Autor: Kate Moore
Przekład:
Zbigniew Kościuk
Tytuł:
Kolej na Felix
Tytuł
oryginału: Felix the Railway Cat
Seria/Cykl:
-
Gatunek:
literatura obyczajowa, biografia
Wydawnictwo:
Kobiece
Ilość
stron: 312
Pełna
przygód historia o kotce, która rozkochała w sobie cały świat.
Felix
jest prawdziwą królową kolei, która ma bardzo ważne zadanie do
wykonania. Codziennie pełni funkcję starszego specjalisty od
zwalczania szkodników i wnosi odrobinę światła do codzienności
dworca w Huddersfield.
Potrafiła
nawiązać więź z małym chłopcem. Dodała otuchy nastolatkowi,
który uciekł z domu. Rozkochała w sobie wiele osób, na stałe
zmieniając ich życie. To prawdziwa gwiazda, która ma łapki pełne
roboty!
Felix
jest zawsze gotowa do pracy i psot, a jej wielki ogon widać już z
daleka. To właśnie ona podnosi swoją kolejarską rodzinę na duchu
i nawiązuje przyjaźń z przypadkowym pasażerem, który dostrzega w
niej materiał na gwiazdę.
Cała
naprzód, Felix zaprasza na pokład!
Czy
odwiedzisz jej puchatość na dworcu?
[Opis
wydawcy]
Felix.
Zachwalana za swoje zaangażowanie specjalistka od zwalczania gryzoni
panoszących się na dworcu w Huddersfield. Prawdziwa, majestatyczna
królowa, mieszkanka peronu Pierwszego, obok której większość
podróżnych i pracowników kolei nie jest w stanie przejść
obojętnie. Trudno się dziwić – przecież wystarczy jedno
spojrzenie tej pięknej kotki, aby bezproblemowo owinęła kogoś
wokół puszystego ogona. Jej otwartość na nowe znajomości oraz
fotogeniczność sprawiły, że pewnego dnia ktoś postanowił
utworzyć dla niej stronę na popularnym Facebooku, która
przysporzyła jej jeszcze więcej fanów. I to na całym świecie!
Dochodziły mnie słuchy o wielu
popularnych zwierzakach, jednak wieść o Felix jakoś umknęła
mojej uwadze. A szkoda, bo… bezgranicznie się w niej zakochałam!
Ale najpierw wróćmy do chwili, zanim na dworcu pojawiła się
puchata kulka, zjednująca sobie nawet tych najbardziej zgryźliwych!
PROSZĘ WSTAĆ – PRZYBYŁA KRÓLOWA
FELIX!
Wszystko zaczęło się od niewinnego
żartu. Jeden z dwójki pracowników dworca uwielbiających wymyślać
dość kreatywne udogodnienia dla podróżnych (gdzie wielu pukało
się w głowę, gdy tylko o nich słyszało), wpadł na pomysł
posiadania dworcowego kota. Jednak było w tym coś na tyle
kuszącego, że ów mężczyzna nie umiał przejść obok tej myśli
obojętnie. I nie tylko on, bo zaraził swoją „chciejką”
kolegów i koleżanki. Wtedy zaczęły się liczne podchody
umożliwiające spełnienie tego marzenia. Aż wreszcie nastąpił
cud: dworzec dostał zielone światło na posiadanie mruczącego
współpracownika! To nic, że starania trwały trzy lata –
najważniejsze, że wysiłki nie spełzły na niczym!
Pojawienie się Felix diametralnie
zmieniło ich niemal trącące rutyną kolejowe życie. Wyraźnie
widziałam, jak kotka przewraca ich świat do góry nogami,
wyzwalając uczucia, które dotąd skrywały się na dnie serc. Wielu
było gotowych utrudniać sobie pracę, byle tylko być blisko niej,
nie pozwalając na to, aby ich małemu skarbowi stała się krzywda.
Wcale się temu nie dziwiłam – w końcu koty z natury są
ciekawskimi stworzeniami, uwielbiającymi hasać swoimi drogami, a
Felix, choć początkowo przerażona otaczającym ją hałasem, z
czasem przyzwyczaiła się do niego i pragnęła dokładniej poznać
swój dom. Nadmierna fascynacja owocowała wieloma przygodami, które
wzbogacały repertuar historyjek, jakie można było przekazywać
innym, spragnionym wiedzy o postępowaniu przyszłej gwiazdy, lecz
nie tylko w ten sposób kotka przyczyniła się do „ożywienia”
atmosfery. Jej obecność okazała się przydatna w wielu
niekomfortowych sytuacjach. Felix, jak na urokliwą damę przystało,
była w stanie zmiękczać nawet tych najbardziej krzykliwych,
oburzonych podróżujących. Przyjemnie było obserwować, jak w
mgnieniu oka znikała cała złość, zastępowana zauroczeniem i
wyłowieniem łagodniejszej natury. Pomagała także uspokoić
przerażone dzieci, przynosząc ulgę nie tylko rodzinom, ale też
przyszłym współpasażerom. Obecność kotki oddziaływała cuda,
jednak zdarzały się również chwile, które mroziły krew w
żyłach. Niektóre z nich inicjowała sama gwiazda „Kolej na
Felix”, ale znacznie gorsi byli ludzie, gotowi popełnić
przestępstwo, byle tylko ją zdobyć. Rozumiałam, że marzyła im
się tak poukładana, przyjazna do ludzi, posłuszna kotka, ale żeby
– za przeproszeniem – upaść aż tak nisko? Przecież w ten
sposób narażali ją na niebezpieczeństwo! Aż miałam ochotę
takich wziąć na pole, nakazać im się rozebrać do naga i tarzać
nie tylko w pokrzywach, ale i w innych chwastach! Pojawiła się
również momenty, kiedy szkliły mi się oczy. Ciężko było czytać
fragmenty, gdzie Felix nie pojmowała, że doszło do czegoś, co
sprawi, że nigdy więcej nie dojdzie do spotkania z kimś, kogo sama
obdarzyła uczuciami… I niech ktoś mi powie, że książka
poświęcona życiu kota nie jest w stanie wzbudzać skrajnych
emocji!
Przyznam jednak, że – moim zdaniem –
książka była momentami nieco przegadana. Pojawiały się również
zbędne wstawki (gdzie nawet bywały powtarzane, pozornie dla
podkreślenia swej istotności dla historii). Miałam wtedy
nieodparte wrażenie, jakoby autorka próbowała jak najdłużej
pozostać przy ulubienicy dworca w Huddersfield. Rozumiałam jej
zauroczenie (w końcu sama uległam urokowi Felix), jednak niektóre
zdarzenia z życia kotki można było śmiało pominąć lub
spróbować poznać inne, mogące wnieść kolejne barwy do tej
historii.
HEJ, ZOBACZ, MAM DLA CIEBIE PREZENT! NO
CO JEST? CZEMU SIĘ NIE CIESZYSZ? UPOLOWAŁAM TĘ MYSZ Z MYŚLĄ O
TOBIE!
Pomimo różnych przygód z ludźmi,
Felix nie jest w stanie bez nich żyć! Wcale mnie to nie dziwi,
skoro wielu przybywa do niej z ulubionymi smakołykami, dla których
jest gotowa „poniżyć się”, znaczy wykonać parę
zachwycających sztuczek. Sami pracownicy zauważyli, że kotka dosyć
często zachowywała się jak pies: biegała za wykopywaną maskotką,
niosąc ją dumnie w ząbkach, by ta ponownie poszybowała w
powietrzu; przechadzała się za kimś niczym cień, nie odstępując
go ani na krok. Dla nich stanowiło to nowość! To jednak nie
ujmowało królowej dworca uroku. Miała w sobie to coś, że nawet
ci, którzy z początku jej nie akceptowali, prędzej czy później
przepadali! Wykazywała się również współczuciem, jeżeli
chodziło o inne zwierzęta, ale kiedy trzeba było, potrafiła
pokazać, na co ją stać. Żadna mysz nie miała przy niej żadnych
szans, a pragnące przejąć jej teren „dzikusy” mogły liczyć
się z tym, że ta przepięknie je odprawi. No, po prostu miała
łapki pełne roboty!
Kate Moore odbiegła co nieco od
schematycznych biografii. Ukazana przez nią historia Felix mogłaby
śmiało robić za zwyczajną powieść obyczajową, do czego
przyczyniły się barwne opisy i lekkie pióro, gdzie w trymiga
wbiłam się w rytm tej książki, ochoczo wyruszając w tę
niesamowitą podróż. Ale-ale, „Kolej na Felix” to nie tylko
opowieść o kotce, która w ekspresowym tempie podbiła Internet! To
także okazja, aby w jakiś sposób zachęcić ludzi do wyjścia z
domu, podróżowania, bo dzięki temu zdołają poznać wiele
ciekawych osobistości. Kto wie, ile jeszcze takich Feliksów można
spotkać na swej drodze?
Podsumowując. „Kolej na Felix” to
ukłon w stronę pracujących zwierząt, które nie tylko wykonują
swój zakres obowiązków, ale również wychodzą poza jego ramy,
ale przede wszystkim to tytułowa Felix zdobywa największe uznanie.
Kotka bezpardonowo skrada ludzkie serca, a jej bogata w różnorakie
przygody przeszłość nie pozwala się od siebie uwolnić. Dlatego
też, jeżeli kochasz te futrzaki i chętnie zaczytujesz się w
opowieściach o nich, ten bestseller jest w sam raz dla ciebie!
MOJA OCENA:
★★★★★★★☆☆☆
Będę miała na uwadze ten tytuł. 😊
OdpowiedzUsuńNie przypominam sobie, żeby pierwsze zdanie napisane w recenzji tak mnie zachęciło do przeczytania książki (i recenzji!), a z drugiej strony rozbawiło, ale jednak zaintrygowało, dlatego JEDNO ZDANIE, a taka paleta emocji!
OdpowiedzUsuńKociaki uwielbiam i czuję, że faktycznie ta pozycja może być dla mnie (tym bardziej, że sama okładka urzeka). Nawet mnie te przegadane strony nie odstraszają ani zbędne wstawki. Na pewno zwrócę uwagę na ten tytuł, dziękuję;)
Pozdrawiam cieplutko
Nie przepadam za książkami, w których jakieś zwierze odgrywa główną rolę. Przeczytałam takich historii już przynajmniej 5 i niestety nie zachwyciły mnie sobą. Raz irytowała mnie narracja, później opis wydarzeń i jeszcze wiele innych rzeczy. Może jako film takie coś się sprawdza, jednak takie książki nie wzbudzają mojej sympatii.
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja :) jeszcze nie czytałam książki gdzie główny bohater to zwierzę. Mimo małych minusików które wymieniłaś to chętnie przeczytam
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się świetną propozycją na jeden wieczór :) Obecnie zaczytuję się w nieco "mocniejszych" powieściach niemniej tytuł zachęca.
OdpowiedzUsuńO rany! To chyba jako mega zaawansowana kociara muszę to przeczytać! :D
OdpowiedzUsuńKoci świat jest niezwykły, podziwiam te doskonałe istoty, to reprezentanci doskonałości natury. Również lubię o nich czytać, ostatnio nawet wpadł mi w ręce przewodnik po czarnych kotach. ;)
UsuńNie wiem... Mam mieszane odczucia co do tej książki...
OdpowiedzUsuńNie przypominam sobie, abym ostatnio czytała książkę w takim klimacie, podoba mi się to zaskakujące ujęcie tematu, widzę, że sporo przesłań się pojawiło, a przy tym wszystko w przyjemnym tonie jest prowadzone. Niewykluczone, że się skuszę, tak na relaks z uśmiechem i ciekawym tłem. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja, chętnie się z nią zapoznam 😺
OdpowiedzUsuńNie czytam książek o psach ani innych zwierzętach bo zawsze mam złamane serce ;(
OdpowiedzUsuńja jestem bardziej za pieskami, więc nie mam tej książki w planach. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, że koty to królowie świata i nic się im nie równa ;) Pomysł z kotem dworcowym - super pomysł, ale tutaj bałabym się, że ktoś zrobiłby kotkowi krzywdę. A Felix zachowuje się jak moja Ori i Wiki razem wzięte ;) Jedna też aportuje, ale swoją ukochaną myszkę, a Wika chodzi jak cień ;) Książkę sobie zapisuję ;)
OdpowiedzUsuńTo musi być dość zabawna książka, więc zapisuję sobie książkę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Lubię kociaki. Wychowałam się z nimi, mimo, że teraz mam psa 😁 Niestety biografie to nie moja bajka i unikam ich jak ognia. Kinga
OdpowiedzUsuńJa jestem typową kociarz więc...:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy moje dwa futrzaki zniosą konkurencję, nawet jeśli będzie tylko zdjęciem na okładce książki :D
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że to dość oryginalny pomysł na książkę - według mnie. Rzadko czytam książki z bohaterami zwierzęcymi, ale nadszedł czas by to zmienić i Felix mnie do tego zachęca, a szczególnie Twoja fantastyczna recenzja. Moja znajoma pewnie oszaleje jak jej podeślę link - koty i książki to dwie miłości jej życie a w połączeniu to będzie dla niej eksplozja miłości :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jestem psiarą i nie kręcą mnie opowieści o kotach. Zdecydowanie wolę te o psach i mogłabym je czytać non stop.
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po takie książki. Trochę nie mój klimat, ale może mojej siostrze się spodoba ;)
OdpowiedzUsuń