wtorek, 7 maja 2019

MIŁOŚĆ NIE WYBIERA... [Tabitha Suzuma – „To, co zakazane”]

Autorka: Tabitha Suzuma
Przekład: Joanna Krystyna Radosz
Tytuł: To, co zakazane
Tytuł oryg.: Forbidden
Gatunek: literatura młodzieżowa
Wydawnictwo: Młodzieżówka (Papierowy Księżyc)
Liczba stron: 376
PREMIERA: 08.05.2019

Opis: Siedemnastoletni Lochan i szesnastoletnia Maya zawsze byli dla siebie bardziej przyjaciółmi niż bratem i siostrą. Wspólnie zastępują wiecznie nieobecną matkę-alkoholiczkę w opiece nad młodszym rodzeństwem. Będąc dla dzieci jak rodzice, muszą szybko dorosnąć. Napięcie w ich życiu i to, jak doskonale się rozumieją, zbliża ich do siebie bardziej niż zwykłe rodzeństwo. Tak bardzo, że się w sobie zakochują. Utrzymywane w tajemnicy uczucie szybko przeradza się w głęboką, rozpaczliwą miłość. Choć wiedzą, że to, co robią, jest niewłaściwe i nie potrwa długo, nie umieją się powstrzymać przed brnięciem w związek, który czują całym sercem. Gdy wszystko zmierza w stronę wstrząsającego, szokującego finału, pewne jest tylko jedno: tak niszcząca miłość nie może mieć szczęśliwego zakończenia.
[opis wydawcy]


Przyznam się szczerze, że nigdy nie czytałam żadnej książki Tabithy Suzumy, choć wielokrotnie o niej słyszałam. Czy z chęcią kontemplowałabym jej twórczość? Jeżeli inne jej powieści kończą się tak samo, jak To, co zakazane, to bardzo podziękuję.
Książka nie była zła, wręcz przeciwnie, to naprawdę kawał dobrej literatury, problem tkwi w tym, że nie jest ona dla wszystkich, i to z mocnym naciskiem na: NIE DLA WSZYSTKICH. Komu bym ją odradzała? Na pewno osobom, które są zbyt emocjonalne. Osobom, które zmagają się z depresją lub inną chorobą psychiczną wprowadzającą w złe samopoczucie. Osobom, które zmagają się z fobią społeczną (jak główny bohater). Osobom, które nie potrafią znieść złych zakończeń (to akurat nie spoiler z mojej strony – wystarczy spojrzeć na polską wersję okładki, gdzie go pięknie zaserwowano). Przy tej lekturze można zwątpić w cały świat, poza tym naprawdę ciężko się po niej pozbierać.


EMOCJONALNE FATALITY, CZYLI JAK SPRAWIĆ, ŻEBY CZYTELNIK UMIERAŁ NIEZLICZONĄ ILOŚĆ RAZY, CZYTAJĄC TĘ SAMĄ KSIĄŻKĘ

Tabitha Suzuma gra na emocjach czytelników, czego można się już domyślić. Przez większość czasu nie uświadczymy w książce niczego pozytywnego – to są tylko maleńkie wątki, które odrobinę podniosą nas na duchu, by zaraz zrzucić z wysokiego budynku prosto w betonową rzeczywistość. Tu nie ma momentu przestoju w dramatach. Im dalej, tym ich więcej. Emocje wręcz rozsadzają czytelnika od środka. Nie zdziwiłabym się, gdyby mi ktoś powiedział, że ktoś nie mógł przez tę powieść spać, bo za bardzo ją przeżywał. Mnie osobiście czytanie tej lektury wgniotło zdrowo w ziemię, i to tak, że nie mogłam się długo wykopać. To stało się tak bolesnym zabiegiem, że błagałam, aby historia w końcu się skończyła, bo już nie mogłam więcej znieść. Po jej zakończeniu wcale nie było lepiej, bo nie zapomina się o niej tak od razu. Przysięgam, od czasów przeczytania Osobliwych i cudownych przypadków Avy Lavender nic mnie tak nie rozemocjonowało, pomijając już to, że pod względem emocji Ava w stosunku do książki Tabithy Suzumy po prostu się nie umywa.  
To, co zakazane przepełnione jest po brzegi dramatycznością. Być może istnieją fani, którym jej nadmiar nie przeszkadza, ale czasem nawet mnie on zaczynał męczyć. Szczególnie niektóre kłótnie bohaterów wywoływały u mnie ciche westchnienie. Dramaty są fajne, ale czy aż w takim natężeniu, kiedy podaje się je na talerzu bez chwili wytchnienia? Ja z trudem to zniosłam i byłam już naprawdę zmęczona.
Opisy są bardzo dokładne, nacechowane emocjami. Czasami miałam wrażenie, że jest ich zdecydowanie zbyt dużo – niektóre nie wprowadzały nic nowego do życia, z drugiej strony dzięki nim mogliśmy wsiąknąć całym sobą do wykreowanego przez Tabithę Suzumę świata, zupełnie jakby to wszystko działo się tuż obok nas. Osobiście zdziwiło mnie to, że sceny nasycone erotyzmem czytało się tak lekko i bez wykrzywienia ust. Moim zdaniem autorki tworzące powieści z pogranicza literatury dla kobiet, szczególnie takie, które lubują się w erotycznych scenach, powinny się uczyć od autorki To, co zakazane 
Wiemy już, że temat był kontrowersyjny. Wiele osób może sobie pomyśleć: fuj, kazirodztwo! Siostra z bratem?! I jeszcze takie rzeczy robią! Cóż, wcale się nie dziwię, jednak wystarczy dać szansę książce, aby się przekonać, że to nie jest tak złe, jakby mogło się wydawać. Tabitha Suzuma wcale nie pokazuje, że kazirodztwo jest dobre. Ona po prostu wskazuje na to, że nie wiemy, kiedy i w jaki sposób będziemy kogoś kochać, bo uczucia często nie są zależne od nas samych. W skrócie można powiedzieć, że to opowieść podkreślająca tragizm nieszczęśliwej miłości, która nigdy nie miała prawa istnieć.


Cieszę się, że związek Lochana i Mayi nie był tak kontrowersyjny od samego początku. Początkowo nic nie wskazywało na to, że są w sobie zakochani, to ujawnia się nieco później, choć wciąż z pewną gwałtownością. Z jednej strony jesteśmy w stanie zrozumieć dwójkę skrzywdzonych przez życie nastolatków, którzy szukali u siebie pocieszenia, a także zrozumienie, z drugiej strony chwilami naprawdę nie dowierzamy temu, co czytamy. Nie mogę powiedzieć, że akceptowałam związek Lochana i Mayi. Może to dlatego, że dla nas wszystkich kazirodztwo jest czymś złym i nieprawym (z szczególnie jeżeli sami mamy rodzeństwo i nie wyobrażamy sobie, że coś takiego mogłoby się w ogóle zdarzyć), jednak nie nienawidzimy przez to ani głównych bohaterów, ani ich miłości. Wręcz przeciwnie, współczujemy im i jesteśmy to w stanie zrozumieć. Trudno stąpać po tak cienkiej linii otoczonej kontrowersją, ale Tabitha Suzuma zrobiła to świetnie. Znalazła się gdzieś na granicy dobra i zła. Z niczym nie przesadziła, choć wciąż czyniła treść bardzo kontrowersyjną.

I WTEDY TABITHA SUZUMA TCHNĘŁA W NICH ŻYCIE…

Co o bohaterach? Moim zdaniem świetnie wykonana robota. Każda, choćby najmniej znacząca postać, miała tutaj charakter. Może nie wszystkie z nich byliśmy w stanie sobie wyobrazić od stóp do głów tak, jak Lochana i Mayę, jednak wcale tego nie potrzebowaliśmy. Fabuła skupiła się w końcu mocno na samym związku brata z siostrą.
Chyba nie ma tutaj osoby, która by nas choć raz nie zirytowała – i dobrze, bo to pokazuje, że bohaterowie byli pełnokrwiści, a więc realni w swoich kreacjach.
Muszę przyznać, że przy perspektywie Mayi bardziej się uspokajałam, za to przy Lochanie to była prawdziwa kolejka górska… Może to dlatego, że chłopak był bardzo niestabilny emocjonalnie i cierpiał na skrajny przypadek fobii społecznej – czasem nie potrafił odpowiedzieć na pytanie kolegi z klasy i średnio co kilka dni dostawał silnego ataku paniki. Myślę, że to perspektywa Lochana może najbardziej uderzyć  w twarz, szczególnie gdy jest się empatyczną osobą. Co prawda chwilami odnosiłam wrażenie, że i tutaj pani Suzuma przesadziła z dramatyzmem, jednak nie był on tak irytujący, jakby mógł być.
Wciąż sobie zadaję jedno pytanie. Dlaczego nikt nie posłał Lochana do psychiatry? Dobrze, w szkole dawali mu ulotki, powiedzieli, aby rozważył odwiedzenie psychologa szkolnego, ale dlaczego jego własna siostra nie wpadła na to, aby mu w taki sposób pomóc? To było dla mnie nie do pojęcia, szczególnie że chłopak musiał się z tym wszystkim mierzyć wewnętrznie sam.  
Całe tło rodzinne Lochana i Mayi było naprawdę dobrze przedstawione. Dostaliśmy małą Willę, która jest mądrą, ale wciąż przepełnioną optymizmem dziewczynką, Tiffina, któremu energia w ogóle się nie kończy, buntowniczego Kita (nieraz miałam ochotę go zabić, ale na szczęście się poprawił) oraz matkę alkoholiczkę, która zachowuje się jak nastolatka, tylko wmawiając swoim dzieciom, że je kocha. Gdzieś w tle był również wspomniany ojciec, który uciekł do nowej rodziny. To było tak dobrze przedstawione, a jednocześnie tak złe, że miałam ochotę wejść do tej powieści, chwycić najpierw ojca dzieciaków, a potem matkę, związać ich razem i zrzucić z dziesiątego piętra, wykrzykując, że mogli być choć odrobinę bardziej odpowiedzialni. Naprawdę, lepiej byłoby dla nich wszystkich, gdyby wylądowali w domu dziecka (rodzicom to chyba też by się przydało…), bo to, co tu się działo, było sodomą i gomorą. Godzinami mogłabym się rozwodzić, jak bardzo złą matką była ta, którą nam tutaj przedstawiono, i jak bardzo zniszczyła wszystkim życie wraz ze swoim byłym mężem (facetem?), ale po co? Dobrze, że przynajmniej Lochan i Maya jakoś ogarniali ten chaos. Ledwo, bo ledwo, ale jednak. Tabitha Suzuma świetnie ukazała to, że oboje, ze względu na młodsze rodzeństwo, nie mieli własnego dzieciństwa, za to chcieli je zapewnić przynajmniej dzieciakom. Z tego też powodu zakończenie boli podwójnie…

Podsumowując. Czy polecam tę książkę? Sobie bym jej nie poleciła. Na pewno nie przeczytam jej po raz drugi, ale tylko dlatego, że wzbudziła we mnie zbyt wiele negatywnych emocji. Tak naprawdę jest genialna, ale zdecydowanie zbyt dramatyczna dla kogoś, kto szuka stabilności i wiary w to, że życie nie jest tak okrutne. Przy niej będziemy wyć, że świat jest niesprawiedliwy, co wcale nie poprawi naszego nastroju. Jeżeli jesteś kimś silnym emocjonalnie albo potrafisz konkretnie rozdzielić świat rzeczywisty od świata fikcyjnego, to z pewnością lektura dla ciebie. Jeżeli lubisz dramaty i pełnokrwistą opowieść pozbawioną dobrego zakończenia, to również lektura dla ciebie. Jeżeli jednak jesteś zbyt emocjonalny i kruchy, pod żadnym pozorem się za nią nie zabieraj.

OCENA:
★★★★★★★☆☆☆



24 komentarze:

  1. Książka zaciekawiła mnie już w momencie zapowiedzi, więc mam nadzieję ż,e będzie mi dane zaspokoić swoją ciekawość, odnośnie tego, co skrywają jej karty. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbyt emocjonalne książki, jakkolwiek dziwnie to brzmi, nie zawsze powinny wpadać w ręce młodzieży, która jeszcze nie w pełni potrafi poradzić sobie z emocjami, odpowiednio zhierarchizować przeżywane uczuciu, popracować nad intensywnością ich odbioru. A jeśli jeszcze trafi się na wrażliwą duszę, tym większa później huśtawka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może nie jestem zbyt emocjonalna, ale i tak to raczej nie jest książka dla mnie... Zresztą ostatnio mam nią zawaloną całego Facebooka, więc tym bardziej mnie odstrasza ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tematem kazirodztwa bardzo rzadko spotykam się w książkach. Jestem ciekawa tej książki 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym razem podziękuję,niestety wiem, ze ta książka nie jest dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam już kilka recenzji tej książki i w większości były w podobnym tonie. Przekonuje mnie to tylko, że nie jest to książka dla mnie. Obecnie nie szukam tak trudnej tematyki.

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam o tej książce, na razie się za nią nie zabiorę ale tytuł zapisany :D
    Pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Po Twojej recenzji chętnie bym po nią sięgnęła, choć trochę się boję. Tyle emocji i dramatów w jednym, ale chcę sobie sama wyrobić o niej zdanie :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkę już mam i zbieram się do lektury, więc tym razem nie przeczytam recenzji. Chętnie jednak potem wrócę i porównam wrażenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Książkę mam w planie, bo okładka i opis zdecydowanie mnie podkusiły :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja bym się na nią skusiła, bo zaskoczyła mnie tematyka!

    OdpowiedzUsuń
  12. No muszę przyznać, że mnie bardzo zaciekawiłaś:) Lubię książki, które w niebanalny sposób przedstawiają tematy tabu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Książka nie pasuje mi tematycznie, więc raczej sobie odpuszczę

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie ciekawi mnie ta pozycja, dlatego nie będę dawała jej szansy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Zainteresowałaś mnie swoją recenzją... lubię takie książki. Szkoda, że tak o niej jakoś cicho w blogosferze.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wyjątkowo intrygująca i wciągająca propozycja czytelnicza, nie tylko frapująco skupia uwagę odbiorcy, ale również powoduje, że staje się on czynnym uczestnikiem mistrzowsko rozgrywanej przez autora roszady. :) Cieszę się, kiedy trafiam na takie książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja tam czasem lubię sięgnąć po takie miażdżące książki, bo ta właśnie by mnie zmiażdżyła emocjonalnie. Okładka od razu przyciągnęła mój wzrok- właściwie już na miniaturce na fb pomyślałam sobie "Co to za perełka". Ładne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Widziałam już recenzję tej książki u Natali na blogu Książkowe kocha nie kocha. I przepadałam. Jedtem osobą emocjonalną i wrażliwą, ale i tak chcę ją przeczytać. Poza tym widziałam, że opinie ma dobre, więc muszę się sama przekonać. Kinga

    OdpowiedzUsuń
  19. Przeczytałabym tą książkę naprawdę przeczytałabym kiedyś to z pewnością byłaby na mojej liście jako pierwsza Ale odkąd mam dzieci Jestem Ja zawsze byłam bardzo emocjonalna osobą i wrażliwą ale po urodzeniu pierwszego bo jej drugiego dziecka ja nie mogę dramatu po prostu nie mogę Co tam książki czy filmy jak w wiadomościach mówią o czymś tragicznym to ja już się przejmuje boję się o moje dzieci jakaś choroba że jak będą nastolatkami wciągnął się w coś złego i później przez kilka dni mam taki chaos w głowie że coś w końcu stanie się złego Bo ileż może być dobrze także chociaż bardzo Chciałabym przeczytać tą książkę chyba będę musiała sobie ją jednak odpuścić bojąc się o to że rozwalił mnie emocjonalnie

    OdpowiedzUsuń
  20. Ostatnio nie umiem przekonać się do młodzieżówek. Nie wiem, czy z nich wyrosłam, czy o co chodzi ;) A jak jeszcze mam wyć przy książce, to podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Niby kojarzę tę książkę, ale nie do końca. Bardzo zaintrygował mnie sam opis. Chyba pierwszy raz słyszę o takim pomyśle na fabułę książki. Chociaż jestem bardzo emocjonalną osobą, to naprawdę bardzo chciałabym sięgnąć po tę książkę. Może nigdy jej nie skończę, ale chce przynajmniej spróbować. Na pewno zakupię ją na WTK!

    OdpowiedzUsuń
  22. Udźwignąć bym udźwignęła tę książkę i ciężar gatunkowy akcji w niej, ale chyba teraz nie mam na to nastroju. Dobrze, że autorka poradziła sobie z podjętą tematyką, bo nie jest ona ani łatwa, ani prosta i łatwo można przesadzić, a tym samym zniesmaczyć czytelników.

    OdpowiedzUsuń
  23. Chyba nie jestem teraz gotowa na takie dołujące klimaty. Ostatnio za dużo naczytałam się literatury obozowej i potrzebuję czegoś zdecydowanie lżejszego dla ochłonięcia.

    OdpowiedzUsuń