Tłumacz: Patrycja Zarawska
Tytuł: Odwrócone
Tytuł oryg.:
The Turnaway Girls
Gatunek: literatura młodzieżowa,
fantastyka
Wydawnictwo: IUVI
Liczba stron: 272
Opis: Dwunastoletnia Delphernia całe życie
spędziła w klasztorze, którego kamienna kopuła, zgodnie z prawem miasta
Blajbakan, odgradza odwrócone dziewczęta od morza, nieba, świata… Na zewnątrz
Mistrzowie – wyłącznie chłopcy i mężczyźni – grają muzykę. W środku odwrócone w
milczeniu, bez słowa, przemieniają tę muzykę w złoto. Matka Dziewięć nazywa to
wytwarzaniem migotu.
Delphernia
jednak nie umie wytwarzać migotu. I woli śpiewać, zamiast milczeć.
Gdy
do klasztoru przybywa Mistrz, który nie zachowuje się jak Mistrz, dziewczyna ma
szansę wyrwać się ze swojego więzienia. Na zewnątrz, poza murami klasztoru,
morze dyszy jak dzikie zwierzę, niebo spogląda z góry tysiącami gwiazd
przypominających oczy, a tajemniczy ogród ma liście ostre jak szpony.
Delphernia poznaje księcia mówiącego cytatami z poezji oraz dziewczynę o
zadziwiającej odwadze i niezależności. Uwikłana w rozgrywki złowieszczo
milczącego Kuratora i nieprzeniknionej królowej, Delphernia pojmuje, że choć
uwolniła się z klasztoru, w Blajbakanie nigdy nie będzie wolna.
Blajbakan
zaś nie stanie się wolny bez niej.
[opis wydawcy]
Już na początku recenzji muszę wam się
do czegoś przyznać: wszystko, co dotyczy śpiewu biorę w ciemno. Podobnie jak
główna bohaterka, Delphernia, uwielbiam śpiewać! Problem tkwi w tym, że ja mogę
robić to na co dzień, a ona… Cóż, nie bardzo. Dziewczyna nie mieszka we
Wrocławiu, w wysokim bloku na czwartym piętrze, z cienkimi ścianami, w które
notorycznie uderzają sąsiadki, aby dosadnie przekazać, żeby się uciszyła –
Delphernia zamieszkuje klasztor, w którym dziewczynki jej pokroju mają za zadanie
w milczeniu przemieniać muzykę Mistrzów w złoto. Mnie sąsiadki nie powstrzymają
przed wydzieraniem się na cały blok, ale Delphernie niestety powstrzyma przed
tym Matka Dziewięć, która sprawuje pieczę nad klasztorem. Nie dostanę również rózgą
po rękach i nikt nie oderwie mi paznokci, tak jak Delpherni, jeżeli dalej będę
śpiewać. I pomyśleć, że to wszystko dzieje się dwunastolatce…
NIEDOPASOWANA,
ODWRÓCONA, INNA NIŻ WSZYSTKIE, CZYLI JAK BYĆ SOBĄ, KIEDY NA KAŻDYM KROKU CI
TEGO ZABRANIAJĄ
Początkowo byłam pewna, że to książka
dla dzieci, ponieważ wskazywał na to opis i sama okładka (która swoją drogą
jest piękna). Myliłam się. Może poziom fabularny wskazuje na literaturę dla
młodszych czytelników, jednak niektóre zdarzenia, a także przeszłość głównej
bohaterki, nie są tutaj elementami łatwymi do zrozumienia. Dodatkowo powieść ma
dosyć poetycki, dramatyczny wydźwięk, co może się okazać nie do zniesienia dla
dzieciaków żądających prostej, nieskomplikowanej ścieżki fabularnej. Ta
poetyckość to jak dla mnie największa zaleta tej lektury, ponieważ dosadnie
przekazuje emocje, jakie w danym momencie czuje bohaterka. Może fabuła nie
zapiera nam dechu w piersiach – wręcz przeciwnie, wszystko jest tu do
przewidzenia, bo główne wątki podchodzą pod typowe, sztampowe rozwiązania tego
gatunku – ale jednak barwne opisy dużo nam tutaj dają.
Druga, największa jak dla mnie zaleta,
to przedstawiony świat. Hayley Chewins miała naprawdę dobry pomysł na
zarysowania tła tej powieści. Mamy tutaj kamienny klasztor, który oddziela
dziewczynki przemieniające w złoto muzykę od świata zewnętrznego, Mistrzów,
którzy cieszą uszy dźwiękami wydobywanymi z instrumentów, dziwaczne stworzenia,
takie jak klasztoskrzydlaki (nazwy są tu akurat bardzo dziwne i nieszczególnie
do mnie przemawiają w polskiej wersji), legendy o władcach Blajbakanu i różne
jego strefy, z których to każda posiada własne przeznaczenie. Co jedynie mam
chwilami problem z opisami pod względem technicznym. Czasami trudno było mi
wyobrazić sobie coś z ich pomocą. Myślę, że tej książce lepiej by zrobiło,
gdyby nieco zwiększono jej objętość, bo w strategicznych momentach fabuła, z
braku opisów, dziwnie przyspieszała, a i
wiele kwestii nie zostawało dokładnie wyjaśnionych. To chyba największa wada
tej powieści, bo pomijając już piękną dramatyczność i poetyckość, wciąż dało
się odczuć tutaj opisowy niedosyt. Mam wrażenie, że to też wina samej historii
i tego, jak zaplanowała (bądź nie) ją autorka. Bo o ile świat jest oryginalny,
tak sam ciąg zdarzeń ani trochę. Nie dość, że na każdym kroku powielane są
schematy i od razu wiemy, kim ostatecznie okaże się Delphernia, albo jakie
będzie zakończenie całej powieści, to jeszcze jest bardzo nierówna. Przez to w
żaden sposób nie przemówiła do mnie przyjaźń głównej bohaterki z niejaką Linną
– ta więź zdecydowanie za szybko się między nimi nawiązała i nie była jak dla
mnie wiarygodna. To samo z księciem Bly’em. Jak dla mnie był tylko pionkiem z
ubocza, który miał uwolnić dziewczynę, i bardzo mnie to bolało, bo zamysł na
jego postać był naprawdę ciekawy (szczególnie to mówienie poezją). Sama fabuła
na lekki minus, bo w żaden sposób mnie nie porwała – chyba że chodzi o
początkowe sto stron, gdzie kiwałam głową z uznaniem i byłam zachwycona tym, co
może się wkrótce wydarzyć.
FEMINIZM
W WYDANIU DLA DZIEWCZYNEK?
Podobał mi się ten swoisty, aczkolwiek
delikatny feminizm, który skrywał się pomiędzy stronicami książki. O jego
istnieniu poświadczyła dedykacja, która miała być motywem przewodnim powieści: Wszystkim dziewczętom, które śpiewają – lub
mówią – gdy ktoś każe im milczeć. To było dla mnie po prostu idealne wprowadzenie
do historii! Poza tym mamy tutaj podział na mężczyzn, którzy są wysławianymi
Mistrzami, ponieważ tworzą muzykę, i ciche dziewczynki zamknięte wśród kamiennych
ścian, które milcząco im służą. Wystarczyło, żeby jedna z nich wybiła się ponad
tłumy, pragnąc śpiewać, i już rozpętała się prawdziwa burza. To taka cicha
walka o to, aby każda z nas mogła robić, co naprawdę kocha, bez względu na to,
co powiedzą inni. To wielka wartość tej powieści, bo wydaje mi się, że powstaje
takich coraz mniej – prędzej krzyczy się, żeby być sobą, niż robić to, co
kochamy, pomimo przeszkód ze strony innych ludzi. Tutaj z czystym sumieniem
mogę napisać, że Odwrócone są książką
w pełni dla dziewcząt. I dobrze, bo potrzebujemy takich pozycji, które
udowodnią nam, że jesteśmy od nikogo gorsze i też możemy robić to, co kochamy.
KIEDY
WSZYSTKO KRĘCI SIĘ WOKÓŁ JEDNEJ OSOBY
Delphernia to naprawdę dobrze
wykreowana postać nie przez to, jaka jest, ale przez to, jaką ma historię i jak
ona na nią oddziałuje, a oddziałuje na pewno silnie. Nie mamy tutaj bohaterki,
która po dwunastu latach życia wyszła poza mury klasztoru i zaczęła się
zachwycać, skacząc wesoło po mieście, bo w końcu udało jej się wydostać. Nie.
Była przerażona światem zewnętrznym. Przed ucieczką myślała, że w tym
strategicznym momencie poczuje się wolna, ale jak się okazało, wcale tak nie
było. Za każdym razem, kiedy chciała śpiewać, musiała to przemożone uczucie w
sobie ukrywać, ponieważ bała się, że zostanie za to niedopasowanie ukarana. Jej
lęk przybierał w pewnym momencie paniczny wydźwięk – w głowie ciągle miała
słowa Matki Dziewięć, która kazała jej milczeć. Ukazanie tej mrocznej sfery
ludzkiej psychiki było naprawdę ciekawym zabiegiem, i za to autorkę doceniam.
Poza samą historią, która mocno
oddziaływała na Delphernię, nie widzę w niej nic szczególnie ciekawego. Ot, po
prostu przerażona dwunastolatka, która prowadzi ze sobą wewnętrzny konflikt.
Ale w jej przypadku aż tak bardzo nam to nie przeszkadza. Gorzej z innymi
postaciami, które wydają się nieco… kanciaste. Kompletnie nie czułam tutaj
charakteru żadnego z przedstawionych bohaterów. Oni po prostu istnieli i mieli jakieś
tam pragnienia. Szkoda, że zostało to po macoszemu potraktowane, bo jednak
zarówno Bly, jak i księżniczka Młodzianna mieli duży potencjał.
Podsumowując.
Początkowo miałam naprawdę wielki problem przy ocenie tej powieści, ponieważ wiele
rzeczy mi się tutaj podobało, jak i nie podobało, przeważyły jednak te
pozytywne kwestie, które pozwalają mi na wystawienie jej oceny 6 na 10 – trzeba
pamiętać, że na Lubimy czytać ta cyfra
określa powieść jako „dobrą”, i taka też ta książka dla mnie była. Dobra, choć
bez ekscesów.
Ciekawie i oryginalnie przedstawiony
świat, któremu brakowało czasem opisów ku lepszemu zrozumieniu, genialny
feministyczny wydźwięk, dobrze zaprezentowany konflikt głównej bohaterki ze
samą sobą, a także z najbliższym otoczeniem, ale też z drugiej strony: nierówna
i przewidywalna fabuła oraz potraktowane po macoszemu zdarzenia i postacie.
Myślę, że mimo wszystko jest to książka warta przeczytania, bo znajduje się w
niej nieco magii, która może oczarować niejedno, choćby dorosłe serce.
OCENA:
★★★★★★☆☆☆☆
Szkoda, że fabuła kuleje, bo wyglądało na ciekawie zapowiadający się świat.
OdpowiedzUsuńŚpiew, jedna z ulubionych aktywności artystycznych mojej córki, z przyjemnością podsunę jej ten tytuł pod rozwagę. Generalnie, odniosłam wrażenie, że książka może spodobać się młodym czytelnikom, ma wiele elementów, których oni poszukują, i nawet lekko feministyczne przesłania mogą okazać się dobrym wabikiem. :)
OdpowiedzUsuńMoże w wolnej chwili dam jej szansę, bo fabuła mnie zaciekawiła :-)
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam czegoś w tym stylu, może dam tej pozycji szansę. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOsobliwe Delirium
Niestety już sam opis niezbyt mnie zachęcił do sięgnięcia po tę książkę. Im dalej czytałam Twoją recenzję, tym byłam coraz bardziej przekonana, że to nie jest lektura dla mnie. Nie lubię również książek, których nie można przypisać do jakiegoś wieku. Tak jak wspominałaś, wydawało ci się, że jest to książka dla dzieci. Przewidywalność zdarzeń i niedopracowanie bohaterów wskazuje na właśnie taką historię, jednak z drugiej strony ten język oraz elementy trudne do zrozumienia dla młodszych... Jak dla mnie autorka nie wiedziała do kogo pisze tę książkę i wyszedł jej z tego misz-masz.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się okładka, opis już średnio ale i tak przeczytam 😺
OdpowiedzUsuńA mi ta książka od początku się podobała i cieszę się, że ją przeczytałam ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam. Jak już łyknęłam "Serię niefortunnych zdarzeń", tak przebrnę już przez wszystko, co jest przypisane dla młodszego czytelnika ;) No i zakochałam się w opisie ;)
OdpowiedzUsuńSkoro tobie nie przypadła do gustu to mnie też się nie spodoba. Oo i też mieszasz niedaleko mnie 😁 Kinga
OdpowiedzUsuńNie czytam fantastyki ale ta książka mnie mocno intryguje :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, okładka jest zachwycająca. Sama treść już trochę mniej, bo jednak schematy nie są tym, co kocham w czytanych powieściach, chyba, że są dobrze ograne, ale to nie wynika z Twojej recenzji. Poważnie się zastanowię nad sięgnięciem po ten tytuł.
OdpowiedzUsuńOkładka fantastyczna, opis też jest zachęcający, ale boję się trochę kreacji bohaterów i myślę, że na razie nie będę zabiegała o zdobycie tej książki, ale tytuł zapisuję na listę rezerwową ;)
OdpowiedzUsuńHm... Kusi mnie to okładka, ale książka ma chyba zbyt wiele wad, żeby po nią sięgnąć. Mam taką kolejkę tytułów do przeczytania, że średniaki staram się omijać szerokim łukiem. Ponadto nie lubię, gdy przedstawiony świat jest zbyt słabo wytłumaczony, takie wrażenie mam m.in przy serii o Nikicie Jadowskiej. Gubiłam się tam w wykreowanym świecie, więc sądzę, że w tym przypadku może być podobnie.
OdpowiedzUsuńTaka fantastyka, bajanie. Nie moje klimaty ale kto wie
OdpowiedzUsuńJakoś nie przemawia do mnie ta recenzja. Książka nie w moich klimatach, więc sobie odpuszczę
OdpowiedzUsuń