objawem słabości, a powoli odradzającej się siły, która
została uśpiona w naszych ciałach.
To chyba u ciebie czytałam o pierwszej części? Chyba tak :) Pamiętam, że ten motyw tańca z ogniem mnie urzekł, ale niestety na razie brakuje mi czasu, mam inne lektury w planach. Ale cały czas o niej pamiętam :D
OdpowiedzUsuńmrs-cholera.blogspot.com
Chciałabym przeczytać tę książkę i poprzednią część również. Już jakiś czas temu przekonałam się do polskich autorów i teraz chętnie sięgam po takie książki. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tej autorki, a lubię sięgać po polskich autorów, bo uważam, że wielu z nich ma potencjał, więc może w końcu to zmienię i zapoznam się z książkami Darii Skiby :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Haha :) te liczne groźby musiały być dobre. Fajna recenzja - rzetelna, napisana z humorem.
OdpowiedzUsuńMoja dobra znajoma polecała mi bardzo gorąco tom pierwszy, muszę obie książki koniecznie przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńAle obszerna recenzja, widać że książka zrobiła na Tobie wrażenie, musze nadrobić pierwszy tom :)
OdpowiedzUsuńnie znam części pierwszej, ale drugi tom na razie nie zaciekawił mnie aż tak bardzo by to zmienić.
OdpowiedzUsuń:)
Czyli autorka ma charakterek, skoro przemyciła go także w osobowości bohaterek :) Nie miałam jeszcze okazji sięgnąć po debiut Darii (debiutowałyśmy w tym samym czasie i jakoś w natłoku emocji książka mi umknęła), ale zamierzam sięgnąć zarówno po ten, jak i poprzedni tom.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zaciekawiła ta książka. Nie znam autorki,ani jej książek. Koniecznie muszę zacząć od pierwszej części, żeby mieć dokładny zarys całej fabuły. Ciekawi mnie, co to za "niespodziankę" autorka przygotowała bohaterom. Umiesz budować napięcie :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki i raczej nie sięgnę, bo to kompletnie nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze tej serii, ale może rozejrzę się za nią w bibliotece 🤔
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie za bardzo przekonują mnie takie powieściowe klimaty, ale wierzę, że książka może dostarczyć wiele emocji innym. :)
OdpowiedzUsuńA cytat "żyjemy wśród milionów ludzi, ale często, choć razem, jesteśmy zupełnie sami" jakże prawdziwy.
UsuńCzuję się strasznie dziwnie z myślą, że tyle czasu obserwuję fanpage wydawnictwa Vectra, a jeszcze ani razu nie wyświetliła mi się jakąkolwiek informacja na temat książek tej autorki/blogerki (w tym przypadku niczego nie skreślamy). Tak czy siak, pozwoliłam sobie przeczytać twoje recenzje na temat dwóch tomów (kiedyś zostawię komentarz pod recenzją "Uwolnij mnie", obiecuję) i powiem, że nawet bym je przeczytała. Zaciekawił mnie motyw tańca z ogniem, który Daria Skiba (ewentualnie pani Daria, bo nie wiem, czy mogę mówić per "ty") wplotła w "Nasze jutro". Nieco bardziej ciekawi mnie ta sprawa ze wszystkimi bohaterami. No nic. Zapisuję tytuły i teraz wystarczy poczekać na Matkę Boską Pieniężną.
OdpowiedzUsuńBardzo obszerna recenzja :) fajnie, jak ktoś konkretnie opisuje książkę. Jej dobre i złe strony :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko, to chyba jednak nie jest mój styl, i moja bajka. Poczekam na coś innego co będziesz polecała :)
Pozdrawiam!
Mam tę książkę na swojej liście. Bardzo chciałabym przeczytać. A okładka obłędna!!!
OdpowiedzUsuńMogłabym zdać szansę tej serii, ale dopiero kiedy wpadnie mi jakimś cudem tom pierwszy w ręce ;)
OdpowiedzUsuńJuż wiem, co będę czytała podczas zimy ;) Będzie akurat na mikołajki ;)
OdpowiedzUsuń